*Akcja dzieje się za nim Wschodząca Fala oddała dzieci Oszronionego Płatka i Deszczowego Futra*
Oszroniony Płatek w swoim życiu przeszła wiele cierpienia, ale jakoś się trzymała, mając nadzieję, że w końcu wyjdzie dla niej słońce. I tak było, przynajmniej na chwilę, gdy zaczęła tworzyć rodzinę z Deszczowym Futrem, ale po zabraniu jej dzieci, czuła jakby znów słońce zaszło i nigdy nie miało wrócić. Dlatego prawie wszystkie dni spędzała albo w kociarni albo pod Płaczącym Strażnikiem, by w chwili samotności płakać, próbując w ten sposób pozbyć się całego bólu, który jej towarzyszył oraz nie chciała, by inni się o nią martwili, nie chciała być przynajmniej według siebie, bo inni raczej tak nie sądzili znów problemem. Czy pomagało? Cóż nie za bardzo, ale jednak wciąż i wciąż to robiła nie mogąc przestać.
Dlatego pewnego razu jeszcze przed świtem słońca, korzystając z tego, że każdy w obozie jeszcze spał, a poranny patrol miał wyruszyć dopiero o świcie, szylkretka wymknęła się z żłobka kierując się w stronę Płaczącego Strażnika. Niestety lub stety tym razem nie była tam sama, przed sobą widziała posturę jakiegoś kota, ale nie mogła dostrzeć kto to. Przełknęła ślinę i podeszła bliżej do drugiego kota, orientując się powoli, że to był kot z jej klanu.
— Ha-halo? Co...Co tu ro-robisz o tej porze? — Spytała cicho, próbując opanować swoje jąkanie.
— To nie-niebezpiecznie tu by-być — oznajmiła, chociaż Dobrze wiedziała, że ona również nie powinna tutaj być, a przynajmniej o tej porze, szczególnie z swoją posturą jak mieli dość nieprzyjemne kontakty z Klanem Klifu i drugi kot mógł jej powiedzieć to samo.
<Ktoś z Klanu Nocy?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Znajdki w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Nocy!
(jedno wolne miejsce!)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Oszroniony Płatek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Oszroniony Płatek. Pokaż wszystkie posty
30 września 2019
24 sierpnia 2019
Od Oszronionego Płatka C.D Łzawego Tańca i Deszczowego Futra
Oszroniony Płatek cicho westchnęła.
— To...To mo-możliwe, ale...Ale ni-nie po-powinnyśmy się w to mie-mieszać, to zby-zbyt nie-niebezpieczne...— Oznajmiła cicho kotka, na co dostała prychnięcie od Łzawego Tańca.
— Tere-fere wielkie mi niebezpieczeństwo, tu chodzi o naszych bliskich, musimy działać i odkryć co się dzieje! Jeśli jesteś tchórzem okey, ale ja nie jestem i się dowiem o co chodzi! — oznajmiła córka Żurawinowego Krzewu, by zaprezentować swoją odwagę, chociaż tak naprawdę cała drżała, będąc sama tchórzem.
— Nie...Nie je-jestem tchó-tchórzem — stwierdziła cicho szylkretka i kiwnęła swoim łebkiem.
— Dla-dlago po-pomogę tobie od-odkryć co się dzie-dzieje tutaj — oznajmiła córka Zawilca i uśmiechnęła się lekko.
~*~
Niestety lub stety wojowniczkom się to nie udały, próbowały dowiedzieć się prawdy, ale mijały księżyce, a one nie miały żadnego tropu. A jeszcze po jakimś czasie najpierw Łzawy Taniec wylądowała w kociarni, a potem Oszroniony Płatek i obie kotki miały coś innego na głowie niż zajmowanie się dramatami Gwiezdnych. Jedna musiała pilnować swoich dzieci, a druga uspokajać swojego partnera, że nic jej nie jest.
Oszroniony Płatek patrząc na dzieci Łzawego Tańca zastanawiała się czy jej potomstwo też będzie takie, a ona będzie taką mamą jak Łezka, która zbyt rozpuszczała swoje maluchy.
Kotka uśmiechnęła się delikatnie widząc swojego partnera, który wszedł do żłobka.
To było urocze, że córeczki Łezki go uwielbiały, a niedługo do tego klubu miały się przyłączyć ich dzieci, chociaż szylkretka bała się trochę jak to wszystko się ułoży i zastanawiała się czy wszystko będzie dobrze.
Gdy Deszczowe Futro odłożył rybę podszedł do swojej partnerki i lekko się o nią otarł.
— Jak się dzisiaj czujesz?
— Ko-kochanie czu-czuję się tak jak wczo-wczoraj czyli do-dobrze — mruknęła lekko rozbawiona krótkołapka i polizała swojego partnera delikatnie w policzek.
Resztę dnia spędzili na rozmowie z Łezką lub zabawą z jej dzieciakami, które uwielbiały łapać ogon Deszczowego Futra.
Nikt się nie spodziewał, że niedługo miało to się zmienić, że czarne chmury wisiały nad nimi już od dawna i w końcu miał lunąć okropny deszcz.
Zaczęło się to wszystko od zniknięcia Łzawego Tańca. Nikt nie miał pojęcia gdzie jest, Deszczyk, Bóbr i parę innych kotów szukało jej, ale niestety bezskutecznie, Szron bardzo brakowało Łzawego Tańca. Może różnie z nimi było, ale jednak była jej przyjaciółką, straszną i czasami wkurzającą, ale jednak przyjaciółką i żałowała, że nie mogła się z nią pożegnać. Szylkretka miała nadzieję, że w końcu dowiedzą się co się stało z vanką.
Niestety to nie była jedyna przykra rzecz, która się wydarzyła, kilka wschodów słońca po zniknięciu Łzawego Tańca, jej córeczka Światło również zaginęła. Chociaż tutaj sytuacja była trochę inna i mniej stresująca, Oszroniony Płatek dowiedziała się, od Szopa, że jej siostrzyczka przybywa w Klanie Lisa, tam gdzie Dzik, dzięki temu szylkretka była trochę spokojna. Zamierzała kiedyś odwiedzić swojego brata, w końcu ostatnim razem go widziała na feralnym zgromadzeniu i nie miała okazji z nim porozmawiać, więc jak i go odwiedzi to przy okazji spotka się z Światełkiem.
Po tych wydarzeniach każdy myślał, że będzie już dobrze, szczególnie, że Oszroniony Płatek urodziła dwie słodkie kulki na które uwielbiała patrzeć. Synka, który był strasznie podobny do Deszczyka i zyskał imię Skała oraz córeczkę o imieniu Dzik po bracie Szron.
Ale niestety nie było dobrze, Oszroniony Płatek nie doszła jeszcze do siebie po porodzie, a nadeszła wojna z Klanem Klifu i co gorsza jej ukochane dzieci zostały zabrane.
Szylkretka straciła po tym całą radość, siedziała w kociarni płakała i cała drżała nie mogąc w ogóle nic powiedzieć, czuła się okropnie, gorzej niż wtedy gdy Jagodowa Gwiazda robił jej te wszystkie okropne rzeczy. Często również patrzyła się tam gdzie Skała i Dzik spali i zastanawiała się co się dzieje z jej i Deszczyka dziećmi. Właśnie Deszczyk, tylko przy nim kotka lekko się uspokajała, tak by móc cokolwiek powiedzieć. Niestety on też musiał zająć się sprawami klanu, dlatego Oszroniony Płatek liczyła, że szybko je załatwi i przyjdzie do niej, by mogła wtulić się w jego futro.
<Deszczyku?>
— To...To mo-możliwe, ale...Ale ni-nie po-powinnyśmy się w to mie-mieszać, to zby-zbyt nie-niebezpieczne...— Oznajmiła cicho kotka, na co dostała prychnięcie od Łzawego Tańca.
— Tere-fere wielkie mi niebezpieczeństwo, tu chodzi o naszych bliskich, musimy działać i odkryć co się dzieje! Jeśli jesteś tchórzem okey, ale ja nie jestem i się dowiem o co chodzi! — oznajmiła córka Żurawinowego Krzewu, by zaprezentować swoją odwagę, chociaż tak naprawdę cała drżała, będąc sama tchórzem.
— Nie...Nie je-jestem tchó-tchórzem — stwierdziła cicho szylkretka i kiwnęła swoim łebkiem.
— Dla-dlago po-pomogę tobie od-odkryć co się dzie-dzieje tutaj — oznajmiła córka Zawilca i uśmiechnęła się lekko.
~*~
Niestety lub stety wojowniczkom się to nie udały, próbowały dowiedzieć się prawdy, ale mijały księżyce, a one nie miały żadnego tropu. A jeszcze po jakimś czasie najpierw Łzawy Taniec wylądowała w kociarni, a potem Oszroniony Płatek i obie kotki miały coś innego na głowie niż zajmowanie się dramatami Gwiezdnych. Jedna musiała pilnować swoich dzieci, a druga uspokajać swojego partnera, że nic jej nie jest.
Oszroniony Płatek patrząc na dzieci Łzawego Tańca zastanawiała się czy jej potomstwo też będzie takie, a ona będzie taką mamą jak Łezka, która zbyt rozpuszczała swoje maluchy.
Kotka uśmiechnęła się delikatnie widząc swojego partnera, który wszedł do żłobka.
To było urocze, że córeczki Łezki go uwielbiały, a niedługo do tego klubu miały się przyłączyć ich dzieci, chociaż szylkretka bała się trochę jak to wszystko się ułoży i zastanawiała się czy wszystko będzie dobrze.
Gdy Deszczowe Futro odłożył rybę podszedł do swojej partnerki i lekko się o nią otarł.
— Jak się dzisiaj czujesz?
— Ko-kochanie czu-czuję się tak jak wczo-wczoraj czyli do-dobrze — mruknęła lekko rozbawiona krótkołapka i polizała swojego partnera delikatnie w policzek.
Resztę dnia spędzili na rozmowie z Łezką lub zabawą z jej dzieciakami, które uwielbiały łapać ogon Deszczowego Futra.
Nikt się nie spodziewał, że niedługo miało to się zmienić, że czarne chmury wisiały nad nimi już od dawna i w końcu miał lunąć okropny deszcz.
Zaczęło się to wszystko od zniknięcia Łzawego Tańca. Nikt nie miał pojęcia gdzie jest, Deszczyk, Bóbr i parę innych kotów szukało jej, ale niestety bezskutecznie, Szron bardzo brakowało Łzawego Tańca. Może różnie z nimi było, ale jednak była jej przyjaciółką, straszną i czasami wkurzającą, ale jednak przyjaciółką i żałowała, że nie mogła się z nią pożegnać. Szylkretka miała nadzieję, że w końcu dowiedzą się co się stało z vanką.
Niestety to nie była jedyna przykra rzecz, która się wydarzyła, kilka wschodów słońca po zniknięciu Łzawego Tańca, jej córeczka Światło również zaginęła. Chociaż tutaj sytuacja była trochę inna i mniej stresująca, Oszroniony Płatek dowiedziała się, od Szopa, że jej siostrzyczka przybywa w Klanie Lisa, tam gdzie Dzik, dzięki temu szylkretka była trochę spokojna. Zamierzała kiedyś odwiedzić swojego brata, w końcu ostatnim razem go widziała na feralnym zgromadzeniu i nie miała okazji z nim porozmawiać, więc jak i go odwiedzi to przy okazji spotka się z Światełkiem.
Po tych wydarzeniach każdy myślał, że będzie już dobrze, szczególnie, że Oszroniony Płatek urodziła dwie słodkie kulki na które uwielbiała patrzeć. Synka, który był strasznie podobny do Deszczyka i zyskał imię Skała oraz córeczkę o imieniu Dzik po bracie Szron.
Ale niestety nie było dobrze, Oszroniony Płatek nie doszła jeszcze do siebie po porodzie, a nadeszła wojna z Klanem Klifu i co gorsza jej ukochane dzieci zostały zabrane.
Szylkretka straciła po tym całą radość, siedziała w kociarni płakała i cała drżała nie mogąc w ogóle nic powiedzieć, czuła się okropnie, gorzej niż wtedy gdy Jagodowa Gwiazda robił jej te wszystkie okropne rzeczy. Często również patrzyła się tam gdzie Skała i Dzik spali i zastanawiała się co się dzieje z jej i Deszczyka dziećmi. Właśnie Deszczyk, tylko przy nim kotka lekko się uspokajała, tak by móc cokolwiek powiedzieć. Niestety on też musiał zająć się sprawami klanu, dlatego Oszroniony Płatek liczyła, że szybko je załatwi i przyjdzie do niej, by mogła wtulić się w jego futro.
<Deszczyku?>
16 lipca 2019
Od Oszronionego Płatka C.D Słodkiej Łapy
Szylkretka lekko się zdziwiła zachowaniem młodej uczennicy, w końcu mało osób do niej zagadywało, wiedząc, że Oszroniony Płatek odpowie szybko jąkając się, a potem gdzieś ucieknie. Chociaż powoli wojowniczka pracowało nad tym, by chociaż trochę znów się otworzyć na innych, dlatego postanowiła pomóc Słodkiej Łapie. W końcu były podobne do siebie i pewnie obie czuły się obce w Klanie Nocy.
— Ummm...Wy-Wydaje mi się, że to by-była so-sowa...Zna-znaczy nie je-jestem pe-pewna, ale z two-twojego odpisu tak wy-wynika — oznajmiła cicho starsza z kotek.
— Och to super, a pokażesz mi gdzie one są? Chcę zobaczyć jeszcze raz sowę — oznajmiła z dumą kolejna krótkołapka w tym klanie.
— Je-jeśli ch-chcesz — stwierdziła cicho Oszroniony Płatek i kiwając łebkiem ruszyła blisko bagien.
— So-Sowy za-zazwyczaj mo-można zo-zobaczyć w no-nocy, a tak śp-śpią w dziu-dziuplach — wyjaśniła córka Zawilca młodej uczennicy z delikatnym uśmiechem.
— Wow dużo wiesz Oszroniony Płatku. Masz jakąś uczennicę lub ucznia? — zapytała ciekawsko Słodka Łapa. Szylkretka słysząc to pytanie spoważniała i spojrzała na ziemię. Poczuła znów ten sam ból, gdy zobaczyła ciało Pająka. Tęskniła mocno za Pajęczą Łapą, chociaż ta ją często po prostu przerażała i to bardziej niż Łzawy Taniec.
