BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkę

W Klanie Klifu

Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?

W Klanie Nocy

Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.
Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.

W Klanie Wilka

Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.
Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).

W Owocowym Lesie

Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty


Znajdki w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)

Znajdki w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)

Zmiana pory roku już 14 września, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zawilcowa Łapa x Rozkwitająca Szanta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zawilcowa Łapa x Rozkwitająca Szanta. Pokaż wszystkie posty

18 sierpnia 2025

Od Rozkwitającej Szanty CD. Zawilcowej Korony

– Nie, chyba nie... – Zaczęła, decydując się poruszyć główny powód jej odwiedzin nieco później. – Po prostu chciałam osobiście ci pogratulować zostania asystentem medyka. – Usiadła obok kremowego i uniosła lekko kąciki pyska w uśmiechu. – Zawilcowa Korona. Brzmi tak dostojnie. Chociaż trochę dziwnie, patrząc na to, że jedyne drzewo w okolicy to drzewo, które nawet nie jest drzewem... I to bez korony. – Uniosła głowę, spoglądając od tyłu na Skruszone Drzewo. Zastanawiała się co miał w głowie kot, który wymyślił taką, a nie inną nazwę. Niby rozumiała, czym się inspirował, w końcu budowla wyglądała jak duże, spróchniałe drzewo, z kamiennymi dziuplami, tylko bez gałęzi i liści. Sam, kamienny pień. – Mimo wszystko uważam, że moja propozycja twojego medycznego imienia była lepsza, Zawilcowa Błoniu. – Zadarła nosek ku górze, uważnie obserwując reakcję brata. – A co do kociąt Leszczyny i jej samej to wydają się zdrowi... Czego nie mogę powiedzieć o Albie, ich ojcu. Rozmawiałam z nim ostatnio o Klanie Gwiazdy, a właściwie to on podjął ze mną rozmowę na ich temat. Później poruszył temat Wszechmatki i innych wiar... Powiedziałam mu o Wyroczni. – wyznała, na co kremowy zastrzygł uszami na znajomy dźwięk i nieco bardziej się ożywił. – A on stwierdził, że to będzie idealna rola dla jego kociąt.
Chyba dawno tak nie widziała zdenerwowanego brata. Mimika jego pyska w jednej chwili się zmieniła. Wiedziała, że kocur z całej ich czwórki był największym wyznawcą Wyroczni i nie uznawał Klanu Gwiazdy. Był w stanie go znosić dotychczas, przebywając wśród innych medyków, wyznawców Klanu Gwiazdy, wykonując profesję, którą to właśnie oni powinni piastować i słuchać tego, jak koty powoływały się na jego wielkość, a teraz jeszcze znalazł się kocur, który postanowił zakpić sobie z wierzenia, którego nauczyła ich matka.
– Żartujesz sobie...
– Nie... Widziałam, jak udał się dzisiaj rano do legowiska lidera, był cały w skowronkach, jednak gdy wrócił, mamrotał coś pod nosem "Jeszcze zmienią zdanie...". Myślałam, że słyszałeś ich rozmowę. – Na pocieszenie wplotła bratu kwiatka w ogon. – Pewnie na następnym zgromadzeniu będzie starał się przekonać koty z Owocowego Lasu, że jest ojcem Wszechmatki, skoro Królicza Gwiazda i Przepiórczy Puch go zbyli.

~~~

Nie spodziewała się zostać odwiedzona przez Zawodzące Echo w kociarni, w szczególności po ostatniej rozmowie, jaką z nim przeprowadziła. Mimo że starała się utrzymać na czarnym spojrzenie, oczy same jej uciekały w przeciwną stronę. Zastanawiała się, co kocur o niej w tej chwili myślał. Jeszcze nie tak dawno, zaledwie dwa księżyce temu zebrała się na odwagę i wyznała mu uczucia, a teraz była w ciąży i to z kociętami kocura, który dał jej na początku ich znajomości namiastkę czułości, jakiej oczekiwała od syna Króliczej Gwiazdy. Nieśmiało przywitała się z kocurem, jednak żadne z nich nie starało się pociągnąć rozmowy. Być może przez fakt, że w żłobku oprócz nich znajdowała się jeszcze Leszczynowa Wiązka wraz z młodymi.
– Biały, Lotos, Wróżka! Idziemy do łapkowa! – oznajmiła nagle królowa, a kocięta wydały z siebie okrzyki radości, jak i również niezadowolenia. Jednego z synów, tego, który najbardziej nie był chętny na opuszczenie legowiska, królowa pochwyciła za kark i skierowała się z nim do wyjścia. Pozostała dwójka jej kociąt szła tuż przy jej łapach lub slalomem pomiędzy nimi.
Wieczna królowa i wojownik wymienili ze sobą spojrzenia, po tym, gdy odprowadzili spojrzeniem gwiezdną rodzinkę do wyjścia.
– Nie musieli przecież wychodzić... – odezwał się kocur, wzdychając. – Jak się czujesz? Czy moja ciotka daje ci się we znaki?
– Dobrze. – odparła na pierwsze pytanie, zgodnie z prawdą. – Ciąża przebiega bez problemu, apetyt mi dopisuję, mogę liczyć na pomoc rodziny i częste odwieczny... A co Pajęczej Lilii... Rozumiem, czemu na mnie krzywo patrzy i fuka. Na jej miejscu pewnie podobnie traktowałbym kotkę, która po kryjomu spotykała się z samotnikiem na granicy i spodziewa się jego kociąt... – Nieco posmutniała. – Powiedziała ci?
– Co nieco słyszałem. – wyznał. – Tak, powiedziała mi, a Kminkowy Szum tylko potwierdził jej przypuszczenia. Kiedy wróciłem do obozu, zderzyłem się z nim w wejściu. Bez zbędnych wyjaśnień kazał mi pomóc w wyrównaniu rachunku z pewnym samotnikiem...
Słysząc o poczynaniach brata, wręcz z automatu dotknęła łapą pyska. Nie posłuchał jej! Być może rude futro faktycznie miało wpływ na charakter kota, sprawiając, że ich przedstawiciele były narwane. Miała nadzieję, że żadne z jej kociąt nie będzie posiadało futerka w kolorze zachodzące słońca, jak jej brat, jednak Przepiórczy Puch podczas ostatnich odwiedzin w kociarni szybko przypomniała byłej uczennicy o tym, że istnieje całkiem spora szansa, aby urodziła kocurka o pomarańczowym futrze, tym samym przypominając wiecznej królowej o pokrewieństwie między sobą a Dzwonkowym Świstem. Z dwojga złego wolała już wydać na świat podobną do siebie istotę, z niewielką ilością rudego na ciemnym futrze i z ćwiartką mózgu. W umyśle stworzyła obraz małej koteczki, czarnej o niebieskich oczach z niewielką ilością rudych plamek lub bez nich. Widziała, że tak wyglądającą córkę nazywałaby Czarnuszka.
– Przynajmniej nie Wilczak – Zawodzący Echo zdobył się na uśmiech. Rozkwitająca Szanta przeniosła spojrzenie na czarnego. Przez dłuższą chwilę milczała, zastanawiając się nad odpowiedzią, aż w końcu sama się uśmiechnęła.
– Przynajmniej nie Wilczak. – Powtórzyła, wzdychając. – Chociaż kto go tam wie, czy to nie był były Wilczak... – Wzrok skierowała w stronę wejścia do kociarni, w których dostrzegła znajome kremowe futro.
Zawilcowa Korona zmierzył spojrzeniem Zawodzące Echo, by już po chwili krótko z nim i siostrą się przywitać. Powoli pokuśtykał w ich stronę. Czarny kocur, rzucając pośpiesznie "Nie będę przeszkadzać w badaniu" opuścił kociarnie, natomiast kremowy na krawędzi posłania położył po jednym lub dwie sztuki z wszystkich rodzajów ziół dedykowanych dla ciężarnych królowych.
– Skoro zachciało ci się kociąt to chociaż mogłaś poczekać do pory nowych lub zielonych liści. To wszystko, co mamy... A przynajmniej tyle ci przysługuje. – Mimo karcącego tonu, w spojrzeniu jego oka dało się dostrzec braterską miłość. Troszczył się o Rozkwitającą Szantę na swój własny sposób i kocica była niemalże pewna, że udało mu się i tak przemycić dla niej nieco więcej ziół niż tak naprawdę powinna dostać.
– Dziękuję Zawilcowa Korona, będziesz wspaniałym wujkiem. Chociaż ty. – Na słowa królowej kocur zaszurał ogonem po podłożu. – Muszę z tobą o czymś porozmawiać. – Podjęła nagle poważnym tonem. – Wiem, że do rozwiązania jeszcze trochę czasu, ale mam do ciebie prośbę. Chciałabym, abyś był obecny podczas ich narodzin razem z Wdzięczną Firletką. Tylko wy, nikt więcej. – Powiedziała, zastanawiając się, czy dobrze robi, decydując się na wykluczenie Pajęczej Lilii z akcji porodowej. Kocicy na pewno się to nie spodoba, ale jej niechęć względem samotników napawała Szantę obawami. Nawet jeśli kociętom przyjedzie narodzić się w klanie, a ich przodkowie żyli w Klanie Burzy, to w oczach medyczki Szanta również była "samotnikiem", za którymi ruda nie przepadała, nie wspominając o ich ojcu. Wolała, aby kotami, które pomogą przyjść kociętom na świat, były te, które od pierwszych chwil życia otoczą je miłością. – No, chyba że miałoby coś pójść nie tak i byłaby potrzebna pomoc kogoś bardziej doświadczonego... – Rzuciła, mając nadzieję, że nie zostanie to odebrane przez brata jako umniejszanie mu i jego mentorce wiedzy medycznej. Po prostu Pajęcza Lilia odebrała o wiele więcej porodów niż oni razem wzięci. Zdawała sobie doskonale z tego sprawę.

<Bracie?>

02 sierpnia 2025

Od Zawilcowej Łapy (Zawilcowej Korony) CD. Rozkwitającej Szanty

 *Dawniej* 

 Zawilec patrzył, jak Opadający Rumianek wykłócał się z Kminkową Łapą o jakieś głupoty. Niezbyt go to interesowało, ale nie chciał również przerywać dwójce rozmowy. Chociaż teraz Rumianek nie wplatał mu następnych kwiatów we futro, co go cieszyło. Jeszcze chwila i pewnie każdy skrawek jego kremowego futra zostałby pokryty przez różnokolorowe rośliny, aby przypominał łąkę. Jego uszy jednak drgnęły, gdy jego siostra wspomniała o Zmorze. Może babcia ich nie opuściła, a szukała sposobu, aby się do nich dostać. Jednak czy była to ona, czy może jakiś inny samotnik?
 – Myślisz, że istnieje szansa, aby pojawiła się na naszych terenach? – zapytał ciszej kremowy. Czy ponownie wyrocznia skrzyżuje ich drogi? Jeśli tak, to miał nadzieję nie spotkać wtedy żadnej z matek Świerszczowego Skoku, nie chciał powtarzać starych błędów. Jednakże, zamiast odpowiedzieć mu na pytanie, kocica wplątała mu następnego kwiatka we futro. – Nie mów mi, że jesteś po jego stronie i przyjęłaś ten głupi pomysł.
 – Ej! To nie jest głupi pomysł! Będziesz mi jeszcze dziękować w przyszłości – wtrącił się Rumianek, niezbyt zadowolony z jego słów.
 – Już widzę, jak Ci dziękuje Rumianku. Nie chcę Ci psuć marzeń, jednak tak się nie stanie. – Na jego słowa rudy uczeń tylko się cicho zaśmiał, trącając go w bok. Z kim się on zadawał?

*****

 Dzień zapowiadał się dobrze, Pajęcza Lilia wraz z Skowronim Odłamkiem wyszła z rana, by zbierać zioła, a on zdążył poukładać zioła w składziku, zapamiętując, jakich powinien poszukać przed nadejściem pory nagich drzew. Kilka stosów było zdecydowanie mniejszych niż reszta, co go martwiło. A co jeśli właśnie tego zioła będą potrzebować? Kiedy wychylił swój pysk z legowiska, dostrzegł, jak Wdzięczna Firletka wyjmuje kolec z poduszki łapy Skrzypiącej Łapy, jednak jego wzrok powędrował na jego mentorkę. Nieustraszony Chomik wbijała swoje zielone oczy zdecydowanie za długo. Niedawno została mianowana, a już dostała ucznia, co było dla niego dziwne, jednak nie będzie kwestionować wyborów Króliczej Gwiazdy, może widział coś w wojowniczce, co Zawilec nie dostrzegał. Jego wzrok szybko przeskoczył na kota, który właśnie wkroczył do legowiska medyka. Tym kotem okazała się Rozkwitająca Szanta, co go ucieszyło. Wolał swoją siostrę od tej rudej medyczki, która mogła wrócić w każdym momencie. Kocur zmierzył w jej stronę.
 – Szanto, miło mi Cię widzieć. Chociaż mam nadzieję, że nie przynosisz ze sobą złych wieści – powiedział kremowy medyk, podchodząc do swej siostry. – Może lepiej będzie, jak porozmawiamy przed legowiskiem. – Ogonem wskazał miejsce przed wieżą, w którym zasiedli po chwili. – Miałem sam Cię odwiedzić i przebadać kocięta oraz Leszczynową Wiązkę, jednak mnie uprzedziłaś.

Wyleczeni: Skrzypiąca Łapa (Skrzyp)

<Siostro?>

07 czerwca 2025

Od Rozkwitającej Szanty CD. Zawilcowej Łapy

 przeszłość

Skupiła spojrzenie na jednym z braci, tym piastującym rolę ucznia medyka. Nie dało się ukryć, że kremowy do złudzenia przypominał łąkę mając futro udekorowane kwiatami. Czy raczej połacie zboża usiane gdzieniegdzie kwiatami?
– Mają rację. Jak łąka – Oznajmiła, po czym dodała z zadziornym uśmiechem. – Do twarzy ci z nimi, Zawilcowa Błoniu.
Między rodzeństwem wywiązała się ciekawa rozmowa. Rozmawiali o tym co było i co miało nastąpić. Dzielili się swoimi spostrzeżeniami względem Klanu Burzy i jego mieszkańców, ich poglądów, wiary i relacjami. Wspominali bliskich, których zostawili poza granicami klanu. Aż w końcu Zawilcowa Łapa zebrał się na odwagę i oznajmił siostrze, że ta się zmieniła, przekłuwając swe myśli w słowa. Czyżby był zazdrosny, że swą całą uwagę przelała na Zawodzące Echo, aby czarnemu podokuczać? 
– Znudziło mi się zgrywanie debila, chociaż tak było łatwiej... – Wyznała, obserwując reakcję rodzeństwa. – A może i nie – Wystawiła język w stronie kocura dosłownie na uderzenie serca, by już po chwili ponownie przybrać nieodgadniony wyraz pyska. – Za to ty się nie zmieniłeś nic, a nic.  Nie wiem czy to dobrze czy źle... – Ściszyła nieco głos, skupiając spojrzenie na ranie szpecącej pysk kocura. Może po sobie tego nie pokazywała, ale była zła. Trochę na Króliczą Gwiazdę, w większym stopniu na byłą mentorke Zawilca, a w szczególności na ich ojca, Cykoriowy Pyłek. Brzęczkowy Trel wydawała się bardziej przejęta stanem wnuka niż cynamonowy, który odkąd trafili do Klanu Burzy oddalił się od nich. A może oni się od ojca oddalili, w szczególności Szanta? Cóż, wypadało nawiązać również nowe znajomości, poznać rodzinę od strony ojca i wypełniać swoje powinności względem klanu. 
Szylkretowy kocur nerwowo poruszył uszami, gdy tylko Rozkwitająca Szanta wytknęła brak rozwoju czy zmian u brata. Właściwie zrobiła to, aby mu się odgryźć, aby nie pozwalał sobie na zbyt wiele. Koniec mówienia, że Szanta ma pół ćwiartki mózgu! Tylko ona może zadecydować o tym, kiedy ma pół, a kiedy więcej niż pół! 
Zawilcowa Łapa zmarszczył brwi i zrobił krok naprzód w stronę siostry, zamierzając odpowiedzieć na zaczepkę. Wydawać, by się mogło, że dojdzie do pyskówki, gdy Szanta przylgnęła do boku brata, zmuszając go, aby usiadł na legowisku. Udało jej się to być może przez bycie taranem, a być może przez fakt chwilowego osłabienia kocura. Wykorzystując moment nieuwagi i rozkojarzenia reszty rodzeństwa, zakryła pysk końcówką ogona i zbliżyła mordkę do ucha ucznia medyka.
– Nim udało ci się spotkać z babcią, możliwe, że to właśnie jej zapach wyczułam w okolicach granicy z Klanem Klifu. Nie powiedziałam wam o tym, mimo to sama udawałam się w tamto miejsce i znaczyłam teren licząc na to, że uda nam się ponownie spotkać. Mi się nie udało, lecz tobie... – Westchnęła, po czym zajęła miejsce obok brata na legowisku. Pochwyciła jeden z kwiatów zdobiących jej futerko i wczepiła go w futro brata, cudem znajdując na jego grzbiecie wolne pasmo kremowego futra. Następnie liznęła brata pokrzepiająco, aby pamiętał, że może nie zawsze się ze wszystkim zgadzają, to w dalszym ciągu są rodziną i mogą na siebie liczyć. To były jej przeprosiny, bo słowa nie były w stanie opuścić jej pyska. Jeszcze czego!
Ciekawe czy ta cała Wyrocznia, w której istnienie lekko fanatycznie wierzył Zawilcowa Łapa przeciwdziała, że kocur zostanie zmuszony, czy tego chcę, czy nie, aby pełnić funkcję medyka, gdzie będzie wystawiony na próbę względem wiary w nią, a w Srebrzystą Skórę. Właściwie, śmiało mogła stwierdzić, że Zawilec i Nagietek pod pewnym względem byli do siebie podobni, nie raczyła jednak poinformować o tym brata, w obawie, że ten się poczuje urażony. Mógł uznać, że pije do tego, że oboje mają problem ze wzrokiem, Zawilec częściowo, a starszy w pełni.

<Bracie?>

04 maja 2025

Od Zawilcowej Łapy Do Rozkwitającej Szanty

  Życie toczyło się dalej, nie pozwalając wziąć kocurowi oddechu. Wszystko biegło za szybko. Niedawno był jeszcze w żłobku, nie zamartwiając się o inne sprawy niż tęsknota za starym domem, a teraz wszystko się zmieniło. Stracił wzrok na jedno oko, zyskał blizny i nawet chodzenie sprawiało mu trudność, jednak najgorszy był ból, który poczuł wraz ze zniknięciem Zmory. Wielki, na którego zioła podane mu przez medyków, nie działały. Czy ona naprawdę zostawiła go na łaskę Norniczego Śladu, znikając tak szybko, jak ją zobaczyła? Przecież nim ich drogi zostały rozdzielone, był jej oczkiem w głowie. Co zmieniło się od tego czasu? Przecież nie dostrzegł zmiany w jej zachowaniu. Wszystko wydawało się takie jak za kociaka, więc nagła zmiana w zachowaniu samotniczki, go zdziwiła. Potrząsnął lekko głową, odganiając myśli, gdy Opadający Rumianek po raz któryś próbował przystroić jego opatrunek kwiatkami. Zdaniem kocura było to zbędne, jednak Rumianek nalegał, a Kminek nie wyglądał na chętnego, aby powstrzymać jego działania.
 – Dalej uważam, że przystrajanie tego jest zbędne – powiedział Zawilcowa Łapa, gdy kocur sięgnął po następną roślinę. – Zaraz pewnie Wdzięczna Firletka założy mi świeżą pajęczynę, a twa praca pójdzie na marne. Poza tym nakładanie na to następnego opatrunku jest tylko marnowaniem potrzebnych ziół.
 – Ciiiii! Nie ruszaj się, a sprawię, abyś wyglądał jak najpiękniej ustrojony kot w całym Klanie Burzy. A jeśli kwiaty Ci się nie podobają, to zawsze możesz zamienić je na zioła – rzucił wojownik, a rudy kocur, który siedział obok niego, tylko się zaśmiał.
 – A co ze mną? Na początku zmuszasz mnie do zbierania kwiatów, a teraz nazywasz brzydkim. Najpierw zabiera mi jako pierwsza tytuł wojownika, a teraz to. Czuję się urażony! – Wzrok szylkreta przeskoczył z kremowego kocura na rudego.
 – Nic takiego nie powiedziałam! Jeśli chcesz to i tobie mogę wpleść kwiaty we futro.
 – Obejdę się bez nich – odpowiedział uczeń, a swój wzrok przeniósł na ucznia medyka. – Widzę, że mojemu ulubionemu bratu przydadzą się one bardziej. Nawet bez nich mogę podrywać, kogo mi się żywnie podoba, dzięki mojemu wrodzonemu urokowi. Tylko Królicza Gwiazda mianuje mnie na wojownika i mogę iść, podbijać serca.
 – Ulubionemu bratu, bo posiadasz tylko jednego? Dzięki. A odnośnie ziół, Pajęcza Lilia by mnie zabiła, gdyby zobaczyła, jak marnuje potrzebne zioła. Nie chcę też swym zapachem odstraszać każdego kota, który znajdzie się w mej okolicy, chociaż przyznam, że jest to kusząca opcja.
 Pod łapami Opadającego Rumianku zostało tylko kilka kolorowych roślin, więc pewnie udało mu się większość już wpleść w wybrane przez niego miejsca. Chociaż Zawilcowa Łapa nie miał przyjemności zobaczyć, jak wygląda z ów kwiatami, to wiedział, że nie pomogą one ani trochę w poprawie jego wyglądu. Zakrywanie wstydu, jakim jest blizna sugerująca utratę oka, tylko przykuwało wzrok przechodzących obok kotów. Nawet jeśli pozwolono by mu to zrobić z ziołami, to jaki miałoby to sens? Aby mieć potrzebne zioła przy sobie w razie potrzeby? Kogo miałby takiego spotkać, kto by potrzebował jego pomocy? Nawet jeśli, to pewnie wraz z nim będzie jego mentorka, która będzie bardziej chętna do pomocy niż on. Rumianek i Kminek zastanawiali się jak polepszyć jego wygląd, jednak nigdy nie zapytali, czy on tego chciał. Blizny na jego ciele były przypomnieniem tamtego momentu, ostrzeżeniem dla innych, aby nie popełniali podobnego błędu. Zostaną z nim do końca jego dni, do jego ostatniego oddechu i nic z tym nie zrobi, nawet jeśli by chciał. Podnosząc wzrok z ziemi, dostrzegł czyjeś ciemne futro, jednak kiedy chciał przekręcić głowę, aby zobaczyć, jaki był to kot, to rozległ się krzyk wojownika.
 – Mówiłam, nie ruszaj się! Już kończę, a pewnie Rozkwitająca Szanta potwierdzi, że wyglądasz idealnie.
 – Wyglądam jak łąka podczas Pory Zielonych Liści – rzucił cicho Zawilec – i nie jest to komplement. 
 Po tych słowach wojowniczka znalazła się u jego boku, co potwierdził tylko Kminkowa Łapa, który przywitał się z nią. Mimo iż kremowy kot nie rozmawiał z nią często, to kocica wydawała mu się dziwna już od ich narodzin. Zawsze cicha i u boku Cykoriowego Pyłku, zamiast przyswajać wiedzę od Ryku lub Zmory. Tym bardziej dziwiło go to, że od momentu ich przybycia do klanu, kocica wydawała się zmieniać, chociaż nie do końca umiał zdecydować czy na lepsze czy gorsze.
 – Co sądzisz Szanto? Czyż nie wygląda pięknie? – Głos kocura ponownie dotarł do jego uszu, tym razem z pytaniem. Następny głupi pomysł Opadającego Rumianku, który musiał znieść w ciszy. 

[702 słowa]
<Siostro?>

[przyznano 14%]