BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Sprawa znikających kotów w klanie nadal oficjalnie nie została wyjaśniona. Zaginął jeden ze starszych, Tropiący Szlak, natomiast Piaszczysta Zamieć prawdopodobnie został napadnięty przez samotników. Chodzą plotki, że mogą być oni połączeni z niedawno wygnanym Czarną Łapą. Również główny medyk, przez niewyjaśnioną sprawę został oddalony od swoich obowiązków, większość spraw powierzając w łapy swojej uczennicy. Gdyby tego było mało, w tych napiętych czasach do obozu została przyprowadzona zdezorientowana i dość pokiereszowana pieszczoszka, a przynajmniej tak została przedstawiona klanowi. Czy jej pojawienie się w klanie, nie wzmocni już i tak od dawna panującego w nim napięcia?W Klanie Klifu
Niedźwiedzia Siła i Aksamitna Chmurka przepadli jak kamień w wodę! Ostatnio widziano ich wychodzących z obozu w towarzystwie Srokoszowej Gwiazdy, kierujących się w nieznaną stronę. Lider powrócił jednak bez ich dwójki, ogłaszając wszystkim, że okazali się zdrajcami i zbiegli. Nie są już mile widziani na terenach Klanu Klifu. Srokosz nie wytłumaczył co dokładnie się tam stało i nie zamierza tego robić. Wkrótce po tym wydarzeniu, podczas zgromadzenia, z klanu ucieka Księżycowy Blask - jedna z córek zbiegłej dwójki.W Klanie Nocy
Srocza Gwiazda wprowadza władzę dziedziczną, a także "rodzinę królewską". Po ciężkim porodzie córki i śmierci jednej z nowonarodzonych wnuczek, Srocza Gwiazda znika na całą noc, wracając dopiero następnego poranka, wraz z kontrowersyjnymi wieściami. Aby zabezpieczyć przyszłe kocięta przed podzieleniem losu Łabędź, ogłasza rolę Piastunki, a zaszczytu otrzymania tego miana dostępuje Kotewkowa Łapa, obecnie zwana Kotewkowym Powiewem. Podczas tego samego zebrania ogłasza także, że każdy kolejny lider Klanu Nocy będzie musiał pochodzić z jej rodu, przeprowadza ceremonię, podczas której ona i jej rodzina otrzymują krwisty symbol kwitnącej lilii wodnej na czole - znak władzy i odrodzenia.Nie wszystkim jednak ta decyzja się spodobała, a to, jakie efekty to przyniesie, Klan Nocy może się dowiedzieć szybciej niż ktokolwiek by tego chciał.
Zaginęły dwie kotki - Cedrowa Rozwaga, a jakiś czas później Kaczy Krok. Patrole nadal często odwiedzają okolice, gdzie ostatnio były widziane, jednak bezskutecznie
W Klanie Wilka
klan znalazł się w wyjątkowo ciężkiej sytuacji niespodziewanie tracąc liderkę, Szakalą Gwiazdę. Jej śmierć pociągnęła za sobą również losy Gęsiego Wrzasku jak i kilku innych wojowników i uczniów Klanu Wilka, a jej zastępca, Błękitna Gwiazda, intensywnie stara się obmyślić nowa strategię działania i sposobu na odbudowanie świetności klanu. Niestety, nie wszyscy są zadowoleni z wyboru nowego zastępcy, którym została Wieczorna Mara.Oskarżona o niedopełnienie swoich obowiązków i przyczynienie się do śmierci kociąt samego lidera, Wilczej Łapy i Cisowej Łapy, Kunia Norka stała się więzieniem własnego klanu.
W Owocowym Lesie
Zapanował chaos. Rozpoczął się wraz ze zniknęciem jednej z córek lidera, co poskutkowało jego nerwową reakcją i wyżywaniem się na swoich podwładnych. Sprawy jednak wymknęły się spod całkowitej kontroli dopiero w momencie, w którym… zniknął sam przywódca! Nikt nie wie co się stało ani gdzie aktualnie przebywa. Nie znaleziono żadnego tropu.Sytuację pogarsza fakt, że obaj zastępcy zupełnie nie mogą się dogadać w kwestii tego, kto powinien teraz rządzić, spierając się ze sobą w niemal każdym aspekcie. Część Owocniaków twierdzi, że nowy lider powinien zostać wybrany poprzez głosowanie, inni stanowczo potępiają takie pomysły, zwracając uwagę na to, że taka procedura może dopiero nastąpić po bezdyskusyjnej rezygnacji poprzedniego lidera lub jego śmierci. Plotki na temat możliwej przyczyny jego zniknięcia z każdym dniem tylko przybierają na sile. Napiętą atmosferę można wręcz wyczuć w powietrzu.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
30 czerwca 2021
Od Iskry
Od Pokrzywowej Łapy CD. Wróblowej Gwiazdy
*Pora Nagich Drzew*
- Zagrajmy w grę. Ja schowam się w lesie, a ty spróbujesz mnie znaleźć. Patrz uważnie na ślady w śniegu. Nie tylko tym na ziemi - dodał z uśmiechem. - Zamknij oczy, policz do dwudziestu, tylko powoli, i spróbuj mnie znaleźć!
Pokrzywowa Łapa uśmiechnął się szeroko. To brzmiało jak dobra zabawa, a przy okazji również pożyteczna. Zamknął oczy i rozpoczął liczenie. Usłyszał, jak lider się oddala. Jeden.. dwa.. trzy..
Czuł wiatr targający jego futerkiem. Pora Nagich Drzew była zimna, chłodne powietrze dawało się we znaki, śnieg nieprzyjemnie ocierał się o łapy. Srebrny kocurek nie otwierał oczu, dopóki nie policzył do dwudziestu. Dopiero wtedy otworzył ślepia. Pomarańczowe oko zaczęło błądzić po obozie. Spojrzał w ziemię. Biały śnieg zdobiły ślady łap. Poruszył wąsami. Idę po ciebie, Wróblowa Gwiazdo!
Pokrzywowa Łapa ruszył w las. Stąpał ostrożnie, bez pośpiechu, żeby nie zgubić żadnego śladu, który go poprowadzi do kryjówki mentora. Ślady nie zostały przerwane, mógł bez problemu dojrzeć każdy z nich. Postanowił jednak nie kierować się tylko wzrokiem, ten nigdy nie był jego sprzymierzeńcem. Zaufał intuicji oraz innym zmysłom. Zatrzymał się przy gałęziach rozłożystych krzewów i zawęszył. Wyczuł woń burego kocura. Ruszył tym tropem, wkraczając jeszcze głębiej w terytorium Klanu Wilka.
Przystanął i począł nasłuchiwać. Poza szelestem liści nie przebijał się żaden inny dźwięk. Przypadł do ziemi, wciągając wiele woni. Nadal czuł zapach mentora, podążył dalej tym tropem. Ten poprowadził go do zarośli, w których się zanurzył, nie zamierzając zaprzestać. Czuł się niczym łowca, szukający swojej zwierzyny. Docierając do pobliskiego drzewa musiał się zatrzymać. Pokręcił głową. Ślady się urywały. Czyżby śnieg jednak nie był jego sprzymierzeńcem? Ale przecież nie padało!
Uniósł wzrok i roześmiał się cicho, dostrzegając leżącego na gałęzi Wróblową Gwiazdę.
- Znalazłem cię!
Wysunął pazurki i wskoczył na drzewo, wbijając się w nie z całej siły. Podciągnął się i w kilku ruchach przednich oraz tylnych łap, znalazł się na gałęzi obok Wróblowej Gwiazdy. Przysiadł ostrożnie, utrzymując równowagę na drzewie. Nie było śliskie, więc utrzymanie się nie stanowiło problemu. Z góry był o wiele lepszy widok.
- Wróblowa Gwiazdo?
- Tak, Pokrzywku?
Spojrzał z błyskiem w oku na swojego mentora.
- Gdybyś nie urodził się kotem, to jakim chciałbyś być zwierzęciem? Bo ja ptakiem.
Bury kocur leżał wygodnie na gałęzi drzewa, pochłonięty w zamyśleniu. Pokrzywek pamiętał to drzewo. Mentor pokazał mu je podczas obchodu terytorium. Podczas Pory Zielonych Liści jest piękne, barwne i pełne liści. Przypomniał sobie słowa Wróblowej Gwiazdy, że stanowi schronienie dla wiewiórek i ptaków. Teraz jednak nie widział żadnej zwierzyny, pewnie się pochowała przez kocie zapachy.
- Pewnie wróblem. - zaśmiał się bury kocur. Po chwili jednak dodał. - Myślę, że byłbym wilkiem.
- A dlaczego wilkiem? - dopytał Pokrzywek.
- Właściwie to nie wiem. Po części wilki towarzyszyły mi przez prawie całe życie. - syn Fasoli skinął łebkiem. - Co powiesz na polowanie?
Zgodził się z propozycją mentora. Zamiast wracać od razu do obozu, mogli przecież wybrać się na poszukiwania zwierzyny. Co prawda podczas Pory Nagich Drzew nie było jej zbyt dużo, ale może coś się znajdzie i będą mogli nakarmić klan.
Dwójka kocurów zeszła z drzewa i udała się na łowy.
*Wciąż Pora Nagich Drzew*
Prędko strzepał z grzbietu resztę śniegu i pognał za Wróblową Gwiazdą, starając się przeskakiwać mniejsze zaspy. Pogoda nie była dzisiaj taka zła, dało się kroczyć przez terytorium i Pokrzywowa Łapa robił to z przyjemnością.
Po pewnym czasie Wróblowa Gwiazda się zatrzymał, więc Pokrzywowa Łapa zrobił to samo. Rozejrzał się po płaskim terenie. Przeszedł go dreszcz podekscytowania. W tym miejscu trenowali zawsze walkę. Czy to był jego ostateczny sprawdzian?
Od Pokrzywowej Łapy
Uczeń zajrzał do legowiska starszych. W pysku trzymał miękki mech. Zamierzał dać go dziadkowi Igle. Dawny lider był już tak stary, że jego liczba księżyców była trzycyfrowa. Przez to pewnie miał problemy z poruszaniem. Kocurek słyszał od kogoś, że starsze koty mają problem z pamięcią, ale jakoś mu nie wierzył, Iglasty Krzew przecież wiele pamiętał i zdaniem srebrnego był mądry. Chociaż szkoda, że spędzali razem niewiele czasu, odkąd kocurek rozpoczął swoje szkolenie.
- Dziadkuuuu! Przyniosłem ci coś! - miauknął na całe legowisko, podbiegając do kocura i wręczając mu mech. Chyba mu się spodoba, w końcu będzie miał ciepło!
Kocurek porozmawiał kilkanaście uderzeń serca z Iglastym Krzewem, zanim udał się do wyjścia z legowiska starszych. Przeciągnął się na gęstym śniegu. Zaspy przykuły jego uwagę. Pewnie gdyby nie obecność tylu pobratymców, chętnie pobawiłby się w nich. W końcu każdy powinien mieć w sobie coś z kociaka.
Zdrowe oko syna Fasolowej Łodygi wychwyciło piękną, starszą kotkę, która zmierzała w jego stronę z ogonem uniesionym do góry. Od razu ją rozpoznał. Babcia Miedziana Iskra! Poznał kocicę, gdy odwiedzał mamę, ale babcia na pewno odwiedzała go również w żłobku, tyle że był za mały, żeby to pamiętać. Fasolowa Łodyga chciała, żeby on i Cis byli blisko z członkami rodziny.
Pokrzywowa Łapa westchnął. Tęsknił za Fasolową Łodygą. Ona jednak nie odwiedzała go w snach. Czyżby coś złego się stało? Ta myśl była nie do zniesienia.
Kocurek poczekał, aż kotka do niego podejdzie. Jej uśmiech był tak pełen życia, że Pokrzywowa Łapa sam musiał się uśmiechnął. Machnął wesoło ogonem.
- Babciu!
- Cześć, Pokrzywku. Nie jesteś na treningu?
Srebrny pokręcił łebkiem.
- Dzisiaj zajmuję się karmicielkami i starszymi. Przyniosłem dziadkowi mech, bo ten jego pewnie jest nieprzyjemny do spania. - miauknął, wciąż wpatrzony w dawną wojowniczkę. - A ty, babciu, czemu nie jesteś w legowisku? Nie przeziębisz się? Dzisiaj jest tak zimno!
Drgnął, gdy kolejny powiew zimnego wiatru dopadł do jego sierści. Każda pora roku niosła ze sobą jakieś pozytywy, ale podczas Pory Nagich Drzew łatwiej było o choroby.
Od Pokrzywowej Łapy CD. Wróblowej Gwiazdy
Światem, do którego nie chciał należeć. Był zbyt okrutny i niesprawiedliwy. Pokrzywowa Łapa bardzo się starał podczas każdego treningu, utrzymywał dobre relację z większą częścią klanu, chciał pozostać wierny Klanowi Wilka i służyć mu jak najlepiej, mimo jednego ślepego oka.
Przewrócił się na drugi bok, zwijając w ciaśniejszą kulkę, gdy usłyszał kroki w legowisku. Czy to Cis przyszła odwiedzić brata i kazać mu wziąć się w garść? Kotka również przeżywała śmierć matki, ale jako wojowniczka miała narzucone więcej obowiązków i to one pozwalały jej chociaż wyrwać się z żałoby.
- Pokrzywku?
Rozpoznał głos swojego mentora. Był tak bardzo znajomy, przyjemny i Pokrzywek lubił go słuchać. W tym jednak momencie wolałby, żeby Wróblowa Gwiazda wyszedł. Chciał zostać sam ze swoją rozpaczą.
- Wyjdź, proszę, zostaw mnie. - srebrny poczuł kolejne łzy gromadzące się w oczach.
Błysnęło przed nim wspomnienie. Akurat skończył rozmawiać z Deszczową Łapą, gdy niebo przeszył piorun i uderzył prosto w ciało Fasolowej Łodygi, zabijając ją na miejscu. Czy cierpiała? Nie mógł być tego pewny. Gdzie odeszła? Tak bardzo wątpił w istnienie Klanu Gwiazdy, w ich łaskawość, że nie zdziwiłby się, gdyby jej dusza po prostu się rozpadła, tak jak jego serce, gdy tylko podbiegł do swojej mamy i próbował się w nią wtulić. Ojciec go odciągał, Cis łkała obok nich. Znowu usłyszał swój krzyk, gdy wydarł się na całe gardło i błagał Fasolową Łodygę, żeby go nie zostawiała, że jej pomoże, że rodzina musi trzymać się razem. Prosił nawet Deszczyka, żeby ją ratował. Nic jednak nie można było zrobić i niebawem odbyło się czuwanie. Tylko najbliższa rodzina i przyjaciele Fasolki byli obecni, reszta klanu nie przyszła, jakby dawna medyczka nic dla nich nie znaczyła.
- Bardzo mi przykro...
Na kolejne słowa Wróblowej Gwiazdy podniósł się gwałtownie ze swojego posłania. Pociągnął nosem i szybko odwrócił się do lidera, wpatrując się w niego zapłakanym okiem. Pomarańczowe ślepie lśniło czystym bólem i żalem.
- Mówiłeś, że nie umrze! Fasolowa Łodyga miała żyć! - wrzasnął. - Okłamałeś mnie! Nienawidzę Klanu Gwiazdy! Nienawidzę Potrójnego Kroku! To niesprawiedliwe!
Łapy odmówiły mu posłuszeństwa i runął na ziemię. Nie mógł powstrzymać płaczu. Po prostu nie mógł. Jedyne czego teraz pragnął to zemsty na wszystkich, którzy odebrali mu mamę. Ale to było niemożliwe.
Od Wróblowej Gwiazdy
Naprawdę nie mógł narzekać na swojego ucznia. No, poza tą jedną sytuacją… Ale ona należała już do przeszłości. Pokrzywek odbył swoją karę i Wróblowa Gwiazda nie miał zamiaru do tego wracać. Mieli całkiem sporo pracy, bo trening kocurka mocno się opóźnił. Także przez historię z Sarnim Ogonem… Ale tak, nie miał powodu, żeby na niego narzekać. Syn Fasolki był ciekawy świata, sympatyczny i bardzo się starał robić wszystko, o co Wróblowa Gwiazda go prosił. Miał zadatki na prawdziwego wojownika i dumnego członka swojego klanu.
Co do ich treningu… Cóż, niewiele im go zostało. Trochę polowania, walki i bury będzie musiał zacząć zastanawiać się nad wojowniczym imieniem dla kocurka.
Skierował swoje kroki w stronę legowiska uczniów. Pokrzywek jak zwykle już na niego czekał. Miło było nie musieć ściągać swojego ucznia z legowiska przed każdym treningiem. Bury nie był pewien, czy w jego przypadku było to takie oczywiste. Jako młodzik lubił spać i nic nie mógł na to poradzić. Teraz zresztą też, choć niewiele miał okazji, by robić to spokojnie… Tym bardziej doceniał honorowość swojego ucznia. Wróblowa Gwiazda powitał srebrnego uśmiechem.
- Cześć, Pokrzywku. Co powiesz na małe polowanie?
- Dzień dobry, Wróblowa Gwiazdo - miauknął z szacunkiem, ale i entuzjazmem. - Oczywiście!
Właśnie takiej odpowiedzi bury się spodziewał.
- Chodź. Będziesz miał okazję nauczyć się, jak tropić w śniegu. Nie jest to takie trudne… Choć z drugiej strony jest, zależy jak na to spojrzeć - miauknął lider. - Właśnie, spojrzeć.
Zatrzymał się na chwilę, czekając aż uczeń do niego dołączy.
- Zagrajmy w grę. Ja schowam się w lesie, a ty spróbujesz mnie znaleźć. Patrz uważnie na ślady w śniegu. Nie tylko tym na ziemi - dodał z uśmiechem. - Zamknij oczy, policz do dwudziestu, tylko powoli, i spróbuj mnie znaleźć!
Kiedy tylko młodzik zamknął ślepia, Wróblowa Gwiazda rzucił się w las. Biegł, potrącając po drodze gałęzie bardziej rozłożystych krzewów. Rozejrzał się w biegu, szukając dogodnej kryjówki. Chaszczy było sporo, ale… Jego wzrok padł na rosnące obok drzewo. Miało chropowaty pień i nie wyglądało na śliskie. Rozpędził się i wczepił pazurami w korę, szybko pnąc się do góry. Pokrzywek akurat powinien kończyć liczyć. Usadowił się na jednej z gałęzi i czekał, starając się nawet nie oddychać. Kto powiedział, że mentor nie ma się dobrze bawić na treningu?
Od Wróblowej Gwiazdy cd. Wiaterku
Wróblowa Gwiazda schował pysk w jego futrze, starając się ukryć przed burym łzy cieknące spod jego zaciśniętych powiek.
- Wiem, ale… Widziałeś jak wyglądała…
- Też byś tak wyglądał po rzyganiu i ziołach na sraczkę - miauknął Modrzew, unosząc lekko kąciki pyska.
Wróbel parsknął, odwzajemniając słabo jego uśmiech.
- P-przynajmniej jej nie otruła.
- Jeszcze dała kocimiętki… Też bym chciał.
Lider szturchnął go bok, z cichym "no wiesz co!". Modrzewiowa Kora uśmiechnął się, ciesząc, że jego partner choć na chwilę się rozpogodził. Widział, w jakim stanie była ich zastępczyni i może za nią nie przepadał (delikatnie mówiąc), ale też się martwił. Ze względu na Wróbelka. Ale Potrójny Krok mówił, że skoro przeżyła pierwszy wschód słońca, teraz powinno być tylko lepiej i niedługo wróci do siebie. Oby.
Gdzieś obok rozległy się kroki. Oba burasy podniosły łeb jak na komendę, Wróblowa Gwiazda dodatkowo szybkim ruchem starł z pyska łzy. Modrzew odsunął się od niego nieznacznie. Ot, tak, żeby wyglądać przyzwoiciej.
- Witaj, Wróblowa Gwiazdo - miauknęła Rozkwitająca Łapa, kładąc przed nim wiewiórkę. Podziękował skinieniem głowy. - Ktoś chciał cię poznać.
Popchnęła w jego stronę małą szylkretkę. Bury pociągnął nosem i spróbował uśmiechnąć się przyjaźnie. O ile się nie mylił, była to córka Słonecznej Myśli, siostry Jastrzębiego Podmuchu. Swoją drogą, dawno z nią nie rozmawiał. Uśmiechnął się na wspomnienie sympatycznej koteczki.
- Cześć - miauknął do niej. - Jesteś Wiaterek, tak?
Od Tańczącej Pieśni
Od Wróblowej Gwiazdy cd. Wampirka (Wampirzej Łapy)
Od Tańczącej Pieśni CD Zimorodkowego Blasku
Od Wróblowej Gwiazdy cd. Potrójnego Kroku
Nowi Członkowie Owocowego Lasu (znowu uwu)
ZIĘBA
Poprzednie imiona:
Wiek: 27 księżyców
Płeć: Kotka
Klan: Samotnik
Ranga: Samotniczka
Poziom medyczny: -
Charakter: Zięba nie jest wcale towarzyska. Życie nauczyło ją ostrożności, więc tak też się zachowuję. Powoli i czujnie, poznaje swojego rozmówcę, aby móc przekonać się o jego dobrych intencjach. Nie lubi, gdy ktoś jej rozkazuję i przymusza do "roboty". Wyznaję zasadę, że jak raz się jej o czymś powie, to zadanie zostanie wykonane, a przypominanie o tym co chwilę, bardzo ją irytuję. Żyje w swoim własnym rytmie. Nie interesuję ją, kto co o niej myśli. Ma to po prostu w nosie. Nie oznacza to jednak, że przyjmuję krytykę z łatwością. O nie... zaleź jej za skórę, a obudzisz się zwisając z gałęzi. Pomimo jej dystansu, bardzo interesuję się klanowiczami jak i tym co dzieję się na ich terenie. Z chęcią zgłasza się jako pierwsza do patroli, nie bojąc się ryzyka. Jedyne co sprawia, że czuję się gorsza od innych, jest jej odcień futra. Bardzo zazdrości czarnym kotom ich koloru. Dzięki temu mogą poruszać się niezauważeni, a ona? Ją to widać z daleka! Dlatego próbuje ukrywać swój odcień za masą błota i piachu, aby nie wyjść na słabą i zbędną. Tego to by nie zniosła!
- Ogólny opis - Jest smukłą, białą kocicą, której sierść wiecznie jest umorusana przez ziemię i pył. Posiada niebieskie oczy
- Kolor sierści - biała (czekoladowy szylkret calico)
- Długość sierści - krótka
- Kolor oczu - pomarańczowe
- Ojciec - Puchacz (nigdy nie poznała ojca osobiście, ale z opowieści mamy, wie o nim dość sporo. Niestety zmarł przed jej narodzeniem)
- Matka - Sójka (kochana mama, która poświęciła jej dużo uwagi. Wspierała ją, kiedy przeżywała trudne chwilę jak i rozczarowania spowodowane swoim brakiem umiejętności łowieckich w młodości)
- Rodzeństwo -Sikorka, Krogulec (siostra i brat. Mieli dobre stosunki. Ich losy rozeszły się, kiedy wkroczyli w dorosłość)
- Partner - ///
- Potomstwo - ////
- Ogólny opis - Średniej wielkości, szczupły kocurek. Ma mocne, proste nogi z niewielkimi łapami, uzbrojonymi w ostre, niczym kolce jeżyny, pazury. Mocny grzbiet i wiecznie wypięta klatka piersiowa z delikatnie zarysowanymi mięśniami, a po drugiej stronie krótki, gruby ogon. Na krępej szyi trzyma dużą głowę z garbatym, podłużnym pyskiem, który wiecznie zdobi szeroki uśmiech i wystający języczek. Uszy Raróga są spore, zaokrąglone na końcach, przygotowane na nasłuchiwanie, czy może ktoś z jego przyjaciół nie jest zagrożony. Wąsiki ma krótkie, podkręcone i jasne. Prawie całe jego ciało jest pokryte bielą, jedynie uszy, kawałek głowy, karku i ogon zdobią barwy leśnej ziemi upstrzonej krągłymi cętkami. Ma lekkie problemy z zachowaniem czystości, na szczęście natura nie pokarała go gęstym, puszystym, długim futrem, a jego całkowitym przeciwieństwem - krótkie, szorstkie i przylegające do ciała. Jego migdałowe ślepia przybrały barwę suchych, jesiennych liści.
- Kolor sierści - bury cętkowany arlekin
- Długość sierści - krótka
- Kolor oczu - brązowe.
- Ojciec - Kukułka (*) {Wysoki, przeciętnie zbudowany kocur o żółtych ślepiach. Bardzo kochał swoją rodzinę i chętnie udzielał się w życiu ptasiej-kociej społeczności.}
- Matka - Wrona (*) {Średniej wielkości, pulchna koteczka o czarnym futerku. Mocno stąpała po ziemi i opiekowała się młodymi.}
- Rodzeństwo - Myszołów (*), Jastrząb (*) {Niezłe z nich były ziółka, a do tego prawie identyczne. Całymi dniami psocili, by w nocy wtulić się w matkę, nie ważne, że w pewnym momencie byli od niej o głowę wyżsi.}
- Partner - ///
- Potomstwo - ///
- Ogólny opis - Mała, dymna, czarna. Bardzo urocza dziewczynka.
- Kolor sierści - dymny czarny.
- Długość sierści - krótka
- Kolor oczu - brązowe
- Ojciec - Gawron (*)
- Matka - Sójka (*)
- Rodzeństwo - ///
- Partner - ///
- Potomstwo - ///
29 czerwca 2021
Od Wróblowej Gwiazdy cd. Żabiego Skoku
Od Wilczej Łapy
Od Wróblowej Gwiazdy cd. Skalnego Szczytu
Od Miedzianej Iskry CD Iglastego Krzewu
Od Wilczej Łapy CD. Orlikowego Szeptu
— Spokojnie... spokojnie, Wilcza Łapo. Oddychaj... — próbował uspokoić ją Orlikowy Szept.
— Potrzebujesz może iść do medyka...? Może przejdziemy się do Jeżowej Ścieżki...? — zaproponował biały.
Wilcza Łapa już prawie skinęła łbem, ale po uderzeniu sercu przypomniała sobie, że pewnie medyk też jest w spisku z Piaskową Gwiazdą i Orlikowym Szeptem. Energicznie pokręciła łbem.
— Czemu... czemu nie chcesz wyjść z trening? Boisz się...?
Kotka zadrżała. Tak łatwo ją rozpracował. Spojrzała na łapy kocura z przerażeniem. Lęk, że teraz jak biały odkrył jej sekret poleci do Piaskowej Gwiazdy i wyleci następnego wschodu słońca opanował Wilczą. Łza wypłynęła z ślipia czarnej.
— Wilcza Łapo. Spokojnie. Spokojnie. Każdy ma prawo czegoś się bać. Dobrze, że to odkryliśmy. Może uda nam się razem przezwyciężyć ten strach...? Co cię tak przeraża? Obiecuję, że nie wyśmieję cię. Sam kiedyś bałem się wielu rzeczy, wiesz? — mruknął spokojnie do niej mentor, podchodząc do niej bliżej.
Wilcza Łapa jeszcze mocniej wbiła się w ziemię. Nie rozumiała czemu kocur nie mógł zrozumieć jak żałośną i niezdolną do życia jest i nie zostawi jej w spokoju jak wszyscy. Pomiędzy nimi zapanowała cisza. Jedynie łapczywy oddech czarnej, która siedziała cała sparaliżowana strachu ją przerywał.
<mentor powodzenia>
Od Wróblowej Gwiazdy cd. Jastrzębiej Łapy (Jastrzębiego Cienia)
Od Wróblowej Gwiazdy
Od Kwaśnego Język CD. Zimorodkowego Blaska
Na widok zapłakanych ślip niebieskiego coś zakuło go w klatce piersiowej.
— Czy on sobie poradzi? Zobacz jaki jest mały.
— Za mały. — miauknął smutno. — Lwia Gwiazda popełnił błąd. Musimy go wyjaśnić.
Zimorodek otarł łzy i spojrzał na przyjaciela.
— Jak? Sam go słyszałeś. Uparł się, że nas syn jest jakimś "karłem". — niebieski na samo to słowo zmarszczył brwi.
— Siłą. — stwierdził Kwaśny Język. — Kulą Śmierci.
Zimorodkowy Blask otworzył pysk szczerzej. Nie wydawał się przekonany, że to dobry pomysł.
— Eee... no dobrze. — mruknął w końcu i uśmiechnął się niepewnie.
Kwaśny liznął przyjaciela w polik i podniósł się.
— Ruszajmy.
— Może poszukamy gdzieś indziej? — zaproponował Zimorodek.
Kwaśny pokręcił łbem. To było bez sensu. Lwia Gwiazda się uparł i nie docierały do niego żadne prośby wojownika. Musiał się z tym pogodzić. Zaakceptować jakoś. Nie miał innego wyjścia. Ze zwierzonym ogonem ruszył w stronę obozowiska.
— Wracajmy. — miauknął smętnie.
Jego synek... jego malutki uroczy synek... zaginął bez śladu. Wojownik miał ochotę zagrzebać się głęboko w legowisku i już nigdy z niego nie wychodzić. Przepadł. Zniknął bez słowa. Odszedł? Kwaśny nie miał pewności. Nie mógł się poddawać. Nie mógł tracić nadziei. Była szansa, że Orle Pióro gdzieś był. Czekał na niego zagubiony i przestraszony. Musiał znów go pójść szukać. Odnaleźć.
Spojrzał niechętnie w stronę legowiska starszych. Musiał posprzątać je przed zachodem słońca. Inaczej mógł być pewny, że Mroźny Oddech zadba by i za to został ukarany. Kwaśny niechętnie zebrał się na łapy. Rzucił ostatnim razem na niewielkie kamyczki. Orle Pióro tak bardzo lubił je zbierać za kociaka. To jedyne co mu po nim zostało. Kwaśny Język przejechał łapką po jednym z nim. Łzy pojawiły się w ślipiach czarnego. Otarł je z trudem z pyska. Kolejny atak płaczu go dorwał. Dreszcze przeszły przez ciało wojownika. Tak strasznie za nim tęsknił. Oddałby wszystkie łapy byle syn znów był z nim. Żeby chociaż wiedzieć, że jest cały i szczęśliwy. Oderwał się niechętnie od kamyczków. Smętnym krokiem opuścił legowisko wojowników. Niemrawo skierował łapy w stronę legowiska starszych. Dwie pary białych łap stanęły mu na drodze. Niechętnie uniósł łeb do góry.
— Zimorodku...? — miauknął niepewnie.
Wyższy kocur spojrzał na niego zmartwiony.
— Może... zjemy coś razem? — zaproponował, pokazując na stos ze zwierzyną.
Kwaśny Język pokręcił łbem. Nie miał siły do jedzenia. Na sam widok piszczek przypominało mu się jak Orle Pióro wesoło je wciągał jedną za drugą. Zupełnie jakby nigdy nie mógł być najedzony. Na samo wspomnienie o tym łzy znów zawitały w ślipiach wojownika. Szybko spuścił łeb.
— Nie jestem głodny. — miauknął cicho i wyprzedził przyjaciela.
<Zimorodek?>
Od Zmierzch (Zmierzchowej Łapy)
Od Pyskatego Kamienia (Pyskatki) CD Jastrzębiego Cienia
Od Jałowka CD Żaru
Od Wiaterku
Od Żaru (Rozżarzonej Łapy)
Od Jesionowej Gwiazdy (Jesionowego Upadku)
Wtedy spojrzał na niego ten jeden raz i już wiedział. To on... on stał za tym wszystkim. Za tymi plotkami... Czemu tego wcześniej nie dostrzegł? To żądne władzy spojrzenie widział ostatni raz u Lisiej Gwiazdy. To pełne zadowolenia, wygranej... Nie mógł w to uwierzyć. Stał przed nim kot, który umyślnie zniszczył mu życie. Paląca złość wkradła się pod jego skórę, a coś szeptało mu w głowie: "zabij go, niech zapłaci za wszystko, niech poleje się krew". NIE! Nie był w stanie... Był za słaby, aby mierzyć się z Borsuczym Warkotem, kiedy ten przyprowadził ze sobą grono wyznawców.
— Dobrze... Rezygnuję - miauknął tylko. Wierzył, że Zbożowy Kłos lepiej poradzi sobie z tym brzemieniem. Jednak... tu kolejna niespodzianka. Nie zarejestrował momentu, kiedy wszystko poszło nie tak. Atak jego zastępczyni, zaraz wygnanie jej z klanu. Jak to było dobrze rozplanowane! Nie słuchał przemowy Borsuka... Chciał tylko odpocząć... Coś jednak czuł, że nie będzie mu to dane.
- Jesion musimy porozmawiać. - Nowy lider zjawił się w legowisku starszych.
- Nie tu. Chodzi o twoją... partnerkę - miauknął widząc, że ten się opiera przed wyjściem.
O Brzoskwiniową Bryzę? Zaniepokojony wstał i udał się za Borsuczą Gwiazdą. Czy coś zrobiła głupiego? Oby nie! Chciał już wylać z siebie masę pytań, ale kocur chciał o tym pogadać na osobności. Dziwne tylko, że wychodzili z obozu. A może... ona znalazła sobie już kogoś innego i szli, aby ich nakryć? Oby nie! Ta myśl zabolałaby go po stokroć bardziej.
Dziwnie się czuł idąc z nim sam. Ptaki zamilkły i szczerze nie wiedział, czy to był jakiś znak, czy może zdawało mu się. Otulił ich las, który budził się po Porze Nagich Drzew do życia. Pachniało kwiatami... świeżą ziemią. Lider zatrzymał się i odwrócił w jego stronę.
- Tu będzie dobrze - miauknął, po czym... zaatakował go.
Nowi Członkowie Klanu Gwiazd i Pustki!
Od Cichej
Wyszła pewnego, ciepłego dnia z obozu. Po raz pierwszy od bardzo dawna opuściła tereny, w których była zamknięta. Spacerowała sobie powoli, poznając nowe miejsca oraz zapachy. Było cicho, jednak dziwne napięcie nie potrafiło opuścić jej ciała. Tak, jakby przeczuwała, że coś się stanie. Westchnęła tylko, bo w końcu losu nie zmieni. Mogła się tylko oddać w jego łapy. Wysokie drzewa, szum rzeki, do której udało jej się zawędrować. Niebo było wysoko na niebie. Dzień miał niedługo dobiec końca. Szylkreta na swoich trzech łapach chodziła powoli, ale za to ostrożnie. Pochyliła się nad taflą wody, pijąc.
Nagle poczuła, jak jej mięśnie się spinają. Całe ciało doznało jakby paraliżu. Odwróciła głowę, sztywno, powoli, gdy do jej uszu doszło warknięcie. Zjeżyła sierść, ale wiedziała, że nic nie zdziała. Kiedy lis rzucił się na nią, nie była nawet w stanie uciec. Potknęła się niezdarnie o brzeg rzeki, a drapieżnik dopadł ją, nim zdążyła z niej wyjść. Rudy zwierz wielkimi zębiskami złapał ją za gardło, sprawnie rozszarpując. Nie mogąc nijak się bronić, ani nawet odezwać, po powłóczyła słabo łapami. Cicha wyzionęła ducha, uwalniając się w końcu od cierpienia oraz bezczynności na ziemi. Gdzie trafi jej dusza? Nie wiedziała. Może zniknie z tego świata, a może będzie się błąkać, pokutując za błędy? Kto wie, ten wie.
Żegnaj, Cicha 💚
Od Borsuczego Warkotu (Borsuczej Gwiazdy)
— Tak łatwo rezygnujesz...? Przecież Aroniowa Gwiazda w ciebie wierzył. — miauknął cicho do ojca.
— Najwidoczniej pająki ci mózg zasnuły skoro masz takie fantazje. Zamknij pysk, bo znów trącasz nosa w nie swoje sprawy. Widać, że geny Zbożowego Pola ci w dupsku poprzewracały! — wydarła się na córkę zastępczyni.