- Nuhh. Rysia Łapo, chrapiesz tak, że w całym obozie cię słychać! - Mruknął Miodowa Łapa. Zmarszczyłam brwi.
- Dobry uczeń to wyspany uczeń, pamiętasz? - Powiedziałam. Przewróciłam się na drugi bok legowiska, by słońce nie świeciło mi w oczy.
- Zbierajcie się! - Usłyszałam.
- Śpicie do późna, a każdy w klanie coś robi! - Mruknął inny głos. Wstałam i mrugnęłam kilka razy. Gronostajowy Taniec i Borsucza Puszcza stali u progu legowiska uczniów. Machnęłam łapą w stronę brata, zadałam mu lekkie uderzenie, żeby oprzytomniał. Miodowa Łapa zdezorientowany wstał i zaczął się rozglądać. Rozciągnęłam się i przecisnęłam się pomiędzy wojownikami. Zaczęłam wdychać świeże powietrze, zaraz po tym szybko przysiadłam i zaczęłam wylizywać rozczochrane futro. Kiedy byłam gotowa, odczekałam chwilę.
- Musimy iść?! - Lamentował Miodowa Łapa. Trójka kotów wyszła z legowiska, a Gronostajowy Taniec ogonem zasygnalizował wyjście z obozu. Kiedy doszliśmy do polany, usiadłam.
- Co będziemy robić? - Spytałam.
- Dobrze, że pytasz, Rysia Łapo! Zatem dziś wykonamy wszelkie sprawności obowiązujące u nas w klanie! - Powiedział mój mentor.
- Żarty jakieś?! To nam zajmie cały dzień!! - Wykrzyknął zbulwersowany Miodowa Łapa. Borsucza Puszcza pacnęła go w głowę.
- Nie myślcie o tym, jak o treningu, tylko wyzwaniu! - Mruknęła wojowniczka.
- To znaczy?- Powiedziałam.
- Zobaczymy, kto z was jest lepszy w walce, nawigacji w tunelach i wspinaczce na drzewa! - Powiedział Gronostajowy Taniec. Podekscytowałam się. Będę miała szansę zmierzyć się z moim bratem! To nie jest nic specjalnego, ale postaram się wygrać!
- Dobrze, zatem chodźcie! Pora na pierwsze wyzwanie! - Mruknęła Borsucza Puszcza. Kiwnęliśmy głowami i poszliśmy za kotką.
- Wasze pierwsze zadanie to nawigacja w tunelach! Mam nadzieję, że wam się uda. - Powiedział kremowy kocur.
‘’Ha! Nawigacja w tunelach! Banał, tyle miałam treningów, że znam je jak własna łapa! ‘’ -pomyślałam.
- Dobrze! Zamknijcie oczy, wprowadzimy was do tuneli, a waszym zadaniem jest się z nich wydostać. - Mruknęła Borsucza Pusza. Kiwnęliśmy głowami i zamknęliśmy oczy. Poczułam, jak Gronostajowy Taniec, pchnął mnie do przodu. Niepewnie stawiałam pierwsze kroki, ale później szło mi już gładko. Kiedy nie czułam już uścisku mentora, otworzyłam oczy.
- Zaczynajcie! - Usłyszałam krzyki. Czyli nie zaprowadzili nas daleko. Wciąż ich słychać! Dobrze, teraz stąd wyjść przed Miodową Łapą. Ziemia była wyjątkowo wilgotna, podobało mi się to. Skupiłam się i zaczęłam wąchać powietrze, miałam nadzieję, że poczuję zapach mentora. Wyczułam jedynie słaby zapach, jakby kocur był tu wczoraj. Machnęłam ogonem i poszłam naprzód. Muszę być lepsza! Zwłaszcza od mojego brata. Skręciłam w lewo, z moją determinacją pobiegłam. Zza ściany dobiegały ciche dźwięki. Jakby kota? To na pewno oni! Zadowolona i pewna swojej wygranej, biegłam dalej.
- Ciekawe, kiedy wyjdą. - Usłyszałam głos Borsuczej Puszczy.
- Zaczynajcie! - Usłyszałam krzyki. Czyli nie zaprowadzili nas daleko. Wciąż ich słychać! Dobrze, teraz stąd wyjść przed Miodową Łapą. Ziemia była wyjątkowo wilgotna, podobało mi się to. Skupiłam się i zaczęłam wąchać powietrze, miałam nadzieję, że poczuję zapach mentora. Wyczułam jedynie słaby zapach, jakby kocur był tu wczoraj. Machnęłam ogonem i poszłam naprzód. Muszę być lepsza! Zwłaszcza od mojego brata. Skręciłam w lewo, z moją determinacją pobiegłam. Zza ściany dobiegały ciche dźwięki. Jakby kota? To na pewno oni! Zadowolona i pewna swojej wygranej, biegłam dalej.
- Ciekawe, kiedy wyjdą. - Usłyszałam głos Borsuczej Puszczy.
- Hej, jeżeli ktoś teraz wyjdzie, to będzie nowy rekord! - Powiedział Gronostajowy Taniec.
"Chwila! Widzę światło! To znaczy, że wygrałam!"
Zadowolona wybiegłam z tuneli.
- O wilku mowa! - Powiedział mój mentor.
- O wilku mowa! - Powiedział mój mentor.
Usiadłam na skale z nudów. Powoli zaczęły mi się zamykać oczy. Zasłoniłam ogonem pysk, żeby się zdrzemnąć. Wcale nie zauważą. Miodowa Łapa będzie łazić w tych jaskiniach do popołudnia! Jego strata. Ja na tym skorzystam.
Otworzyłam oczy. Znalazłam się w przyjemnej zatoczce, wyglądała ona bajecznie! Woda tryskała z ‘’wodospadu?’’. Sama nie wiem co to.. Mama mówiła, że takie miejsce istnieje. Wodospad zasilał rwący strumień. Podeszłam do niego i schyliłam łeb, powoli zaczęłam chłeptać. Kiedy zdusiłam pragnienie, położyłam się na ciepłej skale. Ptaki ćwierkały, koniki polne gwizdały? Sama nie wiem. Czemu takie dni nie mogą być codziennie? Zero stresu, kłócących się kotów i deszczowych dni. Skała nagle zaczęła się kruszyć, a pod nią była dziura. Nie Zgadniecie! Wleciałam do niej. Na chwilę nie wstawałam z ziemi. Kiedy jednak się obudziłam, było mi gorąco. Ledwo co otworzyłam oczy, a słońce natychmiast je oślepiło. Pisnęłam. Wstałam i popatrzyłam się w dół. Upewniłam się, że słońce nie będzie mnie dalej prześladować. Z trudem otworzyłam oczy, szukając wody czy cienia. To było to samo miejsce! Zaczęłam rozglądać się za wodospadem! On musi gdzieś tu być! Zmrużyłam oczy i ujrzałam małe wgniecenie w ziemi. Podeszłam do niego i zamarłam. To tutaj powinna być woda! Co za potwór może ją tak wysuszyć. Przeszłam tak jeszcze kilka kroków i zobaczyłam małe drzewko. Bez wahania popędziłam do przodu. Zadowolona z jakiegoś cienia, położyłam się pod drzewem i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam strasznie zimne powietrze. Otworzyłam oczy i zobaczyłam mnóstwo drzew. Piękne ogniste barwy owijały ich gałęzie. Pora opadających liści jest przepiękna! Kiedy zobaczyłam malutkie jeziorko popędziłam do niego. Poczułam dziwne pragnienie. I to nie takie fajne pragnienie. Schyliłam łeb i zaczęłam pić. Woda była zimna, kłuła mój język. Jednak chciało mi się pić, a innej wody nie było w pobliżu. Mam nadzieję, że ten sen się już skończy. Wręcz o tym marzyłam! Nie marnowałam czasu i poszłam do lasu. Drzewa jakby odrosły? Dziwne, wcześniej było tylko jedno. Zaczęłam wąchać powietrze, dopóki nie wyczułam zwierzyny. Przysiadłam i zaczęłam rozglądać się za zwierzyną. Przed moimi oczami przebiegła malutka istota. Z prędkością światła! Zadowolona zaczęłam biec za stworzeniem. Czy to królik? Może nornica! Właśnie mam na nie ochotę! Kiedy miałam złapać zwierzynę, ktoś zaczął mnie szturchać.
- Rysia Łapo! Rysia Łapo obudź się - Usłyszałam. Otworzyłam oczy i ziewnęłam.
- Rysia Łapo! Rysia Łapo obudź się - Usłyszałam. Otworzyłam oczy i ziewnęłam.
- Wygrałaś.. Heh - Powiedział Miodowa Łapa. Pokiwałam głową i zaczęłam myć sobie futro.
- Dobrze! Gratulujemy Rysiej Łapie, bo jako pierwsza wydostała się z tuneli! - Mruknęła Borsucza Puszcza. Na moim pyszczku pojawił się uśmiech. Pierwsza konkurencja wygrana, zostały dwie!
- Teraz wspinamy się na drzewa! - Krzyknął Miodowa Łapa. Gronostajowy Taniec kiwnął głową.
- Zatem ruszajmy! - Mruknął kremowy kocur. We czwórkę ruszyliśmy do lasu. Podekscytowana wyprzedziłam koty, zatrzymałam się koło drzew.
- Teraz wspinamy się na drzewa! - Krzyknął Miodowa Łapa. Gronostajowy Taniec kiwnął głową.
- Zatem ruszajmy! - Mruknął kremowy kocur. We czwórkę ruszyliśmy do lasu. Podekscytowana wyprzedziłam koty, zatrzymałam się koło drzew.
- Te będą dobre? - Spytałam. Wojownicy przytaknęli, ustawiłam się przy jednym drzewie gotowa do wspinaczki.
- Ustawcie się! Kto pierwszy wejdzie i zejdzie z drzewa, wygrywa!
Machnęłam kilka razy ogonem. Miodowa Łapa ustawił się przy drzewie obok.
- Gotowi.. Start! - Krzyknął Gronostajowy Taniec.
- Gotowi.. Start! - Krzyknął Gronostajowy Taniec.
Wysunęłam pazury i zaczęłam się wspinać. Mój rywal był o de mnie zdecydowanie szybszy. Jego przeklęte łapy! Przegram i wyjdę na pośmiewisko! Kiedy dotarłam na szczyt drzewa, Miodowa Łapa już schodził, załamana w pośpiechu zaczęłam schodzić. Jednak to na nic, kiedy dotarłam na dół, uczeń patrzył się z uśmiechem na mnie. W następnej konkurencji zerwę ci ten uśmieszek z twarzy!
- Wygrywa Miodowa Łapa! - Mruknęła Borsucza Puszcza.
- Od razu przejdziemy do ostatniej konkurencji! Czyli walki! Ustawcie się na miejsca! - Powiedziała wojowniczka.
- Możemy trochę odpocząć? - Mruknął Miodowa Łapa.
- Właśnie powalczymy jutro! - Powiedziałam. Wojownicy spojrzeli się na siebie i przytaknęli. Nie czekając, pomknęłam do obozu.
Księżyc pojawił się na niebie. Zmęczona rozciągnęłam się i położyłam w swoim legowisku. Nie pospałam jednak długo, cały czas napadało mnie, żeby wyjść do lasu. Cicho wstałam i wyszłam z legowiska. Kiepsko by było, gdyby mnie teraz ktoś przyłapał. Bezszelestnie wyszłam z obozu. Pobiegłam, gdzie pieprz rośnie, sama nie wiem po co. Biegłam co sił, by dotrzeć gdziekolwiek. Chciałam na chwilę nie przebywać w pobliżu innych kotów. Zdyszana na chwilę kucnęłam, aby zaraz biec dalej. Ruszyłam z miejsca, jakby to był maraton. Wspięłam się na drzewo, kiedy już położyłam się, na jednej z gałęzi usłyszałam dziwny dźwięk. Nie poruszyło mnie to, ale zaraz po odgłosach z wysokiej trawy wyłonił się królik. A zaraz za nim ruda kotka. Jak ona śmie wchodzić na nasze terytorium! Teraz ten królik jest nasz! Napięłam mięśnie i zeskoczyłam prosto na nią. Zdezorientowana ruda krzątała się na ziemi. Szybko z niej zeszłam, kotka zaczęła szukać sprawcy. Jej mina była naburmuszona. Cała czerwona. Pachniała Klanem Burzy!
- Miło mi poznać królikojada! Powiedz mi, co robisz na naszym terytorium? - Mruknęłam. Ruda nie zauważyła mnie. W międzyczasie bezszelestnie wspięłam się na drzewo, by zrobić dobre wrażenie. Położyłam się na jednej z gałęzi jak gdyby nigdy nic.
- Bu - Mruknęłam.
- Wygrywa Miodowa Łapa! - Mruknęła Borsucza Puszcza.
- Od razu przejdziemy do ostatniej konkurencji! Czyli walki! Ustawcie się na miejsca! - Powiedziała wojowniczka.
- Możemy trochę odpocząć? - Mruknął Miodowa Łapa.
- Właśnie powalczymy jutro! - Powiedziałam. Wojownicy spojrzeli się na siebie i przytaknęli. Nie czekając, pomknęłam do obozu.
***
Księżyc pojawił się na niebie. Zmęczona rozciągnęłam się i położyłam w swoim legowisku. Nie pospałam jednak długo, cały czas napadało mnie, żeby wyjść do lasu. Cicho wstałam i wyszłam z legowiska. Kiepsko by było, gdyby mnie teraz ktoś przyłapał. Bezszelestnie wyszłam z obozu. Pobiegłam, gdzie pieprz rośnie, sama nie wiem po co. Biegłam co sił, by dotrzeć gdziekolwiek. Chciałam na chwilę nie przebywać w pobliżu innych kotów. Zdyszana na chwilę kucnęłam, aby zaraz biec dalej. Ruszyłam z miejsca, jakby to był maraton. Wspięłam się na drzewo, kiedy już położyłam się, na jednej z gałęzi usłyszałam dziwny dźwięk. Nie poruszyło mnie to, ale zaraz po odgłosach z wysokiej trawy wyłonił się królik. A zaraz za nim ruda kotka. Jak ona śmie wchodzić na nasze terytorium! Teraz ten królik jest nasz! Napięłam mięśnie i zeskoczyłam prosto na nią. Zdezorientowana ruda krzątała się na ziemi. Szybko z niej zeszłam, kotka zaczęła szukać sprawcy. Jej mina była naburmuszona. Cała czerwona. Pachniała Klanem Burzy!
- Miło mi poznać królikojada! Powiedz mi, co robisz na naszym terytorium? - Mruknęłam. Ruda nie zauważyła mnie. W międzyczasie bezszelestnie wspięłam się na drzewo, by zrobić dobre wrażenie. Położyłam się na jednej z gałęzi jak gdyby nigdy nic.
- Bu - Mruknęłam.
<Nieznajoma?>
[1230 słów + nawigacja w tunelach, wspinaczka na drzewa]
[przyznano 25% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz