— Bardzo przepraszam! Nie patrzyłam, gdzie biegnę… — Pszczółka skuliła się lekko. Gdyby był okrutny, pewnie nastraszyłby ją słowami typu "spokojnie, kociaki takie jak ty rozpruwam na strzępy jako ofiara dla Mrocznej Puszczy", jednak nie mógł tego zrobić. Cóż, szkoda, byłoby zabawnie.
— Nic nie szkodzi — odpowiedział jedynie, nonszalancko przesuwając językiem po swoim barku. — ale uważaj, gdzie biegasz. Może ci się stać krzywda. Poza tym nie powinnaś być w legowisku?
— Tak, w sumie to tak… Po prostu ten listek był tak piękny! No spójrz tylko! — podniosła go z ziemi, pokazując go kocurowi, jednak widząc brak zainteresowania z jego strony, jej podekscytowanie zgasło delikatnie.
— Mhm. Piękny. — Przed sobą zobaczył mentorkę, która spoglądała krzywo na kociaka.
— No już, zmykaj do żłobka. Jak zostaniesz uczniem, też będziesz wychodził z obozu. — Na jej słowa Pszczółka pisnęła i uciekła w stronę żłobka. Krucza Łapa zerknął na nią. Ta wskazała na wyjście, więc tam właśnie się skierowali. Pogoda dość im dopisała, było nawet ciepło. Kocur spojrzał na matkę zaintrygowany tym, jak płynne były jej ruchy. Gdyby mógł coś po niej odziedziczyć, byłby to na pewno ten właśnie krok. On sam poruszał się zgrabnie, bezszelestnie. Ona szła z gracją. Nie był jej biologicznym dzieckiem, ale czasami zauważał ich podobieństwa.
— Czujesz coś? — Zatrzymała się i spojrzała na młodszego. Ten otworzył pysk i zawęszył.
— Mysz. Nie tak dawno temu. Jeszcze można ją wytropić — odpowiedział, na co kotka skinęła.
— W takim razie do roboty. — Na jej słowa od razu skierował się w stronę zapachu, kucnął i zaczął poszukiwania myszy. Długo mu nie zajęło, znalazł ją podgryzającą nasionko pod drzewem. W bezruchu obserwował istotkę, a gdy nadszedł dobry moment, wyskoczył, zatapiając zęby w ofierze. Podniósł się i spojrzał z nutką dumy na złapaną zwierzynę. Jego matka podeszła do niego.
<Makowy Nów?>
[449 słów]
[przyznano 9%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz