BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkę

W Klanie Klifu

Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?

W Klanie Nocy

Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.
Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.

W Klanie Wilka

Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.
Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).

W Owocowym Lesie

Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty


Znajdki w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)

Znajdki w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)

Zmiana pory roku już 14 września, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Plamista Łapa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Plamista Łapa. Pokaż wszystkie posty

19 lipca 2025

Od Plamistej Łapy do Cisowego Tchnienia

 Plamista łapa leżała sobie w legowisku, słuchając padającego Deszczu, gdy do legowiska weszła Lodowa sałata. 
— Plamista łapo, idź przynieś starszyźnie zdobycze. —Powiedziała jej mentorka. Plamista łapa podniosła głowę. 
— Oczywiście! — Odparła Plamista łapa. Wyszła na padający deszcz i spojrzała na stos zdobyczy. Zauważyła że zwierzyna leżąca na szczycie jest przemoczona. Podeszła więc i wyjęła dwie ryjówki ze spodu. Zaopatrzona w jedzenie poszła do legowiska starszyzny. 
— Cześć Kwitnący Kalafiorze! — miauknęła Plamista łapa. — Przyniosłam Ci zwierzynę. — Dodała po chwili. Plamista łapa położyła ryjówki przed starszą. —Czy mogę jeszcze coś dla ciebie zrobić? — Zapytała pręgowana kotka, jednak nie otrzymała odpowiedzi więc wyszła z legowiska. Deszcz uderzył ją w pysk gdy opuściła leże. Podeszła do Makowego Nowiu. 
— Makowy Nowiu, czy mogłabym pójść na polowanie? — Zapytała Plamista Łapa.
— Dobrze, tylko wróć przed zachodem słońca. — Płowa kotka szybko poszła do lasu. —Dobra gdzie jest jakaś zwierzyna? — Zapytała sama do siebie. — Może cierniste drzewo? Dobra, idę tam, jak nie będzie zwierzyny to trudno.
Poszła więc tam gdzie miała iść, deptała po liściach aż nagle...
—Auuuć! — krzyknęła z bólu. Spojrzała na łapę i dostrzegła dużo małych zadrapań. Odgarnęła liście po których szła, I zobaczyła jeża skulonego w kulkę. Do obozu doszła bez zdobyczy kulejąc,  po czym weszła do legowiska medyków.

<Cisowe Tchnienie?>



[273 słowa]

26 czerwca 2025

Od Plamistej Łapy

Przed trafieniem Lodowej Sałaty do kociarni
Lodowa Sałata stanęła pod dębem i powiedziała:
— Dziś pokażesz mi jak wspinasz się na drzewa. 
Wskazała gałęzie nad nimi.
— Oczywiście! — krzyknęła podekscytowana Plamista łapa i w ułamku sekundy znalazła się na pniu. Zadecydowała, że metoda skoku będzie najlepsza. Popatrzyła na miejsce długość lisa dalej i skoczyła. Zamiast na pień, trafiła na nisko zwisającą gałąź. Pisnęła zaskoczona i zaczęła się zsuwać. Tylne łapy już jej zwisały, ale kotka nie zamierzała spaść. Skoncentrowała się i jeszcze raz skoczyła. Tym razem wylądowała bezpiecznie na solidnym konarze.
— Jak na pierwszy raz całkiem nieźle, ale przeciwnik zorientuje się, że nad nim jesteś, jeśli przy każdym skoku będziesz robić tyle zamieszania — powiedziała Lodowa Sałata, patrząc na spadające liście. Plamista łapa syknęła z irytacją. Skąd miała wiedzieć, że liście tak łatwo oderwą się od gałęzi? Przecież do tej pory nie wspinała się na drzewa! Spojrzała na konar wyżej. I skoczyła. Wylądowała bezpiecznie i od razu skoczyła wyżej. Dotarła aż na najwyższe gałęzie. Spojrzała w dół i dostrzegła tylko dwa, opadające liście.
— I jak? — zapytała mentorkę. Ta spojrzała na liście, a później na Plamistą Łapę siedzącą na drzewie,
— Nie było źle — mruknęła. — Widzę, że nauki wspinaczki nie potrzebujesz tak dużo, wystarczy ci tylko umiejętność lżejszego skakania i trochę treningu — dodała po chwili. 
— Wracamy do obozu? — zapytała Plamista Łapa.
— Tak, zobaczymy czy pamiętasz drogę — miauknęła Lodowa Sałata. 
Uczennica skoczyła do przodu i pobiegła w stronę miejsca zamieszkania. Jej łapy zadudniły na ziemi gdy wbiegała do obozu. Spostrzegła poziomkową łapę pod legowiskiem uczniów i podeszła do niego.
— Cześć, co tam u ciebie? Jak było na tym strasznym w lesie? Bo ja się trochę bałam...— Przyznała w duchu
[416 słów + wspinaczka na drzewa]

[przyznano 8% + 5%]

03 czerwca 2025

Od Plamki (Plamistej Łapy)

Dzień był paskudny, lał deszcz zamieniając ziemię w błoto. ,,Może jutro przestanie padać?" pomyślała Plamka z nadzieją. Miała okazję to sprawdzić, gdyż słońce chyliło się już ku zachodowi. Jednak zanim poszła spać, starannie wyczyściła całe futerko. ,,Błota jest tyle że można by wybudować całe drzewo!" uznała, szarpiąc się z wyjątkowo ubrudzonym ogonem. Gdy skończyła, zwinęła się w kłębek na posłaniu i natychmiast zasnęła. Obudziła się w nocy, szturchana łapą. W pierwszym odruchu chciała jęknąć do Kremika, żeby się na nią nie pchał, ale po chwili zamrugała i ujrzała nad sobą Lodowy Omen i parę innych kotów. Poczuła że ktoś bierze ją w zęby i przestraszyła się. Wojownicy zanieśli ją do lasu, a dokładniej na polanę koło jakiś bardzo bujnych paproci. Upuścili ją, a ta odwróciła się do nich, by zapytać o co chodzi. Przez moment miała już w głowie czarne myśli, że przecież na pewno tak wyrzuca się koty z klanu. Jednak po chwili zaczęła myśleć w miarę normalnie. ,,Nie wyczułam oznaczeń granicznych klanu wilka. Jestem na ich terenie! Może to jakaś próba?" zastanawiała się w myślach. Pomyślała że nie ma co się zamartwiać. Jednak zaczynało jej robić się zimno, a błoto przyklejało jej się do łapek. Po chwili wahania podeszła do dużego krzewu i wcisnęła się pod gałęzie.
— Na na na... Deszcz pada.... — zanuciła by przerwać ciszę. Po chwili zasnęła zmęczona. Obudziła się czując jak krople wody na nią spadają. Najwyraźniej krzak nie był aż taki odpowiedni, by urządzić w nim legowisko. Nagle dostrzegła jakiś ruch w zaroślach. Za drzewem pojawiła się głową wojownika. A później reszta ciała. Wojownik nie powiedział nic, oprócz jednego słowa.
—Chodź — miauknął stanowczo.
— Co, co to w ogóle było? Dlaczego to robicie? Czy Kremika też zostawiliście gdzieś na noc?— zasypywała kocura pytaniami, jednak ten zdawał się je ignorować. W końcu weszli do obozu. Plamka zauważyła trzęsącego się Kremika. Chciała do niego podbiec i zapytać go, czy jego też gdzieś zostawili, jednak gdy była w połowie polany, Nikła Gwiazda zwołał zebranie.
— Klanie Wilka! Wiele kotów odeszło. Klan osłabł. Jednak mianując tych uczniów udowadniamy innym klanom że jesteśmy silni! Kremiku, Plamko, wystąpcie! — krzyknął przywódca. Plamka, nieco zdziwiona, podeszła do skały. Najpierw zostawiają ją samą w lesie, a później ktoś wywołuje ją przy wszystkich? To nie mogło się dobrze zakończyć.
— Kremiku, ukończyłeś 6 księżyców, jesteś gotowy by zostać uczniem. Będziesz się odtąd nazywać Poziomkowa Łapa, a twoim mentorem zostanie Kosaćcowa Grzywa — powiedziała. ,,Czyli to nasze mianowanie na uczniów!" Plamce jeszcze bardziej się pomieszało. ,,Jeśli chcieli nas mianować uczniami, to dlaczego wcześniej zostawili nas w lesie?" Myślała. Jednak jej analizę sytuacji przerwał Nikła Gwiazda.
— Od tej chwili ten uczeń, zwać się będzie Plamista Łapa, a jego mentorem zostanie Lodowa Sałata!— oznajmił kotom siedzącym na polanie. Plamista Łapa spojrzała na czekającą pod skałą kotkę. Nie wyglądała jakby miała ochotę czekać długo.

[705 słów]

[przyznano 14%]

24 maja 2025

Od Plamki (Plamistej Łapy) CD. Pustułki (Pustułkowej Łapy)

Plamka siedziała sobie spokojnie w kociarni. Obowiązkowo już wcześniej zapoznała się z Pszczółką, Kocanką i Pajęczynką, jednak te były na razie zbyt małe, by się z nimi bawić w coś sensownego. Ale mimo wszystko, siedzenie w ciepłym legowisku, gdy za wyjściem leżał śnieg sprawiło jej przyjemność. Przypomniała sobie, jak zaledwie kilka księżycy temu było ciepło, i gdy marzyła by spadł śnieg. Zaśmiała się cicho. I tak siedziała, aż do legowiska wpadł Pustułka i oznajmił:
­— Mroczna wizja mi powiedziała, że niedługo zostanę uczniem! — Plamka widziała że jest naprawdę szczęśliwy.
—To wspaniale! — odpowiedziała. —Ale jeśli poznasz jakieś nowe historie z życia Klanu Wilka to mnie odwiedzaj i opowiadaj! — dorzuciła jeszcze. I co dziwne, po tylu dniach wypełnionych rozmowami z Pustułką, poczuła, że jej nieśmiałość jakby się roztapiała. Zauważała, że coraz swobodniej rozmawia z czekoladowym kocurkiem, jakby w jego przypadku ktoś wyssał całą tą jej nieśmiałość.
— A tak poza tym to słyszałam, że cały czas przegrywasz w pojedynkach z Warkotkiem — powiedziała po chwili. — Co ty na to, że zrobimy na niego zasadzkę? — zapytała.
— Dobra, robimy to. — usłyszała w odpowiedzi. Gdy Warkotek wchodził sobie spokojnie do kociarni, nagle został zaatakowany. Syczał i prychał, ale w walce z dwoma kociakami nie miał szans. Gdy w końcu Plamka i Pustułka go puścili, wybiegł ze żłobka, jakby goniło go stado borsuków.
— Nie było źle, co?— zapytała plamka wciąż dysząc po ataku.
<Pustułko?>

