Nie spał całą noc. Czuł to całym swoim sercem, że dzisiaj powiększy się jego rodzina. Spadnie na niego góra obowiązków, jednak czy nie były one warte tych wesołych uśmiechów i radosnych spojrzeń? Gdy tylko pierwsze promienie słońca wdarły się do legowiska wojowników, poderwał się, by niezdarnie wygramolić się z nory i rzucić się w stronę żłobka. Z impetem wbił do tymczasowego mieszkania Jelonki, niemal na nią wpadając. Nie pomyślał o tym, że partnerka może jeszcze spać. Liderka podskoczyła, wyrwana nagle ze snu. Spojrzała na Smutka klejącymi się jeszcze oczami.
- Smutny Śpiewie? - spytała sennym głosem.
- Jak się czujesz? Nic cię nie boli? - wypalił od razu.
Kotka pokręciła przecząco głową.
- Idź na polowanie, a potem odpoczywaj. Słyszałam, że idziesz dziś na zgromadzenie?
Zamruczał i polizał kotkę w czoło.
- Tak, idę. Do usług, księżniczko.
Wyszedł z norki i spojrzał na wschodzące słońce. Jelonka miała rację.
***Rankiem, po zgromadzeniu***
Przedarł się przez tunel z liści. Atmosfera z zebrania przeniosła się do obozu - ponura, przygnębiająca i napięta. Gdy tylko wszedł do obozu, usłyszał przeszywający jęk. To wszystko uderzyło w niego mocniej, niż słowa Wodnej Gwiazdy. Cwałem rzucił się w kierunku żłobka. Jelonka. Właśnie. Rodzi. Jego. Dzieci.
<BRAK SMUTKOWEJ WENY JELONKO :(>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Znajdki w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Nocy!
(jedno wolne miejsce!)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Smutny Śpiew. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Smutny Śpiew. Pokaż wszystkie posty
14 grudnia 2016
10 grudnia 2016
Od Smutnego Śpiewu CD Jelenia Gwiazda
Uśmiechnął się. Znowu. Polizał Jelenią Gwiazdę i odpowiedział:
- Nie mam nic przeciwko. Ale jeśli tak, to ja chcę nazwać pozostałe kociaki imionami ryb.
Jelonka zaśmiała się.
- Ja nazwę jedno kocię, a ty całą resztę?
- Pamiętaj, że beze mnie nic byś nie nazywała - prychnął Smutny. - A teraz chodź, muszę cię zabrać do medyka.
* * *
Minęło kilka dni. Jelenia Gwiazda wciąż leżała u medyka, a tymczasową władzę w klanie miała Miodowe Futerko. Smutny Śpiew postanowił odwiedzić Jelonkę. Może czuje się już lepiej? Gdy tylko przekroczył próg legowiska medyka, stanął przed nim Klonowa Łapa. Z lekko złośliwym uśmiechem wycharczał:
- Jelenia... ma z... tobą do p-pogadania...
<Jelonka? braksmutkowejwenytakbardzo>
- Nie mam nic przeciwko. Ale jeśli tak, to ja chcę nazwać pozostałe kociaki imionami ryb.
Jelonka zaśmiała się.
- Ja nazwę jedno kocię, a ty całą resztę?
- Pamiętaj, że beze mnie nic byś nie nazywała - prychnął Smutny. - A teraz chodź, muszę cię zabrać do medyka.
* * *
Minęło kilka dni. Jelenia Gwiazda wciąż leżała u medyka, a tymczasową władzę w klanie miała Miodowe Futerko. Smutny Śpiew postanowił odwiedzić Jelonkę. Może czuje się już lepiej? Gdy tylko przekroczył próg legowiska medyka, stanął przed nim Klonowa Łapa. Z lekko złośliwym uśmiechem wycharczał:
- Jelenia... ma z... tobą do p-pogadania...
<Jelonka? braksmutkowejwenytakbardzo>
30 listopada 2016
Od Smutnego Śpiewu CD Jelenia Gwiazda
Jelonka była bardzo mądra - Smutek nadal spał.
I nie zamierzał się budzić. Nie zamierzał, ale musiał. Ze spoczynku wyrwał go nagle piekący ból z boku. Miauknął głośno i rzucił się na agresora. Zamachnął się łapą, mając nadzieję, że trafił w napastnika.
- Uważaj! - usłyszał poirytowany damski głos. Naburmuszony spojrzał na kotkę - to była Lisi Ogon.
- Jakbyś ty zareagowała, gdyby rude stworzenie tak brutalnie cię obudziło? - warknął.
- Pewnie uciekłabym z klanu - na mordkę wojowniczki wpełzł wredny uśmieszek. Smutny Śpiew zaczął rozważać propozycje wydrapania jej oczu. Mimo to jednak powoli wstał i przeciągnął się.
- Idziesz razem z Szarą Łapą i mną na patrol - miauknęła Liska.
- Niezwykle się cieszę. Spędzę dzisiejszą noc z nieczułą, rudą szyszką i gówniarzem - prychnął wojownik, a Lisi Ogon sprawiała wrażenie, jakby nie usłyszała tych słów. Machnęła ogonem pośpieszająco i wyszła z legowiska wojowników.
* * *
Wciąż czekał przy wyjściu z obozu. Szara Łapa i on czekali na Lisi Ogon. Słońce już prawie zaszło, wojownicy wracali z polowania, uczniowie z treningów. Nie miał takich widoków w Klanie Burzy. Był zawsze mało liczny.
Położył się, zmęczony zimowym upałem. Po kilku uderzeniach serca usłyszał jak coś przedziera się przez śnieg. Podniósł głowę, pewny, że ujrzy Lisi Ogon ale... serce Smutnego Śpiewu zabiło szybciej. Tuż przed nim stała Jelonka.
- Jelenia Gwiazdo, czy coś się stało? - spytał się Szara Łapa.
- N-nie, po prostu idę z wami na p-patrol - rzekła liderka.
Pewnie w wypadku innego kota Smutek zwyczajnie by to zignorował. Ale teraz poczuł przyjemne ciepło.
- Ugh... Jelenia Gwiazda? - za liderką stanęła Lisi Ogon.
- Jelonka idzie z nami - warknął Smutek. Ruda wojowniczka irytowała go. I stwierdził, że nie pogodziłby się z tym, że brązowa kotka jednak nie idzie. - Ruszajmy.
* * *
Księżyc powoli wznosił się na niebo. Minęła już połowa patrolu, nic ciekawego - przegonili jakiegoś pieszczocha i tyle. Żadnej walki. Żadnej agresywnej wymiany zdań.
W tym zamyśleniu przypadkiem wpadł na Jelenią Gwiazdę. Liderka odskoczyła... w fatalne miejsce. Była to jakaś półka z ziemi. Gdy tylko łapy kotki wylądowały, łatwo się było domyślić, że piach, kamienie i trawa skruszyły się.
- Pomocy! - wrzasnęła tylko Jelenia, zanim cała trójka straciła ją z oczu.
- Jelenia Gwiazdo! - krzyknął Smutny Śpiew i jednym susem skoczył w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała liderka. Zaczął spadać, lecz nie było tam zbyt wysoko. Jakieś siedem długości lisa? Spodziewał się, że łupnie na twardą ziemię, lecz upadł na coś miękkiego. Chwilę zajęło mu, za nim się zorientował, iż to Jelonka.
- W-wybacz... - mruknął i zszedł z poturbowanej liderki.
Kotka uśmiechnęła się nerwowo, po czym spojrzała w górę. Na krawędzi stała Lisi Ogon i Szara Łapa.
- Jest tutaj zbyt wysoko, nie możemy wskoczyć - stwierdził wojownik.
- Tam - liderka wskazała łapą na ścieżkę znajdującą się kilka metrów od nich. Czyżby jednak zauważył na jej pysku... ból?
Zastanowił się chwilę i krzyknął w górę:
- Idźcie dalej bez nas! - bo w zasadzie co mieli robić? Jeleniej Gwieździe najprawdopodobniej coś się stało. Nie może teraz iść za nimi.
Liska i Szara Łapa nieco zaniepokojeni wahali się przez chwilę, lecz oddalili się.
- Jelonko? Czy wszystko w porządku? Czy coś ci się stało?
Kotka pokręciła przecząco głową.
- Wstań.
Jakkolwiek Jelenia zamierzała ukryć swój ból, "coś nie pykło", albowiem gdy podniosła się na lewej łapie krzyknęła i upadła.
- Masz zwichniętą łapę - starał się, aby jego głos brzmiał obojętnie, lecz tak naprawdę był cholernie zmartwiony.
Położył się obok liderki i zaczął lizać ranną część ciała. Cieszył się, że jest tak blisko niej. Sama jej obecność podnosiła go na duchu. Odkąd opowiedział jej historię Zapomnianej Łapy, czuł spokój. Nie obawiał się, że jego była partnerka przyjdzie do niego, już się nie bał.
- Jelenia Gwiazdo? - szepnął cicho.
- T-tak?
- Czy znałaś kiedyś kogoś takiego, że czułaś, że nie możesz bez niego żyć, ale kiedy postanowiłaś już mu wyznać, było za późno?
Nastała cisza, przerywana cykaniem świerszczy.
- Ja... ch-chyba tak. Nie jestem pewna. D-do czego zmierzasz?
Smutny zaczął przesuwać językiem w kierunku szyi kotki.
- Nie chcę, żeby moje wyznanie nastąpiło zbyt późno.
Kąciki pyska Smutnego Śpiewu uniosły się powoli. Po raz pierwszy, od tylu księżycy. Po raz pierwszy się uśmiechnął. To nie był wymuszone szczerzenie zębów. To był najzwyklejszy, pełen szczęścia uśmiech.
Szum wiatru był jedynym słyszalnym odgłosem. Zaczął się już niepokoić, że powiedział coś nie tak, gdy Jelonka odpowiedziała.
- Ja też nie chcę, żeby moje wyznanie było spóźnione.
Spojrzała na niego swoimi pięknymi miętowymi oczami. Również się uśmiechnęła, a następnie liznęła długowłosego wojownika w nos.
Na widok jego zdziwionej miny roześmiała się i delikatnie ugryzła go w ucho.
- Niedorzeczne - rzekł Smutny Śpiew, udając zniesmaczenie. - Ja ci tutaj czułe słówka, a ty do mnie z zębami. Poczuj mój gniew! - mówiąc to ukąsił ostrożnie liderkę w policzek, warcząc przy okazji.
- Atakujesz liderkę! To nie może mieć miejsca! - odpowiedziała Jelonka i capnęła go w drugie ucho. Kocur prychnął przy czym pacnął Jelenią Gwiazdę w nos.
Jelonka złapała go za bark.
Smutny zasłonił jej oczy ogonem.
Jelenia Gwiazda strąciła ogon z pyska.
Smutny Śpiew warknął naprawdę głośno i chwycił zębami jej kark. Warczenie przerodziło się w mruczenie.
- Jesteś tego pewien? - w głosie Jelonki słychać był nutkę zdenerwowania.
- Nie.
* * * (UŻYJCIE WYOBRAŹNI)
Leżał na boku obok Jeleniej Gwiazdy, zakrywając się ogonem. Uśmiechał się nieśmiało, jakby zawstydzony, że za jakiś czas liderce doda się obowiązków, a to z jego winy. Końcówka ogona kotki drgała lekko, natomiast sama Jelonka dyszała.
Podniósł głowę i zbliżył ją do Jeleniej. Polizał ją po policzku. Odwróciła się do niego; w miętowych oczach było zmęczenie, ale i też zadowolenie.
- Czy to pomogło twojej zwichniętej łapie? - spytał żartobliwie.
<OŁŁŁ JELONKA TACZ SMUTEK'S TRALALALA>
26 listopada 2016
Od Smutnego Śpiewu CD Jelenia Gwiazda
Jasne promienie słońce rzuciły mu się na pysk jak dzikie zwierzę pałające chęcią mordu. Smutek zmrużył oczy i pochylił łeb. Kolejny smutny dzień Smutnego Śpiewu. Jakie to typowe. Obudził się w mniej więcej środku nocy i od razu ruszył na polowanie. Szybko się zmęczył, więc wrócił i z powrotem poszedł spać. Teraz ponownie się obudził. Jego wzrok od razu przyciągnęła postać wyłaniająca z legowiska lidera. Jelenia Gwiazda... była taka piękna. Wspomnienia jednak musiały dać o sobie znać i pojawiła się przed nim wizja Zapomnianej Łapy. Westchnął cicho.
- Smutny Śpiewie? Wszystko w porządku? - usłyszał nagle obok siebie głos Jelonki. Podskoczył przestraszony. Jak ona znalazła się przy nim tak szybko?teleportacja
- Nie martw się o mnie, Jelenia Gwiazdo - odpowiedział takim tonem jakby mówił "Mam ochotę popełnić samobójstwo".
Liderka wyglądała na zaniepokojoną.
- Na pewno?
Kocur kiwnął głową.
<Jele? gwiezdny klanie, wiedziałam że szajs będzie ;-;>
- Smutny Śpiewie? Wszystko w porządku? - usłyszał nagle obok siebie głos Jelonki. Podskoczył przestraszony. Jak ona znalazła się przy nim tak szybko?
- Nie martw się o mnie, Jelenia Gwiazdo - odpowiedział takim tonem jakby mówił "Mam ochotę popełnić samobójstwo".
Liderka wyglądała na zaniepokojoną.
- Na pewno?
Kocur kiwnął głową.
<Jele? gwiezdny klanie, wiedziałam że szajs będzie ;-;>
30 października 2016
Od Smutnego Śpiewu CD Azalea
A więc tak? Smutny w tej chwili mógł zrobić wszystko - upolować coś, powalczyć, przegonić kogoś - ale nieee! Musiał opowiadać pieszczochowi o prawdziwym życiu.
- Gwiezdni to członkowie Gwiezdnego Klanu. Są duchami szlachetnych wojowników, codziennie w nocy pojawiają się na Srebrnej Skórce. W środku księżyca odbywa się zgromadzenie, na którym panuje bezwzględny pokój. Jeśli pokój zostanie złamany, Gwiezdni przykrywają gwiazdy chmurami, by okazać swój gniew. Jeśli kot łamał kodeks wojownika, nie idzie do Gwiezdnego Klanu, tylko do Miejsca Gdzie Brak Gwiazd. Są to najgorsze pomioty, potrafią opętać, zabić nawet po śmierci. Bywa też, że wojownik po śmierci dostaje wybór - jeśli nie zdecyduje się ani na Gwiezdny Klan, ani na Miejsce Gdzie Brak Gwiazd, zostaje wędrującym bez celu po lesie duchem. Nikt go nie widzi i praktycznie go nie ma - zakończył.
Azalea wciąż wyglądała na przestraszoną. Jej przyklapnięte uszy dodawały jej takiego niewinnego, płochliwego wyrazu. Smutek nie znał żadnego prawdziwego kota, który miał takie uszy.
- No, jeszcze jakieś pytania? Jak tak to szybko, a jak nie to won! - rzucił.
<Lea?>
- Gwiezdni to członkowie Gwiezdnego Klanu. Są duchami szlachetnych wojowników, codziennie w nocy pojawiają się na Srebrnej Skórce. W środku księżyca odbywa się zgromadzenie, na którym panuje bezwzględny pokój. Jeśli pokój zostanie złamany, Gwiezdni przykrywają gwiazdy chmurami, by okazać swój gniew. Jeśli kot łamał kodeks wojownika, nie idzie do Gwiezdnego Klanu, tylko do Miejsca Gdzie Brak Gwiazd. Są to najgorsze pomioty, potrafią opętać, zabić nawet po śmierci. Bywa też, że wojownik po śmierci dostaje wybór - jeśli nie zdecyduje się ani na Gwiezdny Klan, ani na Miejsce Gdzie Brak Gwiazd, zostaje wędrującym bez celu po lesie duchem. Nikt go nie widzi i praktycznie go nie ma - zakończył.
Azalea wciąż wyglądała na przestraszoną. Jej przyklapnięte uszy dodawały jej takiego niewinnego, płochliwego wyrazu. Smutek nie znał żadnego prawdziwego kota, który miał takie uszy.
- No, jeszcze jakieś pytania? Jak tak to szybko, a jak nie to won! - rzucił.
<Lea?>
29 października 2016
Od Smutnego Śpiewu CD Azalea
Siedział sobie, aż tu nagle jakiś łomot. Co za tępy wojownik tak głośno się zachowuje?! Spojrzał w stronę hałasu, gdy z krzaków wyskoczyła kotka. Uśmiechnęła się szeroko i miauknęła:
- Cześć! Jestem Azalea.
Poczęła przyglądać mu się wielkimi oczami. Już sam zapach ją zdradzał, a jeszcze te imię!
- Pieszczoch - warknął, nawet nie starając się być cicho. Wstał powoli i marszcząc nos syknął - Jesteś na terenach Klanu Wilka, odejdź stąd, albo będę musiał użyć siły, zabawko Dwunogów.
- Nie jestem zabawką Dwunogów, jestem pupilem ludzi. A ty jesteś dzikim kotem, tak? - ta cała Azalea nie dość, że na nic wzięła sobie ostrzeżenia smutnego, to jeszcze pyskowała! I wciąż się uśmiechała! Dla tego pesymisty to było zbyt wiele - nastroszył sierść, wydał z siebie jakieś zniekształcone "GRHYYY!" i rzucił się na Pieszczocha. Nie zbyt mocno zadrapał mu lewą łopatkę, ale na tyle, żeby poczuła. Oszołomiona kotka nawet nie próbowała się bronić. Widząc te skrzywdzone przez ludzkość uszy, te wielkie, ufne oczy i oklapłe ciało, w którym tłuszcz zastępował mięśnie, serce mu zmiękło. Zeskoczył z rasowej i uznał, że to odpowiedni moment, by wygłosić kazanie o tym jak wygląda życie w klanie.
- Postąpiłaś bardzo głupio, wchodząc tutaj. W lesie koty takie jak ty, czyli zniewolone przez Dwunożnych, są obiektem kpin. Nigdy nie przyjmie się pieszczocha do klanu. Wojownik z krwią pieszczocha zawsze będzie traktowany z pogardą. Opuszczenie grupy dla życia z Dwunogami jest łamaniem kodeksu wojownika. Jedyny kot z korzeniami pieszczocha, który osiągnął sukces, to Ognista Gwiazda, nie żyje od setek księżycy.
Radość Azalei wyraźnie przygasła.
- Ale czemu traktujecie nas tak niemiło? Przecież też jesteśmy kotami.
Długowłosy machnął ogonem.
- Nazywacie się kotami, ale tak naprawdę hańbicie koci gatunek. Pozwalacie się karmić tym mysim łajnem, pozwalacie się dotykać i lubicie to. Polujecie dla przyjemności, a gdy mimo swego beztalencia coś złapiecie, nie zjadacie tego, tylko zanosicie to swoim panom. A czy widzieliście, żeby oni to zjadali? Wy jecie sobie dziennie tyle porcji tego swojego jedzenia ile tylko chcecie i nic sobie z tego nie robicie, u nas jedna mysz jest na wagę złota! Swoim brakiem nieostrożności płoszycie zwierzynę, a wasz zapach przyciąga drapieżniki! Nic nie wiecie o szacunku do Gwiezdnych, ani o naszych przodkach, o Klanach Gromu, Rzeki, Cienia czy Wiatru, ani nawet o klanach Lwa, Tygrysa czy Lamparta! Nie jesteście kotami! Jesteście ospałymi, przesadnie łagodnymi workami tłuszczu, sługami Dwunogów!
To chyba wywołało na pieszczoszce wrażenie. Wyglądała na skruszoną, z jej oczu uciekł gdzieś cały blask radości.
<Azalea?>
- Cześć! Jestem Azalea.
Poczęła przyglądać mu się wielkimi oczami. Już sam zapach ją zdradzał, a jeszcze te imię!
- Pieszczoch - warknął, nawet nie starając się być cicho. Wstał powoli i marszcząc nos syknął - Jesteś na terenach Klanu Wilka, odejdź stąd, albo będę musiał użyć siły, zabawko Dwunogów.
- Nie jestem zabawką Dwunogów, jestem pupilem ludzi. A ty jesteś dzikim kotem, tak? - ta cała Azalea nie dość, że na nic wzięła sobie ostrzeżenia smutnego, to jeszcze pyskowała! I wciąż się uśmiechała! Dla tego pesymisty to było zbyt wiele - nastroszył sierść, wydał z siebie jakieś zniekształcone "GRHYYY!" i rzucił się na Pieszczocha. Nie zbyt mocno zadrapał mu lewą łopatkę, ale na tyle, żeby poczuła. Oszołomiona kotka nawet nie próbowała się bronić. Widząc te skrzywdzone przez ludzkość uszy, te wielkie, ufne oczy i oklapłe ciało, w którym tłuszcz zastępował mięśnie, serce mu zmiękło. Zeskoczył z rasowej i uznał, że to odpowiedni moment, by wygłosić kazanie o tym jak wygląda życie w klanie.
- Postąpiłaś bardzo głupio, wchodząc tutaj. W lesie koty takie jak ty, czyli zniewolone przez Dwunożnych, są obiektem kpin. Nigdy nie przyjmie się pieszczocha do klanu. Wojownik z krwią pieszczocha zawsze będzie traktowany z pogardą. Opuszczenie grupy dla życia z Dwunogami jest łamaniem kodeksu wojownika. Jedyny kot z korzeniami pieszczocha, który osiągnął sukces, to Ognista Gwiazda, nie żyje od setek księżycy.
Radość Azalei wyraźnie przygasła.
- Ale czemu traktujecie nas tak niemiło? Przecież też jesteśmy kotami.
Długowłosy machnął ogonem.
- Nazywacie się kotami, ale tak naprawdę hańbicie koci gatunek. Pozwalacie się karmić tym mysim łajnem, pozwalacie się dotykać i lubicie to. Polujecie dla przyjemności, a gdy mimo swego beztalencia coś złapiecie, nie zjadacie tego, tylko zanosicie to swoim panom. A czy widzieliście, żeby oni to zjadali? Wy jecie sobie dziennie tyle porcji tego swojego jedzenia ile tylko chcecie i nic sobie z tego nie robicie, u nas jedna mysz jest na wagę złota! Swoim brakiem nieostrożności płoszycie zwierzynę, a wasz zapach przyciąga drapieżniki! Nic nie wiecie o szacunku do Gwiezdnych, ani o naszych przodkach, o Klanach Gromu, Rzeki, Cienia czy Wiatru, ani nawet o klanach Lwa, Tygrysa czy Lamparta! Nie jesteście kotami! Jesteście ospałymi, przesadnie łagodnymi workami tłuszczu, sługami Dwunogów!
To chyba wywołało na pieszczoszce wrażenie. Wyglądała na skruszoną, z jej oczu uciekł gdzieś cały blask radości.
<Azalea?>
25 października 2016
Od Smutnego Śpiewu CD Jelenia Gwiazda
Po chwili milczenia Smutny Śpiew zapytał:
- Jak się czujesz będąc liderką? Gdy zobaczyłem cię pierwszy raz, wyglądałaś na słabą, ale mimo to wystarczyło, że spojrzałaś i nastała cisza.
Jelenia Gwiazda spojrzała swymi miętowymi ślepiami w bladoniebieskie oczy Smutnego Śpiewu. W innej sytuacji kocur spuściłby wzrok, lecz teraz... dawało mu to pewną... Satysfakcję? Przyjemność? W każdym razie, nie czuł takiego samego uczucia, gdy robił to inny kot. Nieświadomie machnął puszystą kitą i okrył nią ogon liderki. Cętkowana kotka wyglądała jednak, jakby w ogóle nie zauważyła tego gestu. Westchnęła i spojrzała w górę. Jej oczy natychmiast rozbłysły odbiciem setek gwiazd na Srebrnej Skórce.
- Mam wrażenie, że nigdy nie będę taka jak ojciec. Był wspaniałym liderem. Nie to co ja. Wojenna Gwiazda też była ode mnie lepsza.
- Gdybyś była słaba, nie uciszyłabyś bezgłośnie tego całego Mglistego Cienia i Miodowego Futerka! - stwierdził Smutek.
- Może... Może masz rację... - mruknęła tylko Jelenia po czym wstała i ruszyła do swojego legowiska. Długowłosy obejrzał się za nią. W przeciwieństwie do Srebrnej Gwiazdy była lekka i wręcz chodziła nad ziemią. Długi ogon poruszał się z niezwykłą płynnością, a cętkowane, brązowe futro - niby nic, a mieniło się tyloma barwami. Ozdabiane promieniami słońca włosy Jelonki dawały wrażenie, jakby kotka zrobiona była z miedzi, natomiast przystrajane światłem gwiazd i księżyca - ze srebra. Jej sierść była gładka, miękka i lśniąca, niczym nie przypominała typowych wojowników. Prędzej jej było do członkini Klanu Gwiazd, która postanowiła zejść na ziemię.
<Julio? Romeo Smutek MODE: ON ( ͡° ͜ʖ ͡°)>
- Jak się czujesz będąc liderką? Gdy zobaczyłem cię pierwszy raz, wyglądałaś na słabą, ale mimo to wystarczyło, że spojrzałaś i nastała cisza.
Jelenia Gwiazda spojrzała swymi miętowymi ślepiami w bladoniebieskie oczy Smutnego Śpiewu. W innej sytuacji kocur spuściłby wzrok, lecz teraz... dawało mu to pewną... Satysfakcję? Przyjemność? W każdym razie, nie czuł takiego samego uczucia, gdy robił to inny kot. Nieświadomie machnął puszystą kitą i okrył nią ogon liderki. Cętkowana kotka wyglądała jednak, jakby w ogóle nie zauważyła tego gestu. Westchnęła i spojrzała w górę. Jej oczy natychmiast rozbłysły odbiciem setek gwiazd na Srebrnej Skórce.
- Mam wrażenie, że nigdy nie będę taka jak ojciec. Był wspaniałym liderem. Nie to co ja. Wojenna Gwiazda też była ode mnie lepsza.
- Gdybyś była słaba, nie uciszyłabyś bezgłośnie tego całego Mglistego Cienia i Miodowego Futerka! - stwierdził Smutek.
- Może... Może masz rację... - mruknęła tylko Jelenia po czym wstała i ruszyła do swojego legowiska. Długowłosy obejrzał się za nią. W przeciwieństwie do Srebrnej Gwiazdy była lekka i wręcz chodziła nad ziemią. Długi ogon poruszał się z niezwykłą płynnością, a cętkowane, brązowe futro - niby nic, a mieniło się tyloma barwami. Ozdabiane promieniami słońca włosy Jelonki dawały wrażenie, jakby kotka zrobiona była z miedzi, natomiast przystrajane światłem gwiazd i księżyca - ze srebra. Jej sierść była gładka, miękka i lśniąca, niczym nie przypominała typowych wojowników. Prędzej jej było do członkini Klanu Gwiazd, która postanowiła zejść na ziemię.
<Julio? Romeo Smutek MODE: ON ( ͡° ͜ʖ ͡°)>
02 października 2016
Od Smutnego Śpiewu CD Jelenia Gwiazda
Stał na środku obozu, otoczony przez wrogie spojrzenia kotów. Po chwili na skale, podobnej do tej, na której zwykle przemawiała Srebrna Gwiazda, pojawiła się liderka klanu wilka. Te wspomnienie szarpnęło duszą Smutnego Śpiewu, ale uznał, że musi być stanowczy w swoich decyzjach. Usłyszał donośny głos Jelonki:
- T-tej nocy odbyła-ła się wojna m-między Klanem Nocy a-a Klanem Bu-burzy. N-nie wiem, jakie były jej szczegóły, al-ale z jej powodu przybył do o-obozu wojownik Sm-smutny Śpiew - spojrzenie miętowych oczu spoczęło na nim, a on wyprostował się na tyle, na ile pozwalała mu jego kocia budowa i zabrał głos.
- Srebrna Gwiazda nie jest dobrą liderką. Cały czas angażowała się w te swoje sojusze, jakby nie zdawała sobie sprawy, że pewnego dnia sojusznik może znienacka uderzyć. Jednak naiwnie wierzyła w swoje przekonania. Zastanawiałem się nad odejściem od Klanu Burzy, ale decyzję ostateczną podjąłem, gdy podczas walki zginęła moja bardzo dobra przyjaciółka.
- Smutny Ś-śpiew przybył do nas tej nocy, a po kr-krótkiej dyskusji z nim przyjęłam go do naszego klanu, więc jest teraz wojownikiem Klanu Wilka.
Dookoła kota rozpoczęły się pojękiwania.
- Czemu nikt nie spytał nas o zdanie? - warknął kot o umaszczeniu niezwykle podobnym do Burzowego Gardła.
- Właśnie! On może być szpiegiem! - krzyknęła złocista kotka o niezwykle pięknej sierści.
Jelenia Gwiazda zmierzyła każdego po kolei spojrzeniem, i na zdecydowanie dłużej zatrzymała wzrok na rewolucjonistach. Błękitnooki cofnął się, a pręgowana schyliła głowę.
<Jele? bw ;-; >
- Smutny Ś-śpiew przybył do nas tej nocy, a po kr-krótkiej dyskusji z nim przyjęłam go do naszego klanu, więc jest teraz wojownikiem Klanu Wilka.
Dookoła kota rozpoczęły się pojękiwania.
- Czemu nikt nie spytał nas o zdanie? - warknął kot o umaszczeniu niezwykle podobnym do Burzowego Gardła.
- Właśnie! On może być szpiegiem! - krzyknęła złocista kotka o niezwykle pięknej sierści.
Jelenia Gwiazda zmierzyła każdego po kolei spojrzeniem, i na zdecydowanie dłużej zatrzymała wzrok na rewolucjonistach. Błękitnooki cofnął się, a pręgowana schyliła głowę.
<Jele? bw ;-; >
18 września 2016
Od Smutnego Śpiewu CD Jelenia Gwiazda
Długie chwile mijały spokojnie, ignorując otaczający je świat. W legowisku lidera Smutny czuł się jakoś nieswojo, a może to sama liderka tak na niego działała? Czekał cierpliwie na odpowiedź kotki, spodziewając się najgorszego "Jesteś zdrajcą, nie chcemy cię tutaj" albo "Miałabym przyjąć do klanu kogoś takiego?". Wtem jednak wygasły płomień nadziei zapłonął gwałtownie potężnym ogniem, a blask iskier wybuchł oczami. Czy jest nadzieja na lepszy świat? Nieświadomie ślepiami wyobraźni zobaczył siebie obok brązowej, cętkowanej kotki. Cztery małe kocięta tarmosiły parę za uszy, a dorosłym o dziwo nie przeszkadzało to - lepiej, wywołało u nich radość. Potrząsnął głową zawstydzony swoją własną naiwnością i głupotą. Tego nie będzie. Już nikt go nie pokocha. Nie ma na to szans. Powoli podniósł się, i już był jedną łapą na zewnątrz, gdy zatrzymał go głos Jeleniej Gwiazdy:
- ...
<Jelona? BRAK WENY SOU MACZ>
15 września 2016
Od Smutnego Śpiewu CD Jeleni Róg (Gwiazda)
- N-nie... Ja tylko wpadłem... - Mruknął Smutny Śpiew, a potem zaczął się wycofywać.
- Ej! Możesz mi ufać! Na prawdę, nikt nie wie o naszym spotkaniu, i nie mów mi, że zgubiłeś się na tych terytoriach! Klanem Wilka jedzie tutaj jak królikami w ich norze, nie wymiguj się. - Ni krzyknęła, ni syknęła Jelenia, lecz Smutek przyśpieszył jeszcze, i w końcu wybiegł daleko od niej.
***
Tyle minęło od tego spotkania. Jelenia Gwiazda została teraz liderką. Nie będzie miała czasu na spotkania z kocurem, których i tak było bardzo niewiele. Jednak mimo to... Smutek czuł jakąś dziwną pustkę. Dziurę w duszy, która nieustannie krwawiła, pozbawiając pręgowanego kota ostatnich resztek do życia. Wciąż jednak miał wrażenie, że nieznane mu siły zaklejają dziurę, oddają mu ich krew i chęci. Na zebraniu ta dziura szczególnie mało krwawiła, a gdy spojrzenie błękitnoszarych oczu spoczęło na Jeleniej... Ach, dość! Szczerze powiedziawszy, nie tylko w pobliżu brązowej liderki, kocur czuł przyjemne ciepło. Miłe uczucia pojawiały się też przy Czarnym Ogonie, partnerce Rozżarzonej Duszy. Jej mruczenie, złośliwe uwagi dotyczące charakteru Smutnego Śpiewu czyniły cuda, takie jak skryty cień delikatnego uśmiechu. Jednak nie sądził, że dzisiaj to wszystkie zniknie. Że jedna z kolumn podtrzymująca budynek, runie nagle i obróci się w pył w mgnieniu oka. Wszystko przez nich. Przez ten cały przeklęty Klan Nocy. Walka była bardzo ciężka. Kot ledwie się obudził, a już rzucił się na niego pręgowany zielonooki kocur. Złapał go pazurami i rzucił przed siebie. Smutek zorientował się, co się dzieje, dopiero gdy łupnął na ziemię z łoskotem. Szary nocny jednak już zdążył podbiec do niego. Złapał długowłosego za łapę i pociągnął, niewiarygodnie lekko.
- Ha! Jesteś pewien, że się nie zgubiłeś, pieszczoszku? A może Klan Nocy jest właśnie jak ty - słaby i beznadziejny? - Krzyknął Smutek, wciąż leżąc.
Jednak w tym momencie pręgowany kocur przycisnął mu głowę do ziemi i wysyczał do ucha:
- Jestem Kamienny Pazur i miło było cię poznać.
Kamienny Pazur? Długowłosy słyszał o tym kocie na zebraniu. Ostatkiem sił odepchnął od siebie wojownika i z grymasem spojrzał na jego pysk. To był Wodny Ogon, zastępca Klanu Nocy! Gdy jednak spojrzenie bladych oczu spoczęło na ślepiach agresora, Smutek poczuł niepokój i chłód. Ten wzrok był taki zimny, nieziemsko kuszący ale niebezpieczeństwo było wyczuwalne na kilometr, a może i dalej. Wodny Ogon był opętany. Wtem gdzieś z boku rozległ się wrzask i pręgowany kot ruszył w tym kierunku. Smutny wykorzystał to i ruszył pomagać innym w walce.
***
Krew, kawałki futra i jęki bólu przekreśliły najbliższy księżyc. Koty Klanu Burzy krążyły dookoła innych, opatrując rany i wspierając się wzajemnie. Noc była ciemna, nie widać było nic. Smutny oddalił się od reszty. Miał na karku paskudną ranę, przynajmniej tej był pewien. Ale czy na pewno? Czy poza zadrapaniami, ugryzieniami i szramami nie było innych ran? Były. Jedna nieodkryta. Niemożliwa do wypatrzenia czy też wyczucia. Długowłosy kot poczuł swego rodzaju niepokój. Czegoś mu brakowało. Wstał i począł węszyć. Czarny Ogon... Smród krwi... Zdenerwowany ruszył w kierunku niepokojącego zapachu. Wtem potknął się o coś. Coś miękkiego, zimnego i mokrego. Z przerażeniem odwrócił się i spojrzał na tajemniczy przedmiot.
- N-nie... - wyjąkał. Spojrzał na mordkę kotki, z wyrazem przerażenia na pysku, z otwartymi jeszcze oczami. Trzy krwawe pręgi przeszywały jej gardło, jej białe gardło, teraz splamione krwią. - Nie! - powtórzył, tym razem jeszcze głośniej. - NIE, NIE, NIE! Czarny Ogonie! Nie!
Lamenty kocura poniosły się echem po świecie, a on odkrył ostatnią z ran. Ostry głaz przebił jego wyblakłe serce i dusze, całkowicie pozbawiając je barw. Czy taki jest właśnie sens życia? Patrzenie na czyjąś śmierć, cierpienie? Już drugi raz w ciągu życia Smutny został pozbawiony nadziei. A raczej jej resztek. Nadziei już nie było. Nie było, nie ma i nie będzie. Słowo "nadzieja" to jedno wielkie kłamstwo. Ścierwo, gorsze od Miejsca Gdzie Brak Gwiazd. Poczuł dotyk na szyi, ale nie ciepły i serdeczny. Już nic nie było ciepłe. Świat jest zimny, lodowaty. Jak ciało Czarnego Ogona, jak jej zaschnięta na gardle krew. Czym sobie zasłużył? Czy pozbawienie go pierwszej miłości nie było odpowiednią ceną za jego zdradę? Czy jego pysk, już na zawsze pozbawiony uśmiechu, nią nie był? Najwyraźniej nie. Kocur bezwiednie uniósł głowę w górę i krzyknął coś. Zgromadzone już dookoła koty rozszerzyły źrenice, dwa z nich zaczęły szeptać pomiędzy sobą. Oczy Smutnego Śpiewu poczęły przypominać oczy zmarłej kochanki - zamglone, bez jakiegokolwiek wyrazu. Minęło zapewne trochę czasu, nim kot oderwał głowę od futra Czarnego Ogona, i uspokoił nieco płacz. Kontury postaci zaczęły robić się wyraźniejsze, aż długowłosy wojownik ujrzał przed sobą jego znajomych. Waleczne Serce, Srebrna Sadzawka, Rozmyta Łapa. I ona - Srebrna Gwiazda. Szary zwrócił swój pysk w stronę liderki. Lekki i smutny uśmiech pojawił się na jej pysku, jednak natychmiast znikł, gdy kotka usłyszała słowa kocura.
- Pie***yć ten wasz sojusz. Polegacie na sile przyjaciół, bo jesteście słabi. Chciałem żyć w Klanie Zwycięzców, a trafił mi się Klan Poległych. Widzisz ją? - tutaj skinął łapą na trupa. - To twoja wina. To twoja cholerna wina - Z tymi słowami podniósł się na drżących nogach i ruszył w stronę wyjścia obozu. Zostały mu jedyne bezpiecznie drzwi. Otworzyć je i ruszyć z pewnością, że praktycznie nic się nie stanie? Otworzyć drzwi niepewne, niebezpiecznie, z pewnością zabójcze? Czy pozostać przy zamkniętych i bezskutecznie próbować je otworzyć?
***
Suche liście trzaskały pod łapami i obracały się w proch jak marzenia i sny Smutnego Śpiewu. Od czasu, kiedy wyruszył z obozu Klanu Burzy, nie zatrzymał się ani razu, ale smutek i cierpienie nie pozwalały mu odczuwać zmęczenia. Chciał dotrzeć do celu, celu, który mógłby go uratować. Ocalić od rozpaczy. Wędrówka była długa i ciężka, ale gdy w końcu kot dotarł na miejsce, poczuł ulgę. Wsunął się do wąskiego przejścia z roślin i spojrzał na zaskoczonego kota, który pilnował wejścia do obozu. Był to brązowy kocur z jaśniejszym pyskiem, brzuchem oraz lekko łapami oraz rozmytą pręgą od głowy do ogona. Wyglądał na bardzo młodego.
- Chciałbym porozmawiać z waszym przywódcą. Teraz. I nie bój się młody, nie jestem psychopatą wkradającym się nocą do obozu i zabijającym każdego spojrzeniem oczu. - Smutny starał się uspokoić kota, jednak nie wyglądał zbyt dobrze z futrem splamionym krwią, trzęsącymi się nogami i wyrwaną sierścią. - Jak mi nie ufasz, to sam do niej pójdź i powiedz, że przyszedł Smutny Śpiew.
W wypadku innego kota wartownik zapewne by nie posłuchał, lecz głos Smutnego był naciskający, nie znoszący sprzeciwu. Brązowy kocur skinął głową i oddalił się bez zastanowienia. Po chwili wrócił znowu i z rozszerzonymi źrenicami zwrócił się do długowłosego:
- Jelenia Gwiazda kazała ci przyjść.
<Jelonko?>
- Ej! Możesz mi ufać! Na prawdę, nikt nie wie o naszym spotkaniu, i nie mów mi, że zgubiłeś się na tych terytoriach! Klanem Wilka jedzie tutaj jak królikami w ich norze, nie wymiguj się. - Ni krzyknęła, ni syknęła Jelenia, lecz Smutek przyśpieszył jeszcze, i w końcu wybiegł daleko od niej.
***
Tyle minęło od tego spotkania. Jelenia Gwiazda została teraz liderką. Nie będzie miała czasu na spotkania z kocurem, których i tak było bardzo niewiele. Jednak mimo to... Smutek czuł jakąś dziwną pustkę. Dziurę w duszy, która nieustannie krwawiła, pozbawiając pręgowanego kota ostatnich resztek do życia. Wciąż jednak miał wrażenie, że nieznane mu siły zaklejają dziurę, oddają mu ich krew i chęci. Na zebraniu ta dziura szczególnie mało krwawiła, a gdy spojrzenie błękitnoszarych oczu spoczęło na Jeleniej... Ach, dość! Szczerze powiedziawszy, nie tylko w pobliżu brązowej liderki, kocur czuł przyjemne ciepło. Miłe uczucia pojawiały się też przy Czarnym Ogonie, partnerce Rozżarzonej Duszy. Jej mruczenie, złośliwe uwagi dotyczące charakteru Smutnego Śpiewu czyniły cuda, takie jak skryty cień delikatnego uśmiechu. Jednak nie sądził, że dzisiaj to wszystkie zniknie. Że jedna z kolumn podtrzymująca budynek, runie nagle i obróci się w pył w mgnieniu oka. Wszystko przez nich. Przez ten cały przeklęty Klan Nocy. Walka była bardzo ciężka. Kot ledwie się obudził, a już rzucił się na niego pręgowany zielonooki kocur. Złapał go pazurami i rzucił przed siebie. Smutek zorientował się, co się dzieje, dopiero gdy łupnął na ziemię z łoskotem. Szary nocny jednak już zdążył podbiec do niego. Złapał długowłosego za łapę i pociągnął, niewiarygodnie lekko.
- Ha! Jesteś pewien, że się nie zgubiłeś, pieszczoszku? A może Klan Nocy jest właśnie jak ty - słaby i beznadziejny? - Krzyknął Smutek, wciąż leżąc.
Jednak w tym momencie pręgowany kocur przycisnął mu głowę do ziemi i wysyczał do ucha:
- Jestem Kamienny Pazur i miło było cię poznać.
Kamienny Pazur? Długowłosy słyszał o tym kocie na zebraniu. Ostatkiem sił odepchnął od siebie wojownika i z grymasem spojrzał na jego pysk. To był Wodny Ogon, zastępca Klanu Nocy! Gdy jednak spojrzenie bladych oczu spoczęło na ślepiach agresora, Smutek poczuł niepokój i chłód. Ten wzrok był taki zimny, nieziemsko kuszący ale niebezpieczeństwo było wyczuwalne na kilometr, a może i dalej. Wodny Ogon był opętany. Wtem gdzieś z boku rozległ się wrzask i pręgowany kot ruszył w tym kierunku. Smutny wykorzystał to i ruszył pomagać innym w walce.
***
Krew, kawałki futra i jęki bólu przekreśliły najbliższy księżyc. Koty Klanu Burzy krążyły dookoła innych, opatrując rany i wspierając się wzajemnie. Noc była ciemna, nie widać było nic. Smutny oddalił się od reszty. Miał na karku paskudną ranę, przynajmniej tej był pewien. Ale czy na pewno? Czy poza zadrapaniami, ugryzieniami i szramami nie było innych ran? Były. Jedna nieodkryta. Niemożliwa do wypatrzenia czy też wyczucia. Długowłosy kot poczuł swego rodzaju niepokój. Czegoś mu brakowało. Wstał i począł węszyć. Czarny Ogon... Smród krwi... Zdenerwowany ruszył w kierunku niepokojącego zapachu. Wtem potknął się o coś. Coś miękkiego, zimnego i mokrego. Z przerażeniem odwrócił się i spojrzał na tajemniczy przedmiot.
- N-nie... - wyjąkał. Spojrzał na mordkę kotki, z wyrazem przerażenia na pysku, z otwartymi jeszcze oczami. Trzy krwawe pręgi przeszywały jej gardło, jej białe gardło, teraz splamione krwią. - Nie! - powtórzył, tym razem jeszcze głośniej. - NIE, NIE, NIE! Czarny Ogonie! Nie!
Lamenty kocura poniosły się echem po świecie, a on odkrył ostatnią z ran. Ostry głaz przebił jego wyblakłe serce i dusze, całkowicie pozbawiając je barw. Czy taki jest właśnie sens życia? Patrzenie na czyjąś śmierć, cierpienie? Już drugi raz w ciągu życia Smutny został pozbawiony nadziei. A raczej jej resztek. Nadziei już nie było. Nie było, nie ma i nie będzie. Słowo "nadzieja" to jedno wielkie kłamstwo. Ścierwo, gorsze od Miejsca Gdzie Brak Gwiazd. Poczuł dotyk na szyi, ale nie ciepły i serdeczny. Już nic nie było ciepłe. Świat jest zimny, lodowaty. Jak ciało Czarnego Ogona, jak jej zaschnięta na gardle krew. Czym sobie zasłużył? Czy pozbawienie go pierwszej miłości nie było odpowiednią ceną za jego zdradę? Czy jego pysk, już na zawsze pozbawiony uśmiechu, nią nie był? Najwyraźniej nie. Kocur bezwiednie uniósł głowę w górę i krzyknął coś. Zgromadzone już dookoła koty rozszerzyły źrenice, dwa z nich zaczęły szeptać pomiędzy sobą. Oczy Smutnego Śpiewu poczęły przypominać oczy zmarłej kochanki - zamglone, bez jakiegokolwiek wyrazu. Minęło zapewne trochę czasu, nim kot oderwał głowę od futra Czarnego Ogona, i uspokoił nieco płacz. Kontury postaci zaczęły robić się wyraźniejsze, aż długowłosy wojownik ujrzał przed sobą jego znajomych. Waleczne Serce, Srebrna Sadzawka, Rozmyta Łapa. I ona - Srebrna Gwiazda. Szary zwrócił swój pysk w stronę liderki. Lekki i smutny uśmiech pojawił się na jej pysku, jednak natychmiast znikł, gdy kotka usłyszała słowa kocura.
- Pie***yć ten wasz sojusz. Polegacie na sile przyjaciół, bo jesteście słabi. Chciałem żyć w Klanie Zwycięzców, a trafił mi się Klan Poległych. Widzisz ją? - tutaj skinął łapą na trupa. - To twoja wina. To twoja cholerna wina - Z tymi słowami podniósł się na drżących nogach i ruszył w stronę wyjścia obozu. Zostały mu jedyne bezpiecznie drzwi. Otworzyć je i ruszyć z pewnością, że praktycznie nic się nie stanie? Otworzyć drzwi niepewne, niebezpiecznie, z pewnością zabójcze? Czy pozostać przy zamkniętych i bezskutecznie próbować je otworzyć?
***
Suche liście trzaskały pod łapami i obracały się w proch jak marzenia i sny Smutnego Śpiewu. Od czasu, kiedy wyruszył z obozu Klanu Burzy, nie zatrzymał się ani razu, ale smutek i cierpienie nie pozwalały mu odczuwać zmęczenia. Chciał dotrzeć do celu, celu, który mógłby go uratować. Ocalić od rozpaczy. Wędrówka była długa i ciężka, ale gdy w końcu kot dotarł na miejsce, poczuł ulgę. Wsunął się do wąskiego przejścia z roślin i spojrzał na zaskoczonego kota, który pilnował wejścia do obozu. Był to brązowy kocur z jaśniejszym pyskiem, brzuchem oraz lekko łapami oraz rozmytą pręgą od głowy do ogona. Wyglądał na bardzo młodego.
- Chciałbym porozmawiać z waszym przywódcą. Teraz. I nie bój się młody, nie jestem psychopatą wkradającym się nocą do obozu i zabijającym każdego spojrzeniem oczu. - Smutny starał się uspokoić kota, jednak nie wyglądał zbyt dobrze z futrem splamionym krwią, trzęsącymi się nogami i wyrwaną sierścią. - Jak mi nie ufasz, to sam do niej pójdź i powiedz, że przyszedł Smutny Śpiew.
W wypadku innego kota wartownik zapewne by nie posłuchał, lecz głos Smutnego był naciskający, nie znoszący sprzeciwu. Brązowy kocur skinął głową i oddalił się bez zastanowienia. Po chwili wrócił znowu i z rozszerzonymi źrenicami zwrócił się do długowłosego:
- Jelenia Gwiazda kazała ci przyjść.
<Jelonko?>
24 sierpnia 2016
Od Smutnego Śpiewu CD Rozmyta Łapa
Powolnym krokiem wyszedłem z obozu.
- Dzisiaj zobaczymy granice i nasze tereny. Jeśli zdążymy, omówimy jeszcze podstawy polowania. - Burknąłem do ucznia. - Nie mamy żadnych konkretnych terenów, mamy też najmniejsze terytorium. Graniczymy jedynie z Klanem Nocy i trochę z Klanem Klifu. Za nami jest siedlisko Dwunożnych, więc mamy dostęp do myszy i szczurów, mieszkających tam. To jest też jednak dużym minusem, bo często na naszym terytorium przebywają psy.
Zleciało nam to raczej szybko, i skończyliśmy trochę po porze górowania słońca. Ruszyłem w stronę obozu, ale zatrzymałem się niedaleko, w miejscu nieco pozbawionym drzew.
- Zgodnie z obietnicą, masz mi pokazać, jak się skradasz do myszy, do królika i do ptaka. Ja będę zwierzyną.
<Rozmyty? bw ;-;>
- Dzisiaj zobaczymy granice i nasze tereny. Jeśli zdążymy, omówimy jeszcze podstawy polowania. - Burknąłem do ucznia. - Nie mamy żadnych konkretnych terenów, mamy też najmniejsze terytorium. Graniczymy jedynie z Klanem Nocy i trochę z Klanem Klifu. Za nami jest siedlisko Dwunożnych, więc mamy dostęp do myszy i szczurów, mieszkających tam. To jest też jednak dużym minusem, bo często na naszym terytorium przebywają psy.
Zleciało nam to raczej szybko, i skończyliśmy trochę po porze górowania słońca. Ruszyłem w stronę obozu, ale zatrzymałem się niedaleko, w miejscu nieco pozbawionym drzew.
- Zgodnie z obietnicą, masz mi pokazać, jak się skradasz do myszy, do królika i do ptaka. Ja będę zwierzyną.
<Rozmyty? bw ;-;>
11 lipca 2016
Od Smutnego Śpiewu CD Jeleni Róg
Ten optymizm... Przerażał go. Bardzo.
- Nie musisz mówić... - jęknął.
Szczerze, to Jeleni Róg była ładna. Był przekonany, że klanowe koty są raczej pręgowane lub czarne, w ewentualności szare. A ona była szaro-brązowa, z wyraźną przewagą tego drugiego z ładnymi cętkami, a jej zielone oczy... były miętowe. To akurat było w niej najpiękniejsze. Połączeniu błękitu i zieleni, rzadko kiedy w jego klanie koty miały ślepia barwy innej niż żółte lub zielone. I miała cętki, nie pręgi. Smutny wyrwał się z zamyślenia, otrzepał się z kropel deszczu, które ciążyły na jego długim i gęstym futrze.
- To... urodziłaś się w tym klanie?
Jelonka kiwnęła potwierdzająco głową.
- Jestem córką Miętowego Liścia i Wilczej Gwiazdy.
- Gwiazdy?
Smutek cofnął się. W jego klanie syn lidera był traktowany jakby był uformowany z gwiazd. Jeśli Jelenia przekazałaby swoim przyjaciołom o tym spotkaniu, pewnie tatuś Gwiazda wysłałby Pierdyliard Patroli Strzegących Księżniczki. Machnął ogonem.
- Muszę już iść... miałem spotkać się z pewnym innym samotnikiem przy Drodze Grzmotu. . . Na razie!
Długowłosy kocur odwrócił się i ruszył przed siebie.
< Jelonku? Plz, zrób w następnym opowiadaniu ,,kilka księżycy później ", bo to się ciągnie jak mucha rozchlapana na oknie :x>
- Nie musisz mówić... - jęknął.
Szczerze, to Jeleni Róg była ładna. Był przekonany, że klanowe koty są raczej pręgowane lub czarne, w ewentualności szare. A ona była szaro-brązowa, z wyraźną przewagą tego drugiego z ładnymi cętkami, a jej zielone oczy... były miętowe. To akurat było w niej najpiękniejsze. Połączeniu błękitu i zieleni, rzadko kiedy w jego klanie koty miały ślepia barwy innej niż żółte lub zielone. I miała cętki, nie pręgi. Smutny wyrwał się z zamyślenia, otrzepał się z kropel deszczu, które ciążyły na jego długim i gęstym futrze.
- To... urodziłaś się w tym klanie?
Jelonka kiwnęła potwierdzająco głową.
- Jestem córką Miętowego Liścia i Wilczej Gwiazdy.
- Gwiazdy?
Smutek cofnął się. W jego klanie syn lidera był traktowany jakby był uformowany z gwiazd. Jeśli Jelenia przekazałaby swoim przyjaciołom o tym spotkaniu, pewnie tatuś Gwiazda wysłałby Pierdyliard Patroli Strzegących Księżniczki. Machnął ogonem.
- Muszę już iść... miałem spotkać się z pewnym innym samotnikiem przy Drodze Grzmotu. . . Na razie!
Długowłosy kocur odwrócił się i ruszył przed siebie.
< Jelonku? Plz, zrób w następnym opowiadaniu ,,kilka księżycy później ", bo to się ciągnie jak mucha rozchlapana na oknie :x>
14 maja 2016
Od Smutnego Śpiewu CD Jeleni Róg
Właściwie, Smutny nie wiedział, po co tutaj przyszedł. Coś go tu zaciągnęło. jakaś siła. Szepty Zapomnianej Łapy rozbrzmiewały w jego głosie, a on zgodnie z ich treścią szedł tam, gdzie mu kazano. Wciąż wierzył, że ona go kocha, nawet tam, w Gwiezdnym Klanie. Nawet nie zorientował się, gdy do szarych oczu napłynęły mu łzy.
Nagle - apokalipsa. Nozdrza wojownika wyłapały nieznany mu zapach, który był bardzo podobny, do tego, który rozwiewał po całej okolicy. Szary kocur przystanął na chwilę, by znów ruszyć przed siebie.
I szedł by tak sobie do końca świata, gdyby nie to, że nagle zauważył w krzakach brązowy kształt. Zaczął podkradać się do niego. Krople deszczu nie ułatwiały mu tego, bo niemal z każdym krokiem jego łapy rozjeżdżały się niczym koła skręcającego szybko potwora. Cudem powstrzymał się od kichnięcia, i w końcu, poirytowany niczym ciemna smuga wtarabanił się w krzaki.
Liście zaszumiały cicho, gdy długa sierść je musnęła, i cudem, dosłownie cudem, Smutny Śpiew przemknął obok kotki w momencie, gdy odwróciła głowę. Bez dłuższego myślenia skoczył przed siebie. Wprost przed brązową wojowniczkę, a może nawet samotniczkę.
- Eee... czeeeść? - Mruknęła samica. Obejrzała się szybko za siebie, po czym ponownie zwróciła swoje miętowe oczy na Smutnego. Takie niepospolite, aż w połowie z tegoż powodu stanął jak sparaliżowany, i mógł na niebie przelecieć latający jeż, on i tak ni be, ni me.
- Halo? Jesteś niemy? - Smutny nagle cofnął się gwałtownie, gdy miętowooka podniosła się nieco i wychyliła w jego stronę.
- Nie - burknął cicho, jednocześnie kładąc uszy na głowie. To, że jest cichy, nie znaczy, że jest niemy, co za bezmyślny, tępy mysi móżdżek!
<Leleń? TnT>
Nagle - apokalipsa. Nozdrza wojownika wyłapały nieznany mu zapach, który był bardzo podobny, do tego, który rozwiewał po całej okolicy. Szary kocur przystanął na chwilę, by znów ruszyć przed siebie.
I szedł by tak sobie do końca świata, gdyby nie to, że nagle zauważył w krzakach brązowy kształt. Zaczął podkradać się do niego. Krople deszczu nie ułatwiały mu tego, bo niemal z każdym krokiem jego łapy rozjeżdżały się niczym koła skręcającego szybko potwora. Cudem powstrzymał się od kichnięcia, i w końcu, poirytowany niczym ciemna smuga wtarabanił się w krzaki.
Liście zaszumiały cicho, gdy długa sierść je musnęła, i cudem, dosłownie cudem, Smutny Śpiew przemknął obok kotki w momencie, gdy odwróciła głowę. Bez dłuższego myślenia skoczył przed siebie. Wprost przed brązową wojowniczkę, a może nawet samotniczkę.
- Eee... czeeeść? - Mruknęła samica. Obejrzała się szybko za siebie, po czym ponownie zwróciła swoje miętowe oczy na Smutnego. Takie niepospolite, aż w połowie z tegoż powodu stanął jak sparaliżowany, i mógł na niebie przelecieć latający jeż, on i tak ni be, ni me.
- Halo? Jesteś niemy? - Smutny nagle cofnął się gwałtownie, gdy miętowooka podniosła się nieco i wychyliła w jego stronę.
- Nie - burknął cicho, jednocześnie kładąc uszy na głowie. To, że jest cichy, nie znaczy, że jest niemy, co za bezmyślny, tępy mysi móżdżek!
<Leleń? TnT>
Subskrybuj:
Posty (Atom)