- Mniszku! Pójdziesz ze mną na polowanie? - Usłyszałem głos Blaska.
- Jasne… Daj mi chwilę. - mruknąłem. Spędzałem z nimi tyle czasu, że z zamkniętymi oczami byłem w stanie poznać, że to oni. To chyba mnie cieszyło. Wylazłem z kartonów i otrzepałem się z kurzu.
- Możemy ruszać. - powiedziałem. Albinos kiwnął głową. Wyszliśmy z “Lwiego Zakątku” i ruszyliśmy w stronę lasu. Machnąłem ogonem kilka razy. Byłem ciekawy, jak odczuwa to, że nie ma łapy. Było to przykre… Ja nie chciałbym stracić kończyny, jednak byłem głuchy na jedno ucho. To też nie jest fajne, obrażenia zewnętrzne są widoczne. Na przykład utrata łapy lub ogona. Szczęście, że jastrząb nic mi nie oderwał. Czy nie pozbawił mnie życia.
Powąchałem powietrze, czułem dużo zapachów. Zdecydowałem się na ryjówkę. Kucnąłem i zacząłem podążać za zapachem. Kiedy ujrzałem małe zwierzątko, skoczyłem na nie, przy tym je uśmiercając. "Będzie z niej dobra przekąska. Mam ochotę na ptaka, ale ryjówka też jest niezła! Poszukam Blaska, oby nie odszedł za daleko" - pomyślałem. Chwyciłem zdobycz i zacząłem rozglądać się za kotem.
- Mniszku! Tu jesteś - Usłyszałem. Odwróciłem się i zobaczyłem kocura. "Ma mysz w pysku. Jak udało mu się coś złapać?! Zasłużył na mój podziw" - pomyślałem.
- Widać, że połów udany! Wracajmy do domu - powiedziałem. Kocur przytaknął i zaczęliśmy iść w stronę miasta. Byłem ciekawy, co oni robili. Kiedy przedostałem się przez wejście, usłyszałem szepty.
- Co się stało? - zapytałem.
- A, już wróciliście. Pochmurny Płomień poprosił, żebyś dostarczył kwiaty jakiejś Mamrok…
- powiedziała Misty. "Poznam ją!" - pomyślałem. Kochanka Pochmurnego Płomienia!
- Mniszku! Tu jesteś - Usłyszałem. Odwróciłem się i zobaczyłem kocura. "Ma mysz w pysku. Jak udało mu się coś złapać?! Zasłużył na mój podziw" - pomyślałem.
- Widać, że połów udany! Wracajmy do domu - powiedziałem. Kocur przytaknął i zaczęliśmy iść w stronę miasta. Byłem ciekawy, co oni robili. Kiedy przedostałem się przez wejście, usłyszałem szepty.
- Co się stało? - zapytałem.
- A, już wróciliście. Pochmurny Płomień poprosił, żebyś dostarczył kwiaty jakiejś Mamrok…
- powiedziała Misty. "Poznam ją!" - pomyślałem. Kochanka Pochmurnego Płomienia!
Pochmurny Płomień złapał jakieś choróbsko i teraz ja musiałem go wyręczyć w podarunkach. Gotowy do podróży chwyciłem bukiet, machnięciem ogona zasygnalizowałem start. Pochmurny Płomień dał mi dokładny namiar. "Tu w lewo, a tam pewnie w prawo!" - pomyślałem. Wskoczyłem na murek i spowolniłem kroki. "Czekaj, jak miała na imię? Mamrok... Tak Mamrok!" - zamyśliłem się.
- Przepraszam, czy zastałem Mamrok? - mruknąłem.
- Zaraz! - Usłyszałem. Z małych drzwiczek wyszła czarna, pręgowana kotka. To pewnie była Mamrok!
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałem przekazać podarunek. Od Pochmurnego Płomienia - powiedziałem. Kotka miała brązowe oczy i długie futro. Miała na sobie bardzo słodki zapach, a jednak mieszkała u dwunożnych.
- Dziękuje! Przekaż ode mnie pozdrowienia! - miauknęła.
- Przepraszam, czy zastałem Mamrok? - mruknąłem.
- Zaraz! - Usłyszałem. Z małych drzwiczek wyszła czarna, pręgowana kotka. To pewnie była Mamrok!
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałem przekazać podarunek. Od Pochmurnego Płomienia - powiedziałem. Kotka miała brązowe oczy i długie futro. Miała na sobie bardzo słodki zapach, a jednak mieszkała u dwunożnych.
- Dziękuje! Przekaż ode mnie pozdrowienia! - miauknęła.
Jak komuś może się podobać taki… Taki flejtuch. Mniejsza o to, pora wracać. Przy okazji przejdę się gdzieś. Cały czas bywam w tych samych miejscach, dobrze by było zwiedzić to "miasto". Może na coś mi się ta wiedza przyda - zadecydowałem w myślach. Musnąłem ogonem kotkę i ruszyłem dalej. Wszystko kojarzyło mi się z domem. Niestety, kiedy tam wrócę, może nie być tak samo. Nadal pamiętałem dotyk matki. Była taka delikatna… Albo mój ojciec! Chciałem być taki jak on. I moje siostry, Jeżówka i Jastrząb. Przez opowieści mamy chciałem zostać przywódcą. Dowodzić armii kotów, o jakiej nikomu się nie śniło. Jednak wszystko się zmieniło. Miałem nadzieję, że jak wrócę, nic się nie zmieni. Niestety, komuś ciągle się coś działo. "Mamy jeszcze sprowadzić do klanu Cienia i Blaska. Jeszcze czego! Na widok Pochmurnego Płomienia na pewno się "ucieszą"... Cień jest zły, niemiły i bez klasy! A Blask nie ma łapy. Kto by przyjął taką kalekę? Na pewno nie Srokoszowa Gwiazda! Ech, rozejrzę się za zwierzyną. Jakiś szczur wystarczy na cały dzień" - pomyślałem. Przyśpieszyłem krok, po kilku minutach trafiłem do siedliska dwunożnych. Usłyszałem ciche kroki, to nie były kroki dwunożnych, a kota. Zaciekawiłem się. "Nie od razu spotyka się kota! No, u mnie jest to zbyt częste. Ile to było... Lew, Misty, Cień, Blask, Diament i Mamrok. Zagadam, może będzie wiedzieć jaka to okolica" - pomyślałem.
[590 słów]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz