Chodził nerwowo w te i wewte. Ostatnie wydarzenia jakie miały miejsce jedynie zaprezentowały brak kompetencji Jesionowej Gwiazdy do tego stanowiska. Nie poradził sobie nawet z marnymi plotkami odnośnie jego i zastępczyni. Borsuczy Warkot prychnął cicho.
— Żałosny liderzyna. — warknął do powietrza i uderzył łapą o piach.
Kaczki kwakały wesoło, płynąc beztrosko ich rzeką. Wśród nich gdzieniegdzie pojawiały się potężniejsze łabędzie. Borsuk dawno ich nie widział. Uśmiechnął się pod nosem. Dobrze pamiętał jak te agresywnie broniły swoich gniazd. Uniósł ogon dumnie do góry. W jego łbie zawitał nowy pomysł uprzykrzenia życia obecnemu liderowi. Liczył, że ten nareszcie zrozumie jak bardzo nie nadaje się do tego stanowiska. Podniósł się i ruszył ku obozowisku. Niepokój i lęk nadal unosił się w powietrzu. Idealna sytuacja, aby wprowadzić więcej chaosu. Zaczął szukać Żabiego Plusku. Kotka mocno przeżywała wydarzenia sprzed księżyca. Niemal nie wychodziła z legowiska. Pewnie czuła, że dziadek jej nienawidził... Borsuk zamierzał jej pomóc naprawić rodzinne relacje.
Kątem ślipia zauważył skuloną sylwetkę. Chrobotkowy Obłok. Jego "ukochana". Posłał kotce uśmiech na co wojowniczka skuliła się i pospiesznie odeszła. Ich kocięta zostały uczniami, więc pewnie delektowała się czasem wolnym. Miał jedynie nadzieję, że znów nie zamierza puszczać się na granicy. Na wszelki wypadek i tak będzie ją obserwował. Normanie wysłałby Ognisty Język, lecz ten po stracie partnerki podłamał się. Borsuk westchnął zirytowany. A pamiętał, jak kazał mu się do niej nie przywiązywać.
— B-borsuczy... Warkocie.
Odwrócił się by ujrzeć syna. Tego, z którego jest najmniej dumny.
— Czego? — warknął do malca.
Wydrza Łapa skulił się.
— Z-zostałem... uczniem. Jesteś... dumny? — miauknął niepewnie, spoglądając
— B-borsuczy... Warkocie.
Odwrócił się by ujrzeć syna. Tego, z którego jest najmniej dumny.
— Czego? — warknął do malca.
Wydrza Łapa skulił się.
— Z-zostałem... uczniem. Jesteś... dumny? — miauknął niepewnie, spoglądając
Westchnął. Wyderek za bardzo wdał się w matkę. Szkoda. Może z Czarnej Łapy będzie więcej pożytku.
— Zostanie uczniem to nic trudnego. Będę dumny jak ukończysz szkolenie w wieku dziesięciu księżyców. — mruknął do syna.
Kocurek położył uszy.
— I pamiętaj. Nie zadawaj się z rodziną Jesionowej Gwiazdy.
Maluch kiwnął łebkiem i odszedł od ojca. Borsuk rozejrzał się. Bure futro rzuciło mu się w oczy.
W końcu.
Żabi Plusk.
Kotka siedziała zgarbiona przy legowisku matki. Zapach rozpaczy był aż duszący. Kocur trochę się krzywił.
— Żabi Plusku. — miauknął.
Kotka podskoczyła. Szybko zawstydzona i zgarbiona odwróciła się niechętnie w jego stronę. Na jego widok zdawała się być zawiedziona.
Czyżby spodziewała się kogoś innego?
— To straszne co się stało. Współczuję ci. Jeszcze ta cała sprawa z Jesionową Gwiazdą teraz... Mam nadzieję, że nie wygna cię za to co zrobiła twoja matka... — urwał.
Kotka cała zadrżała. W jej zaczerwienionych ślipiach pojawiły się łzy. Pokręciła łebkiem energicznie.
— Myślisz, że tego nie zrobi? Spójrz na niego. Jest w rozsypce. W końcu przestanie być taki litościwy. Już wystarczająco życie mu się wali, żeby trzymać córkę morderczyni w klanie... — mruknął do kotki, podchodząc do niej bliżej.
Kotka zaczęła mocniej płakać. Niektóre koty zaczęły spoglądać w ich stronę. Borsuk podszedł bliżej do kotki i przytulił ją niechętnie.
— Spokojnie. Jest dla ciebie szansa. Twój dziadek uwielbia jajka, wiesz? Takie ptasie. Znajdziesz je nad rzeką. Wtedy może wybaczy twojej rodzinie. Może... ale czyż nie warto zaryzykować? — szeptał młodej wojowniczce.
Szylkretka jedynie płakała, wcierając swoje smarki w niego. Kocur się skrzywił. Będzie musiał się po tym porządnie wykąpać. Prychnął cicho z obrzydzeniem i odsunął od siebie kotkę.
— Powodzenia. — miauknął do niej na pożegnanie.
— Zostanie uczniem to nic trudnego. Będę dumny jak ukończysz szkolenie w wieku dziesięciu księżyców. — mruknął do syna.
Kocurek położył uszy.
— I pamiętaj. Nie zadawaj się z rodziną Jesionowej Gwiazdy.
Maluch kiwnął łebkiem i odszedł od ojca. Borsuk rozejrzał się. Bure futro rzuciło mu się w oczy.
W końcu.
Żabi Plusk.
Kotka siedziała zgarbiona przy legowisku matki. Zapach rozpaczy był aż duszący. Kocur trochę się krzywił.
— Żabi Plusku. — miauknął.
Kotka podskoczyła. Szybko zawstydzona i zgarbiona odwróciła się niechętnie w jego stronę. Na jego widok zdawała się być zawiedziona.
Czyżby spodziewała się kogoś innego?
— To straszne co się stało. Współczuję ci. Jeszcze ta cała sprawa z Jesionową Gwiazdą teraz... Mam nadzieję, że nie wygna cię za to co zrobiła twoja matka... — urwał.
Kotka cała zadrżała. W jej zaczerwienionych ślipiach pojawiły się łzy. Pokręciła łebkiem energicznie.
— Myślisz, że tego nie zrobi? Spójrz na niego. Jest w rozsypce. W końcu przestanie być taki litościwy. Już wystarczająco życie mu się wali, żeby trzymać córkę morderczyni w klanie... — mruknął do kotki, podchodząc do niej bliżej.
Kotka zaczęła mocniej płakać. Niektóre koty zaczęły spoglądać w ich stronę. Borsuk podszedł bliżej do kotki i przytulił ją niechętnie.
— Spokojnie. Jest dla ciebie szansa. Twój dziadek uwielbia jajka, wiesz? Takie ptasie. Znajdziesz je nad rzeką. Wtedy może wybaczy twojej rodzinie. Może... ale czyż nie warto zaryzykować? — szeptał młodej wojowniczce.
Szylkretka jedynie płakała, wcierając swoje smarki w niego. Kocur się skrzywił. Będzie musiał się po tym porządnie wykąpać. Prychnął cicho z obrzydzeniem i odsunął od siebie kotkę.
— Powodzenia. — miauknął do niej na pożegnanie.
* * *
Ognisty Mysi Bobek wreszcie zaczął wracać do rzeczywistości. Gorzej z jego synem. Szwendał się w okolicach Dwunogów i zbierał jakieś ich śmieci. Nie tylko on zachowywał się dziwnie. Puszyste Futro w nocy mamrotała pod nosem i chodziła całymi dniami podminowana. Borsuczy Warkot z zaciekawieniem przyglądał się temu wszystkiemu. Może chociaż Mroczyny Las ułatwi mu plany strącenia Jesionowej Gwiazdy ze stanowiska. Musiał poczekać jeszcze trochę. Poparcie lidera już i tak zdecydowanie zmalało. Plotki o nim i Zbożowym Kłosie wywołały większe wzburzenie niż się spodziewał. A teraz jeszcze jego jedyna i ukochana wnuczka leżała u medyków po walce z łabędziem. Nic poważnego jej nie było prócz paru ran, skręconej łapy i kolejnej traumy. Od tamtego dnia Żabi Plusk już nie odezwała się słowem do nikogo. Patrząc gdzieś w dal, siedziała całe dnie płacząc.
— Widziałam cię. — coś burknęło do niego.
Puszyste Futro nie wyglądała za dobrze. Była jakaś... spięta. Futro miała nastroszone. Wzrok rozbiegany. Zdecydowanie wojowniczka nie czuła się najlepiej. Borsuczy Warkot zmrużył ślipia.
— Widziałam cię. Z nią. Z Żabim Pluskiem. Słyszałam, jak obrzydliwie miętoliłeś przy niej tym swoim zboczonym jęzorem. — syknęła kotka. — Nie jest za młoda dla ciebie? Chrobotkowy Obłok już ci nie wystarcza?
Wojownik westchnął.
— Jedynie ją pocieszałem. Możesz być spokojna. Nie mam do niej "takich zamiarów". Moje serce jest wierne Chrobotkowi. — oparł Borsuczy Warkot sztywnie.
Obrzydliwość.
Podejrzewała go o coś takiego? Prychnął cicho. Sama najwidoczniej miała podobny problem skoro takie podejrzenia przyszły jej do łba.
— Lepiej zajmij się własnymi sprawami. Pajęcza Sieć znów uciekł ze swoją kochanką, jak zgaduję? — zadrwił z kotki.
Puszyste Futro wysunęła pazury. Borsuk nie zdążył się uniknąć jej ciosu.
— Nie waż się tak mówić. Nie jesteśmy razem. — syknęła.
Ogon liliowej krążył po ziemi niespokojnie. Borsuczy Warkot kiwnął łbem. Wolał nie ryzykować parę wschodów słońca przed jego wielką chwilą. Rozeszli się w swoje strony. Borsukowi pozostało odnalezienie Ognistego Języka. Czarny wojownik także okazał leżeć się u medyka z podobnymi urazami co wnuczka Jesiona. Borsuczy Warkot westchnął. Z jakim mysim móżdżkiem on współpracował.
wyleczona: Żabi Plusk, Ognisty Język.
— Widziałam cię. — coś burknęło do niego.
Puszyste Futro nie wyglądała za dobrze. Była jakaś... spięta. Futro miała nastroszone. Wzrok rozbiegany. Zdecydowanie wojowniczka nie czuła się najlepiej. Borsuczy Warkot zmrużył ślipia.
— Widziałam cię. Z nią. Z Żabim Pluskiem. Słyszałam, jak obrzydliwie miętoliłeś przy niej tym swoim zboczonym jęzorem. — syknęła kotka. — Nie jest za młoda dla ciebie? Chrobotkowy Obłok już ci nie wystarcza?
Wojownik westchnął.
— Jedynie ją pocieszałem. Możesz być spokojna. Nie mam do niej "takich zamiarów". Moje serce jest wierne Chrobotkowi. — oparł Borsuczy Warkot sztywnie.
Obrzydliwość.
Podejrzewała go o coś takiego? Prychnął cicho. Sama najwidoczniej miała podobny problem skoro takie podejrzenia przyszły jej do łba.
— Lepiej zajmij się własnymi sprawami. Pajęcza Sieć znów uciekł ze swoją kochanką, jak zgaduję? — zadrwił z kotki.
Puszyste Futro wysunęła pazury. Borsuk nie zdążył się uniknąć jej ciosu.
— Nie waż się tak mówić. Nie jesteśmy razem. — syknęła.
Ogon liliowej krążył po ziemi niespokojnie. Borsuczy Warkot kiwnął łbem. Wolał nie ryzykować parę wschodów słońca przed jego wielką chwilą. Rozeszli się w swoje strony. Borsukowi pozostało odnalezienie Ognistego Języka. Czarny wojownik także okazał leżeć się u medyka z podobnymi urazami co wnuczka Jesiona. Borsuczy Warkot westchnął. Z jakim mysim móżdżkiem on współpracował.
wyleczona: Żabi Plusk, Ognisty Język.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz