Niebieska obserwowała otoczenie. Czuła kogoś, nawet bardzo dobrze. Jednak przez obecność rudego kocura obok nie mogła się skupić. Jej interakcje z wojownikiem starała się ograniczyć trochę, bo oboje mieli dość awanturnicze charaktery przez co dochodziło do różnych bójek czy awantur. Zaczęła czuć wyraźny trop po pokazaniu śladu zapachowego przez Wiewiórczego Pazura. Rozpoznała zapach. W jednym momencie przez jej umysł krążyła tylko jednak rzecz “Kawka żyje?”. Martwiła się o czarnego strasznie i problemy jej nasiliły się ostatnio. Nie wiedziała, czy kocur żyje i miała ogromną nadzieję, że zapach nie zaprowadzi ich do trupa. Poszli oboje za zapachem i znaleźli. Zauważyła tylko jak czarny kot uciekał. Drugi z wojowników chciał się zerwać i pobiegł kawałek, jednak zatrzymał się i obrócił głowę w kierunku dotychczasowej nory.
– Co tak stoisz? Musimy go pogonić! – warknął kocur.
– Nie. – syknęła ostro. – Nie będziemy nikogo gonić.
– A co? Może go znasz? Dlatego pewnie bronisz mu tyłka.
– Nie bronię. – warknęła oburzona. W głębi serca wiedziała coś innego jednak próbowała udawać, że stosuje się kodeksu. – O kodeksie zapomniałeś?
– Pamiętam właśnie nie, co to ty. Mamy bronić granic! A ty pozwalasz samotnikom łazić po naszym terenie?! W takim razie słabo patrolujesz. – Brązowooka położyła uszy na głowę. Zapomniała. Nie chciała przyznać przed nikim, że znała Kawkę, spojrzała na to, co zostawił kocur i westchnęła.
– Zabił nam zwierzynę, mamy, chociaż co przynieść do obozu. – mruknęła, próbując zmienić temat. Zmrużyła oczy, patrząc na kwiatka, nie rozumiała, po co kocurowi kwiatek. I to w dziobie kawki, dla niej te dwie rzeczy się nie łączyły.
– Nie zmieniaj tematu. – syknął. – Złapaliśmy go bez problemu i pokazali mu siłę klanu Burzy, a teraz będzie pewnie częściej tutaj wracać.
Burzowa Noc skrzywiła się, wiedziała, że były wojownik klanu Wilka wrócił w jakimś celu. Jednak po chwili myślenia zdała sobie sprawę, że chciał przeprosić? Sięgnęła pamięcią i przypomniała sobie ostatnie niezadowalające wymiany zdań.
– Nie będzie wracać, samotnicy nie są głupi przecież. Zdał sobie sprawę pewnie, że nie ma, po co wracać, bo wojownicy pilnują i tyle.
– Właśnie nie zdał sobie sprawy, bo nie pokazaliśmy mu tego. – syknął.
– On nawet nie miał uszu, wyrwałbyś mu ogon czy co? Miał jeszcze blizny na mordzie, więc takiemu nawet nic nie zrobisz. Do tego jakiejś dziwnej budowy był, z wyglądu trochę jak Wilczak.
– A co tak mu się przyglądałaś? – mruknął podejrzliwie. Kotka popatrzyła się w bok. Popełniła błąd. Zapomniała, że zna Kawkę za dobrze.
– Eeee no ten. – zaczęła niepewnie. Plątał jej się język.
– Ten? – Popatrzył na nią zdenerwowany.
– Wracajmy. – odpowiedziała tylko. Chciała to przemyśleć. To było … ciężkie.
Niebieska zaczęła tęsknić za Kawką. Nie widziała go dawno, szybciej jakaś czarno-biała samotniczka jej się napatoczyła, niż przyjaciel. Albo i ona za dużo nie szukała? To było bardzo możliwe, nie miała czasu. Piaskowa Gwiazda była wymagająca i ostra. Bała się, że jakieś potknięcie będzie u niej karane bardzo srogo, a losu Szepczącej Duszy nie chciała podzielić. Chociaż nie lubiła kotki i w pewnym sensie się cieszyła, że ma przyzwolenie na atakowanie jej na ich terenach. Taką trochę nagroda nie? Aktualnie kotka postanowiła, że pójdzie zapolować, a bardziej takie wytłumaczenie zrobiła, gdyby ktoś się jej zapytał czemu wychodzi z obozu. Była pora zielonych liści, więc z upolowaniem czegokolwiek nie powinno być problemu dzięki czemu nawet potem mogła próbować na szybko coś złapać, gdyby dłużej szukała czarnego. W poszukiwaniu samotnika odrzuciła z góry granicę z rzeką i nocnikami. Nikt tam nie chciał żyć, bo rzeka niebezpieczna, a nocniaki śmierdzą. Mocno śmierdzą, chociaż wiedział to każdy. Została jej granica z klanem Wilka i z terenami niczyimi.
Może wrócił do swojego klanu? – Była to jej jedna z głośniejszych myśli. W końcu mógł wrócić do rodzinnego klanu, ale chyba wtedy by jej o tym powiedział prawda? Byli przyjaciółmi, więc pewnie tak. Chociaż skierowała swoje łapy w kierunku terenów niczyich. Chyba tam były najbardziej sprzyjające warunki na życie jako samotnik jej zdaniem. Chwilę dłuższą zajęło jej dojście do okolic granicy, nie było to blisko, a tereny klanu Burzy niebyły małe bardzo. Usiadła na chwilę, w końcu lepiej, by teraz odzyskała siły niż, potem gdy będzie musiała wracać i tłumaczyć się. Ziewnęła, próbując dodatkowo się rozbudzić, nie było za późno i chciało jej się po części spać. Nigdy nie należała do porannych ptaszków, które pierwsze wychodziły z legowiska, wręcz odwrotnie, zazwyczaj na końcu wychodziła. Myśli przerwał jej szelest. Od razu obudził w niej czujność i rozejrzała się szybko. Wstała sprawnie i próbowała zlokalizować źródło hałasu. Dochodził on prawdopodobnie zza granicy, więc mogła być spokojniejsza. Odetchnęła lekko. Po chwilowej obserwacji zauważyła sprawcę hałasu, nie widziała dokładnie sylwetki jednak był to dość chudy kot goniący mysz.
Niedorajda, jak oni mogą tak żyć. – pomyślała. Nie mogła jednak odpocząć, bo nie wiedziała, czy samotnik nie wejdzie na ich tereny i czy nie będzie to Kawka. Nie. Próbowała sobie wyjaśnić w głowię, że to pewnie nie on. Obserwowała dalej kota i zobaczyła, że przestał biec, prawdopodobnie złapał swoje śniadanie. Zmrużyła oczy, tak bardzo chciałaby to był on. Jej przyjaciel, najbliższy jej kot i jedyny który ją rozumiał bez problemu. Podeszła bliżej granicy by sprawdzić. Było to skrajnie nieodpowiedzialne i głupie. Mógł być to groźny samotnik z walką, którego mogłaby wyjść z poważnymi uszkodzeniami.
– Kawka-a? – zapytała niepewnie. Nie wiedziała dlaczego to robiła, a robiła coś ryzykownego. Po chwili nabrała pewności siebie więcej. – Kim jesteś? I co robisz niedaleko terenów klanu Burzy? – walnęła swoją formułkę, gdy spotykała obcych. Usłyszała kroki, więc cofnęła się trochę w tył.
– Nie poznajesz-z? – usłyszała znajomy głos. Poczuła, że serce mocniej jej walił. To on! Tak to on! Najchętniej, by przybiegła do niego i zaczęła biegać z radości.
– Poznaj-e swój-ego przyjaciela ocz-ywiście idi-ioto. Dawno-o ciebie-e nie-e widziała-am. – czuła, że język jej się plącze ze stresu.
– Dawno-o? Bardzo-o dawno-o. Nie była-ś na ostatnim-m zgromadzeniu-e?
– Nie było-o mnie. – Dziwnie się czuła w towarzystwie kocura. Jakoś specyficznie. – Piaskowa-a Gwiazda wybiera nielicznych-h. Ale mam dobrą informację-e. Kotka-a którą trzymałeś-ś, kiedy-ś, kiedy-y pluła-m mat-ce na pyś-k, pamiętasz ją-ą? Wywali-ła ją z-z klanu. – powiedziała zadowolona. Postanowiła, że zacznie jakoś rozmowę normalnie, jak z przyjacielem. – A-a co-o u-u ciebie?<Kawka? Zastój "lekki">
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz