Dosyć długo wahała się nad wejściem do wody. Wpatrywała się w taflę rzeki jak w najgorszego wroga, tego najbardziej zdradliwego, kapryśnego i nieobliczalnego. Niewiele się myliła, zważywszy na to, ile ów żywioł wyrządził im ostatnio szkód.
Wciągnęła ze świstem powietrze przez zaciśnięty pysk, podnosząc wzrok. Przez wysokie trzciny nawet nie widać było przemieszczających się na wyspie sylwetek kotów. Powinna wykorzystać ten moment, bo skoro tylu wojowników było tam obecnych, należało pokazać się z jak najlepszej strony.
Będąc szczera, nie miała już wiele sił i chęci. Pierwotna werwa i zapał dawno z niej uleciały. Zadania wydawały się schematyczne, nużyło ją równie tak samo, jak jej własne towarzystwo. Samotność miała swoje wady, ale nie była w stanie wskazać też kotów, przy których chciałoby się otworzyć pysk na dłużej. Doceniała towarzystwo cichej i spokojnej Świtezianki, ale i potrafiła znieść pogodność i otwartość Śnieżnej Mordki. Było w niej coś pozytywnego, tak, jak i w Porywistym Sztormie i Rysim Borze. Do tej czwórki przywykła najbardziej ostatnimi czasy, co nie zmieniało faktu, że w jej przypadku ciężko było mówić o jakiejkolwiek sympatii. Po prostu tolerowała ich bardziej niż resztę klanowego przybytku.
Zrobiła w końcu pierwszy krok, przed którym tak długo się wahała. Znowu dała się zamoczyć, znowu popłynęła, ledwo co przemieszczając się w wodzie. W nagłym stresie zapomniała, jak poruszać łapami i niemalże zastygła w miejscu. Na jej szczęście, nikt nie był tego świadkiem, a przynajmniej nikogo nie zaobserwowała w swoim otoczeniu po dotarciu na brzeg wyspy.
Po raz kolejny czuła ciężar od własnego futra przesiąkniętego cieczą. Gdy słyszała, jak inni rozmawiają z zachwytem o wodzie, krzywiła się wewnętrznie. Co w tym miało być przyjemnego? Wszystko się lepiło, śmierdziało i przeszkadzało.
Na początku chciała wykazać się odrobiną pozornej uprzejmości i zaoferować pomoc tym, którzy siłowali się z większymi gałęziami. Wydawało się, że choć każdego dnia ktoś wynosił je ogromnymi ilościami, to i tak nie ubywało ani jednej.
Zdecydowała się więc postawić na odrobinę perfekcjonizmu, chociażby w tej dziedzinie, bo do plecenia posłań nie miała nic, nawet szacunku. Zajęła się zbieraniem drobnych gałązek, które wciąż były rozsypane po terenach legowisk. Ciągnęła w pysku suchy kawałek krzewu, a jej ogon zamiatał sypiące się liście. Zapewne wykorzystałaby je do stworzenia posłań, gdyby tylko chciało jej się akurat robić coś tak czasochłonne i nieefektywnego w jej wydaniu.
W innej części terenu dostrzegła Borówkową Słodycz, również zmagającą się z ruinami legowisk. Biała zabrała się za zdecydowanie większy odłam sumaka, co w porównaniu z jej drobną sylwetką budziło podziw, do którego Latająca Ryba rzecz jasna na głos by się nie przyznała. Fakt, że w ogóle taka myśl zaistniała w jej głowie, był do niej wystarczająco niepodobny.
By nie czuć się zbyt bierną, przystąpiła do dalszego oczyszczania terenu. Rozgrzebując resztki po starych legowiskach, wyciągała z nich co cenniejsze elementy, które można było ponownie wykorzystać. Wszystko, co się już nie nadawało, wynosiła na kraniec wyspy, gdzie rosła imponująca sterta porzuconych szczątków.
Skoro okolica była już względnie oczyszczona, można było pomyśleć o poznajdywaniu materiałów na nowe legowiska. Przechadzała się po wyspie, śledząc wzrokiem to, co też rzeka wypluła na brzeg i analizując, czy pośród tego znajdzie się coś użytecznego. Nie odkrywając jednak nic ciekawego, z niesmakiem stwierdziła, że nastał moment, by znów przeprawić się na drugą stronę cieku.
Powzdychała chwilę do Klanu Gwiazdy, prosząc o siły i spokój natury, a potem z trudem, mając już zwyczajnie przesyt, ostrożnie postąpiła parę kroków naprzód, aż przestała czuć grunt pod łapami.
Tym razem poszło odrobinę sprawniej. Tylko dlatego, że miała już dość własnego panikowania. Dopłynęła na drugi brzeg, obrzucając teren chłodnym, ale analitycznym spojrzeniem. Szukała czegoś przydatnego.
To wszystko naprawdę zaczynało wydawać jej się mozolne. Ciągle robiła to samo, zbierała te samo, a słów pochwał, na jakie liczyła, wcale nie napływało. Wręcz kopnęła ze złością suchszą gałąź, uznając ją za zbędną w jej pracach.
Może mech? Nie, mchu już nabrali co niemiara. Leżące na ziemi gałęzie wyglądały dość solidne i z pewnością mogły się nadać, ale sama nie dałaby rady przepłynąć z nimi na wyspę. A nie było szans, żeby prosiła kogokolwiek o pomoc.
Trzciny było pełno wokół obozu, więc nie było sensu ich tu zbierać. Natomiast jej uwagę skupił rozłożysty ostrokrzew, wciąż żywy pomimo Pory Opadających Liści. Jego liście z pewnością świetnie wypełnią luki w ścianach legowisk, a pozostałości będzie można użyć do posłań. Z zadowoleniem oparła się łapami o wyższą gałązkę, a następnie, z najwyższym stopniem ostrożności, zębami złapała za fragment łodygi. Zeszło jej chwilę, ale w końcu roślina uległa. Z triumfalnym błyskiem w oku, chwyciła wszelkie zdobycze i ruszyła z powrotem do obozu.
Wykonane zadania:
– Zebranie budulca na nowe legowiska
– Wyniesienie połamanych krzewów, gałęzi i innych zniszczonych elementów legowisk
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Znajdki w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Znajdki w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz