— Tak! Na pewno ktoś by ją wysłuchał, a może nawet przemówił Oliwkowemu Szkwałowi do rozumu. Myślę, że sama będzie go omijać. Ale dość już o nich! W końcu sprawiedliwość go spotka. Co ty robiłaś, zanim przyszłam? — zapytała, poprawiając wygodnie swoją pozycję.
Rudo-czarna kotka polizała łapę i przeczesała nią swoje czarne ucho. Zamrugała żółtymi oczami.
— Układałam zioła. Bardzo mnie to uspokaja. Wyrzuciłam też mech, który już się nie nadawał — wyjaśniła zadowolona uczennica medyka.
Pietruszkowa Łapa zastanowiła się, co medycy robią, gdy nie szukają ziół ani nikogo nie leczą. Czy po prostu egzystują, czy może mają jakieś inne zajęcia? Zrezygnowała jednak z pytania, uznając, że to może zabrzmieć dziwnie.
— To pewnie musicie uzupełnić zapasy! Chętnie w tym pomogę. Może mogłabyś nauczyć mnie czegoś o ziołach? — zapytała z nadzieją w głosie. Wąsy aż jej się rozprostowały na samą myśl o nauce. Nie ciągnęło jej do życia medyka, ale zioła fascynowały ją i chciała wiedzieć o nich jak najwięcej! — A ja mogę ci pokazać pozycję łowiecką, ale chyba już jutro rano, bo dzisiaj za późno na takie wygibasy! — zachichotała, zerkając w stronę kącika medyków, gdzie ci spali. Miała nadzieję, że nie obudzą odpoczywających uzdrowicieli.
<Zaćmiona Łapo?>
[Liczba słów, procenty do medyka: 244]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz