BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkę

W Klanie Klifu

Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?

W Klanie Nocy

Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.
Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.

W Klanie Wilka

Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.
Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).

W Owocowym Lesie

Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty


Znajdki w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)

Znajdki w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)

Zmiana pory roku już 14 września, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Makowy Nów x Krucza Łapa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Makowy Nów x Krucza Łapa. Pokaż wszystkie posty

31 lipca 2025

Od Makowego Nowiu CD. Kruczej Łapy (Kruczego Pióra)

Obserwowała uważnie swojego syna, powoli skradającego się do zwierzyny. Musiała przyznać, że była zadowolona z chęci Kruka do polowania. Kocur dobrze mówił, że warto być pożytecznym, jednak kotka dalej z tyłu głowy miała cichą obawę, by to jego bycie pożytecznym nie przyniosło złego skutku. Każdy musiał zaznać choć odrobiny odpoczynku, zwłaszcza uczniowie, którzy nie licząc patroli ze swoimi mentorami, mieli też wyczerpujące treningi, których nie mogli zawalić. Na szczęście Kruczej Łapie cały trening szedł gładko, bez większych problemów. Liliowa domyślała się, że tak będzie już za czasów kocięcych syna. Od małego każdy z synów wykazywał się różni umiejętnościami, a ich zabawy w udawane walki, mimo dużej ilości błędów, były czymś w rodzaju przyszłego przygotowania. Kruk nie był wyjątkiem w tej sprawie.
Uczeń wybił się z tylnich łap, szybko skacząc na zwierzynę. Wbił w nią swoje zęby, tym samym skutecznie kończąc polowanie. Wzrok dalej skierowany miał w stronę złapanej myszy, więc Mak powoli podeszła do niego.
– Dobra robota – mruknęła i skierowała głowę w stronę ucznia. – Masz dobrą technikę, jednak musisz jeszcze ją doszlifować. Na razie zakop tutaj mysz, wrócimy po nią później – rozkazała, a on posłusznie wykonał polecenie. Ruszyli dalej, uważnie nasłuchując. Iść jednak nie musieli daleko albowiem już po chwili Kruk zatrzymał się i przypadł do ziemi, w oddali widząc kolejne stworzenie.
 
***
 
Po wydarzeniach w Klanie Wilka Mak była pewna jednego - nie dokonała złego wyboru, kończąc trening Kruczego Pióra w tak młodym wieku. Choć tak samo jak w przypadku Pustułkowego Szponu, nie była zadowolona z tego, że ich pierwszą prawdziwą walką była wojna, to ona kocur wykazały się odwagą jak niejeden doświadczony wojownik. I z tego powodu Mak była dumna oraz zadowolona z owoców szkolenia Kruczego Pióra.
Szła napięcie, starając się nie zwracać uwagi na doskwierające nieprzyjemne uczucie spowodowane niedawno odniesionymi obrażeniami. Co prawda mogła zostać w obozie, jednak uparła się, że mimo wszystko wyruszy wraz z patrolem łowieckim. Nie chciała bezczynnie siedzieć w obozie, a polowanie brzmiało kusząco. Z resztą potrzebowała wyjść do lasu, by przemyśleć kilka spraw, a to właśnie tereny Klanu Wilka były dla niej najlepszym lekarstwem. Otaczające drzewa, krzewy, to uczucie tajemnicy dookoła i ta cisza... Liliowa nie wyobrażała sobie innego miejsca na spędzenie wolnego czasu. Nawet jeśli chmury coraz prędzej przysłaniały niebo, zmieniając jego odcień na szarawy.
Do jej uszu dobiegł charakterystyczny szelest. Od razu przypadła do ziemi i wysunęła pazury. Podeszła trochę do przodu i zauważyła małą mysz. Czekała chwilę w całkowitym bezruchu aż w końcu skoczyła na swoją ofiarę, wbijając w nią zęby. Po chwili puściła i bezwładne ciałko zakopała w ziemi. Ruszyła dalej za towarzyszami, myślami jednak będąc gdzieś indziej, a mianowicie na sytuacji przed rozpoczęciem wojny. Rozmawiała wtedy z Pustułkowym Szponem, choć w zamiarze miała ze wszystkimi swoimi dziećmi. Zamknęła na chwilę oczy i wzięła głębszy oddech. Nie zamierzała zostawić tej sytuacji bez żadnego rozwiązania. Pustułce wprost powiedziała, że skierować te słowa chciała do każdego z synów, tak więc zamierzała uczynić. Nawet jeśli było to spowodowane niepokojem z powodu nadciągającej walki.
 
***
 
– Krucze Pióro – odezwała się, przyciągając uwagę wojownika, siedzącego w tamtej chwili w legowisku. – Mogłabym z tobą porozmawiać? – zapytała Makowy Nów, na co kocur kiwnął głową, nie zadając zbędnych pytań. Wyszli razem z obozu, kierując swoje kroki w las. Obydwoje szli w ciszy, przerywanej tylko świstami, spowodowanymi przez mocniejsze podmuchy wiatru. Mak wzdrygnęła się, czując chłodny powiew, najprawdopodobniej zwiastujący deszcz. Spojrzała na zachmurzone niebo. Miała jednak nadzieję, że zdąży przekazać synowi najważniejsze informacje, zanim ich zmoczy.
– Krucze Pióro, przed wojną chciałam powiedzieć coś tobie i twojemu rodzeństwu, zdążyłam jednak odezwać się tylko do Pustułkowego Szponu. Mimo tego, że jest już po sprawie, powiedziałam, że usłyszeć to miał każdy z was, także zamierzam tego dotrzymać – zaczęła i spojrzała na Kruka. – Robisz wspaniałą robotę i jestem z ciebie dumna. Wiem, że możesz tego nie zauważać, jednak w głębi cieszę się z owoców twojego szkolenia. Potwierdziła to tylko ostatnia walka, mimo tego, że była to tak wielka sprawa, a ty jesteś świeżo mianowanym wojownikiem, dobrze walczyłeś i cieszę się, że nic większego ci się nie stało – powiedziała, mając jednak ten sam suchy wyraz pyska, jak do każdego innego kota. Westchnęła cicho, zdając sobie z tego sprawę. Nie potrafiła się jeszcze zachowywać tak swobodnie w ich obecności. – Walk w przyszłości czeka cię jeszcze wiele, ale teraz już mogę być spokojna, że dobrze sobie poradzisz – zakończyła i spojrzała na syna, oczekując jakiejś reakcji z jego strony.

<Synu? Spodziewałeś się?>

05 lipca 2025

Od Kruczej Łapy CD. Makowego Nowiu

— Może moglibyśmy zapolować dzisiaj? Oczywiście, jeśli chcesz i masz czas. Nie lubię siedzieć bezczynnie, dobrze jest być pożytecznym. — Krucza Łapa patrzył na matkę trochę zobojętniałym spojrzeniem, jednak była to dla niego poważna sytuacja. Makowy Nów wyglądała chwilę na zamyśloną.— Pamiętaj, odpoczynek też jest pożyteczny. Ale dobrze, tak czy siak nie miałam jakiegoś większego planu na dzisiaj. Poczekaj na mnie przy wyjściu z obozu. — Na słowa matki skinął i odwrócił się, krocząc do wyznaczonego miejsca. Usiadł, owijając ogon wokół łap i obserwując otoczenie. Nagle pod jego łapy potoczyła się mała puszysta kulka. Kocur od razu zjeżył się i odsunął łapę, spoglądając w dół. Pszczółka najwidoczniej goniąc jeden z listków, wpadła tuż w niego. Otrząsnęła się i popatrzyła w górę, jednak widząc kocura, jej futerko lekko podniosło się. Chyba przyzwyczaił się do reakcji, jaką wywoływał u innych młodszych kotów. Cóż, oprócz Kocanki. Ona była inna. Jej mroźne spojrzenie wracało do niego w snach. Hipnotyzujące, pełne skupienia, ale i pełne… niczego. Z zamyślenia wyrwał go głos kotki.
— Bardzo przepraszam! Nie patrzyłam, gdzie biegnę… — Pszczółka skuliła się lekko. Gdyby był okrutny, pewnie nastraszyłby ją słowami typu "spokojnie, kociaki takie jak ty rozpruwam na strzępy jako ofiara dla Mrocznej Puszczy", jednak nie mógł tego zrobić. Cóż, szkoda, byłoby zabawnie.
— Nic nie szkodzi — odpowiedział jedynie, nonszalancko przesuwając językiem po swoim barku. — ale uważaj, gdzie biegasz. Może ci się stać krzywda. Poza tym nie powinnaś być w legowisku?
— Tak, w sumie to tak… Po prostu ten listek był tak piękny! No spójrz tylko! — podniosła go z ziemi, pokazując go kocurowi, jednak widząc brak zainteresowania z jego strony, jej podekscytowanie zgasło delikatnie.
— Mhm. Piękny. — Przed sobą zobaczył mentorkę, która spoglądała krzywo na kociaka.
— No już, zmykaj do żłobka. Jak zostaniesz uczniem, też będziesz wychodził z obozu. — Na jej słowa Pszczółka pisnęła i uciekła w stronę żłobka. Krucza Łapa zerknął na nią. Ta wskazała na wyjście, więc tam właśnie się skierowali. Pogoda dość im dopisała, było nawet ciepło. Kocur spojrzał na matkę zaintrygowany tym, jak płynne były jej ruchy. Gdyby mógł coś po niej odziedziczyć, byłby to na pewno ten właśnie krok. On sam poruszał się zgrabnie, bezszelestnie. Ona szła z gracją. Nie był jej biologicznym dzieckiem, ale czasami zauważał ich podobieństwa.
— Czujesz coś? — Zatrzymała się i spojrzała na młodszego. Ten otworzył pysk i zawęszył.
— Mysz. Nie tak dawno temu. Jeszcze można ją wytropić — odpowiedział, na co kotka skinęła.
— W takim razie do roboty. — Na jej słowa od razu skierował się w stronę zapachu, kucnął i zaczął poszukiwania myszy. Długo mu nie zajęło, znalazł ją podgryzającą nasionko pod drzewem. W bezruchu obserwował istotkę, a gdy nadszedł dobry moment, wyskoczył, zatapiając zęby w ofierze. Podniósł się i spojrzał z nutką dumy na złapaną zwierzynę. Jego matka podeszła do niego.

<Makowy Nów?>
[449 słów]

[przyznano 9%]

28 maja 2025

Od Makowego Nowiu CD. Kruka (Kruczej Łapy)

Rodzicielstwo było... Dziwne. W jednej chwili obserwowała, jak kocięta się bawią i skaczą, w drugiej jak śpią, dając jej tym samym chwilę spokoju, a później musiała opowiadać historie. Tylko jaką mogłaby opowiedzieć?
– To będzie historia o ratowaniu nas, Klanu Wilka i tajemnicy naszych przodków. A wszystko to zaczęło się po śmierci wielu kotów, naszych pobratymców, w tym twojego dziadka i wujka, na jednym ze zgromadzeń gdzie to ja i Mroczna Wizja dostałyśmy ważną misję – zaczęła liliowa, opowiadając o tym jednym zgromadzeniu, gdzie to wraz ze swoją partnerką śledziły Nocny Kwiat, chcąc pokrzyżować jej plany udania się do miejsca, z którego mogła skontaktować się z Klanem Gwiazdy.
 
***
 
Nie dość, że dostała nowe obowiązki, została też po raz kolejny mentorką, tym razem jednak własnego syna. Mak wiedziała już wtedy, że będzie starać się wyszkolić go jak najlepiej, co oznaczało zero jakiejkolwiek taryfy ulgowej. Kotka znała Kruka od małego, wiedziała, że jest w stanie stać się silnym wojownikiem, godnym członkiem Klanu Wilka. Jednak nie tylko to ostatnio zaprzątało jej głowę. W Klanie Wilka było coraz więcej chorych, a łzawy kaszel nie każdy dawał radę pokonać. Wbiła pazury w ziemię na myśl o swojej pierwszej uczennicy. Jeszcze niedawno była rozczarowana zachowaniem Zabielonego Spojrzenia. Głupotą, którą się wykazała na zgromadzeniu. Ale teraz? Całe rozczarowanie zniknęło, gdy tylko kotka zobaczyła kota wykończonego przez chorobę, chwilę przed ostatnim wziętym oddechem. Gdy kilka dni później znalazła się na pogrzebie tej samej kotki, którą kiedyś trenowała. Wraz z Zabielonym Spojrzeniem na tą samą chorobę zmarła też dwójka innych kotów, Kukułcze Gniazdo oraz Szeleszczący Wiąz. A chorych jakby z dnia na dzień przybywało. Mak westchnęła cicho. Miała nadzieję, że ani Mroczna Wizja, ani żadne z ich dzieci nie trafi do legowiska Cisowego Tchnienia z tymi samymi dolegliwościami. Jej wzrok sam powędrował w stronę legowiska medyka, gdzie znajdowała się masa kotów i do którego jeszcze więcej przybywało. Tym razem była to Borsucza Puszcza, która już z daleka wyglądała na słabą. Czyżby też zachorowała na łzawy kaszel? Makowy Nów jednak nie miała czasu się nad tym zastanawiać, gdyż właśnie w tamtej chwili od tyłu zaszedł ją jej syn, Krucza Łapa.

Wyleczeni: Borsucza Puszcza 
<Krucza Łapo?>
[347 słów]

[przyznano 3%]

19 maja 2025

Od Kruka CD. Makowego Nowiu

Jego matka nuciła pod nosem coś, co prawdopodobnie miało uśpić jego i rodzeństwo, jednak Krukowi zdecydowanie bardziej odpowiadała cisza, toteż otworzył oczy, wiedząc, że nie zaśnie. Na jej pytanie przeciągnął się obok jej brzucha i otrzepał z mchu, na którym właśnie odpoczywał.
— Tak, chyba po prostu nie jestem dzisiaj zbytnio zmęczony. Gdzie poszła Mroczna Wizja? — spytał, drapiąc się tylną łapą za uchem. Makowy Nów natomiast wydawała się chwilę zamyślona, jakby odwlekała odpowiedź na jego pytanie.
— Musiała porozmawiać z Cisowym Tchnieniem — odpowiedziała krótko jego matka.
— A teraz jest..? — spytał niepewnie, jakby badając teren. Zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że jako kocie wiele wiedzy na temat spraw klanowych mu nie przysługuje, jednak nie znaczy to, że nie jest ciekawy. Jeśli jednak ktoś odmówi udzielenia mu informacji, akceptuje to, po prostu przytakując. W końcu nie może on zmusić kogoś do powiedzenia mu czegoś, czego w ogóle nie powinien wiedzieć w takim wieku.
— Pewnie wróci za nie długo. Ale póki czekamy, skoro reszta twojego rodzeństwa śpi, to może coś ci opowiem, żebyś się nie nudził? — Makowy Nów przeniosła wzrok z wyjścia ze żłobka na ciemnego kocurka. W jej oczach widać było zmartwienie o partnerkę, Kruk wyczułby je z końca obozu.
— Zależy o czym. Nie lubię słuchać głupich zmyślonych bajeczek, jedynie prawdziwe poważne historie — stwierdził bez namysłu młodszy. Makowy Nów przez chwilę zamyśliła się, ale po chwili uśmiechnęła.
— W takim razie mam coś, co może ci się spodobać. — Po jej słowach Kruk skinął jej, układając się wygodnie, po czym wpatrując w jej oczy, jakby szukając w nich historii z jej życia.
— Zamieniam się w słuch.

18 kwietnia 2025

Od Makowego Nowiu DO Kruka

Nuciła coś cicho, wracając do obozu po spacerze. Potrzebowała chwili na odpoczynek od wszystkich kotów, a las skutecznie mógł jej na to pozwolić. Jak zresztą zawsze. Las był jej przyjacielem, do którego szła, gdy potrzebowała odpoczynku. Jakiejś odskoczni od rzeczywistości. Jednak nie mogła tam spędzić całego dnia. Gdy tylko znalazła się w obozie, jej wzrok przyciągnęła Mroczna Wizja, wychylająca się co jakiś czas ze żłobka. Liliowa zdziwiła się lekko, bo w końcu taki widok nie był częsty. Nagle zauważyła, że Mrok wbiła w nią swoje spojrzenie, wręcz mówiące, że ma tam przyjść.
– Muszę iść do Cisowego Tchnienia, popilnujesz kociąt, jeszcze nie mogą zostać same – oznajmiła karmicielka.
– Czy to na pewno... – zaczęła Mak, jednak jej partnerka szybko jej przerwała.
– Dasz radę Makowy Nowiu. Pamiętasz? Musisz bardziej uwierzyć w siebie – przypomniała Mrok i z lekką czułością otarła się o wojowniczkę – Będzie dobrze – powiedziała i wyminęła Makowy Nów, zostawiając ją z kociętami. Za to Mak dalej stała w miejscu. Nie potrafiła jakoś uwierzyć w to, że będzie dobrze. Dalej w głowie miała lęk przed rodzicielstwem i jakaś część jej cały czas starała się buntować. Ale jednak gdzieś wgłębi czuła, jakąś radość z posiadania kociąt, choć nie umiała tego przed sobą przyznać. "No nic" - pomyślała i wzięła głębszy oddech, by po chwili wejść wgłąb legowiska, gdzie to maluchy zajmowały się własnymi sprawami. Na jej widok wszystkie zwróciły głowę w jej stronę.
– Hej maluchy – przywitała się liliowa i usiadła przed posłaniem Mrocznej Wizji, by mieć dobry widok na każdego z kociaków. Nie wdała się z żadnym w dłuższą dyskusję, tylko obserwując ich zachowania. Kruk siedział niedaleko niej, sam, jakby nie chciał brać udziału w udawanej walce jego braci, Warkotka i Pustułki, którzy to powalali siebie nawzajem, nieco niezdarnie jak na kocięta przystało.
– Spójrz na to! – usłyszała nagle głos Pustułki, który to obalił Warkotka.
– Nie najgorzej, ale pamiętajcie, żeby jak skaczecie, łapy były nieco bardziej ugięte, niż masz teraz. Łatwiej uniknąć jakichś urazów i lepiej się odbijesz – oznajmiła, a kociaki otworzyły nieco szerzej swoje oczka, po chwili już próbując wykorzystać porady wojowniczki. Ta uważnie im się przyglądała, wyłapując niedoskonałości w walce. "Złe ustawienie łap i musi mieć ogon nieco niżej. Atakuje, zbyt się odsłaniając" – myślała, jednak żadnej z tych rzeczy nie powiedziała na głos. Wiedziała, że to dopiero kociaki, które jeszcze nie przeszły swojego szkolenia. A na to również przyjdzie czas w ich życiu, teraz mogły się tak pobawić, by kiedyś te umiejętności bardziej dopracować.
 
***
 
– Sikoreczka, sikoreczka wleciała przez okienko – śpiewała cicho, czując obok siebie zwinięte małe kulki. Mrok jeszcze nie wróciła, co oznaczało, że sama musiała poradzić sobie ze snem kociąt. Mimo początkowego problemu, udało się zagonić maluchy do spania – I przyniosła melasowe cukiereczki – dalej śpiewała, przypominając sobie Albę i starając się siebie postawić na jej miejscu. Ona zawsze gdy spali, nuciła coś pod nosem. Zamknęła na chwilę oczy, znów zaczynając tą samą linijkę tekstu, gdy nagle poczuła jak któryś z kociaków się porusza. Od razu zamilkła i spojrzała na maluchy, wyłapując zaspany wzrok Kruka.
– Witaj, co już wystarczy ci snu?

<Kruku?>