Jakiś czas temu
— Rudzikowa Łapo skoro już nie śpisz… Mogłabyś może zanieść zwierzynę dla Leszczynowej Wiązki i jej kociąt? — zapytała, a ruda kotka ochoczo pokiwała główką. — I przy okazji…wymienić w żłobku legowiska? — i te właśnie słowa sprawiły, że uczennica poczuła wbijające się w jej rozkołatane serduszko sosnowe igiełki. Jak można mówić coś tak okrutnego? I to dopiero po chwili? Była przygotowana na przyjemne odwiedziny kociąt w żłobku, a nie na szukanie mchu i przygotowanie futerek króliczych! Doprawdy okrucieństwo, nie sądziła nigdy, że kotka, którą tak uwielbiała, byłaby zdolna zrobić jej coś tak okropnego.
— Jasne… — mruknęła niechętnie, po czym, spojrzała na własne, jeszcze niczym nieubłocone łapki.
“Nienawidzę błota, a Słodka Dziewanna doskonale o tym wie!" fuknęła w myślach srebrna uczennica. Miała ochotę zacząć rozpaczać nad swoim losem, jak to jej nadzieja została zmiażdżona w zaledwie odbicie serca, w trakcie tylko jednej sekwencji wyrazowej, jednak nie było jej to dane, ponieważ jej mentorka stała obok niej, niezbyt zadowolona jej nie pracowitym zachowaniem. Nie, żeby Słodka Dziewanna była bardziej pracowita niż jej uczennica… Obie kotki doskonale ze sobą współgrały, a Rudzikowa Łapa twierdziła nawet, że wspólnie mogłyby tworzyć całkiem porządną całość… Jednak to by były tylko marzenia ściętej głowy, gdyż złączenie dwóch kotek w tym wieku po prostu nie byłoby ani korzystne, ani…normalne. To też srebrna kotka zmieciona z planszy samym wzrokiem młodej wojowniczki, od razu z podkulonym ogonem poszła na poszukiwania dobrego mchu. Jej wyjście poza obóz nie trwało zbyt długo. Rudzik od zawsze lubiła przebierać łapkami, szperać i układać, więc bardzo szybko wróciła do obozu z całkiem niezłą ilością, nawet porządnego podłoża do legowiska. Stała akurat przed żłobkiem, gdy ujrzała Leszczynową Wiązkę niosącą trochę zwierzyny ze stosu.
“Przynajmniej jedna część jest już załatwiona…!” pomyślała kotka z uśmiechem na pyszczku, stojąc w przejściu, obłożona mchem.
— Przepraszam — miauknął ktoś cicho, sprawiając, że Rudzikowa Łapa zniżyła odrobinę swoją głowę — Masz piękne futro. Słoneczne. Niezwykłe — pokiwał głową, choć uczennica nie miała zielonego pojęcia, co powinna zrobić z tym komplementem.
— A ty jesteś…? — zamruczała pod nosem, przyglądając się białemu futerku. — Wróżka? — zapytała, ale po chwili dotarł do niej fakt, że to kocurek. — Ach wybacz. Lotosik, prawda? Dziękuję za komplement, to miłe z twojej strony. Czy…coś potrzebujesz? — miauknęła. W końcu nie ma nic za darmo prawda? A kociak w tym swoim białym przebraniu, zdawał się istotą utkaną z chmur. Tylko że chmury nie boją się słońca i nie parzy ich od niego skóra. — Słoneczne? Brzmi zabawnie — uśmiechnęła się perliście uczennica, przesuwając się kawałek na bok, aby móc ogarnąć legowiska.
— Jestem Lotos. Naprawdę piękny głos. Niczym poranne ptaki — odparł, chodź Rudzik nie lubiła ptaków, budzących ją o świcie.
“Czy powinnam uznać to za obrazę?” przeszło jej przez myśl.
Nie zdążyła jednak o to zapytać, gdy kociak zdawał się już po chwili być pogrążony we własnym świecie. Jedyne co pozostało teraz kotce to skupienie się na wymianie legowisk, a następnie stawienie się spóźnioną na treningu.
Wraz z Porą Nowych Liści przyszedł czas na uzupełnienie brzuchów kotów Klanu Burzy.
“Przynajmniej jedna część jest już załatwiona…!” pomyślała kotka z uśmiechem na pyszczku, stojąc w przejściu, obłożona mchem.
