Co, jeśli teraz zaatakuje mnie jakiś kot, a ja nie będę w stanie się obronić? Otrząsnęłam się z rozpaczy, a widząc wchodzącą do żłobka kotkę, uniosłam łebek, z ciekawością przyglądając się, jak rozmawia z tatą, a później z moim bratem.
Zauważyłam robaczka, idącego zaraz obok moich łapek. Zwinnie złapałam niewielkie stworzonko, ale nie zrobiłam mu tym krzywdy. Po prostu chciałam móc przyjrzeć się nowemu czemuś.
Rozejrzałam się po żłobku po raz kolejny. Tak bardzo chciałabym z kimś porozmawiać!
Wreszcie odrobinę chwiejnie wstałam z ziemi, podchodząc do kotki, która dopiero co weszła do żłobka. I najwyraźniej nie planowała z niego wyjść. Do tego wyglądała, jakby znała mojego ojca... Może wie, gdzie jest mama?
Podekscytowana uśmiechnęłam się niemrawo i lekko przejechałam łapką po niebiesko białym futrze kotki.
– Dzi-Dzień dobry! – Miauknęłam, unosząc łebek w górę, aby spotkać się z pytającym wzrokiem kotki. – Cz-Czy wiesz gdzie jest moja mama, Stokrotka? – Zapytałam, patrząc z nadzieją na znacznie większą ode mnie kotkę. – M-Masz na imię Mżący Przelot, prawda? – Zapytałam ponownie, przypominając sobie imię kotki, które słyszałam jeszcze niedawno od którejś z karmicielek.
Chociaż nie byłam pewna od której. Przymknęłam oczka, a po chwili dumnie przyjrzałam się kotce.
– Przyjaźnisz się ze Stokrotką? Czemu tutaj jesteś? – Zapytałam na jednym wydechu.
<Mżawko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz