Jednak pomimo jego szerokiej gamy doświadczeń, jeszcze nie spotkał się z byciem obudzonym przez szturchającego go kociaka. Burknął cicho, przez chwilę nie bardzo kontaktując z rzeczywistością. Czy Kacze Pióro nie mógł załatwić problemu tego dzieciaka? Muchomorek zdawał sobie sprawę, że jego mentor starzał się i coraz częściej potrzebował pomocy w wykonywaniu różnych obowiązków, jednak czy naprawdę nie mógł tym razem go wyręczyć?!
- Eeee.... Cz-cześć... - wykrztusiło z siebie kocię. Co to za miejsce? I co to tak pachnie? - zapytała córka Ptasiego Jazgotu, a Muchomorek ze zdziwieniem rozglądnął się po legowisku. Przez chwilę jego męczony przez koszmary i paranoiczny strach przed potępieniem umysł nie potrafił zrozumieć, co tak dziwnie pachnącego znajduje się w legowisku. Musiał minąć dłuższy moment, by zdał sobie sprawę, że dziecko nie jest przyzwyczajone do wszechobecnego zapachu ziół.
- Um... To jest legowisko medyków. Zajmujemy się tutaj leczeniem innych kotów - wytłumaczył, próbując brzmieć jak najprzyjaźniej. - A ten zapach wydzielają zioła.
Lamparcik rozglądnęła się w poszukiwaniu wspomnianych wcześniej ziół, a Muchomorek ziewnął cicho. Co się robi z kociętami, które wpadają do twojego legowiska o takiej porze?
- Jeśli chcesz, mogę ci je pokazać, a potem odprowadzę cię do żłobka, dobrze? - zaproponował. Złota skrzywiła się wyraźnie niezadowolona.
- Nie chcę wracać do żłobka - burknęła. Niebieski stropił się, niekoniecznie wiedząc, co czynić.
- Jestem prawie pewny, że jeśli tam nie wrócisz, to Ptasi Jazgot przyjdzie tu i urwie mi uszy - zaśmiał się niezręcznie. - Ale jeśli chcesz, to będziesz mogła mnie jeszcze kiedyś odwiedzić.
***
Szczerze mówiąc Muchomorzy Jad nigdy nie wyobrażał sobie siebie jako mentora. Był zbyt zajęty wiecznym strachem przed nadchodzącą karą i ogólnie życiem w stresie, by kiedykolwiek całkowicie uświadomić sobie, że pewnego dnia nadejdzie czas, gdy jakiś mały, niewinny dzieciak wyląduje pod jego pieczą.
A tu zaskoczenie - Lamparcia Łapa stała przed nim i wyraźnie oczekiwała, że jej coś nauczy. Ta sama kotka, która kilka księżyców temu wparowała do jego legowiska o nazbyt wczesnej porze, była teraz przeznaczona, by głosić wolę Klanu Gwiazdy i poświęcić mu swe życie. W sumie to całkiem zabawne, że on również w młodości obudził Kacze Pióro w ten sam sposób, w jaki Lampart obudziła jego.
- Więc... Najpierw pokażę ci nasze terytorium, dobrze? - zaproponował z niezręcznym uśmiechem, próbując stłumić niepokój. Musiał przypilnować, by młoda, niewinna kotka nie stoczyła się na ścieżkę zła i herezji. Za wszelką cenę musiał dać jej życie, na które zasługiwała.
Życie w blasku łaski Klanu Gwiazdy.
***
Wdech, wydech. Musiał zachować spokój. Nikt nie mógł zobaczyć go w takim stanie. Musiał podnieść się z legowiska i doprowadzić się do ładu. Lamparcia Łapa potrzebowała mentora.
Co właściwie ich to wszystko obchodziło? Wszyscy wiedzieli o tym, co zrobił, wszyscy chcieli jego śmierci. Kacze Pióro drwił z niego, nadając mu to przeklęte imię. Przyjdą po niego, ukarzą go, a po śmierci nie zazna spokoju. Zdradził Klan Nocy, zdradził Klan Gwiazdy. Nic mu nie pozostało.
Teraz Klan Gwiazdy mścił się na nich. Te wojny, choroba Niezapominajkowej Gwiazdy... To była jego wina.
Z każdym księżycem czuł się coraz gorzej. Jego umysł ogarniały rozpacz i przerażenie. Spał dużo mniej, coraz częściej zapominał o czyszczeniu futra czy o jedzeniu. Nie mógł jednak dać tego po sobie poznać. Musiał być gotowy pomagać chorym i uczyć Lamparcią Łapę, która jeszcze nie została skrzywdzona przez niegodziwości tego świata.
Na chwiejnych łapach poczłapał w kierunku stosu ziół. Nie wiedział, gdzie znajdował się Kacze Pióro i w tej chwili mało go to obchodziło. Połknął kilka nasion maku, a jego myśli szybko wypełniła przyjemna mgła senności. Tak niewielka dawna nie potrafiłaby go uśpić, jednak była wystarczająco mocna, by przyćmić jego strach. Wziął głęboki oddech i rozejrzał się po legowisku. Co musiał zrobić? Najpierw powinien zająć się tym swoim paskudnym ugryzieniem szczura. Szczerze mówiąc, nie pamiętał, kiedy gryzoń dokładnie go dopadł - gdy był w stresie, czas zlewał mu się w jedność. Potem powinien spotkać się z Lamparcią Łapą. Czego mieli się uczyć tego dnia? Potrząsnął głową, nie mogąc zebrać myśli. Powinien... powinien pomóc Klanowi Nocy. Musiał zadośćuczynić swoje winy. Tak, tak, powinni modlić się o przebaczenie! Tylko gwiezdni potrafili pomóc. Nikt inny nie potrafił ukoić jego bólu, nikt inny nie potrafił zakończyć wojny.
- Lamparcia Łapo? - Dobiegało niemal wysokie słońce, gdy wreszcie udało mu się wydostać z legowiska. - Dzisiaj odbędzie się specjalna lekcja. Nauczę cię czcić Klan Gwiazdy.
< Lamparciku? >
wyleczony: Muchomorzy Jad