— Przepraszam — miauknął ktoś cicho, sprawiając, że Rudzikowa Łapa zniżyła odrobinę swoją głowę — Masz piękne futro. Słoneczne. Niezwykłe — pokiwał głową, choć uczennica nie miała zielonego pojęcia, co powinna zrobić z tym komplementem.
— A ty jesteś…? — zamruczała pod nosem, przyglądając się białemu futerku. — Wróżka? — zapytała, ale po chwili dotarł do niej fakt, że to kocurek. — Ach wybacz. Lotosik, prawda? Dziękuję za komplement, to miłe z twojej strony. Czy…coś potrzebujesz? — miauknęła. W końcu nie ma nic za darmo prawda? A kociak w tym swoim białym przebraniu, zdawał się istotą utkaną z chmur. Tylko że chmury nie boją się słońca i nie parzy ich od niego skóra. — Słoneczne? Brzmi zabawnie — uśmiechnęła się perliście uczennica, przesuwając się kawałek na bok, aby móc ogarnąć legowiska.
— Jestem Lotos. Naprawdę piękny głos. Niczym poranne ptaki — odparł, chodź Rudzik nie lubiła ptaków, budzących ją o świcie.
“Czy powinnam uznać to za obrazę?” przeszło jej przez myśl.
Nie zdążyła jednak o to zapytać, gdy kociak zdawał się już po chwili być pogrążony we własnym świecie. Jedyne co pozostało teraz kotce to skupienie się na wymianie legowisk, a następnie stawienie się spóźnioną na treningu.
Trochę później
Wraz z Porą Nowych Liści przyszedł czas na uzupełnienie brzuchów kotów Klanu Burzy.
“Gdzie chowała się zwierzyna na naszych terenach?” krążyło po głupiej główce Rudzikowej Łapy, gdy wraz ze Słodką Dziewanną wybierała się akurat w stronę Wrzosowisk. Odgłos ośmiu łap roznosił się po terenach, ogłaszając przybycie kotek. Im bliżej były jednak finału podróży, tym ich rozmowy ściszyły się do szeptu, a kroki wyrównały się, tworząc ciągły ruch, raczej nie odstraszający zwierzyny. Już po chwili trafiły przed pole pięknych wrzosów.
— A więc dziś pokażesz, czego dotychczas się nauczyłaś z treningów polowań… Oraz dowiemy się, czy biegasz, tak szybko, jak twierdzisz! — miauknęła kotka, z niewielkim uśmiechem na pysku, choć ciężko było stwierdzić czy był to uśmiech sprzyjający uczennicy, czy wręcz przeciwnie. — Będziemy polować na króliki. W końcu trochę się rozpogodziło, więc myślę, że to dobry moment… — dodała szylkretka, a ruda kotka tylko grzecznie pokiwała głową.
— Czuję króliki… Dwa — miauknęła, nim Dziewanna zdążyła powiedzieć choćby słowo.
— To na co czekasz? Już trochę cię nauczyłam. Szukaj i poluj! — odparła kotka, marszcząc lekko swój śliczny pyszczek.
Już po chwili Rudzikowa Łapa mogła wskazać dokładniejszą lokalizację królika. Nawet była w dobrym ustawieniu i wiatr wiał tak, jak powinien! Ruda uczennica naprawdę wierzyła w siebie i swoje szczęście. Powoli zbliżała się do ofiary niezauważona, ale gdy była już dosyć blisko omsknęła się jej łapa, a królik zaczął wiać. Rudzik musiała działać szybko. Wstała na łapy i biegła za zapachem z nadzieją, że złapie zwierzynę. Z boku wyglądało to żałośnie, jednak niebieskooka wiedziała co robi. Już po chwili użerania się z gonitwą trzymała zwierzę przy ziemi, szykując się na zadanie stworzeniu ostatecznego, śmiertelnego ugryzienia. Jednak była zbyt silna, a królik, co prawda teraz osłabiony, wyrwał się z jej uścisku, a gonitwą rozpoczęła się ponownie. Słodka Dziewanna przyglądała się temu wszystkiemu odrobinę zirytowana, jednak już po chwili ujrzała pod swoimi łapami pierwsze ciało królika.
— A drugi uciekł. Przez twoje chaotyczne gonitwy… — mruknęła szylkretowa, co sprawiło, że uczennica skuliła lekko uszy. Gdy ruda zaczęła ponownie się rozglądać z nadzieją na odnalezienie następnego królika usłyszała stłumiony odgłos łap, jednak był na tyle blisko, że bez problemu można było stwierdzić, iż była to druga para kotów. Już po chwili widziały dokładniej sylwetki dwójki kotów. Dwa kocury o jasnych futrach zbliżały się ku kotkom. Rudzikowej Łapie zajęło tylko chwilę, aby zorientować się, że był to Lotos…a raczej Lotosowa Łapa…wraz z kronikarzem?
“Co tutaj robi Wędrujące Niebo?” zamyśliła się ruda koteczka, wbijając lekko pazurki w ziemię.
— Witaj Wędrujące Niebo. I Lotosowa Łapo… — miauknęła Słodka Dziewanna obserwując dwójkę kocurów. Po chwili szturchnęła także swoją uczennicę, aby również się przywitała.
— Ah! Cześć — miauknęła pośpiesznie zdezorientowana kotka.
“Może coś mnie ominęło przy ich mianowaniu… Lotosik został uczniem kronikarza czy jak?" zamyśliła się koteczka.
— A więc dziś pokażesz, czego dotychczas się nauczyłaś z treningów polowań… Oraz dowiemy się, czy biegasz, tak szybko, jak twierdzisz! — miauknęła kotka, z niewielkim uśmiechem na pysku, choć ciężko było stwierdzić czy był to uśmiech sprzyjający uczennicy, czy wręcz przeciwnie. — Będziemy polować na króliki. W końcu trochę się rozpogodziło, więc myślę, że to dobry moment… — dodała szylkretka, a ruda kotka tylko grzecznie pokiwała głową.
— Czuję króliki… Dwa — miauknęła, nim Dziewanna zdążyła powiedzieć choćby słowo.
— To na co czekasz? Już trochę cię nauczyłam. Szukaj i poluj! — odparła kotka, marszcząc lekko swój śliczny pyszczek.
Już po chwili Rudzikowa Łapa mogła wskazać dokładniejszą lokalizację królika. Nawet była w dobrym ustawieniu i wiatr wiał tak, jak powinien! Ruda uczennica naprawdę wierzyła w siebie i swoje szczęście. Powoli zbliżała się do ofiary niezauważona, ale gdy była już dosyć blisko omsknęła się jej łapa, a królik zaczął wiać. Rudzik musiała działać szybko. Wstała na łapy i biegła za zapachem z nadzieją, że złapie zwierzynę. Z boku wyglądało to żałośnie, jednak niebieskooka wiedziała co robi. Już po chwili użerania się z gonitwą trzymała zwierzę przy ziemi, szykując się na zadanie stworzeniu ostatecznego, śmiertelnego ugryzienia. Jednak była zbyt silna, a królik, co prawda teraz osłabiony, wyrwał się z jej uścisku, a gonitwą rozpoczęła się ponownie. Słodka Dziewanna przyglądała się temu wszystkiemu odrobinę zirytowana, jednak już po chwili ujrzała pod swoimi łapami pierwsze ciało królika.
— A drugi uciekł. Przez twoje chaotyczne gonitwy… — mruknęła szylkretowa, co sprawiło, że uczennica skuliła lekko uszy. Gdy ruda zaczęła ponownie się rozglądać z nadzieją na odnalezienie następnego królika usłyszała stłumiony odgłos łap, jednak był na tyle blisko, że bez problemu można było stwierdzić, iż była to druga para kotów. Już po chwili widziały dokładniej sylwetki dwójki kotów. Dwa kocury o jasnych futrach zbliżały się ku kotkom. Rudzikowej Łapie zajęło tylko chwilę, aby zorientować się, że był to Lotos…a raczej Lotosowa Łapa…wraz z kronikarzem?
“Co tutaj robi Wędrujące Niebo?” zamyśliła się ruda koteczka, wbijając lekko pazurki w ziemię.
— Witaj Wędrujące Niebo. I Lotosowa Łapo… — miauknęła Słodka Dziewanna obserwując dwójkę kocurów. Po chwili szturchnęła także swoją uczennicę, aby również się przywitała.
— Ah! Cześć — miauknęła pośpiesznie zdezorientowana kotka.
“Może coś mnie ominęło przy ich mianowaniu… Lotosik został uczniem kronikarza czy jak?" zamyśliła się koteczka.
— Twój mentor cię oprowadza? — zapytała, unosząc lekko uszy.
<Lotosowa Łapo? Będziesz kronikarzem? ;0>
[1026 słów + polowanie na króliki]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz