— Nie chodzi o mnie. Wątpię, że ktoś się mną zainteresuje. Tutaj rozchodzi się o moją mentorkę. Miałyśmy dziś wyjść na wieczorne polowanie, a wiesz, jak uwielbiam spędzać z nią czas! — Miauknęła koteczka, a na wspomnienie kotki, która jest dla niej jak matka, uśmiechnęła się ciepło. Szybko jednak ten uśmiech znikł. — Ale na kolację przyłączył się do nas jeden ze starszych, Oliwkowy Szkwał. Wiesz, ten bez łapy, liliowy kocur. Przez cały czas kręcił z moją mentorką! A ona nie chciała okazywać mu braku szacunku, więc nie powiedziała mu wprost, by sobie poszedł. I zanim się obejrzałam, było już za późno, żeby gdzieś wyjść! — Burknęła uczennica, przejeżdżając pazurami po kamiennej podłodze.
Zaćmiona Łapa zamrugała parę razy, po czym nastroszyła futro na karku. Zdawało się, że jej również nie podobało się zachowanie kocura, ale z jakiego powodu? Tego Pietruszkowa Łapa nie wiedziała.
— To okropne! Melodyjny Trel powinna od razu powiedzieć mu, że wychodzicie, ale faktycznie, ten mógłby mieć problem o brak szacunku. — Westchnęła uczennica medyka. — Pewnie dalej będzie zaczepiał twoją mentorkę. — Stwierdziła i spojrzała na koleżankę zmieszana.
Pietruszkowa Łapa aż zakryła pyszczek łapą na taką spekulację.
— Mam nadzieję, że nie! Lepiej by było, gdyby zniknął! — Miauknęła nagle załamana pręguska. Ogon jej się nastroszył na myśl o tym, że Melodyjny Trel już nigdzie z nią nie wyjdzie, bo liliowy kocur będzie ją męczył!
Starsza uczennica zerknęła na rudo-czarną kotkę, której ogon zdawał się machać z ekscytacji. Czyżby ta wpadła na jakiś pomysł?
<Zaćmiona Łapo?>
[250 słów do treningu medyka]
[przyznano 6%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz