Zgromadzenie od początku zapowiadało się niezbyt dobrze. Ruszyła nocą wraz z resztą klanu, na to dziwne spotkanie, o którym kiedyś opowiadała jej kuzynka. Niby wojowniczka opowiadała jej, że spotkała na nim dużo ciekawych kotów, jednak Gąska nie pałała takim entuzjazmem jak ona. Klan Nocy na czele z Mglistą Gwiazdą dotarł na wyspę, która nie wyglądała zbyt miło. Zdecydowanie wyobrażała sobie ją inaczej. Wmieszała się w tłum kotów, starając się znaleźć kogoś, kto przyciągnąłby jej wzrok. Chciała poznać kogoś, kto zaciekawi ją i wszystko szło dobrze, póki nie usłyszała głosu swojej własnej siostry.
- Kotewko, Pianko, Gąsko! Kuzynka Kawcze Serce was woła! - Krzyknęła głośno Wir, a wywołało to u ciemnej kocicy gniew. Jak ta śmiała ich wołać po kocięcych imionach?! I to jeszcze przy nieznanych jej kotach, którzy pochodzili z każdego klanu lub Owocowego Lasu. Wstyd! A co jeśli zapamiętają to i będą mieli takie zdanie o niej do końca życia?! Nie mogła na to pozwolić! Wbiła w siostrę zły wzrok i podeszła do niej.
- Tuptająca Łapo, a nie Gąsko. - Poprawiła siostrę. - Wbij sobie to sobie do tej pustej głowy.
Niedługo po niej, pojawiła się też Kotewka i Pianka. Widać, że krzyk Wir zadziałał, jednak dalej jej się nie podobał.
- Tak jest krócej i szybciej. - Stwierdziła Wirująca Łapa. - Tuptająca Łapo. - Przedrzeźniła siostrę, na co ta tylko prychnęła. Tej kotce nie można było niczego wbić do głowy!
- Wir… Nie dokuczaj siostrze. - Powiedziała cicho wojowniczka, która stała blisko nich, jednak niestety Gąska nie usłyszała jej.
- Oh, na pewno chcesz się w to bawić? - Powiedziała kocica, po czym łapą zasłoniła pysk siostry. - Nie wiedziałam, że kociaki chodzą na zebranie klanów Wirze.
Czarna kotka tylko obróciła oczyma na słowa Kawki, a gdy Tuptająca Łapa zasłoniła jej pyszczek, ta bezceremonialnie polizała jej łapę. Gąska była zdziwiona jej zachowaniem i szybko wytarła łapę w jej futro.
- Ew! Jesteś obrzydliwa Wir! - Syknęła do siostry. - Powinnaś wrócić do żłobka i nauczyć się manier albo powiem o tym mamie!
Niestety kotka nie przejęła się jej słowami, co nie uspokoiło ją, a wręcz przeciwnie. W międzyczasie ich kuzynka rozdała im piórka, które niby miały przynosić im szczęście. Jak coś nosiły ptaki, mogło im przynieść szczęście?
- Przestańcie się kłócić, wszystkie wasze imiona są bardzo ładne... - Wymamrotała liliowa kocica, która stała przy nich, a następnie spojrzała tylko na Gąskę, dodając. - I przecież te dziecięce nadała nam nasza mama. - Tuptająca Łapa zły wzrok przerzuciła na drugą siostrę, która postanowiła wtrącić się do ich kłótni.
- Spieniona Łapo, nie wtrącaj się. To Wirująca Łapa musi się nauczyć porządku, a nie udawać, że dalej jest głupim kociakiem! - Powiedziała. - Wiek do czegoś zobowiązuje. - Tu na chwilę przerwała. - I co zmienia to, że mama je nam nadała? Każdemu kocięciu matka nadaje imię, ale to nie zmienia tego, że po tym, jak kocię mianują na ucznia, to trzeba jego nie szanować i zwracać się do niego starym imieniem! - Spojrzała zła na Kawcze Serce, a później na Wirującą Łapę. Ta uczennica nie była warta jej czasu, a Kawcze Serce nie reagowała na to, co ta robiła, bo była to jej kochana uczennica. Przewróciła oczami, a jej wzrok padł ponownie na Spienioną Łapę. - Chodź Spieniona Łapo. Dajmy kuzynce wychwalać swoją uczennicę, a nas ignorować. Z pewnością znajdziemy coś lepszego do roboty.
Pianka spojrzała na nią, a następnie na jej siostrę i kuzynkę, aż w końcu wróciła wzrokiem na Gąskę. Kiwnęła głową na jej słowa, co tylko sprawiło, że ta się uśmiechnęła. Wreszcie ktoś mądry w tej rodzinie!
- Dobrze, chodź się przejść. - Odpowiedziała i ruszyła przed siebie. Nie znała kotów z innych klanów, a znane jej pyszczki gdzieś rozpłynęły się w tłumie, dlatego nie obrała żadnego konkretnego kierunku. - Nigdy nie widziałam tak dużego zbiorowiska kotów. To dziwne, że teraz siedzimy tutaj razem, a na następny dzień będziemy strzec przed tymi wszystkimi kotami naszych granic…
Czarno-biała uczennica ruszyła za nią, przyczepiając się do jej boku. Mimo iż nie miała ona czarnego futra, to miała najwięcej szarych komórek ze wszystkich jej sióstr.
- Każdy kot reprezentuje swój klan. Musi być ich tu masa, jeśli wszystkie cztery klany i Owocowy Las przyszły na zgromadzenie. - Powiedziała Gąska. - Niestety, tylko raz na długi czas mamy zebranie, w którym wszystkie klany muszą zachować pokój pomiędzy sobą. Ktoś, kto to wymyślił, musiał z pewnością wziąć jakieś zioła przed tym, prawda?
Liliowa kocica zachichotała, słysząc ostatnie słowa siostry. Nie wpadłaby na to, co ona, ale jeśli nad tym pomyśleć, to zgromadzenie brzmiało dla niej na tyle absurdalnie, że nie zdziwiłaby się, gdyby tak właśnie było.
- W sumie to możesz mieć rację. - Stwierdziła, kiwając głową, a po chwili dodała. - Chociaż myślałam, że będzie tu bardziej poważnie... ledwo słyszę, co mówię liderzy, taki tu chaos. Może jednak zawieranie przyjaźni między klanowych nie jest aż takie trudne, skoro tyle kotów rozmawia ze sobą?
Musiała przemyśleć słowa jej towarzyszki. Niby znajomości między klanowe brzmiały dobrze, ale podczas starć i poza zgromadzeniami, nie brzmiało to już tak dobrze. Wzrok przerzuciła na Sroczy Lot, która siedziała przy skale przywódcy, jednak szybko wróciła nim na Spienioną Łapę.
- Nawet nie są one co księżyc, a tylko co kilka. Tak bardzo nieregularnie. Nikt normalny nie mógł to wymyślić. Chodź poznać kogoś nowego! Może jakiegoś ucznia!
Po tych słowach dwójka kotek ruszyła przed siebie, z zamiarem poznania kogoś nowego i może nawet kogoś z innego klanu. Nie musiały długo czekać, bo po dłuższej chwili jakaś czekoladowa kotka podeszła do nich. Wyglądała inaczej niż inne koty, które poznała, a nawet chodziła jakoś inaczej. Jakby nie widziała na jedno oko. Oczy Pianki błysnęły, gdy zauważyła ona tę przedziwną kotkę. Kątem oka spojrzała na Gąskę, jednak szybko wróciła nim na nieznajomą.
- Witajcie! - Oznajmiła nieznajoma, przekrzywiając głowę.
- Cześć! - Przywitała się liliowa uczennica z uśmiechem.
- Witaj! - Odezwała się wreszcie ciemna kocica. - Jestem Tuptająca Łapa, a to jest moja piękna siostra Spieniona Łapa. Reprezentujemy Klan Nocy tej nocy. A ty jak się zwiesz? Z jakiego klanu jesteś? - Kątem oka zauważyła, że jej siostra zarumieniła się, gdy usłyszała te słowa. Na ten widok Gąska się lekko uśmiechnęła pod nosem. Na pysku nieznajomej, również pojawił się uśmiech.
- Bardzo mi miło! Ja, eee… - Tu przerwała na chwilę. - Nazywam się...Uroo...czusia Łapusia? - Oznajmiła ciszej niż wcześniej, jednak po tym jej głos wrócił do normalnej głośności. - I jestem z Klanu Klifu.
- Uroczusia Łapusia? - Powtórzyła po niej Spieniona Łapa, przekrzywiając głowę. - Bardzo ładne imię! Urocze!
Imię kotki obijało się jej o uszy, a to, że pochodziła z Klanu Klifu, było dobrą informacją. Tym bardziej zważając na to, co ich przywódczyni mówiła o tych słodkich imionach. Z tego, co ogłosiła wcześniej, to wszyscy klifiacy musieli cierpieć przez te słodziutkie imiona, bo coś jej się w głowie poprzewracało. Nagle zauważyła, że Sroczy Lot zeskoczyła ze skały przywódców i zaczęła gdzieś iść. Cicho westchnęła i kontynuowała rozmowę dalej z kocicą z Klanu Klifu.
- Miło Cię poznać! Twoje imię wydaje się takie dziwne.... Nie, niedziwne. Wyjątkowe! Jak tam u was jest w tym Klanie Klifu, bo dużo do mnie informacji, a bardziej plotek, dotarło o was.
- Naprawdę? - Spytała zaskoczona Uroczusia Łapusia.. - Myślałam, że będziecie się ze mnie śmiać… Nasza nowa przywódczyni nam na takie zmieniła. Mówi, że są bardziej urocze i mniej groźne.
- Nie musisz mieć groźnego imienia, żeby być dobrym wojownikiem i członkiem klanu. - Odezwała się po chwili Pianka. - Spieniona Łapusia. - Wymamrotała bardziej do siebie.
Mimo iż zmiany wydawały się czarno-białej dziwne i śmieszne, to nie zamierzała tego mówić na głos. Znajomość z Uroczusią Łapusią mogła w późniejszym czasie dużo zmienić. Niektóre rzeczy warto przemilczeć. Zawsze warto mieć znajomych pośród wrogów, prawda?
- Spieniona Łapa ma racje. Nawet jeśli brzmi to zbyt uroczo, to nie definiuje tego, jaka ty jesteś. Twe imię naprawdę nic nie znaczy. - Jej słowa może i brzmiały dobrze, jednak ta nie wierzyła w to i sama udowodniła to podczas swojej małej kłótni z Wir na początku zgromadzenia. - Nie widzę tego, żeby w Klanie Nocy zaszła podobna zmiana. Mglista Gwiazda na pewno nie pozwoli, aby takie coś weszło w życie. - Kontynuowała z przekonaniem w swym głosie. Przywódczyni Klanu Nocy nie była tak głupia, jak Aksamitna Gwiazdeczka.
- Naprawdę? - Spytała czekoladowa, unosząc uszka. - To wspaniale! - Tu nastała chwila ciszy, którą ta poświęciła na przemyślenie słów rozmówczyni. - Sądzę, że to tylko pomysł Aksamitnej Gwiazdeczki. - Dziwnie słyszało się imię przywódczyni, które powinno budzić respekt, a powodowało zupełnie coś odwrotnego.
- Skoro masz tak na imię, to też jesteś uczennicą, prawda? - Dopytała Pianka. Z tymi zwyczajami w Klanie Klifu to nie mogła być tego pewna. - Naprawdę bawicie się w berka na treningach? U nas raczej nie ma takich rzeczy. - Była naprawdę ciekawa tego, jakie były jeszcze różnice pomiędzy ich klanami.
- Jeśli ma Łapa lub tam Łapusia, to z pewnością musi być uczennicą. Chyba tego wam wasza przywódczyni nie zmieniała, prawda? - Dopytała kocica. Zabawa w berka na treningach to było coś, co Gąska uważała za zbyt dziecinne. To przecież kociaki bawiły się w takie rzeczy, a nie wojownicy czy uczniowie. - Raczej? Na pewno nie ma u nas takich rzeczy. Jeśli poświęcacie czas na zabawy w berka, to kiedy macie czas na prawdziwe treningi?
- Tak, jestem uczennicą. - Oznajmiła Uroczusia Łapusia, rozwiewając wątpliwości dwóch sióstr. - Tak, bawimy się. Sądzę, że pomoże nam to w koordynacji ruchowej. W końcu ucieczka i umiejętność unikania innego kota, a także zobaczenia go w odpowiednim momencie jest bardzo przydatna prawda?
- Hmmm, na pewno jest powód, dla którego wasza liderka wprowadziła takie zmiany. - Stwierdziła liliowa uczennica, po wysłuchaniu jej nowej koleżanki. - Ale co jeśli zaatakuje cię jakiś drapieżnik? Oh, Klanie Gwiazdy, nie mówię, że tak się stanie, nic z tych rzeczy! Życzę ci samych pomyślnych łowów... bez żadnych spotkań z borsukami… - Nagle Spieniona Łapa zamilkła i wzrokiem poleciała gdzieś w bok. Coś się działo, jednak Gąska nie wiedziała co.
- Prawdą jest, że zabawy uczą, tego zaprzeczyć nie mogę, jednak więcej kot się nauczy, gdy będzie trenował, a nie bawił się. Przynosi to szybsze i lepsze skutki. - Powiedziała Gąska, a przynajmniej powtórzyła coś, co kiedyś przypadkiem usłyszała. - Patrząc na waszą przywódczynię, nie mogę stwierdzić, że jest ona dobrą przywódczynią jak Mglista Gwiazda. Marnuje wasz cenny czas i zmienia wasze piękne imiona na jakieś dziwne. Mam rację, prawda?
- Tak... - Powiedziała niepewnie uczennica z innego klanu. - Ja...mam jeszcze pewien problem, którego jeszcze nie rozwiązałam i byłoby trochę ciężko mi walczyć.
Liliowa kocica nieco szerzej otworzyła oczy, patrząc między Gąską a kotką. Nie była pewna czy mądrym pomysłem było rozmawiać niedobrze o przywódcy czyjegoś klanu, kiedy ta przywódczyni jest tak blisko nich, a wszędzie dookoła siedzą jej wojownicy.
- Mglista Gwiazda jest świetną przywódczynią. - Postawiła w końcu na dość neutralne stwierdzenie, wypinając dumnie pierś. - Klan Nocy ma się z nią bardzo dobrze, a… - Zanim zdążyła dokończyć myśl, usłyszała jakieś zamieszanie. Rozejrzała się dookoła, po kotach i po skale z przywódcami. - Też słyszeliście jakieś krzyki? - Spytała, najbardziej swoją siostrę, na której utkwiła wzrok. Gąska zawsze miała oczy dookoła głowy.
Coś się działo i czarno-biała była tego świadoma. Szybko przeskanowała wzrokiem wyspę, aby swój wzrok zatrzymać na małej, czarnej kulce futra, która zmierzała w stronę skały przywódców, a dokładniej w stronę Szakalej Gwiazdy. Na jej pysku pojawił się lekki uśmiech, widząc, że będzie to duże przedstawienie, które będzie miała okazję oglądać.
- Tak Spieniona Łapo... - Powiedziała ciemna uczennica, nie odrywając wzroku od kocicy. - Coś się dzieje i może być coś wartego naszej uwagi. Spójrzcie tylko na skałę przywódców.
Po tych słowach wzrok pozostałych kocic padł w to samo miejsce, w którym był jej wzrok. Złota przywódczyni wydarła się bardziej niż Wzburzony Potok, kiedy ujrzała Sarni Tupot w żłobku. Jej złość była skierowana na ciemną kocicę, która wyglądała na wystraszoną. Pierwsze jej zgromadzenie i już działy się ciekawe rzeczy. Niedługo po słowach przywódczyni, kocica wyszła z wyspy z dwójką wojowników. Dwie nie czarne uczennice miały wlepiony wzrok w ten obrazek, nawet nie mogąc wydusić z siebie słowa. Najwyżej te dwie nie spodziewały się takiego obrotu spraw.
- Widać, że niektórzy muszą kochać, przekraczać pewne granice, a później bać się konsekwencji swych czynów. - Przerwała wreszcie ciszę Tuptająca Łapa, a wzrok dwóch kocic padł na nią. - Innego wytłumaczenia tej sytuacji nie mogę znaleźć, a wróżyć z łap jeszcze nie umiem, aby znać szczegóły. - Zaśmiała się cicho na własny żart, a gdy zauważyła, że Mglista Gwiazda postanowiła powoli zbierać klan do odejścia, to walnęła lekko siostrę łapą. - Czas niestety zakończyć to miłe spotkanie, bo niestety czas wracać na własną ziemię. Oby do zobaczenia Uroczusia Łapusio.
Po tych słowach, z pyska jej siostry wyleciało podobne pożegnanie, a obie odeszły od uczennicy z Klanu Klifu. To zebranie mogła uważać za udane i to bardzo. Spędziła więcej czasu ze swoją ulubioną siostrą, poznała kogoś nowego i zdobyła pióro od Kawczego Serca. Chociaż tę ostatnią rzecz Gąska nie mogła zaliczyć do tych dobrych.
[2067 słów]
[Przyznano 40%]