Lubił Skalny Szczyt. Ze swoim pewnym uśmiechem i gadulstwem przypominała mu trochę Wiśniową Pestkę, albo jego, kiedy był jeszcze kociakiem. Kiedy żyli jeszcze Wilcze Serce, Cętkowany Liść i Skowronek… Pewnie dlatego tak się martwił, gdy widział ją razem z Płonącą Waśnią. I czego by mu nie powiedziała, po tym, co usłyszał od jej brata, nie miał wątpliwości, że musiał na nią uważać. Nie potrafiła dostrzec, do czego szylkretowa jest zdolna.
Jakby na potwierdzenie jego słów, czarna prychnęła:
- Chodzi ci o Płonącą Waśń? Jest wspaniałą wojowniczką i nie rozumiem, dlaczego akurat z niej nie powinnam brać przykładu. Jest świetnym członkiem tego klanu, nie rozumiem twojego pesymistycznego podejścia wobec niej.
Wróblowa Gwiazda westchnął. Tak, młoda zdecydowanie była jak skała. A jej upór sięgał szczytu wszystkiego. Choć w jej sytuacji on pewnie zachowałby się podobnie…
- Znam ją trochę dłużej niż ty i wiem, jaka potrafi być - miauknął spokojnie, nie chcąc wdawać się w sprzeczkę. - Oczywiście, że jest świetną wojowniczką, brakuje jej tylko - “piątej klepki” - trochę… refleksji. I rozwagi. I za bardzo ufa w swoje możliwości. Znałem już kiedyś takiego kota… - miauknął, sięgając pamięcią do tamtych dni, gdy klan zbuntował się przeciwko Wilczemu Sercu i Iglastej Gwieździe. - Zrobił coś, czego później bardzo żałował. Za co zapłacił cały klan… - Bury spojrzał wojowniczce w oczy i uśmiechnął się lekko. - Wiem, że w twoim stanie ciężko dostrzec takie rzeczy, ale…
- W moim stanie? - obruszyła się czarna.
- Ach... - Wróblowa Gwiazda zaśmiał się, zmieszany. - Kiedyś jak rozmawiałem z twoim bratem, powiedział mi, że… Czujesz do Płomień coś więcej.
<Skało? xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz