[Dzieje się w przeszłości, Pora Nowych Liści]
Nadeszła Pora Nowych Liści, a w Klanie Wilka panował spokój — przynajmniej na tyle, o ile można było tak nazwać miejsce pełne intryg i ukrytego kultu. Śnieg w lesie, gdzie skrywał się obóz, powoli topniał, aż prawie całkiem zniknął. Stos zwierzyny był regularnie uzupełniany świeżymi zdobyczami, a koty wylegiwały się, dzieląc się językami. Uczniowie rozmawiali o swoich treningach, a wojownicy szeptali między sobą.
Ten spokój niespodziewanie przerwał nagły krzyk! Rozbrzmiał głos jednej z karmicielek, pełen bólu i wezwania do medyczki Klanu Wilka. Należał on do białej kotka z rudymi i czarnymi plamkami — ciężarna Zalotna Krasopani zaczęła rodzić. Z legowiska ukrytego pod ziemią w pośpiechu wybiegła Cisowe Tchnienie, szylkretowa medyczka, niosąc w pysku zawiniątko pełne ziół.
Towarzyszył jej Prążkowana Kita, srebrny kocur o pręgowanym futrze, który był partnerem rodzącej. Gdy dotarli do żłobka, od razu znaleźli się u boku Zalotnej Krasopani. Prążkowana Kita wspierał partnerkę w tej magicznej chwili, podczas gdy Cisowe Tchnienie skupiła się na swojej pracy.
Pierwszy na świat przyszedł niemal całkowicie biały kocurek, jedynie jego uszy i ogon miały srebrną barwę, przerywaną ciemniejszymi prążkami. Po krótkiej opiece medyczki młodziak zaczął ssać mleko matki. Zaraz po nim urodziła się długonoga koteczka, uderzająco podobna do Zalotnej Krasopani. Miała białe futerko ozdobione rudymi i czarnymi plamkami, a na nich malowały się delikatne pręgi.
Gdy tylko powietrze wypełniło jej płuca, wydała z siebie tak głośny pisk, że ptaki w lesie poderwały się do lotu. Machała łapkami na wszystkie strony, wciąż przerywając jedzenie mleka, by znów krzyczeć. Już teraz wyglądała na energiczną i hałaśliwą, a jej długie łapy zapowiadały, że wyrośnie na wysoką kotkę.
Wszyscy zgromadzeni przy narodzinach patrzyli na maluchy z ciekawością, zastanawiając się, jakie losy czekają te dwa nowe istnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz