Zgnilizna nie pamiętała wiele ze swoich pierwszych dni na tym cudownym świecie, ale wiedziała, że od samego początku towarzyszyło jej dziwne uczucie, że coś jest nie tak. Trochę jej zajęło, zanim zrozumiała co to jest i skąd się bierze. Pojawiało się, kiedy jej brzuch wydawał się być dziurą bez dna, a Pajęczyna rozkoszowała się mlekiem. Pojawiało się, kiedy z Kłakiem i Złą tulili się aby się ogrzać, bo Pajęczyna zabrała mamę dla siebie. Pojawiało się, kiedy mama stawała po stronie Pajęczyny (zawsze to robiła, to nie fair!). Zazdrość. Za nic w świecie młoda kotka nie mogła zrozumieć, czemuż to mama woli ciemną kotkę. W dodatku wygadywała coś o innej mamie (co było głupie, Zgnilizna wiedziała od kogo piła mleko i nikt jej nie wmówi, że piła od innej mamy) i ogółem życie wydawało się okropnie skomplikowane. Jednakże nic nie mogło zmienić faktu, że pomimo przeciwności młoda kotka kochała swoją dziwną rodzinę całym sercem. Nawet strasznego tatę.
Tego dnia było gorąco i Zgnilizna miała wrażenie, że ugotuje się w ich bezpiecznym schronieniu. W dodatku miała wrażenie, że oszaleje z głodu. Ale nie trzeba się było o nic martwić, już ona i Kłak wywalczą sobie coś smacznego! Nornica była zajęta narzekaniem i rodzeństwo mogło w spokoju przystąpić do akcji.
- Ziajdź jom od tylu – miauknęła cicho, wskazując łapą na dużą kocicę.
- Ja najpielw odwlóce jej uwagę! – to powiedziawszy lekko pchnęła brata łapą krzywiąc się lekko, kiedy ten zatoczył się odrobinę. Naprawdę potrzebowali więcej jeść, biedny Kłak wyglądał okropnie. Ale jej świetny pomysł na pewno zapewni im pożywny posiłek. Nie czekając ani chwili dłużej młoda kotka ruszyła do swojej części zadania.
Zgnilizna zaczęła się jak najszybciej wspinać po krzaku ochraniającym ich przed światem zewnętrznym. Innym razem byłaby to świetna zabawa, ale teraz jej mięśnie zmęczyły się zdecydowanie za szybko, a jej brzuch skręcał się nieprzyjemnie z głodu. Ale już ona Nornicy pokaże. Albo mama się wkurzy, że się wspina, albo będzie pod wrażeniem. Obie opcje jej pasowały.
- Mamoooo! – krzyknęła, a rodzicielka szybko wbiła w nią zirytowane spojrzenie.
- Przestań się wydzierać Zgnilizna! – wydarła się jej matka. Zgnilizna chciałaby się jej posłuchać, naprawdę! Ale Kłak nieśmiało już zbliżał się do Nornicy, a więc nie mogła. Musieli jeść!
- Ale mamo! Pats jak wysoko wesłam! – dalej domagała się uwagi. Mama nigdy jej nie poświęcała czasu, mogłaby to zrobić teraz, kiedy próbują ukraść jej mleko!
- Nie obchodzi mnie to! – warknęła Nornica, wściekle bijąc ogonem w podłoże. Zaraz po tym wydała z siebie zdziwiony pisk, kiedy Kłak niezdarnie próbował zaatakować jej szyję, aby móc ją przydusić. Czasami Pajęczynie udawało się ich przewrócić i tak właśnie im robiła, tylko że mama była znacznie większa. Ale Nornica już leżała, więc Zgnilizna była dobrej myśli. To był jej moment! Musiała tylko zejść i będzie mogła cieszyć się mlekiem mamy! Spojrzała w dół i zachwiała się na sam widok. Wysoko! Próba zejścia z gałązki i nagle świat przechylił się i BUM. Upadła wzbijając w górę kurz. Straciła dech na chwilę, a potem wydarła się zrozpaczona. Boli! Nornica rzucając przekleństwami machnęła łapą wściekle. Odepchnęła brutalnie Kłaka, który uderzony odleciał i uderzył lekko w ziemię z dala od matki.
<Kłaku?>