— Nie...Nie mam...Mia-miałam...Na-nazywała się Pa-Pajęcza Ła-Łapa, zgi-zginęła na wo-wojnie z Kla-Klanem Wi-Wilka...Jej brat też...Z...Z dzieci Ja-Jagodowej Sk-Skórki zo-został tylko Żół-Żółwik...— Oznajmiła cicho szylkretka czując jak łzy pojawiają się w jej brązowych oczach.
<Słodka?>
— Ummm...Wy-Wydaje mi się, że to by-była so-sowa...Zna-znaczy nie je-jestem pe-pewna, ale z two-twojego odpisu tak wy-wynika — oznajmiła cicho starsza z kotek.
— Och to super, a pokażesz mi gdzie one są? Chcę zobaczyć jeszcze raz sowę — oznajmiła z dumą kolejna krótkołapka w tym klanie.
— Je-jeśli ch-chcesz — stwierdziła cicho Oszroniony Płatek i kiwając łebkiem ruszyła blisko bagien.
— So-Sowy za-zazwyczaj mo-można zo-zobaczyć w no-nocy, a tak śp-śpią w dziu-dziuplach — wyjaśniła córka Zawilca młodej uczennicy z delikatnym uśmiechem.
— Wow dużo wiesz Oszroniony Płatku. Masz jakąś uczennicę lub ucznia? — zapytała ciekawsko Słodka Łapa. Szylkretka słysząc to pytanie spoważniała i spojrzała na ziemię. Poczuła znów ten sam ból, gdy zobaczyła ciało Pająka. Tęskniła mocno za Pajęczą Łapą, chociaż ta ją często po prostu przerażała i to bardziej niż Łzawy Taniec.
— Nie...Nie mam...Mia-miałam...Na-nazywała się Pa-Pajęcza Ła-Łapa, zgi-zginęła na wo-wojnie z Kla-Klanem Wi-Wilka...Jej brat też...Z...Z dzieci Ja-Jagodowej Sk-Skórki zo-został tylko Żół-Żółwik...— Oznajmiła cicho szylkretka czując jak łzy pojawiają się w jej brązowych oczach.
<Słodka?>
24 czerwca 2019
Od Oszronionego Płatka C.D Deszczowego Futra
Gdy Deszczowego Futro i Oszroniony Płatek doszli do Płaczącego Strażnika, szylkretka spojrzała uważnie na swój obiekt westchnień.
— Więc...O czy-czym ch-chciałeś rozmawiać De-Deszczyku?
— Ja...Ten no, więc, wiesz ogólnie pomyślałam, że w tak ładną pogodę powinienem się o coś ciebie spytać, znaczy w brzydką pogodę również bym się o to spytał, znaczy...— Deszczowe Futro przez stres próbował jakoś się wysłowić, ale dość kiepsko mu to szło, dlatego widząc to Oszroniony Płatek uśmiechnęła się do niego delikatnie i położyła mu swoją łapkę, na jego.
— Hej spo-spokojnie, prze-przecież cię nie zj-zjem — zaśmiała się cicho kotka, chcąc jakoś go uspokoić. Chociaż sama była strasznie zdziwiona zachowaniem syna Żurawinowego Krzewu, w końcu Deszczyk, może fakt ostatnimi czasami był trochę zestresowany i dość nieobecny, ale nigdy, aż do takiego stopnia.
— Ale tak zga-zgadzam się, że je-jest ła-ładna pogoda, ale po-powiesz o co chodzi? — Gdy kocur usłyszał jej słowa cicho westchnął i lekko się ogarnął, w końcu musiał być mężczyzną no i przecież wiedział doskonale, że Oszroniony Płatek czuje do niego to samo, chociaż to nie zmieniało faktu, że dalej był tym wszystkim zestresowany. Ale w końcu postanowił to z siebie wydusić, w końcu raz kozi śmierci.
— Więc Oszroniony Płatku znamy się dość długo jak wiesz i cóż, zawsze wiedziałem, że coś między nami jest. Na początku myślałem, że to zwykła przyjaźń, ale z dnia na dzień, czułem, że to coś więcej. Chociaż byłem głupi, nie wiedziałem jak to określić i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że wreszcie wiem jak to nazwać. Kocham cię Szron, kocham w tobie wszystko i chcę byś była najszczęśliwszą kotką ze mną. Zrozumiem jak nie będziesz chciała być, ze mną po tym co przeżyłaś, ale pamiętaj, że będę zawsze przy tobie i nawet jak powiesz nie, to będę o ciebie dbał — oznajmił niebieski kocur, wprawiając w dość duży szok córkę Zawilca, która nie miała pojęcia co odpowiedzieć. W końcu przez tyle księżyców śniła o tym dniu, nie będąc nigdy przekonana czy on nadejdzie, a gdy do tego doszło, nie miała pojęcia co zrobić. Prawda kochała Deszczowe Futro najbardziej na świecie, ale wciąż pamiętała co zrobił jej były lider Klanu Nocy. Kotka zastawiała się przez kilkanaście uderzeń serca czy jeśli się zgodzi, to będzie mogła o tym zapomnieć, sprawić, że przyjdą nowe lepsze wspomnienia, a taki dotyk czymś cudownym, a nie potwornym i obleśnym. Myśląc tak krótkołapka patrzyła uważnie na Deszczowe Futro, który wyglądał jakby miał zaraz zemdleć i wtedy sobie coś uświadomiła. Uświadomiła sobie to, że przecież Deszczyk nie jest tym potworem, nigdy nie dał jej powodów, by tak się czuła, przeciwnie dzięki niemu była szczęśliwa, a gdy pozwalała sobie na krótki z nim dotyk czuła dość przyjemne uczucie. Dlatego Oszroniony Płatek w końcu wiedziała co zrobić.
— Ta-Tak...Zna-znaczy, ja cie-ciebie też De-Deszczyku i...I chcę z to-tobą być — oznajmiła cicho.
— Naprawdę? Tak się cieszę Szron — uśmiechnął się kocur i przytulił delikatnie swoją partnerkę, która będąc szczęśliwa mocniej wtuliła się w jego futro.
~*~
Minęło trochę czasu od wojny z Klanem Wilka, a Oszroniony Płatek przeżyła kolejną stratę w swoim życiu, jej młoda uczennica Pajęcza Łapa zginęła. To fakt może kotki zbytnio z sobą nie mogły dogadać i miały zupełnie inne podejście do życia, ale jednak córka Zawilca, lubiła swoją uczennicę i dość mocno przeżyła jej stratę. Ale na szczęście jednak tym razem zupełnie się nie załamała dzięki swojemu partnerowi, jego siostrze, z którą zaczęła się dość dobrze dogadywać i informacji, że jej brat, Dzicza Łapa odnalazł się w Klanie Lisa, cały i szczęśliwy wreszcie.
A właśnie co do partnera, to cóż Oszroniony Płatek i Deszczowe Futro przez te księżyce odkąd byli razem, to coraz bardziej czuli się swobodniej w swoim towarzystwie i na szczęście nie było już, aż takiego bardzo skrępowania nawet delikatnym dotykiem. Chociaż mieli trochę mniej czasu odkąd Deszczowe Futro został zastępcą, krótkołapka była z niego strasznie dumna i podczas ogłoszenia tego, pogratulowała mu nawet bez jąkania się, a przynajmniej "Gratulacje Deszczyku" oznajmiła bez jąkania się, bo resztę słów już niestety powiedziała normalnie jak na siebie.
Dlatego gdy pewnego razu spotkali się pod Płaczącym Strażnikiem, kotka od razu wtuliła się do swojego partnera, co dość mocno go pewnie zdziwiło, bo chociaż widać było zmianę Oszronionego Płatka, to dalej dość niepewnie okazywała swoje uczucia, a szczególnie nieczęsto pierwsza je okazywała.
— He-hej panie za-zastępco, jak mi-minął dzień?
<Deszczyku?>
13 maja 2019
Od Oszronionego Płatka C.D Łzawego Tańca
Oszroniony Płatek nie mogła dalej uwierzyć co się przed chwilą stało na zgromadzeniu, szczególnie nie dawała wiary dlaczego Gwiezdni zabili inne koty. Przecież może Toń była dosyć osobliwą kotką, ale to nie znaczy, że zasługiwała na śmierć.
W obozie widząc jak Łzawy Taniec ucieka z płaczem, a Deszczyk chcę za nią pobiec, Szron go zatrzymała próbując sama uspokoić siebie, by wciąż nie płakać, ale zacząć działać, w końcu rodzina Deszczowego Futra była już prawie jej rodziną i Oszroniony Płatek już ich kochała i chciała dbać, nawet o Łezkę.
— De-Deszczyku zo-zostań z Żu-Żurawinowym Krzewem, ona...Ona te-teraz po-potrzebuje przy so-sobie ży-żywego dziecka...Ja...Ja po-pójdę po Łe-Łezkę — oznajmiła cicho.
— Jesteś pewna? Wiesz jaka jest moja siostra...Szczególnie wobec ciebie — mruknął Deszczowe Futro, Szron widząc to, że zaraz jej obiekt westchnień pewnie nie wytrzyma i będzie płakać, uśmiechnęła się słabo i delikatnie się w niego wtuliła.
— Tak. Ni-nie martw się, spro-sprowadzę ją z po-powrotem do do-domu — stwierdziła próbując lekko uspokoić go, ale również siebie.
— Dobrze...Ale uważaj na siebie — oznajmił cicho syn Żurawinowego Krzewu i polizał swoją nie do końca jeszcze partnerkę po łebku.
— Bę-będę — stwierdziła szylkretka i się od niego odsunęła, by po chwili udać się za śladami Łzawego Tańca.
Szukała jej dość długo, aż nie usłyszała pewnego zdania, które od razu ją nakierowało w dobrą stronę, w końcu kogo innego było można określić okropnie emocjonalną paranoiczką, z wahaniami nastroju. Gdy dotarła na miejsce zobaczyła jakiegoś kocura w krzakach, który uważnie obserwował Łzawy Taniec i jakiegoś kocura. Krótkołapka podeszła cicho do pointa.
— Ki-kim je-jesteś i co tu ro-robisz? — Spytała wręcz szeptem, a młody kocur spojrzał na nią lustrując wzrokiem.
— Jestem Aster ładna panienko i aktualnie obserwuję swojego braciszka z jakąś ładną panną. A ty śliczna kotką jak się nazywasz i co również tutaj porabiasz? — Zapytał kocur z delikatnym uśmiechem. Córka Zawilca szczerze powiedziawszy dziwnie się czuła jak ktoś do niej mówił w taki sposób i nie był Deszczykiem, w końcu...W końcu byli lider Klanu Nocy też mówił jej, że jest śliczna na co szylkretka czuła się strasznie niedobrze, a wspomnienia do niej wracały.
— Ma-mam na im-imię O...Osz-Oszroniony Pła-płatek i wła-właśnie szuka-szukałam Łe-Łezki. Ty i twój bra-brat je-jesteście sa-samotnikami?
— Samotnikami? Moja droga jesteśmy potężnymi wojownikami Klanu Lisa.
— Kla-klan Lisa? — Szylkretka lekko zmarszczyła brwi. Kotka zaczęła się zastanawiać w co się znów wpakowała siostra Deszczyka i z kim?
— Tak jesteśmy najlepszym klanem na świecie, który nie przejmuje się takimi bzdurami jak wy — oznajmił Aster, wypinając dumnie pierś, na co Oszroniony Płatek chciała jeszcze o coś spytać, ale wtedy usłyszeli jak Łezka żegna się z Horyzontem.
— Oho na mnie też już pora, żegnaj śliczna panienko — mruknął z uśmiechem wojownik Klanu Lisa i szybko zniknął.
Oszroniony Płatek też się ruszyła, by po chwili zostać przyłapaną przez Łzawy Taniec.
— Jak długo tutaj stoisz? — Słysząc to pytanie, szylkretka zamarła.
— No gadaj i co widziałaś!
— Chwi-Chwilę...Ja...Bo ty i te-ten ko-kocur...Zna-znaczy wy ra-razem je-jesteście?
— Nie, żeby to był twój interes, ale to mój przyjaciel i jak już o tym niestety wiesz to lepiej, byś nikomu nie mówiła — oznajmiła Łzawy Taniec poważnie patrząc się na Oszroniony Płatek, która kiwnęła głową.
— Ni-nikomu nie powiem, mo-możesz mi za-zaufać, w ko-końcu bra-brakowało mi by cie-ciebie, ja-jakbyś zo-została wy-wyrzucona za zd-zdradę klanu, no bo kto-ktoś mu-musi pi-pilnować wraz ze mną De-Deszczyka...— Stwierdziła z cichym śmiechem szylkretka, by chociaż trochę rozluźnić tą sytuacje.
— Tssss...Cóż raczej nie jesteś tak bezużyteczna jak myślałam i jak już ktoś musi się kręcić wokół Deszczyka to możesz być to ty...— Mruknęła Łezka słowa, które na jakiś jej dziwny, pokręcony sposób były podziękowaniem.
— Dzię-dziękuję Łe-Łzawy Tań-Tańcu i wiesz...Mo-może nie-niedługo bę-będziemy ro-rodziną...Ja i De-Deszczyk je-jesteśmy już bli-bliżej niż zwy-zwykli przy-przyjaciele — szepnęła Oszroniony Płatek z delikatnym uśmiechem, lekko tym wszystkim zawstydzona. W końcu Deszczyk oficjalnie nie spytał się jej, ale szylkretka czuła jak on, że wskoczyli już na wyższy poziom ich relacji.
— Ta...Lepiej już wracajmy — oznajmiła córka Żurawinowego Krzewu i ruszyła wraz z krótkołapką do obozu.
~*~
Od przyłapania Łzawego Tańca na spotkaniu z Horyzontem i feralnego zgromadzenia minęło już trochę czasu i parę rzeczy się zmieniło. Umarła ze starości Świetlikowa Ścieżka, podczas snu, Rybi Ogoni Bursztynowa Bryza zostali wysłani do starszyzny, a jeszcze jakby tego było mało z Klanu Nocy, musiał odejść najlepszy przyjaciel córki Zawilca, Gołąbek. Oszroniony Płatek czuła się jakby kolejna część jej serca została zabrana, najpierw jej matka, potem Dzik, a teraz Gołębia Łapa. Kotka zastanawiała czy to jest kara od Klanu Gwiazd i kogo jeszcze musi stracić, by ich zadowolić i dlaczego pozwalają by takie coś się działo? Szylkretka nie miała pojęcia co zrobić, ale gdy uspokoiła łzy postanowiła porozmawiać z Łezką, w końcu dla niej też był ważny Gołąbek.
Niestety albo stety, bo przynajmniej trochę się uspokoiła, dopiero następnego dnia mogła spotkać się z Łzawym Tańcem. Szylkretka podeszła do kotki i usiadła koło niej.
— He-hej...Jak się czu-czujesz? I...I czy Go-Gołąbek ci mó-mówił dla-dlaczego to zro-zrobił? — Zapytała szeptem i spojrzała smutno na ziemię.
<Łezko?>
W obozie widząc jak Łzawy Taniec ucieka z płaczem, a Deszczyk chcę za nią pobiec, Szron go zatrzymała próbując sama uspokoić siebie, by wciąż nie płakać, ale zacząć działać, w końcu rodzina Deszczowego Futra była już prawie jej rodziną i Oszroniony Płatek już ich kochała i chciała dbać, nawet o Łezkę.
— De-Deszczyku zo-zostań z Żu-Żurawinowym Krzewem, ona...Ona te-teraz po-potrzebuje przy so-sobie ży-żywego dziecka...Ja...Ja po-pójdę po Łe-Łezkę — oznajmiła cicho.
— Jesteś pewna? Wiesz jaka jest moja siostra...Szczególnie wobec ciebie — mruknął Deszczowe Futro, Szron widząc to, że zaraz jej obiekt westchnień pewnie nie wytrzyma i będzie płakać, uśmiechnęła się słabo i delikatnie się w niego wtuliła.
— Tak. Ni-nie martw się, spro-sprowadzę ją z po-powrotem do do-domu — stwierdziła próbując lekko uspokoić go, ale również siebie.
— Dobrze...Ale uważaj na siebie — oznajmił cicho syn Żurawinowego Krzewu i polizał swoją nie do końca jeszcze partnerkę po łebku.
— Bę-będę — stwierdziła szylkretka i się od niego odsunęła, by po chwili udać się za śladami Łzawego Tańca.
Szukała jej dość długo, aż nie usłyszała pewnego zdania, które od razu ją nakierowało w dobrą stronę, w końcu kogo innego było można określić okropnie emocjonalną paranoiczką, z wahaniami nastroju. Gdy dotarła na miejsce zobaczyła jakiegoś kocura w krzakach, który uważnie obserwował Łzawy Taniec i jakiegoś kocura. Krótkołapka podeszła cicho do pointa.
— Ki-kim je-jesteś i co tu ro-robisz? — Spytała wręcz szeptem, a młody kocur spojrzał na nią lustrując wzrokiem.
— Jestem Aster ładna panienko i aktualnie obserwuję swojego braciszka z jakąś ładną panną. A ty śliczna kotką jak się nazywasz i co również tutaj porabiasz? — Zapytał kocur z delikatnym uśmiechem. Córka Zawilca szczerze powiedziawszy dziwnie się czuła jak ktoś do niej mówił w taki sposób i nie był Deszczykiem, w końcu...W końcu byli lider Klanu Nocy też mówił jej, że jest śliczna na co szylkretka czuła się strasznie niedobrze, a wspomnienia do niej wracały.
— Ma-mam na im-imię O...Osz-Oszroniony Pła-płatek i wła-właśnie szuka-szukałam Łe-Łezki. Ty i twój bra-brat je-jesteście sa-samotnikami?
— Samotnikami? Moja droga jesteśmy potężnymi wojownikami Klanu Lisa.
— Kla-klan Lisa? — Szylkretka lekko zmarszczyła brwi. Kotka zaczęła się zastanawiać w co się znów wpakowała siostra Deszczyka i z kim?
— Tak jesteśmy najlepszym klanem na świecie, który nie przejmuje się takimi bzdurami jak wy — oznajmił Aster, wypinając dumnie pierś, na co Oszroniony Płatek chciała jeszcze o coś spytać, ale wtedy usłyszeli jak Łezka żegna się z Horyzontem.
— Oho na mnie też już pora, żegnaj śliczna panienko — mruknął z uśmiechem wojownik Klanu Lisa i szybko zniknął.
Oszroniony Płatek też się ruszyła, by po chwili zostać przyłapaną przez Łzawy Taniec.
— Jak długo tutaj stoisz? — Słysząc to pytanie, szylkretka zamarła.
— No gadaj i co widziałaś!
— Chwi-Chwilę...Ja...Bo ty i te-ten ko-kocur...Zna-znaczy wy ra-razem je-jesteście?
— Nie, żeby to był twój interes, ale to mój przyjaciel i jak już o tym niestety wiesz to lepiej, byś nikomu nie mówiła — oznajmiła Łzawy Taniec poważnie patrząc się na Oszroniony Płatek, która kiwnęła głową.
— Ni-nikomu nie powiem, mo-możesz mi za-zaufać, w ko-końcu bra-brakowało mi by cie-ciebie, ja-jakbyś zo-została wy-wyrzucona za zd-zdradę klanu, no bo kto-ktoś mu-musi pi-pilnować wraz ze mną De-Deszczyka...— Stwierdziła z cichym śmiechem szylkretka, by chociaż trochę rozluźnić tą sytuacje.
— Tssss...Cóż raczej nie jesteś tak bezużyteczna jak myślałam i jak już ktoś musi się kręcić wokół Deszczyka to możesz być to ty...— Mruknęła Łezka słowa, które na jakiś jej dziwny, pokręcony sposób były podziękowaniem.
— Dzię-dziękuję Łe-Łzawy Tań-Tańcu i wiesz...Mo-może nie-niedługo bę-będziemy ro-rodziną...Ja i De-Deszczyk je-jesteśmy już bli-bliżej niż zwy-zwykli przy-przyjaciele — szepnęła Oszroniony Płatek z delikatnym uśmiechem, lekko tym wszystkim zawstydzona. W końcu Deszczyk oficjalnie nie spytał się jej, ale szylkretka czuła jak on, że wskoczyli już na wyższy poziom ich relacji.
— Ta...Lepiej już wracajmy — oznajmiła córka Żurawinowego Krzewu i ruszyła wraz z krótkołapką do obozu.
~*~
Od przyłapania Łzawego Tańca na spotkaniu z Horyzontem i feralnego zgromadzenia minęło już trochę czasu i parę rzeczy się zmieniło. Umarła ze starości Świetlikowa Ścieżka, podczas snu, Rybi Ogoni Bursztynowa Bryza zostali wysłani do starszyzny, a jeszcze jakby tego było mało z Klanu Nocy, musiał odejść najlepszy przyjaciel córki Zawilca, Gołąbek. Oszroniony Płatek czuła się jakby kolejna część jej serca została zabrana, najpierw jej matka, potem Dzik, a teraz Gołębia Łapa. Kotka zastanawiała czy to jest kara od Klanu Gwiazd i kogo jeszcze musi stracić, by ich zadowolić i dlaczego pozwalają by takie coś się działo? Szylkretka nie miała pojęcia co zrobić, ale gdy uspokoiła łzy postanowiła porozmawiać z Łezką, w końcu dla niej też był ważny Gołąbek.
Niestety albo stety, bo przynajmniej trochę się uspokoiła, dopiero następnego dnia mogła spotkać się z Łzawym Tańcem. Szylkretka podeszła do kotki i usiadła koło niej.
— He-hej...Jak się czu-czujesz? I...I czy Go-Gołąbek ci mó-mówił dla-dlaczego to zro-zrobił? — Zapytała szeptem i spojrzała smutno na ziemię.
<Łezko?>
30 kwietnia 2019
Od Oszronionego Płatka C.D Pajęczej Łapy
Szylkretka na pytanie swojej uczennicy, chciała cicho się zaśmiać, według niej to było rozkoszne, że niby Pająk była dumną, wredną uczennicą, która myślała, że może zmienić świat, a tak naprawdę była niepewną kulką futra podobną do swojej mentorki. Ale Oszroniony Płatek nie zaśmiała się, tylko delikatnie się uśmiechnęła, by trochę uspokoić córkę Jagodowej Skórki i pokazać jej swoje wsparcie oraz to, że jest przy niej. W końcu córka Zawilca doskonale wiedziała, że gdy czegoś się boisz, najlepiej mieć kogoś kto będzie przy tobie i trochę opanuje twój strach.
— Oczy-oczywiście, że jest ko-konieczne, w ko-końcu je-jesteśmy kotami, któ-które żyją dzię-dzięki rybą — oznajmiła i spojrzała na swoją uczennicę uważnie.
— Spo-spokojnie nic ci się nie st-stanie, jak już po-pomogę.
— Wcale się nie boję, tylko nie widzę potrzeby tego robić! — oznajmiła bojowo Pajęcza Łapa, przypominając w tej chwili swojej mentorce Dziczą Łapę, w końcu on też często się buntował podczas treningów i myślał, że wszystko wie najlepiej. Oszroniony Płatek ostatnio często się zastanawiała się co się dzieje u jej braciszka i czy wreszcie jest szczęśliwy. Gdy szylkretka zorientowała się, że jej myśli znów popłynęły do Dziczej Łapy, otrząsnęła się, kręcąc łebkiem. W końcu teraz musiała zająć się swoją uczennicą i chyba znalazła na to idealny sposób, a przynajmniej miała taką nadzieję.
— Có-cóż po-podobno chcesz szy-szybko mieć tre-trening za sobą...A...A je-jeśli nie opa-opanujesz pły-pływania będzie się to dłu-dłużyło...— stwierdziła córka Zawilca na co Pajęcza Łapa tylko cicho prychnęła, ale weszła cała do wody. Oszroniony Płatek poczuła dumę, że jakoś udało jej się przekonać córkę Jagodowej Skórki, może jednak nie była tak beznadziejną mentorką, jak często sobie to mówiła, niestety wierząc w takie bzdury, które kreował jej mózg.
— I...I co? Je-jest, aż tak ba-bardzo źle i bę-będziesz pró-próbowała szy-szybko uciekać? Czy je-jednak jest w po-porządku? — spytała z radosnym uśmiechem na pyszczku.
<Pajęcza Łapo?>
— Oczy-oczywiście, że jest ko-konieczne, w ko-końcu je-jesteśmy kotami, któ-które żyją dzię-dzięki rybą — oznajmiła i spojrzała na swoją uczennicę uważnie.
— Spo-spokojnie nic ci się nie st-stanie, jak już po-pomogę.
— Wcale się nie boję, tylko nie widzę potrzeby tego robić! — oznajmiła bojowo Pajęcza Łapa, przypominając w tej chwili swojej mentorce Dziczą Łapę, w końcu on też często się buntował podczas treningów i myślał, że wszystko wie najlepiej. Oszroniony Płatek ostatnio często się zastanawiała się co się dzieje u jej braciszka i czy wreszcie jest szczęśliwy. Gdy szylkretka zorientowała się, że jej myśli znów popłynęły do Dziczej Łapy, otrząsnęła się, kręcąc łebkiem. W końcu teraz musiała zająć się swoją uczennicą i chyba znalazła na to idealny sposób, a przynajmniej miała taką nadzieję.
— Có-cóż po-podobno chcesz szy-szybko mieć tre-trening za sobą...A...A je-jeśli nie opa-opanujesz pły-pływania będzie się to dłu-dłużyło...— stwierdziła córka Zawilca na co Pajęcza Łapa tylko cicho prychnęła, ale weszła cała do wody. Oszroniony Płatek poczuła dumę, że jakoś udało jej się przekonać córkę Jagodowej Skórki, może jednak nie była tak beznadziejną mentorką, jak często sobie to mówiła, niestety wierząc w takie bzdury, które kreował jej mózg.
— I...I co? Je-jest, aż tak ba-bardzo źle i bę-będziesz pró-próbowała szy-szybko uciekać? Czy je-jednak jest w po-porządku? — spytała z radosnym uśmiechem na pyszczku.
<Pajęcza Łapo?>
31 marca 2019
Od Oszronionego Płatka C.D Pajęczej Łapy
Szylkretka na słowa swojej uczennicy cicho westchnęła, kręcąc niezadowolona głową.
— Ko-kodeks jest ba-bardzo wa-ważny, ja-jak nie ch-chcesz zostać wie-wiecznym uczniem — oznajmiła, mając w głowie swojego brata. Chociaż Gołąb też dalej był uczniem, a chyba znał kodeks, może po prostu jego życie było spisane na bycie kocurem, któremu nic nie wychodzi.
— Tak, tak, kodeks jest bardzo ważny, ale czy możemy zająć się czymś ważniejszym, co przyda mi się w życiu? — prychnęła niezadowolona uczennica Oszronionego Płatka.
— Tak...Oczy-oczywiście, po-poćwiczymy polowanie — stwierdziła szylkretka, wiedząc, że Pająk pewnie inaczej nie będzie miała zamiaru jej słuchać. Zaczęła jej robić lekcję jak polować, a później dała spróbować. Gdy jej uczennica zdobyła swoją ofiarę, delikatnie się uśmiechnęła.
— Gra-gratulacje. Świe-świetnie ci idzie. Nie-niedługo zajmiemy się na-nauką pły-pływania — oznajmiła, kiwając głową, a potem wróciły do treningu.
~*~
Po tym co się stało na zgromadzeniu Oszroniony Płatek, była trochę otępiała, nie mogła uwierzyć w to co się stało. W końcu czym Toń i inne koty zawiniły Gwiezdnym? Wojowniczka Klanu Nocy próbowała jakoś to zrozumieć, wymyślić coś, ale nic jej nie przychodziło do głowy. Ale wiedziała doskonale, że teraz musi być przy Deszczyku i jego rodzinie, by ich wspierać. Dlatego zrobiła przerwę w treningach z Pajęczą Łapą, ale w końcu musiała podjąc decyzje o kontynuowaniu ich. Dlatego gdy czule pożegnała się z Żurawinowym Krzewem, z którą nawiązała bardzo silne relacje i jej nowo narodzonymi dziećmi. Wyszła z żłobku i na swoich krótkich łapkach, udała się na poszukiwania swojej uczennicy. Gdy ją zobaczyła cicho westchnęła i usiadła obok.
— He-hej jesteś go-gotowa na tre-trening? — spytała z delikatnym uśmiechem.
<Pajęcza Łapo?>
— Ko-kodeks jest ba-bardzo wa-ważny, ja-jak nie ch-chcesz zostać wie-wiecznym uczniem — oznajmiła, mając w głowie swojego brata. Chociaż Gołąb też dalej był uczniem, a chyba znał kodeks, może po prostu jego życie było spisane na bycie kocurem, któremu nic nie wychodzi.
— Tak, tak, kodeks jest bardzo ważny, ale czy możemy zająć się czymś ważniejszym, co przyda mi się w życiu? — prychnęła niezadowolona uczennica Oszronionego Płatka.
— Tak...Oczy-oczywiście, po-poćwiczymy polowanie — stwierdziła szylkretka, wiedząc, że Pająk pewnie inaczej nie będzie miała zamiaru jej słuchać. Zaczęła jej robić lekcję jak polować, a później dała spróbować. Gdy jej uczennica zdobyła swoją ofiarę, delikatnie się uśmiechnęła.
— Gra-gratulacje. Świe-świetnie ci idzie. Nie-niedługo zajmiemy się na-nauką pły-pływania — oznajmiła, kiwając głową, a potem wróciły do treningu.
~*~
Po tym co się stało na zgromadzeniu Oszroniony Płatek, była trochę otępiała, nie mogła uwierzyć w to co się stało. W końcu czym Toń i inne koty zawiniły Gwiezdnym? Wojowniczka Klanu Nocy próbowała jakoś to zrozumieć, wymyślić coś, ale nic jej nie przychodziło do głowy. Ale wiedziała doskonale, że teraz musi być przy Deszczyku i jego rodzinie, by ich wspierać. Dlatego zrobiła przerwę w treningach z Pajęczą Łapą, ale w końcu musiała podjąc decyzje o kontynuowaniu ich. Dlatego gdy czule pożegnała się z Żurawinowym Krzewem, z którą nawiązała bardzo silne relacje i jej nowo narodzonymi dziećmi. Wyszła z żłobku i na swoich krótkich łapkach, udała się na poszukiwania swojej uczennicy. Gdy ją zobaczyła cicho westchnęła i usiadła obok.
— He-hej jesteś go-gotowa na tre-trening? — spytała z delikatnym uśmiechem.
<Pajęcza Łapo?>
27 lutego 2019
Od Oszronionego Płatka C.D Pajęczej Łapy
Gdy Oszroniony Płatek usłyszała kogo dostała na uczennicę, chciała krzyknąć i zaprotestować, że się nie zgadza, ale jednak tego nie zrobiła. Tylko w głębi siebie trzymała to, że po pierwsze obawiała się, że po prostu nie nadaję się na mentorkę, w końcu niedawno sama była uczennicą, a po drugie cóż musiała przyznać, że obawiała się lekko treningów z Pajęczą Łapą, że ta w ogóle nie będzie jej słuchać i wciąż będzie sprawiać kłopoty. Dlatego lekko odetchnęła z ulgą słysząc propozycję swojej uczennicy.
— W po-porządku, możemy ta-tak zro-zrobić i mam na-nadzieję, że si-się bę-będziemy do-dogadywać — oznajmiła cicho szylkretka, kiwając głową na co dostała tylko ciche prychnięcie od córki Jagodowej Skórki. Cóż można było już powiedzieć, że zapowiadały się ciekawe księżyce treningów dla tych dwóch różnych od siebie kotek.
~*~
Kilka wschodów słońca później Oszroniony Płatek musiała przyznać, że treningi z Pajęczą Łapą nie były, aż takie złe, jej młoda uczenica dość szybko pojmowałą wszystko co córka Zawilca mówiła. Dlatego szylkretka postanowiła, że jeden z ich treningów nie będzie tym razem zbytnio praktyczny w walce, ale to był ten dzień, gdzie Pajęczą Łapa powinna poznać dokładnie kodeks wojownika i dowiedzieć się paru rzeczy o innych klanach, by nie skończyć jak brat szylkretki, Dzicza Łapa. Dlatego gdy jak zwykle rano poszły do lasu, tym razem wojowniczka zamiast stać wyprostowana jakby czekała na jakikolwiek atak, usiadła wygodnie na trawie.
— Pa-Pajęcza Łapo chcia-chciałam się dziś do-dowiedzieć czy zna-znasz inne kla-klany? Je-jeśli nie to ni-nic nie sz-szkodzi, po-powiem ci o ni-nich — stwierdziła szylkretka i spojrzała na swoją uczennicę, czekając na jej odpowiedź.
<Pajęcza Łapo?>
— W po-porządku, możemy ta-tak zro-zrobić i mam na-nadzieję, że si-się bę-będziemy do-dogadywać — oznajmiła cicho szylkretka, kiwając głową na co dostała tylko ciche prychnięcie od córki Jagodowej Skórki. Cóż można było już powiedzieć, że zapowiadały się ciekawe księżyce treningów dla tych dwóch różnych od siebie kotek.
~*~
Kilka wschodów słońca później Oszroniony Płatek musiała przyznać, że treningi z Pajęczą Łapą nie były, aż takie złe, jej młoda uczenica dość szybko pojmowałą wszystko co córka Zawilca mówiła. Dlatego szylkretka postanowiła, że jeden z ich treningów nie będzie tym razem zbytnio praktyczny w walce, ale to był ten dzień, gdzie Pajęczą Łapa powinna poznać dokładnie kodeks wojownika i dowiedzieć się paru rzeczy o innych klanach, by nie skończyć jak brat szylkretki, Dzicza Łapa. Dlatego gdy jak zwykle rano poszły do lasu, tym razem wojowniczka zamiast stać wyprostowana jakby czekała na jakikolwiek atak, usiadła wygodnie na trawie.
— Pa-Pajęcza Łapo chcia-chciałam się dziś do-dowiedzieć czy zna-znasz inne kla-klany? Je-jeśli nie to ni-nic nie sz-szkodzi, po-powiem ci o ni-nich — stwierdziła szylkretka i spojrzała na swoją uczennicę, czekając na jej odpowiedź.
<Pajęcza Łapo?>
19 lutego 2019
Od Oszronionej Łapy (Oszronionego Płatka) C.D Pająka
Kótkołapka cicho westchnęła, nie wiedząc co zrobić. Chciała pomóc Jagodowej Skórze, bo pewnie tak była zmęczona tym wszystkim, ale tak niegrzeczne kociaki jak Pająk doprowadzały prawie szylkretkę do płaczu.
— Po-posłuchaj ja ni-nie chcę ci zro-zrobić krzy-krzywdy...
— Och Oszroniona Łapo nie przejmuj się Pająk, nie miała na myśli tego, że zrobisz jej krzywdę. Po prostu dziś ma taki sobie humorek — stwierdziła Jagódka z delikatnym uśmiechem i spojrzała na swoją córkę, jakby proszącym wzrokiem, by ta się zachowywała jednak odpowiednio w stosunku do starszych.
— Wcale nie! Po prostu dlaczego ona się tak jaką dziwnie i w ogóle jest jeszcze taka mała?! — krzyknęła najmłodsza z kotek, a Oszroniona Łapa w środku siebie skuliła się jeszcze bardziej. Była przyzwyczajona, by słuchać jak Łzawa Melodia o niej takie rzeczy gada, ale nie małe kociaki, które powinny być słodkie i kochane.
— Ja chy-chyba po-powinnam iść. Prze-przepraszam...— oznajmiła cicho szylkretka i się wycofała z żłobka. Czuła się źle, że uciekła przed małą kotką i jest zwykłym tchórzem, ale nie mogła ot tak zmienić swojej natury, chociaż pragnęła tego najbardziej na świecie.
~*~
Treningi z Ognistym Krokiem, mijały dość przyjemnie, chociaż czasami Oszroniona Łapa miała dość tego, że jej mentorka często organizowała treningi wraz Deszczowym Futrem i jego uczniem. I to nie było tak, że krótkołapka czuła się jakoś źle z tym, że przebywa koło niego, ale przez to nie mogła się niestety zbytnio skupić, bo najbardziej na świecie wtedy koncentrowała się na kocurze. Na szczęście w końcu nadszedł ten moment, gdy Żwirowa Gwiazda postanowiła mianować Oszroniona Łape. Co czuła w tej chwili szylkretka, gdy wraz z Lipą wychodziła przed liderkę? Szczęście, ulgę, ale również żal i to dość dużo zdając sobie sprawę z tego, że Dzicza i Gołębia Łapa dalej będą uczniami, chociaż już mieli ponad trzydzieści księżyców.
— Ja, Żwirowa Gwiazda, przywódca Klanu Nocy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika.
Oszroniona Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
— Przy-przysięgam — oznajmiła cicho szylkretka, próbując się nie jąkać, ale niestety jej nie wyszło, dlatego spojrzała na starszą kocicę poważnie, by pokazać, że jest tego pewna.
— Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Oszroniona Łapo, od tej pory będziesz znana jako Oszroniony Płatek. Klan Gwiazdy cieni twój upór i odwagę, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Nocy.
Po słowach przysięgi Żwirowa Ścieżka dotknęła pyszczkiem łebka Oszronionego Płatka, a ta jej barku. Po tym liderka klanu Nocy, powtórzyła słowa przysięgi do Lipowej Łapy, która została Lipową Gałązką. Po tym jak koty zaczęły wykrzykiwać ich imię, witając je jako wojowniczki, była Oszroniona Łapa ruszyła porozmawiać z swoim bratem, przed czuwaniem w nocy, ale wpadła na coś, co się okazało kociakiem. I to nie takim zwykłym kociakiem, tylko Pająkiem.
— Prze-przepraszam Pająku...
<Pająk?>
— Po-posłuchaj ja ni-nie chcę ci zro-zrobić krzy-krzywdy...
— Och Oszroniona Łapo nie przejmuj się Pająk, nie miała na myśli tego, że zrobisz jej krzywdę. Po prostu dziś ma taki sobie humorek — stwierdziła Jagódka z delikatnym uśmiechem i spojrzała na swoją córkę, jakby proszącym wzrokiem, by ta się zachowywała jednak odpowiednio w stosunku do starszych.
— Wcale nie! Po prostu dlaczego ona się tak jaką dziwnie i w ogóle jest jeszcze taka mała?! — krzyknęła najmłodsza z kotek, a Oszroniona Łapa w środku siebie skuliła się jeszcze bardziej. Była przyzwyczajona, by słuchać jak Łzawa Melodia o niej takie rzeczy gada, ale nie małe kociaki, które powinny być słodkie i kochane.
— Ja chy-chyba po-powinnam iść. Prze-przepraszam...— oznajmiła cicho szylkretka i się wycofała z żłobka. Czuła się źle, że uciekła przed małą kotką i jest zwykłym tchórzem, ale nie mogła ot tak zmienić swojej natury, chociaż pragnęła tego najbardziej na świecie.
~*~
Treningi z Ognistym Krokiem, mijały dość przyjemnie, chociaż czasami Oszroniona Łapa miała dość tego, że jej mentorka często organizowała treningi wraz Deszczowym Futrem i jego uczniem. I to nie było tak, że krótkołapka czuła się jakoś źle z tym, że przebywa koło niego, ale przez to nie mogła się niestety zbytnio skupić, bo najbardziej na świecie wtedy koncentrowała się na kocurze. Na szczęście w końcu nadszedł ten moment, gdy Żwirowa Gwiazda postanowiła mianować Oszroniona Łape. Co czuła w tej chwili szylkretka, gdy wraz z Lipą wychodziła przed liderkę? Szczęście, ulgę, ale również żal i to dość dużo zdając sobie sprawę z tego, że Dzicza i Gołębia Łapa dalej będą uczniami, chociaż już mieli ponad trzydzieści księżyców.
— Ja, Żwirowa Gwiazda, przywódca Klanu Nocy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika.
Oszroniona Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
— Przy-przysięgam — oznajmiła cicho szylkretka, próbując się nie jąkać, ale niestety jej nie wyszło, dlatego spojrzała na starszą kocicę poważnie, by pokazać, że jest tego pewna.
— Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Oszroniona Łapo, od tej pory będziesz znana jako Oszroniony Płatek. Klan Gwiazdy cieni twój upór i odwagę, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Nocy.
Po słowach przysięgi Żwirowa Ścieżka dotknęła pyszczkiem łebka Oszronionego Płatka, a ta jej barku. Po tym liderka klanu Nocy, powtórzyła słowa przysięgi do Lipowej Łapy, która została Lipową Gałązką. Po tym jak koty zaczęły wykrzykiwać ich imię, witając je jako wojowniczki, była Oszroniona Łapa ruszyła porozmawiać z swoim bratem, przed czuwaniem w nocy, ale wpadła na coś, co się okazało kociakiem. I to nie takim zwykłym kociakiem, tylko Pająkiem.
— Prze-przepraszam Pająku...
<Pająk?>
31 stycznia 2019
Od Oszronionej Łapy C.D Deszczowego Futra
Kotka słysząc słowa Deszczowego Futra cicho westchnęła i spojrzała na niego poważnie. Czy się go bała? Cóż czuła lekki lęk, ale nie z powodu tego, że zabił byłego lidera, tylko przez to, że był jednak kocurem. Chociaż serce jej podpowiadało, że Deszczyk na pewno, by jej nie skrzywdził, szkoda, że rozum jednak był na stanowisku "Uwaga kocur, nie pozwól, by się zbliżył" i jednak Oszroniona Łapa wolała tego posłuchać. W końcu wcześniej serce jej mówiło, że lider na pewno by nie chciał krzywdy dla kota z klanu, a tak bardzo się myliło. W końcu po kilku uderzeniach serca zorientowała się, że tylko na niego patrzy, a powinna odpowiedzieć. W końcu nie chciała, by przez nią jej przyjaciel, ukochany był smutny.
— Nie, ni-nie bo-boję się cie-ciebie De-Deszczyku. Jesteś bo-bohaterem i ni-nie mu-musisz się ma-martwić takimi rze-rzeczami — oznajmiła cicho i odwróciła od niego wzrok, który skierowała na grób swojej matki. Kotka zaczęła się zastanawiać jakby to było, jakby Zawilec jednak żyła. Czy to wszystko by się wydarzyło? Być może, ale przynajmniej szylkretka, by mogła się zapytać i poradzić się w każdym problemie, który zajmował jej myśli. Na przykład takim, że wciąż była uczniem, który już dawno powinien być wojownikiem. Oszroniona Łapa miała nadzieję, że wkrótce zostanie mianowana, w końcu chciała się przydać dla klanu ,a teraz się czuła tylko jak obciążenie dla niego.
— De-Deszczyku myślisz, że Ż-Żwirowa Gwia-Gwiazda mnie mia-mianuje wraz z re-resztą? Cho-chociaż nie wie-wiem czy na to za-zasługuje w ko-końcu nie bę-będę tak su-super jak ty...— stwierdziła cicho zawstydzona i spuściła swój łebek na dół, karcąc się w myślach, że nie powinna takich rzeczy mówić.
<Deszczowe Futro?>
— Nie, ni-nie bo-boję się cie-ciebie De-Deszczyku. Jesteś bo-bohaterem i ni-nie mu-musisz się ma-martwić takimi rze-rzeczami — oznajmiła cicho i odwróciła od niego wzrok, który skierowała na grób swojej matki. Kotka zaczęła się zastanawiać jakby to było, jakby Zawilec jednak żyła. Czy to wszystko by się wydarzyło? Być może, ale przynajmniej szylkretka, by mogła się zapytać i poradzić się w każdym problemie, który zajmował jej myśli. Na przykład takim, że wciąż była uczniem, który już dawno powinien być wojownikiem. Oszroniona Łapa miała nadzieję, że wkrótce zostanie mianowana, w końcu chciała się przydać dla klanu ,a teraz się czuła tylko jak obciążenie dla niego.
— De-Deszczyku myślisz, że Ż-Żwirowa Gwia-Gwiazda mnie mia-mianuje wraz z re-resztą? Cho-chociaż nie wie-wiem czy na to za-zasługuje w ko-końcu nie bę-będę tak su-super jak ty...— stwierdziła cicho zawstydzona i spuściła swój łebek na dół, karcąc się w myślach, że nie powinna takich rzeczy mówić.
<Deszczowe Futro?>
27 grudnia 2018
Od Oszronionej Łapy C.D Deszczowego Futra
Oszroniona Łapa nie mogła uwierzyć w to, że wreszcie powiedziała Dzikowi oraz Deszczykowi o jej przeżyciach z Jagodową Gwiazdą. Nie miała pojęcia jak to teraz będzie, ale czuła ulgę, ulgę, która się powiększyła gdy wróciła do obozu i usłyszała co Dzicza Łapa i Deszczowe Futro zrobili, ale oprócz niej w ciele kotki pojawiło się też poczucie winy. Przez to, że sama nie umiała się obronić, ważne dla niej koty stały się mordercami. Młoda szylkretka czuła na sobie wzrok wszystkich kotów, czuła jakby mówili, że nie nadaje się ona na wojowniczkę, że na pewno teraz nie zostanie szybko mianowana jak była uczennicą tak podłego stworzenia jakim okazał się były lider. Co w sumie jej nie dziwiło, pewnie myśleli, że nic jej nie nauczył i będzie tylko jeszcze większym problem dla klanu niż już była. Oszroniona Łapa chciała zniknąć, ale zamiast tego ruszyła do leża medyków, by zobaczyć co z Dziczą Łapą.
~*~
Kilka wschodów słońca później Oszroniona Łapa dalej siedziała prawie ciągle przy swoim bracie, a jak wychodziła to tylko po to, by odpocząć bo sam Dzik jej to kazał swoim wzrokiem, a ona nie chciała by się jeszcze bardziej martwił.
~*~
Gdy Żwirowa Ścieżka została Żwirową Gwiazdą, Oszroniona Łapa była z niej strasznie dumna, jej "ciotka" zasługiwała na ten tytuł, szylkretka wierzyła, że teraz pod panowaniem starszej kocicy klan będzie dobrze żył. Ale mianowanie Żwirowej Gwiazdy nie było jedyną zmianą w życiu Oszronionej Łapy. Kotka postanowiła wreszcie porozmawiać z Deszczowym Futrem, którego ostatnio wciąż unikała i tylko z daleka obserwowała, by mieć pewność, że się nie załamał. Na szczęście okazja do rozmowy nadarzyła się szybko, gdyż córka Zawilca wręcz wpadła na Deszczyka.
— De-Deszczowe Futro...Ja prze-przepraszam...
— Nic się nie stało.
— Ja...Ja bym ch-chciała z tobą po-porozmawiać — oznajmiła kotka, a gdy kocur kiwnął głową udali się pod Płaczącego Strażnika. Tam Oszroniona Łapa spojrzała poważnie na Deszczowe Futro.
— Ja...Ja ch-chcę ci po-podziękować. To co zro-zrobiłeś ko-kosztowało dużo od-odwagi...Mo-mogłeś zginąc, ale mn-mnie uratowałeś...Nigdy te-tego nie za-zapomnę De-Deszczyku...— oznajmiła cicho szylkretka i pokonując cały swój wstyd i strach polizała go delikatnie w policzek, by po chwili odsunąć się na bezpieczną odległość.
— Na-naprawdę dziękuję...
<Deszczowe Futro?>
~*~
Kilka wschodów słońca później Oszroniona Łapa dalej siedziała prawie ciągle przy swoim bracie, a jak wychodziła to tylko po to, by odpocząć bo sam Dzik jej to kazał swoim wzrokiem, a ona nie chciała by się jeszcze bardziej martwił.
~*~
Gdy Żwirowa Ścieżka została Żwirową Gwiazdą, Oszroniona Łapa była z niej strasznie dumna, jej "ciotka" zasługiwała na ten tytuł, szylkretka wierzyła, że teraz pod panowaniem starszej kocicy klan będzie dobrze żył. Ale mianowanie Żwirowej Gwiazdy nie było jedyną zmianą w życiu Oszronionej Łapy. Kotka postanowiła wreszcie porozmawiać z Deszczowym Futrem, którego ostatnio wciąż unikała i tylko z daleka obserwowała, by mieć pewność, że się nie załamał. Na szczęście okazja do rozmowy nadarzyła się szybko, gdyż córka Zawilca wręcz wpadła na Deszczyka.
— De-Deszczowe Futro...Ja prze-przepraszam...
— Nic się nie stało.
— Ja...Ja bym ch-chciała z tobą po-porozmawiać — oznajmiła kotka, a gdy kocur kiwnął głową udali się pod Płaczącego Strażnika. Tam Oszroniona Łapa spojrzała poważnie na Deszczowe Futro.
— Ja...Ja ch-chcę ci po-podziękować. To co zro-zrobiłeś ko-kosztowało dużo od-odwagi...Mo-mogłeś zginąc, ale mn-mnie uratowałeś...Nigdy te-tego nie za-zapomnę De-Deszczyku...— oznajmiła cicho szylkretka i pokonując cały swój wstyd i strach polizała go delikatnie w policzek, by po chwili odsunąć się na bezpieczną odległość.
— Na-naprawdę dziękuję...
<Deszczowe Futro?>
28 listopada 2018
Od Oszronionej Łapy
Od walki między klanami Nocy i Burzy minęło już kilka księżyców. Niby nic wielkiego się nie zmieniło, no właśnie niby to było znaczące słowo, a Oszroniona Łapa doskonale o tym wiedziała. Zauważyła wokół siebie pełno zmian, takich, że jej brat przestał być leniwą kulką futra, tylko zaczął się starać, by zostać szybko wojownikiem, Gołąb był jeszcze bardziej ciotowaty niż zwykle oraz jakiś taki spięty i nerwowy, nawet przy niej co nie zdarzało się nigdy, a jeszcze Deszczyk to w ogóle odkąd został mianowany dziwnie się zachowywał. W końcu zwykle to ona przy nim była cicha i nie wiedziała co powiedzieć nie, żeby to się jakoś zbytnio zmieniło, ale teraz on też taki był albo zaczynał rozmowy mówiąc o pogodzie i na tym kończąc również. Jakby chciał jej coś powiedzieć, ale nie mógł właściwie określić co, a ona przez wydarzenia z Jagodową Gwiazdą bała się zapytać. No i właśnie Jagodowa Gwiazda, kocur dalej wykorzystywał małą szylkretkę, by zaspokajać swoje rządze, nie myśląc narazie by ją oraz innych uczniów mianować. Oszroniona Łapa zastanawiała się długo co powinna zrobić w tej sytuacji, czy komuś powiedzieć. Ale kto by jej uwierzył? Przecież było słowo przeciwko słowu, dlatego trzymała to w sobie jeszcze kilka księżyców. Ale po którymś treningu z dodatkiem gwałtu Oszroniona Łapa już nie wytrzymała, postanowiła powiedzieć co się dzieje. Tylko właśnie komu? To pytanie wciąż miała w głowie. Gołębią Łapę nie chciała tym martwić, w końcu widać było, że ma swoje problemy na głowie. Lipowa Łapa była jej przyjaciółką, ale szylkretka wiedziała, że Lipa jest zbyt porywcza dlatego z niej też zrezygnowała. Zostali jej do wyboru Dzicza Łapa i Deszczowe Futro. I postanowiła im obu to powiedzieć, Dzik był w końcu jej bratem, który prędzej czy później i tak by się o tym dowiedział, a Deszczyk cóż Oszroniona Łapa czuła, że on też powinien to wiedzieć. Dlatego gdy ci wrócili do obozu z patrolu wzięła ich pod Płaczącego Strażnika.
— W-więc...Więc wz-wzięłam was tu-tutaj, by...By po-powiedzieć wam o...Znaczy bo ja...— zaczęła krótkołapka jakoś próbować powiedzieć o co chodzi.
— Wiedziałem, ten idiota coś ci zrobił? — warknął Dzik groźnie patrząc się na Deszczowe Futro gotowy do skoku, pewnie w głowie mając już najgorsze scenariusze, które mówiły mu, że zostanie wujkiem.
— Nie, nie Dz-Dziku De-Deszczyk mi nic ni-nie zrobił. Nie on...
— Nie ja? Znaczy no pewnie, że nie ja. Ale Szron co się stało dokładnie? — spytał cicho syn Żurawinowego Krzewu, patrząc się zmartwiony na kotkę.
— To...To Jagodowa Gwiazda — oznajmiła szeptem kotka patrząc się w ziemię. Dopiero po chwili udało się jej spojrzeć na dwójkę kocurów i pokonując wstyd zaczęła opowiadać im dokładnie od samego początku jej relacje z liderem Klanu Nocy i co dokładnie jej zrobił. Gdy skończyła udało się jej już tylko wydusić ciche przepraszam i uciec do lasu, by się chociaż trochę uspokoić. W końcu powiedzenie tego wszystkiego wiele ją kosztowało, ale czuła lekką ulgę, że udało się jej wreszcie zdradzić sekret i miała nadzieję, że teraz Dzicza Łapa oraz Deszczowe Futro pomogą jej się jakoś wyrwać z tego koszmaru.
— W-więc...Więc wz-wzięłam was tu-tutaj, by...By po-powiedzieć wam o...Znaczy bo ja...— zaczęła krótkołapka jakoś próbować powiedzieć o co chodzi.
— Wiedziałem, ten idiota coś ci zrobił? — warknął Dzik groźnie patrząc się na Deszczowe Futro gotowy do skoku, pewnie w głowie mając już najgorsze scenariusze, które mówiły mu, że zostanie wujkiem.
— Nie, nie Dz-Dziku De-Deszczyk mi nic ni-nie zrobił. Nie on...
— Nie ja? Znaczy no pewnie, że nie ja. Ale Szron co się stało dokładnie? — spytał cicho syn Żurawinowego Krzewu, patrząc się zmartwiony na kotkę.
— To...To Jagodowa Gwiazda — oznajmiła szeptem kotka patrząc się w ziemię. Dopiero po chwili udało się jej spojrzeć na dwójkę kocurów i pokonując wstyd zaczęła opowiadać im dokładnie od samego początku jej relacje z liderem Klanu Nocy i co dokładnie jej zrobił. Gdy skończyła udało się jej już tylko wydusić ciche przepraszam i uciec do lasu, by się chociaż trochę uspokoić. W końcu powiedzenie tego wszystkiego wiele ją kosztowało, ale czuła lekką ulgę, że udało się jej wreszcie zdradzić sekret i miała nadzieję, że teraz Dzicza Łapa oraz Deszczowe Futro pomogą jej się jakoś wyrwać z tego koszmaru.
14 października 2018
Od Oszronionej Łapy C.D Lipy (Lipnej Łapy)
Oszroniona Łapa była bardzo dumna z swojej przyjaciółki, że chociaż była przybłędą to została tak szybko mianowana. No lepiej by było, jakby ogarnęła swój charakter, a nie tak jak dziś, gdy młoda szylkretka miała trenować wraz z Lipą i jej mentorką, bo Jagodowa Gwiazda był zajęty, Lipna Łapa się spóźniła. Na szczęście Spieniona Fala nie ukarała swojej uczennicy i mogły zacząć trening. Oszroniona Łapa czuła się świetnie będąc przy swojej przyjaciółce i rywalizując, która złapie więcej zwierzyny. A po treningu zdecydowały się pójść porozmawiać pod Płaczącym Strażnikiem co stało się ich codzienną rutyną, nawet jak Oszroniona Łapa miała trening z swoim mentorem, a Lipna Łapa z swoją mentorką.
~*~
Od śmierci Zawilca i zabraniu cnoty przez Jagódka, Oszroniona Łapa odsunęła się od swoich bliskich, spędzając całe wolne dni w samotności pod Płaczącym Strażnikiem.
Ale pewien dzień był inny, całą noc szylkretka myślała, że nie może odtrącać swoich bliskich, bo w tym sposobem sprawia im smutek. Tak nie myślała w ogóle o sobie w tej chwili, tylko o swoich bliskich, nie chciała ich jeszcze bardziej zawieść. Czuła, że teraz ma tylko jeden cel w życiu, sprawić by jej rodzina i przyjaciele byli szczęśliwi. Dlatego tego dnia, gdy wróciła z treningu nie skierowała się od razu do swojego miejsca, udała się do swojej jedynej przyjaciółki.
— Li-Lipna Łapo, chcia-chiałabyś spę-spędzić, ze mną cz-czas? — spytała się cicho uczennica Jagodowej Gwiazdy, przypominając dawny cień siebie i to tak dawny, bo za czasów bycia kociakiem.
<Lipna Łapo?>
~*~
Od śmierci Zawilca i zabraniu cnoty przez Jagódka, Oszroniona Łapa odsunęła się od swoich bliskich, spędzając całe wolne dni w samotności pod Płaczącym Strażnikiem.
Ale pewien dzień był inny, całą noc szylkretka myślała, że nie może odtrącać swoich bliskich, bo w tym sposobem sprawia im smutek. Tak nie myślała w ogóle o sobie w tej chwili, tylko o swoich bliskich, nie chciała ich jeszcze bardziej zawieść. Czuła, że teraz ma tylko jeden cel w życiu, sprawić by jej rodzina i przyjaciele byli szczęśliwi. Dlatego tego dnia, gdy wróciła z treningu nie skierowała się od razu do swojego miejsca, udała się do swojej jedynej przyjaciółki.
— Li-Lipna Łapo, chcia-chiałabyś spę-spędzić, ze mną cz-czas? — spytała się cicho uczennica Jagodowej Gwiazdy, przypominając dawny cień siebie i to tak dawny, bo za czasów bycia kociakiem.
<Lipna Łapo?>
16 września 2018
Od Oszronionej Łapy C.D Dziczej Łapy
Mała szylkretka cicho westchnęła słysząc pytanie brata, zostawiając się co na nie odpowiedzieć. To fakt Jagodowa Gwiazda parę rzeczy ją nauczył, ale również skrzywdził, zbeszcześcił jej niewinność, co Oszroniona Łapa wciąż strasznie przeżywała i w sumie miała tylko tą okropną chwilę w głowie.
— Ummm...Na-nauczuł mnie jak...Ja-jak ło-łowić ryby i znam ko-kodeks oraz tro-trochę wa-walczyć, ale to mi sł-słabo idzie i pe-pewnie na nic, bym si-się nie przy-przydała, jakby ja-jakieś dzi-dzikie koty nas za-zaatakowały...— stwierdziła cicho Oszroniona Łapa, spuszczając łebek. Bała się, że jakby doszło do jakieś wojny, nie obroni swoich bliskich i straci ich wszystkich jak Zawilca, w jej oczach pojawiły się łzy na samą tą myśl, gdzie stoi sama nad ciałami innych kotów.
— Czyli sama nuda, którą zna każdy kot. Myślałem, że jako lider nauczył cię czegoś ciekawszego — stwierdził Dzik, przewracając oczami.
— Wie-wiesz, że Ja-Jagodowa Gwiazda wo-woli, by ka-każdy opa-opanował ide-idealnie to co na-nam się prz-przyda, a ni-nie jakieś bz-bzdury jak to mó-mówi...
— Ta, wiem, wiem — mruknął kocur, a potem spojrzał na grób Zawilca. — A co do tego jakby była wojna, to nie martw się, że nie umiesz walki. Ja cię obronię zawsze.
Szylkretka uśmiechnęła się delikatnie i wreszcie podniosła łebek i spojrzała na swojego brata.
— Dzię-dziękuję Dzik, je-jesteś naj-najlepszym bra-braciszkiem na świe-świecie — oznajmiła, chociaż w głębi duszy przyrzekła sobie, że będzie trenować jeszcze mocniej, by również dać ochronę Dzikowi oraz reszcie jej przyjaciół.
~*~
Po wojnie z Klanem Burzy, Oszroniona Łapa czuła się okropnie. Chociaż trenowała prawie całe dnie, to jednak walka ją przerosła, a ona sama wylądowała pomagając Dryfującemu Obłokowi. Szylkretka czuła, że nie zasługuje na to, by zostać wojownikiem, może lepiej by została medykiem, ale wiedziała, że teraz już nie może zmienić swojej ścieżki. Była tak blisko zostania wojowniczką, a i tak medyk klanu, nie chciał ucznia, dlatego musiała trwać przy swoim dotychczasowym życiu i wziąć się w garść, by nigdy nie powtórzyła się taka sytuacja, że nie będzie w stanie nikogo obronić. Lecz teraz miała również inne zmartwienia na głowie niż sam trening, w końcu jej brat Dzik stracił mentora. Oszroniona Łapa czuła, że musi z nim porozmawiać, jak zwykle znalazła go pod Płaczącym Strażnikiem, gdzie odpoczywał.
— Dzi-Dziku jak si-się czujesz? — zapytała, dotykając go łapką w bok. — Już wi-wiesz kto zo-zostanie twoim no-nowym me-mentorem?
<Dzicza Łapo?>
— Ummm...Na-nauczuł mnie jak...Ja-jak ło-łowić ryby i znam ko-kodeks oraz tro-trochę wa-walczyć, ale to mi sł-słabo idzie i pe-pewnie na nic, bym si-się nie przy-przydała, jakby ja-jakieś dzi-dzikie koty nas za-zaatakowały...— stwierdziła cicho Oszroniona Łapa, spuszczając łebek. Bała się, że jakby doszło do jakieś wojny, nie obroni swoich bliskich i straci ich wszystkich jak Zawilca, w jej oczach pojawiły się łzy na samą tą myśl, gdzie stoi sama nad ciałami innych kotów.
— Czyli sama nuda, którą zna każdy kot. Myślałem, że jako lider nauczył cię czegoś ciekawszego — stwierdził Dzik, przewracając oczami.
— Wie-wiesz, że Ja-Jagodowa Gwiazda wo-woli, by ka-każdy opa-opanował ide-idealnie to co na-nam się prz-przyda, a ni-nie jakieś bz-bzdury jak to mó-mówi...
— Ta, wiem, wiem — mruknął kocur, a potem spojrzał na grób Zawilca. — A co do tego jakby była wojna, to nie martw się, że nie umiesz walki. Ja cię obronię zawsze.
Szylkretka uśmiechnęła się delikatnie i wreszcie podniosła łebek i spojrzała na swojego brata.
— Dzię-dziękuję Dzik, je-jesteś naj-najlepszym bra-braciszkiem na świe-świecie — oznajmiła, chociaż w głębi duszy przyrzekła sobie, że będzie trenować jeszcze mocniej, by również dać ochronę Dzikowi oraz reszcie jej przyjaciół.
~*~
Po wojnie z Klanem Burzy, Oszroniona Łapa czuła się okropnie. Chociaż trenowała prawie całe dnie, to jednak walka ją przerosła, a ona sama wylądowała pomagając Dryfującemu Obłokowi. Szylkretka czuła, że nie zasługuje na to, by zostać wojownikiem, może lepiej by została medykiem, ale wiedziała, że teraz już nie może zmienić swojej ścieżki. Była tak blisko zostania wojowniczką, a i tak medyk klanu, nie chciał ucznia, dlatego musiała trwać przy swoim dotychczasowym życiu i wziąć się w garść, by nigdy nie powtórzyła się taka sytuacja, że nie będzie w stanie nikogo obronić. Lecz teraz miała również inne zmartwienia na głowie niż sam trening, w końcu jej brat Dzik stracił mentora. Oszroniona Łapa czuła, że musi z nim porozmawiać, jak zwykle znalazła go pod Płaczącym Strażnikiem, gdzie odpoczywał.
— Dzi-Dziku jak si-się czujesz? — zapytała, dotykając go łapką w bok. — Już wi-wiesz kto zo-zostanie twoim no-nowym me-mentorem?
<Dzicza Łapo?>
05 września 2018
Od Oszronionej Łapy C.D Łzawej Łapy
Oszroniona Łapa spojrzała zdziwiona na mentora swojego brata, przecież to może spowodować kłopoty! Po Oszroniona Łapa spojrzała zdziwiona na mentora swojego brata, przecież to może spowodować kłopoty! Po chwili spojrzała na Łzawą Łapę, która miała pewnie taką samą minę jak szylkretka, czyli wielkie jedno co, nie wiedząc czy to tak poważnie czy jakiś żart.
— A-ale...- Córka Zawilca zaczęła mówić, ale natychmiast przerwała widząc wzrok Wrzosowego Kła.
— To jest rozkaz, macie natychmiast to zrobić inaczej Jagodowa Gwiazda wyciągnie z tego konsekwencje, a wy na pewno nie zostaniecie szybko wojowniczkami. To mogę wam obiecać, w końcu powinniście się nauczyć, że klan jest najważniejszy i trzeba pokazać tej strawie dla wron, że nie jest już tak silnym klanem jak myśli — syknął kocur, a obie uczennice Klanu Nocy zadrżały na samą tą myśl. W końcu żadna z nich nie wyobrażała sobie życia, jako wieczny uczeń. Po chwili Oszroniona Łapa cicho westchnęła, orzasając się i przeszła kilka kroków, by być na terenie Klanu Burzy. Dalej dość nie pewna zacząłem się rozglądać dookoła, by upewnić się, że jednak nie wpadnie na jakiegoś wrogiego kota. Gdy nie było widać nikogo z Klanu Burzy, zabrała się wreszcie do oznaczania terenu. Kątem oka zauważyła, że córka Żurawinowego Krzewu robi to samo. Gdy cały patrol skończył wykonywać zadanie, szybko wrócili do swojego obozu, jakby nigdy nic nie zrobili. Młoda szylkretka chciała już pójść do Płaczącego Strażnika, ale widząc jak Łzawa Łapa podchodzi do Gołąbka, postanowiła z nią porozmawiać.
— Łzawo Łapo czy mo-możemy porozmawiać ch-chwilę? — spytała cicho. Na początku nie była pewna czy vanka się na to zgodzi, ale Gołąb coś do niej szepnął.
— Zgoda, chodź — mruknęła i oddaliła się od innych kotów, Oszroniona Łapa czując, że nie powinna tego robić podeszła do niej blisko.
— Ch-chciałabym by-byśmy zakopały nasze s-spory i sp-spóbowały się do-dogadać dla Go-Gołąbka i De-Deszczyka...— zaproponowała cicho. Kotka długo się nad tym zastanawiała czy wyjść z taką propozycją, ale gdy Zawilec umarła postanowiła to zrobić, w końcu nie mogły żyć w sporze i powodować, że dwójka ich kocurów nie wiedziała co robić i do której podejść, by tej drugiej nie zdenerwować ani nie zasmucić.
— Co ty na to Łz-Łzawa Ł-Łapo?
<Łezko?>
— A-ale...- Córka Zawilca zaczęła mówić, ale natychmiast przerwała widząc wzrok Wrzosowego Kła.
— To jest rozkaz, macie natychmiast to zrobić inaczej Jagodowa Gwiazda wyciągnie z tego konsekwencje, a wy na pewno nie zostaniecie szybko wojowniczkami. To mogę wam obiecać, w końcu powinniście się nauczyć, że klan jest najważniejszy i trzeba pokazać tej strawie dla wron, że nie jest już tak silnym klanem jak myśli — syknął kocur, a obie uczennice Klanu Nocy zadrżały na samą tą myśl. W końcu żadna z nich nie wyobrażała sobie życia, jako wieczny uczeń. Po chwili Oszroniona Łapa cicho westchnęła, orzasając się i przeszła kilka kroków, by być na terenie Klanu Burzy. Dalej dość nie pewna zacząłem się rozglądać dookoła, by upewnić się, że jednak nie wpadnie na jakiegoś wrogiego kota. Gdy nie było widać nikogo z Klanu Burzy, zabrała się wreszcie do oznaczania terenu. Kątem oka zauważyła, że córka Żurawinowego Krzewu robi to samo. Gdy cały patrol skończył wykonywać zadanie, szybko wrócili do swojego obozu, jakby nigdy nic nie zrobili. Młoda szylkretka chciała już pójść do Płaczącego Strażnika, ale widząc jak Łzawa Łapa podchodzi do Gołąbka, postanowiła z nią porozmawiać.
— Łzawo Łapo czy mo-możemy porozmawiać ch-chwilę? — spytała cicho. Na początku nie była pewna czy vanka się na to zgodzi, ale Gołąb coś do niej szepnął.
— Zgoda, chodź — mruknęła i oddaliła się od innych kotów, Oszroniona Łapa czując, że nie powinna tego robić podeszła do niej blisko.
— Ch-chciałabym by-byśmy zakopały nasze s-spory i sp-spóbowały się do-dogadać dla Go-Gołąbka i De-Deszczyka...— zaproponowała cicho. Kotka długo się nad tym zastanawiała czy wyjść z taką propozycją, ale gdy Zawilec umarła postanowiła to zrobić, w końcu nie mogły żyć w sporze i powodować, że dwójka ich kocurów nie wiedziała co robić i do której podejść, by tej drugiej nie zdenerwować ani nie zasmucić.
— Co ty na to Łz-Łzawa Ł-Łapo?
<Łezko?>
03 września 2018
Od Oszronionej Łapy C.D Dziczej Łapy
Oszroniona Łapa tyknęła delikatnie Zawilca w pysk, miała nadzieję, że jej matka zaraz otworzy oczy i wyszeptała, że potrzebuje pomocy, ale będzie żyć. Niestety nie doszło do tego, Zawilec dalej była martwa. Szylkretka miałknęła bezradnie i w końcu dołączyła do Dzika, który płakał w futro matki, młoda uczennica klanu nie mogła również wytrzymać i zaczęła również wyć jak mały kociak. Ta chwila według córki Zawilca trwała wieczność, dopóki Oblodzona Sadzawka się nie poruszyła.
— Trzeba ją pochować — oznajmiła cicho wiadomość, którą każdy wiedział, ale żadne z nich nie chciało tego zrobić.
— Tylko gdzie?
— M-może pod Pła-Płaczącym St-Strażnikiem? — zaproponowała cicho Oszroniona Łapa, lubiła w tamtym miejscu przebywać czując się bezpiecznie jak przy matce. Inne koty, nie mając pomysłu, a może nie chcąc sprawiać szylkretowej kotce jeszcze większej przykrości zgodzili się. Gdy ją zakopali pod drzewem zostali jeszcze długo, nie mówiąc o niczym, tylko każde z czwórki kotów wspominały w swoich myślach Zawilca.
~*~
Minęło kilka dni od śmierci Zawilca, Oszroniona Łapa spędzała prawie całe dnie wciąż trenując pod okiem Jagodowej Gwiazdy. Przynajmniej dzięki nim mogła zapomnieć widoku ciała Zawilca. Właśnie była w trakcie kolejnego treningu, gdzie miała złowić rybę. Chociaż było ciężko po chwili położyła przed liderem Klanu Nocy rybę, prawie większą od niej.
— No nie spodziewałem się tego Oszroniona Łapo, że cokolwiek złapiesz, a więc w tej sytuacji gratulacje.
— Dzię-dziękuję Ja-Jagodowa Gwiazdo, sta-starałam się, nie ch-chcę cię za-zawieść...— oznajmiła cicho kotka, by po chwili spojrzeć zdziwiona na swojego mentora, gdy ten ją polizał. — Huh? Co ro-robisz Ja-Jagodową Gwiazdo?
— Pokazuję tobie, że mnie jednak nie zawiedziesz, chodź usiąść koło mnie — Jagodowa Gwiazda poklepał z uśmiechem miejsce koło siebie, a gdy Oszroniona to zrobiła spojrzał na nią poważnie. — Nie zawiedziesz, ale masz u mnie dług za przyjęcie tej kotki i teraz mi go spłacisz — oznajmił i zbliżył się bardziej do swojej uczennicy. Kotka zadrżała, obawiając się tego, co zaraz nastąpi. A to, co się stało, na zawsze pozbawiło ją niewinności.
~*~
Takie zachowanie Jagodowej Gwiazdy powtarzały się co trening, a Oszroniona Łapa zgadzała się na to wszystko, bojąc się co się stanie jak odmówi. Dlatego gdy wracała z treningów od razu szła pod Płaczącego Strażnika, tam raz trafiła na swojego brata, podeszła do niego, ale tylko usiadła obok, nie mogła się zmusić po tym wszystkim, by nawet jego przytulić. Cicho westchnęła i spojrzała na miejsce gdzie została zakopana Zawilec, by po chwili przywitać się z bratem.
— He-Hej Dz-Dzik...
<Dziku?>
— Trzeba ją pochować — oznajmiła cicho wiadomość, którą każdy wiedział, ale żadne z nich nie chciało tego zrobić.
— Tylko gdzie?
— M-może pod Pła-Płaczącym St-Strażnikiem? — zaproponowała cicho Oszroniona Łapa, lubiła w tamtym miejscu przebywać czując się bezpiecznie jak przy matce. Inne koty, nie mając pomysłu, a może nie chcąc sprawiać szylkretowej kotce jeszcze większej przykrości zgodzili się. Gdy ją zakopali pod drzewem zostali jeszcze długo, nie mówiąc o niczym, tylko każde z czwórki kotów wspominały w swoich myślach Zawilca.
~*~
Minęło kilka dni od śmierci Zawilca, Oszroniona Łapa spędzała prawie całe dnie wciąż trenując pod okiem Jagodowej Gwiazdy. Przynajmniej dzięki nim mogła zapomnieć widoku ciała Zawilca. Właśnie była w trakcie kolejnego treningu, gdzie miała złowić rybę. Chociaż było ciężko po chwili położyła przed liderem Klanu Nocy rybę, prawie większą od niej.
— No nie spodziewałem się tego Oszroniona Łapo, że cokolwiek złapiesz, a więc w tej sytuacji gratulacje.
— Dzię-dziękuję Ja-Jagodowa Gwiazdo, sta-starałam się, nie ch-chcę cię za-zawieść...— oznajmiła cicho kotka, by po chwili spojrzeć zdziwiona na swojego mentora, gdy ten ją polizał. — Huh? Co ro-robisz Ja-Jagodową Gwiazdo?
— Pokazuję tobie, że mnie jednak nie zawiedziesz, chodź usiąść koło mnie — Jagodowa Gwiazda poklepał z uśmiechem miejsce koło siebie, a gdy Oszroniona to zrobiła spojrzał na nią poważnie. — Nie zawiedziesz, ale masz u mnie dług za przyjęcie tej kotki i teraz mi go spłacisz — oznajmił i zbliżył się bardziej do swojej uczennicy. Kotka zadrżała, obawiając się tego, co zaraz nastąpi. A to, co się stało, na zawsze pozbawiło ją niewinności.
~*~
Takie zachowanie Jagodowej Gwiazdy powtarzały się co trening, a Oszroniona Łapa zgadzała się na to wszystko, bojąc się co się stanie jak odmówi. Dlatego gdy wracała z treningów od razu szła pod Płaczącego Strażnika, tam raz trafiła na swojego brata, podeszła do niego, ale tylko usiadła obok, nie mogła się zmusić po tym wszystkim, by nawet jego przytulić. Cicho westchnęła i spojrzała na miejsce gdzie została zakopana Zawilec, by po chwili przywitać się z bratem.
— He-Hej Dz-Dzik...
<Dziku?>
31 sierpnia 2018
Od Oszronionej Łapy C.D Dziczej Łapy
Wieczorem gdy Oszroniona Łapa wróciła do legowiska uczniów, spojrzała na swojego brata, chciała do niego podejść jakoś zagadać, ale nie mogła. Wiedziała o tym doskonale, że jakby podeszła do niego ten, by uznał, że znów ma nad nią kontrolę i zakazał spotykania się z Gołąbkiem lub Lipą, albo co gorsza z Deszczową Łapą. Szylkretka nie rozumiała w ogóle co jej brat, ale też jej przyjaciółka mają do Deszczyka, w końcu według niej, był on świetnym kocurem przy którym mogła być sobą, uważała, że jakby Dzik i Lipa chcieli to mogli się spotykać w szóstkę, bo jeszcze pewnie byłaby ta straszna Łzawa Łapa, ale ją by Oszroniona Łapa zdzierżyła, jakby mogła być blisko syna Żurawinowego Krzewu. Dlatego też po prostu cicho westchnęła, kręcąc zrezygnowana łebkiem i położyła się na swoim miejscu, koło swojej matki i wtuliła się w jej futro. Jakby wiedziała, że tej nocy będzie ostatni raz to robiła, to zrobiła to mocniej, by Zawilec nie mogła się wydostać i pójść prosto do Klanu Gwiazd.
Rano obudziły Oszronioną Łapę, uderzenia deszczu, szylkretka nie spieszyła się z obudzeniem, chciała jeszcze poczuć ciepło matki, ale zorientowała się, że go nie ma.
Zrezygnowana wstała i chciała obudzić Gołąbka, ale zauważyła jakieś poruszenie na zewnątrz, a że jej ciekawska natura była silniejsza to wyszła tam i od razu pożałowała. Widziała ciało swojej matki, ukochanej mamy do której się tuliła za dzieciaka, a za ucznia szczególnie w nocy też się jej zdarzało. Czuła, że jej oczy zachodzą łzami, a ona w ogóle nie może się poruszyć. Po chwili zobaczyła swojego brata, który również był w takim szoku, a może nawet jeszcze większym. W końcu Oszroniona Łapa miała przyjaciół, a on miał tylko ją i Zawilca oraz swojego marudnego mentora, nawet z Lód i Ognik nie był tak blisko jak jego siostra, a teraz, teraz z najbliższych została mu tylko ta mała szylkretka. A właśnie co do tej małej szylkretki to została przytulona przez Deszczową Łapę, kocur chciał pokażać, że może na niego liczyć i pewnie miał nadzieję, że Łezka za to nie zabije córki Zawilca, w końcu to nie był zwykły dzień, to był pierwszy dramat w życiu Oszronionej Łapy. Młoda szylkretka wtuliła się w miękkie futro syna Żurawinowego Krzewu, słuchając jak jej mentor, a lider całego Klanu Nocy opowiada jak byli z Zawilcem na treningu, ale ją zaatakował jakiś podły samotnik i nic się nie dało zrobić, chociaż Jagodowa Gwiazda się starał ratować Zawilca, och jakby Oszroniona Łapa wiedziała, że to było kłamstwo nie patrzyła się z wdzięcznością na swojego mentora i nie podeszła do niego, dziękując, że próbował ratować jej matkę. Gdy było po przemowie Jagodowej Gwiazdy, młoda szylkretka zaczęła szukać swojego brata w tłumie kotów, które się zebrały, a gdy go zauważyła spojrzała na Deszczyka.
— Mu-muszę iść do ni-niego...
— Jasne, idź. To twój brat powinniście być teraz razem, ale pamiętaj możesz na mnie liczyć zawsze — oznajmił Deszczową Łapą kiwając łebkiem i liznął delikatnie ją po łebku nim ta oddaliła się do Dziczej Łapy. Cicho westchnęła i spojrzała smutno na brata, by po chwili się do niego przytulić.
— Och Dzi-Dzik...Te-teraz je-jesteśmy sami...Ko-kocham cię bra-braciszku...Co te-teraz będzie?
<Dzicza Łapo?>
Rano obudziły Oszronioną Łapę, uderzenia deszczu, szylkretka nie spieszyła się z obudzeniem, chciała jeszcze poczuć ciepło matki, ale zorientowała się, że go nie ma.
Zrezygnowana wstała i chciała obudzić Gołąbka, ale zauważyła jakieś poruszenie na zewnątrz, a że jej ciekawska natura była silniejsza to wyszła tam i od razu pożałowała. Widziała ciało swojej matki, ukochanej mamy do której się tuliła za dzieciaka, a za ucznia szczególnie w nocy też się jej zdarzało. Czuła, że jej oczy zachodzą łzami, a ona w ogóle nie może się poruszyć. Po chwili zobaczyła swojego brata, który również był w takim szoku, a może nawet jeszcze większym. W końcu Oszroniona Łapa miała przyjaciół, a on miał tylko ją i Zawilca oraz swojego marudnego mentora, nawet z Lód i Ognik nie był tak blisko jak jego siostra, a teraz, teraz z najbliższych została mu tylko ta mała szylkretka. A właśnie co do tej małej szylkretki to została przytulona przez Deszczową Łapę, kocur chciał pokażać, że może na niego liczyć i pewnie miał nadzieję, że Łezka za to nie zabije córki Zawilca, w końcu to nie był zwykły dzień, to był pierwszy dramat w życiu Oszronionej Łapy. Młoda szylkretka wtuliła się w miękkie futro syna Żurawinowego Krzewu, słuchając jak jej mentor, a lider całego Klanu Nocy opowiada jak byli z Zawilcem na treningu, ale ją zaatakował jakiś podły samotnik i nic się nie dało zrobić, chociaż Jagodowa Gwiazda się starał ratować Zawilca, och jakby Oszroniona Łapa wiedziała, że to było kłamstwo nie patrzyła się z wdzięcznością na swojego mentora i nie podeszła do niego, dziękując, że próbował ratować jej matkę. Gdy było po przemowie Jagodowej Gwiazdy, młoda szylkretka zaczęła szukać swojego brata w tłumie kotów, które się zebrały, a gdy go zauważyła spojrzała na Deszczyka.
— Mu-muszę iść do ni-niego...
— Jasne, idź. To twój brat powinniście być teraz razem, ale pamiętaj możesz na mnie liczyć zawsze — oznajmił Deszczową Łapą kiwając łebkiem i liznął delikatnie ją po łebku nim ta oddaliła się do Dziczej Łapy. Cicho westchnęła i spojrzała smutno na brata, by po chwili się do niego przytulić.
— Och Dzi-Dzik...Te-teraz je-jesteśmy sami...Ko-kocham cię bra-braciszku...Co te-teraz będzie?
<Dzicza Łapo?>
Od Oszronionej Łapy C.D Lipy
Szylkretka cicho westchnęła i spojrzała na swoich przyjaciół, czyli Gołabka i Deszczyka oraz na resztę, czyli w sumie Dzika, który prawie spał, chociaż jedno oko miał otwarte, by patrzeć wściekle na panów Oszronionej Łapy. No i była jeszcze Łezka, ale w sumie córka Zawilca powoli zaczęła się przyzwyczajać, że ona jest prawie wszędzie gdzie jej brat, w którym krótkołapka się durzyła oraz gdzieś z tyłu siedziały Toń oraz Żmijka.
— Wi-więc to są moi prze-przyjaciele, Go-Gołębia Łapa oraz Deszczyk — oznajmiła, ale widząc wzrok Łzawej Łapy, lekko zadrżała. — Zn-znaczy Desz-Deszczowa Łapa...— poprawiła szybko pod wpływem tego złowrogiego wzroku.
— O hej, a reszta to kto? — spytała Lipa, rozglądając się ciekawsko.
— Tam to mó-mój brat Dzi-Dzicza Łapa — oznajmiła cicho kotka, nie będąc pewna nawet czy Dzik się nimi zainteresuje, w końcu ostatnio unikał swojej siostry jak ognia, co trochę bolało. Bo może Oszroniona Łapa pragnęła mieć trochę luzu i spotykać się z kim chce, ale też chciała znów mieć tak dobry kontakt z bratem jak w dzieciństwie. Dlatego też tylko zerknęła na swojego brata, który kiwnął głową. Oszroniona lekko się uśmiechnęła i zaczęła przedstawiać resztę, aż nie doszła do Łezki.
— A tam si-siedzi Łz-Łzawa Łapa, je-jest trochę stra-straszna i ko-kocha ba-bardzo mo-mocno swo-swojego brata, De-Deszczyka i cią-ciągle przy ni-nim jest, ni-nie da-dając mi chwi-chwili spo-spokoju, bym mo-mogła z ni-nim być sa-sam na sa-sam — mruknęła cicho, lekko zawstydzona córka Zawilca, by słyszała ją tylko Lipa. W sumie Oszroniona Łapa nie wiedziała dlaczego jej to powiedziała, w końcu nie każdemu kotu w klanie mówiła, że podoba jej się Deszczowa Łapa, ale może zrobiła to bo poczuła, że w Lipie może znaleźć przyjaciółkę, której potrzebowała. Bo chociaż kochała Gołąbka jak brata, to nie wyobrażała sobie, by z nim plotkować na temat kocurów. Lipa słysząc kiwnęła cicho głową z lekkim uśmiechem, chociaż zmierzyła wzrokiem Deszczyka, a potem Łezkę, przez co uczennica Jagodowej Gwiazdy zaczęła się zostawiać co ona kombinuje.
— J-jeszcze jest Ogni-Ognisty Krok, al-ale ją ju-już zna-znasz i Oblo-Oblodzona Sadzawka, al-ale one są wojo-wo-wojowniczkami i są za-zajęte spra-sprawami dla kla-klanu...
— Ale muszą mieć fajnie — stwierdziła z uśmiechem Lipa. — Ciekawe czy ja zostanę kiedyś wojownikiem...
— Na pe-pewno w ko-końcu Ja-Jagodowa Gwiazda zro-zrozumie, że je-jesteś su-super — stwierdziła z delikatnym uśmiechem Oszroniona Łapa.
— No pewnie masz rację. Hej, jak jest nas tak dużo to pobawmy się w wojowników!
— N-nie wiem czy to do-dobry po-pomysł Li-Lipo...
— No weź będzie super!
— Ni-niech będzie. A wy? Be-będziecie się ba-bawić? — Uczennica Jagodowej Łapy spojrzała na resztę kotów, czekając na ich odpowiedz.
<Lipa?>
— Wi-więc to są moi prze-przyjaciele, Go-Gołębia Łapa oraz Deszczyk — oznajmiła, ale widząc wzrok Łzawej Łapy, lekko zadrżała. — Zn-znaczy Desz-Deszczowa Łapa...— poprawiła szybko pod wpływem tego złowrogiego wzroku.
— O hej, a reszta to kto? — spytała Lipa, rozglądając się ciekawsko.
— Tam to mó-mój brat Dzi-Dzicza Łapa — oznajmiła cicho kotka, nie będąc pewna nawet czy Dzik się nimi zainteresuje, w końcu ostatnio unikał swojej siostry jak ognia, co trochę bolało. Bo może Oszroniona Łapa pragnęła mieć trochę luzu i spotykać się z kim chce, ale też chciała znów mieć tak dobry kontakt z bratem jak w dzieciństwie. Dlatego też tylko zerknęła na swojego brata, który kiwnął głową. Oszroniona lekko się uśmiechnęła i zaczęła przedstawiać resztę, aż nie doszła do Łezki.
— A tam si-siedzi Łz-Łzawa Łapa, je-jest trochę stra-straszna i ko-kocha ba-bardzo mo-mocno swo-swojego brata, De-Deszczyka i cią-ciągle przy ni-nim jest, ni-nie da-dając mi chwi-chwili spo-spokoju, bym mo-mogła z ni-nim być sa-sam na sa-sam — mruknęła cicho, lekko zawstydzona córka Zawilca, by słyszała ją tylko Lipa. W sumie Oszroniona Łapa nie wiedziała dlaczego jej to powiedziała, w końcu nie każdemu kotu w klanie mówiła, że podoba jej się Deszczowa Łapa, ale może zrobiła to bo poczuła, że w Lipie może znaleźć przyjaciółkę, której potrzebowała. Bo chociaż kochała Gołąbka jak brata, to nie wyobrażała sobie, by z nim plotkować na temat kocurów. Lipa słysząc kiwnęła cicho głową z lekkim uśmiechem, chociaż zmierzyła wzrokiem Deszczyka, a potem Łezkę, przez co uczennica Jagodowej Gwiazdy zaczęła się zostawiać co ona kombinuje.
— J-jeszcze jest Ogni-Ognisty Krok, al-ale ją ju-już zna-znasz i Oblo-Oblodzona Sadzawka, al-ale one są wojo-wo-wojowniczkami i są za-zajęte spra-sprawami dla kla-klanu...
— Ale muszą mieć fajnie — stwierdziła z uśmiechem Lipa. — Ciekawe czy ja zostanę kiedyś wojownikiem...
— Na pe-pewno w ko-końcu Ja-Jagodowa Gwiazda zro-zrozumie, że je-jesteś su-super — stwierdziła z delikatnym uśmiechem Oszroniona Łapa.
— No pewnie masz rację. Hej, jak jest nas tak dużo to pobawmy się w wojowników!
— N-nie wiem czy to do-dobry po-pomysł Li-Lipo...
— No weź będzie super!
— Ni-niech będzie. A wy? Be-będziecie się ba-bawić? — Uczennica Jagodowej Łapy spojrzała na resztę kotów, czekając na ich odpowiedz.
<Lipa?>
18 sierpnia 2018
Od Oszronionej Łapy C.D Lipy
Dzień zapowiadał się jak zwykle nudno dla Oszronionej Łapy, właśnie wróciła z treningu i postanowiła pójść spać. Może nie spała już tak długo jak, gdy była kociakiem, ale dalej czasami lubiła wpaść do swojej krainy snów po treningach. Niestety nie mogła tego zrobić bo jej kochana przybrana siostrzyczka postanowiła zabrać ją na spacer. Młodsza z kotek chętnie się na to zgodziła, może była zmęczona, ale przecież wyjścia z obozu i spędzenia czasu z siostrą, się nie odmawia.
~*~
W zatoczce jak spotkały wraz z Ognistym Krokiem tą kotkę, Oszroniona Łapa się zdziwiła jej dziwnym zachowaniem, ale po chwili podeszła do niej i dotknęła ją łapką.
— H-hej nie bó-bój się na-nas...— zaczęła mówić, ale jak zwykle w zdanie weszła jej Ognista, która nie umiała nigdy być cicho.
— Tak, mała ma rację. Nic ci nie zrobimy jak nie zagrozisz naszemu klanowi. Gdzie masz swoją rodzinę i co tutaj robisz? — Ognisty Krok podeszła do nieznajomej, jakby ta jednak chciała zrobić jakąś krzywdę Oszronionej Łapie, jednak córka Zawilca dla bliskich jej kotów była jakimś obiektem chronionym.
— Ja...Ja nie mam rodziny, a przyniosła mnie tutaj woda...— oznajmiła cicho nieznajoma kotka, a córce Zawilca zrobiło się jej żal.
— O-Ognista musimy ja-jakoś jej po-pomóc...
— Jagódek nas zabije, wiesz jak reaguje na obce koty — stwierdziła najstarsza z kotek i cicho westchnęła, też chciała pomóc, ale nie chciała narażać Oszronionej Łapy na kłopoty u lidera.
— Ja po-porozmawiam z Ja-Jagodową Łapą, chodźmy...
— Jak już to razem porozmawiamy. A ty młoda jak się nazywasz? — Wojowniczka Klanu Nocy spojrzała na przybłędę.
— Lipa...
— Więc ch-chodź Li-Lipa, nie bó-bój się bę-będziemy twoją no-nową rodziną — oznajmiła Oszroniona Łapa i się do niej uśmiechnęła, kierując do obozu.
~*~
Po rozmowie z Liderem Klanu Nocy, Oszroniona Łapa podeszła do swojej nowej towarzyski. Cieszyła się, że Jagodowa Gwiazda się zgodził, by ją przyjąć do Klanu, chociaż młodą szylkretkę trochę niepokoiły słowa jej mentora, że to tylko przysługa i kiedyś Oszroniona Łapa będzie musiała mu się odwdzięczyć, a czuła, że nie chodzi na przykład o złapanie ryby.
— Li-Lipa chodź, po-pokażę to-tobie tw-twój nowy do-dom. Do-dobrze?
<Lipa?>
~*~
W zatoczce jak spotkały wraz z Ognistym Krokiem tą kotkę, Oszroniona Łapa się zdziwiła jej dziwnym zachowaniem, ale po chwili podeszła do niej i dotknęła ją łapką.
— H-hej nie bó-bój się na-nas...— zaczęła mówić, ale jak zwykle w zdanie weszła jej Ognista, która nie umiała nigdy być cicho.
— Tak, mała ma rację. Nic ci nie zrobimy jak nie zagrozisz naszemu klanowi. Gdzie masz swoją rodzinę i co tutaj robisz? — Ognisty Krok podeszła do nieznajomej, jakby ta jednak chciała zrobić jakąś krzywdę Oszronionej Łapie, jednak córka Zawilca dla bliskich jej kotów była jakimś obiektem chronionym.
— Ja...Ja nie mam rodziny, a przyniosła mnie tutaj woda...— oznajmiła cicho nieznajoma kotka, a córce Zawilca zrobiło się jej żal.
— O-Ognista musimy ja-jakoś jej po-pomóc...
— Jagódek nas zabije, wiesz jak reaguje na obce koty — stwierdziła najstarsza z kotek i cicho westchnęła, też chciała pomóc, ale nie chciała narażać Oszronionej Łapy na kłopoty u lidera.
— Ja po-porozmawiam z Ja-Jagodową Łapą, chodźmy...
— Jak już to razem porozmawiamy. A ty młoda jak się nazywasz? — Wojowniczka Klanu Nocy spojrzała na przybłędę.
— Lipa...
— Więc ch-chodź Li-Lipa, nie bó-bój się bę-będziemy twoją no-nową rodziną — oznajmiła Oszroniona Łapa i się do niej uśmiechnęła, kierując do obozu.
~*~
Po rozmowie z Liderem Klanu Nocy, Oszroniona Łapa podeszła do swojej nowej towarzyski. Cieszyła się, że Jagodowa Gwiazda się zgodził, by ją przyjąć do Klanu, chociaż młodą szylkretkę trochę niepokoiły słowa jej mentora, że to tylko przysługa i kiedyś Oszroniona Łapa będzie musiała mu się odwdzięczyć, a czuła, że nie chodzi na przykład o złapanie ryby.
— Li-Lipa chodź, po-pokażę to-tobie tw-twój nowy do-dom. Do-dobrze?
<Lipa?>
17 sierpnia 2018
Od Oszronionej Łapy
Dziś miał być ten dzień dzień, pierwszy trening Oszronionej Łapy, szylkretka z jednej strony cieszyła się z tego, a z drugiej okropnie bała. No bo co jeśli się nie wykaże i zawiedzie swojego mentora oraz Zawilca? W końcu Jagódek może wygnać ją z klanu, a Zawilec tak bardzo wierzy w swoją córkę.
Gdy z samego rana mała kotka zjawiła się u bram obozu, czekając na Jagódka, na swoim pyszczku miała delikatny uśmiech. Chociaż on szybko jej przyszedł gdy zobaczyła kto idzie z nimi, Wrzosowy Kieł i Dzicza Łapa, poczuła, że to był pomysł jej brata, by ją pilnować. Może miała już paranoje, a może jednak nie z takim troskliwym bratem nigdy nie wiadomo.
~*~
Trening szedł dobrze dopóki nie spotkali nad rzeką kotów z Klanu Burzy, Oszroniona Łapa była przerażona, bojąc się, że z tego spotkania może wyjść oprócz kłótni jeszcze walka. Na szczęście nic takiego nie odbyło się, ale Oszroniona Łapa miała przeczucie, że jej mentor i lider Klanu Nocy na pewno nie zapomni o Klanie Burzy. Dlatego też gdy wrócili do obozu szylkretka chciała od razu pójść zobaczyć czy może Deszczowa lub Gołębia Łapa nie skończyli treningu. Niestety jej obiekt westchnień oraz przyjaciel dalej mieli trening, więc Oszroniona Łapa musiała znaleźć sobie inne zajęcie. Bo nie chciała zawracać głowy swoim starszym przybranym siostrą, w końcu te jako wojowniczki miały inny zajęcie niż bawienie się z córką Zawilca. Dlatego też błąkała się znudzona bo obozie, aż nie znalazła sobie zajęcia, którym było pomaganie w kociarni, polubiła bardzo Żwirową Ścieżkę, ale w końcu musiała iść gdy starsza z kotek zasnęła. Oszroniona Łapa zostawiała się czy kiedyś również będzie tak szczęśliwa jak jej nowa ciotko-przyjaciółka, mając ukochanego i dzieci. Przez swoje myśli nawet nie zauważyła, że wpadła na kogoś, szybko się ogarnęła i spojrzała na tego kogoś. Okazało się, że to Tonąca Łapa, siostra strasznej Łzawej Łapy i boskiego Deszczyka, córka Zawilca zaczęła się właśnie w tej chwili, gdy na nią spojrzała zostawiać się jaka ona jest.
— Prze-przepraszam, nie za-zauważyłam cię...
<Tonąca Łapo?>
Gdy z samego rana mała kotka zjawiła się u bram obozu, czekając na Jagódka, na swoim pyszczku miała delikatny uśmiech. Chociaż on szybko jej przyszedł gdy zobaczyła kto idzie z nimi, Wrzosowy Kieł i Dzicza Łapa, poczuła, że to był pomysł jej brata, by ją pilnować. Może miała już paranoje, a może jednak nie z takim troskliwym bratem nigdy nie wiadomo.
~*~
Trening szedł dobrze dopóki nie spotkali nad rzeką kotów z Klanu Burzy, Oszroniona Łapa była przerażona, bojąc się, że z tego spotkania może wyjść oprócz kłótni jeszcze walka. Na szczęście nic takiego nie odbyło się, ale Oszroniona Łapa miała przeczucie, że jej mentor i lider Klanu Nocy na pewno nie zapomni o Klanie Burzy. Dlatego też gdy wrócili do obozu szylkretka chciała od razu pójść zobaczyć czy może Deszczowa lub Gołębia Łapa nie skończyli treningu. Niestety jej obiekt westchnień oraz przyjaciel dalej mieli trening, więc Oszroniona Łapa musiała znaleźć sobie inne zajęcie. Bo nie chciała zawracać głowy swoim starszym przybranym siostrą, w końcu te jako wojowniczki miały inny zajęcie niż bawienie się z córką Zawilca. Dlatego też błąkała się znudzona bo obozie, aż nie znalazła sobie zajęcia, którym było pomaganie w kociarni, polubiła bardzo Żwirową Ścieżkę, ale w końcu musiała iść gdy starsza z kotek zasnęła. Oszroniona Łapa zostawiała się czy kiedyś również będzie tak szczęśliwa jak jej nowa ciotko-przyjaciółka, mając ukochanego i dzieci. Przez swoje myśli nawet nie zauważyła, że wpadła na kogoś, szybko się ogarnęła i spojrzała na tego kogoś. Okazało się, że to Tonąca Łapa, siostra strasznej Łzawej Łapy i boskiego Deszczyka, córka Zawilca zaczęła się właśnie w tej chwili, gdy na nią spojrzała zostawiać się jaka ona jest.
— Prze-przepraszam, nie za-zauważyłam cię...
<Tonąca Łapo?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)