14 maja 2025

Od Plamki do Pustułki

Stała w legowisku szarej kotki, która, jak się okazało, miała na imię Cisowe Tchnienie. "Ciekawe jak smakują te roślinki" - pomyślała, patrząc z zaciekawieniem na, jak się dowiedziała, medyczkę Klanu Wilka. Orientowała się mniej-więcej, że jest jeszcze ktoś taki jak Jarzębinowy Żar i Koperkowa Łapa. Jarzębinowego Żaru nigdy na oczy nie widziała, a Koperkową Łapę tylko przelotnie. Cisowe Tchnienie odwróciła się od ziół i przyjrzała się koteczce.
— Powiedz mi, Plamko, dobrze się czujesz? — zapytała, starannie lustrując ją wzrokiem.
— Trochę jest dziwnie — przyznała koteczka. — Nigdy nie myślałam, że zobaczę klany.
— Chodzi mi o stan fizyczny — przerwała jej szara.
— Aha. To chyba nie, jeśli nie liczyć co noc śniących mi się koszmarów — powiedziała płowa.
— To już jest poważniejszy problem. Czy koszmary nie dają ci spać? Widzisz coś albo kogoś w nich? — zapytała Cisowe Tchnienie. 
"Ciekawe dlaczego tak bardzo o to pyta? Przecież to tylko zwykłe koszmary" - pomyślała Plamka.
— Tam, w tych koszmarach, widzę jak wszyscy spadamy do rzeki — Zadrżała na tę myśl – A później coś, jakby bezcielesny głos, oznajmia mi, że to moja wina — przyznała z niechęcią koteczka.
— Często tak jest? Znaczy, że słyszysz takie coś, jakby głos krytykujący cię po potknięciach, porażkach? Nie widać tego po tobie. Wydaje się, że jesteś odważną kotką — zapytała medyczka, nadal uważnie patrząc na Plamkę.
—Dosyć często – przyznała koteczka.
— Dobrze, jakbyś nie mogła spać to nie wstydź się podejść do mnie i zapytać czy mogłabyś dostać ziarenko maku. Mogłybyśmy porozmawiać jeszcze o Kremiku? Wydaje się być dosyć niepewny i nieśmiały. Zawsze tak było czy to dlatego, że jest w innym środowisku do życia?— zagadnęła jeszcze Cisowe Tchnienie.
— Nigdy o tym nie myślałam, jestem do tego przyzwyczajona, ale jak tak teraz pytasz, to rzeczywiście odkąd pamiętam to tak się zachowywał.
— Dziękuję, Plamko jesteś wolna. Wracaj prędziutko do żłobka — oznajmiła starsza kotka. Oczywiście Plamka poleciała, jakby miała skrzydła do żłobka. Usiadła pod ścianą, bo i tak nie miała co robić. Patrzyła na Warkotka i Kruka, jak kotłują się na mchu. Pustułki nigdzie nie było widać, ale chwilę później zjawił się w polu jej widzenia. Siadł sobie i obserwował z zaciekawieniem walkę braci. Gdy oderwał wzrok od Kruka, który triumfalnie przycisnął Warkotka do ziemi, zauważył siedzącą nieopodal Plamkę i podszedł do niej.
— Chciałabyś posłuchać o historii Klanie Wilka? – zapytał.
— Czemu nie, może to jest interesujące? — powiedziała płowa, uznając w duchu, że słuchanie o historii miejsca, w którym się znajduje, będzie ciekawsze niż siedzenie pod ścianą. 
I Pustułka zaczął mówić. Opowiadał o założeniu klanu i Mrocznej gwieździe. Koteczce czas płynął szybciej niż kiedykolwiek, a gdy Pustułka skończył, okazało się, że trzeba już jeść i iść spać. Plamka zjadła mysz razem ze swoim nowo poznanym kolegą. "To był dobry dzień" - pomyślała zanim zasnęła. Następnego ranka, po zjedzeniu posiłku, podeszła do Pustułki i zapytała:
— Pustułko, mógłbyś opowiedzieć mi jeszcze o przeszłości Klanu Wilka? Wczoraj było cudownie słuchać opowiadanej przez ciebie historii.
<Pustułko?>

20 kwietnia 2025

Od Plamki do Kremika

Było jej potwornie gorąco, a do tego się nudziła. Dlaczego Porą Zielonych Liści musiało być tak ciepło? Zdecydowanie bardziej wolałaby Porę Nagich Drzew, kiedy było tak jasno! Kremówka wielokrotnie opowiadała jej o śniegu, kiedy spadał tuzinami płatków, a ziemia była biała. Spojrzała na Kremika.
— Może chcesz nauczyć się fajnie wspinać? — zagadnęła.
— Niezbyt mam ochotę — mruknął jej brat.
— No weź! — jęknęła. Musiała coś zrobić, bo inaczej zanudziłaby się! W tym momencie poczuła, jak wielka kula futra zwala ją z nóg. Wiedziała, że to Piernik. Powinna pamiętać, że nie warto przy nim mówić, że nie ma się co robić.
— Mógłbyś ze mnie zejść? — powiedziała błagalnie.
— Jeśli jesteś przywódczynią to sobie ze mną poradź! — Usłyszała w odpowiedzi. Jednak koteczka tylko na to czekała. Kopnęła przeciwnika w brzuch, pozbawiając go oddechu i posyłając na drugi koniec pokoju.
— To co, może jednak się skusisz na wspinaczkę? — zapytała Kremika.
— W sumie na górze nie będzie Piernika... Niech będzie —  Zdecydował w końcu kremik.
— Najpierw wybierz miejsce, gdzie chcesz się wspiąć —  powiedziała Plamka — Potem musisz skoczyć. O tak! — Zademonstrowała bratu Plamka, skacząc na komodę. Ośmielony łatwością, z jaką koteczka wskoczyła na mebel, Kremik skoczył w kierunku półki. Nagle, gdy kremik wylądował na regale, rozległ się trzask i poleciał w dół razem z książkami i półką. Przerażona Plamka natychmiast zeskoczyła na ziemię. "To przeze mnie, na pewno! Gdybym była lepszą nauczycielką, nic by się nie stało! Powinnam mu wcześniej powiedzieć, że tamten regał nie wytrzyma jego ciężaru!"
— Kremiku, nic ci nie jest!? — krzyknęła do brata z wyrazem winy na pyszczku.
<Kremiku?>