BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkę

W Klanie Klifu

Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?

W Klanie Nocy

Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.
Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.

W Klanie Wilka

Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.
Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).

W Owocowym Lesie

Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty


Znajdki w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)

Znajdki w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)

Zmiana pory roku już 14 września, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mroczna Wizja x Pustułka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mroczna Wizja x Pustułka. Pokaż wszystkie posty

19 lipca 2025

Od Pustułkowej Łapy CD. Mrocznej Wizji

Trochę minęło, nim kocur w końcu się przełamał, by rozpocząć wspinaczkę na drzewo, wcześniej uważnie obserwując Mroczną Wizję, która sprawnie wspięła się na pierwszą gałąź. Ten nie był do końca przekonany wspinaczką, jednak wykonał pierwszy ruch. Zaczepił się pazurami o korę drzewa, by następnie z całkowitą uważnością zacząć się wspinać, gdy nagle tylne łapy mu się osunęły. Na początku ciut spanikowany wymachiwał łapami na wszystkie strony, jednak Mroczna Wizja szybko zareagowała, udzielając mu wskazówek, by ten nie zaliczył bolesnego spotkania ze ściółką pod drzewem.
Oczywiście, jak na zdolnego ucznia przystało, szybko się opanował i nim kotka skończyła mówić, ten dumny siedział obok niej na gałęzi. Długo nie zabawili na drzewie, ponieważ trzeba było jeszcze przećwiczyć schodzenie i wchodzenie parę razy, by mieć pewność, że Pustułkowa Łapa radzi sobie ze wspinaczką na drzewa. W końcu wojowniczka zarządziła powrót do obozu, a w czasie drogi kocurowi udało się upolować nornice.
– Coraz lepiej ci idzie, Pustułkowa Łapo – miauknęła. – Przed tobą jeszcze daleka droga, ale mogę już powiedzieć, że zostaniesz świetnym wojownikiem.
Na te słowa uczeń aż obrósł w piórka i wypiął pierś, gdy pierwszy szok minął. Fakt, Mroczna Wizja nie chwaliła go często, a chore ambicje i samokrytyka Pustułki wcale nie ułatwiały tego, przez często zniekształcony obraz tego, jak kotka na niego patrzy. Zamiast troski i matczynej miłości, on widział pogardę i zawód, które były bolesne za każdym razem.
W obozie wybrał coś niewielkiego ze sterty, by następnie udać się do legowiska uczniów, chcąc w spokoju zjeść. Na szczęście ich powrót był dość późny i większość kotów już drzemała, dlatego nie przejmując się innymi, skonsumował zwierzę i bez pośpiechu pozbył się krwi z pyska oraz łap, płynnie przechodząc do wylizania całego futra. W końcu minimalnie zaczął dbać o swój wygląd, choć po dzisiaj to szczególnie było widać zaplątane gałązki i liście dębu, na którym ćwiczyli wspinaczkę. Tym razem także znalazły się niewielkie kawałki kory, które musiały się, w którymś momencie przyczepić do ucznia. Ten widząc, ile tego znowu zniósł na sobie do obozu, ciężko westchnął, przesuwając stertę bliżej ściany legowiska, gdzie tuż obok miał swoje legowisko.
Już nawet nie pamiętał, kiedy ostatnio wymieniał mech, jednak zdziwiony wziął do łapy ten świeży i przysunął bliżej nosa, mając nadzieję, że będzie jeszcze wyczuwalny zapach kota, który to uczynił. Czując minimalnie Poziomkową Łapę, uśmiechnął się lekko, w myślach notując, by jutro z samego rana mu podziękować za wzięcie się za coś, co Pustułce przypominało się raz na dłuższy czas.

<Mroczna Wizjo, to co jutro robimy?>
[403 słowa + wspinaczka na drzewa]

Od Mrocznej Wizji CD. Pustułkowej Łapy

– Śmiało – zamruczała Mroczna Wizja – To może wydawać się trudne, jednak wcale takie nie jest. Wszystko, co musisz zrobić to wyciągnąć pazury i wbić je w korę.
Mroczna Wizja podeszła do drzewa i stanęła na tylnych łapach opierając przednie o pień drzewa. Wysunęła pazury i zaczepiła się.
– Pierwszy krok jest prosty. A drugi to nic innego jak zrobienie tego samego tylnymi – kontynuowała i odbiła tylne łapy od ziemi, zaczepiając się o korę. Następnie powtórzyła te dwa kroki kilka razy i znalazła się na pierwszej gałęzi.
– Teraz twoja kolej – miauknęła. Pustułkowa Łapa niepewnie poruszył wąsami. Zapewnie zastanawiał się, czy to nie za szybko. Dalej kociaku. Dasz radę.
Uczeń po chwili przełamał lęk i zaczął się wspinać. Przez pierwsze sekundy szło mu opornie, jednak po chwili sprawnie zaczął wspinać się coraz wyżej i wyżej. Kiedy dotarł do gałęzi, na której siedziała Mroczna Wizja, tylna łapa osunęła mu się, a on stracił równowagę i wisiał zaczepiony jedynie przednimi łapami. Serce podeszło Mrocznej Wizji do gardła, jednak nie pomogła mu. Zamiast tego zaczęła przemawiać do niego spokojnym, lecz stanowczym głosem:
– Pustułkowa Łapo, posłuchaj mnie uważnie. Trzymaj się mocno przednimi łapami i zamiast wymachiwać tylnymi jak oszalały, znajdź oparcie. Powolutku. Po prostu przybliż tylną łapę do drzewa i wczep się ponownie.
Jeszcze zanim Mroczna Wizja skończyła mówić, Pustułka już siedział na gałęzi obok niej, całkiem dumny z siebie. Powtórzyli to ćwiczenie jeszcze kilka razy. Kiedy Mroczna Wizja uznała, że wystarczy, zaczęli wracać. W drodze powrotnej do obozu Pustułkowa Łapa złapał nornika. Czarna kotka zamruczała ciepło.
– Coraz lepiej ci idzie, Pustułkowa Łapo – miauknęła. – Przed tobą jeszcze daleka droga, ale mogę już powiedzieć, że zostaniesz świetnym wojownikiem.
Pustułkowa Łapa wytrzeszczył oczy z zaskoczenia, a po chwili jego pierś wypięła się. Prawdopodobnie nie przywykł do pochwał od matki. Dla niej, jeśli nie było idealnie, było źle. Musiała zacząć częściej doceniać swoje dzieci. Powinny czuć, że je kocha, a jednocześnie wiedzieć, czego od nich wymaga.
Odprowadziła Pustułkową Łapę do legowiska uczniów, pozwalając mu wziąć ze sobą piszczkę ze sterty, a sama udała się do leża wojowników. Wrócili późno, było już po posiłku, a większość kotów już spała. Jutro nowy dzień i kolejny trening. A Pustułkowej Łapie było coraz bliżej do miana wojownika.
[363 słów]
<Pustułkowa Łapo?>

[przyznano 4%]

02 lipca 2025

Od Pustułkowej Łapy CD. Mrocznej Wizji

Młody kocur z każdym treningiem starał się sprostać oczekiwaniom matki, która stała się również jego mentorką. Pustułkowa Łapa rzadko wiedział, czego się spodziewać po Mrocznej Wizji. Każdy kolejny trening dotyczył czegoś nowego, chyba, że uczeń nie opanował w wystarczającym stopniu danej umiejętności; wtedy kotka ciągnęła dany temat, dopóki kocur nie opanował tego wręcz do perfekcji.
Czekoladowy kocur z nawyku wstał, kiedy zaczynało świtać. Dawniej mógł spać do oporu obok matki, jednak wraz z dniem mianowania na ucznia, musiał się przenieść do legowiska uczniów wraz z braćmi. Jakiś czas później dołączyło również do nich rodzeństwo kremowych znajdek. Głównie to Pustułkowa Łapa z nimi rozmawiał, choć uczeń nie wiedział, jak w przypadku ze Szczawiową Łapą czy Warczącą Łapą, Kruczej Łapy nie podejrzewał o jakiekolwiek dłuższe rozmowy z innymi.
Pustułka właśnie wyszedł z legowiska, by wyciągnąć się z przeciągłym ziewnięciem, gdy usłyszał głos Mrocznej Wizji przy wejściu do obozu. Skierował swoje zielone spojrzenie w tamtym kierunku, aby ujrzeć czarną kotkę, która zmierzała w jego kierunku. Kocur od razu stanął na równe łapy, żeby udać się za nią na trening.
Całą podróż Mroczna Wizja nie zdradziła tematu dzisiejszego treningu, jednak kiedy dotarli pod wielki dąb, Pustułkowa Łapa połączył kropki, domyślając się, że dzisiejszą lekcją będzie nauka wspinaczki. Mimowolnie jęknął w duchu na to. Nie żeby miał lęk wysokości, jednak wolał twardo stąpać łapami po ziemi. Poza tym nie był ptakiem czy czymś innym, by żyć pomiędzy gałęziami drzew nad ziemią.
– A nie, jednak jestem ptakiem – stwierdził, przypominając sobie, że pustułka był ptakiem, ale drapieżnym! A one nie muszą się ukrywać w koronach drzew… No, ale zbyt dużo nie miał do gadania, także odsunął na bok swoje wewnętrzne niezadowolenie, by skupić się na słowach mentorki i przy okazji nie zrobić z siebie pośmiewiska, spadając już po paru uderzeniach serca na mech i ściółkę pod potężnym dębem.

<Mroczna Wizjo?>

[300 słów]

[przyznano 6%]

08 czerwca 2025

Od Mrocznej Wizji CD. Pustułkowej Łapy

*później, kiedy Pustułka jest już uczniem*

Mroczna Wizja przemierzała las w poszukiwaniu drzewa nadającego się do nauki wspinaczki dla jej kocięta, a jednocześnie ucznia. Wszystkie drzewa wydawały się nieodpowiednie. Jedno nie miało nisko gałęzi, inne było lekko oskubane z kory, pod jakimś nie było miękkiego mchu, a jeszcze inne było za cienkie. Pustułkowej Łapie mogłoby przecież się coś stać!
Przestań! – upomniała samą siebie. Musiała przestać myśleć jako matka i zacząć myśleć jak mentorka. Musiała się skupić. Nie bezpieczeństwo jest najważniejsze, a możliwość nauki. Z drugiej strony nie wybaczyłaby sobie, gdyby jej kocięciu coś się stało. Ale co miałoby się stać? Za bardzo się przejmowała. W końcu, ile kociąt spada z drzew i coś sobie przez to robi? Niewiele.
Wtedy to zauważyła. Wielki dąb z gałęziami tak nisko, że niemal mogła na nie wskoczyć odbijając się od podłoża. Pod drzewem znajdował się mech i inna miękka ściółka, a sam dąb pokryty był grubą warstwą stabilnej kory. Gałęzie również były grube. Mroczna Wizja na próbę wspięła się i usiadła na stabilnej gałęzi. Perfekcyjnie. Teraz pozostawało jej tylko wrócić do obozu po swojego ucznia.
Szybkim krokiem udała się w stronę powrotną zapamiętując położenie drzewa. Zaczynało świtać, a ona musiała wrócić przed wschodem słońca, żeby zdążyć na poranny patrol. Tak, starała się, mimo że nikt jej nie zauważał. Zostanie zastępcą było o wiele trudniejsze niż się spodziewała. Nie wiedziała, czy w ogóle zdoła tego dokonać.
Po chwili znalazła się w obozie.
– Pustułkowa Łapo! – zawołała. – Chodź, idziemy na trening. Przygotowałam coś dla ciebie.

[241 słów]

<Pustułkowa Łapo?>

[przyznano 2%]

15 maja 2025

Od Pustułki CD. Mrocznej Wizji

Czekoladowy kocur z każdym dniem chłonął coraz większą ilość wiedzy, którą dzieliła się Mroczna Wizja ze swoim potomstwem, jednak to Pustułka jako jedyny robił z tym coś więcej. Kociak nauczył się nazw miejsc na terenie klanu, do którego należy oraz części ich historii, których uwielbiał słuchać. Choć ta inicjatywa ze strony kocura mogła być też umotywowana tym, że był najsłabszym z miotu, a raczej na pewno słabszym od Warkotka, ponieważ Kruk nie angażował się w ich rywalizację.Pomimo chęci nauki i posiadania nieco większej wiedzy od rodzeństwa to nadal zdarzało mu się zapominać niektóre informacje, na przykład jednego dnia, kiedy Mroczna Wizja pytała go o Spaloną Zatoczkę. Dobrze mu szło, dopóki nie musiał odpowiedzieć, gdzie w czasie pożaru schronił się Klan Wilka.
— Nad wodą.
— A dokładnie? — dopytała kotka.
— Ja… Nie wiem… — odpowiedział cicho, spuszczając wzrok na swoje łapki. Mroczna Wizja bezgłośnie na to westchnęła jakby zawiedziona brakiem poprawnej odpowiedzi ze strony Pustułki. Po chwili jednak udzieliła mu poprawnej odpowiedzi, dodając, by zapamiętał to raz, a dobrze. Kocur od razu pokiwał nieco energicznie głową, chcąc, aby jego matka była z niego dumna, a nie powodem do hańby.
Ta czekoladowa kulka chce być najlepsza i już teraz ma duże aspiracje, co jego matki na pewno będą chciały odpowiednio ukierunkować, by kocur w przyszłości przysłużył się kultowi oraz Mrocznej Puszczy.

<Mroczna Wizjo?>

15 kwietnia 2025

Od Mrocznej Wizji CD. Pustułki

– Kim jest potężny wojownik? – zapytał Pustułka, któregoś dnia, gdy Warkotek drzemał, a Kruk bawił się kulką mchu.
– Wojownik, to kot, który walczy o siebie i o swoją rodzinę. Jest odważny i jej lojalny. Waleczny w obronie rodziny. Potrafi zdobywać jedzenie i bronić swych granic oraz modlić się do przodków, którzy także byli kiedyś z nami – wytłumaczyła z lekkim uśmiechem, widząc jak jeden z jej synów jest ciekaw świata. Mroczną Wizję cieszyła chęć odkrywania świata, którą zaobserwowała u swoich dzieci.
– Zostanę najlepszym wojownikiem! Będę walczył o nas wszystkich i nigdy się nie poddam! – powiedział hardo.
– Widzę, że już jesteś wojownikiem – wymiauczała w odpowiedzi.
***
Dni mijały, a jej kocięta dorastały. Mroczna Wizja uczyła ich nazw klanów (nie wspominając o Klanie Gwiazdy i oczerniając Klan Burzy), oraz zachęcała ich do lojalności wobec “rodziny” i przodków. Wkrótce kocięta potrafiły wyrecytować nazwy piszczek i klanów. Jednak Pustułka zrobił coś więcej. Nauczył się nazw podstawowych miejsc na ich terytorium i częściowo znał ich historię. Jak na małego kociaka było to dużo, jednak wciąż niewystarczająco. Jednak kociakowi nie przeszkadzała nauka, wręcz chłonął wiedzę starając się pojąć coraz więcej i więcej.
– Jak nazywała się wcześniej Spalona Zatoczka? – spytała Pustułki.
– Wierzbowa Zatoczka – odpowiedział zgodnie z prawdą.
– A czemu zmieniła nazwę? – Kontynuowała.
– Bo została spalona, logiczne.
– A jak doszło do pożaru?
– Od takich odbijających światło rzeczy dwunożnych.
– A gdzie my się schroniliśmy w czasie pożaru?
– My… – Malec zająkał się. Mroczna Wizja uniosła jedną brew wyczekując odpowiedzi.
<Pustułko? Nie pomyl się!>

13 kwietnia 2025

Od Pustułki CD. Mrocznej Wizji

Na początku nic nie widział ani nie słyszał. Nie wiedział, gdzie jest i co się z nim dzieje, jednak po chwili do jego małych nozdrzy dotarł mocny zapach matki, którą była Mroczna Wizja. Dopiero po kilku wschodach słońca zaczęły do jego uszu docierać bliżej nieokreślone dźwięki, początkowo zlewające się w jedno, lecz z czasem zaczęły dla niego istnieć jako osobne. Powoli mógł rozróżnić słyszane odgłosy, choć słowa matki i jej partnerki były dla niego nadal niezrozumiałe.
Już od samego momentu ich narodzin Mroczna Wizja mało kiedy im pomagała, chcąc, aby te wyrosły na silnych wojowników. Dlatego też, kiedy Pustułka poczuł chłodny powiew wiatru, zatrząsł się i próbował się doczołgać do źródła ciepła, którym dla kociaka aż biła Mroczna Wizja. Niestety chłód był coraz większy, na co czekoladowa kulka pisnęła niezadowolona, a następnie zawróciła. Okazało się, że było to dobrym posunięciem, ponieważ po paru chwilach wysiłku, kocurek przylgnął do brzucha matki. Mimo to rodzeństwo utrudniało mu dostęp do pokarmu.
– Pustułko, walcz o swoje – wyszeptała mu do ucha kocica, czego on nie był w stanie zrozumieć. – Pewnego dnia zostaniesz potężnym wojownikiem, a może nawet i kimś więcej... – wymruczała, widząc starania jednego z synów. Kociak od razu jakby nabrał nowych sił do walki i zaczął się przepychać między braćmi, aż w końcu mu się udało i mógł zaspokoić głód. W tym czasie Mroczna Wizja okryła kocięta ogonem, podarowując im odrobinę więcej ciepła.

~~~

Minęło już trochę czasu od dnia, gdy czekoladowy kocurek wraz z braćmi przyszedł na świat. Teraz już więcej do niego docierało. Okazało się także, że Pustułka wraz z Warkotkiem są kociakami, które czas na zabawę poświęcają na udawane walki między sobą, choć dla kociaków one wcale nie były udawane, a przynajmniej dla czekoladowego kocurka, który na obecny moment był najsłabszy z miotu, jednak jemu to nie przeszkadzało. Już teraz miał ducha walki, który na pewno przyda mu się w późniejszym życiu, kiedy to opuści żłobek, a Mrocznej Wizji nie będzie ciągle obok.
– Kim jest potężny wojownik? – zapytał malec któregoś dnia, gdy Warkotek drzemał, a Kruk… Pustułka nie przejmował się braćmi oraz tym, co i gdzie w danym momencie robili.
– Wojownik to kot, który walczy o siebie i o swoją rodzinę. Jest odważny i lojalny. Waleczny w obronie rodziny. Potrafi zdobywać jedzenie i bronić swych granic oraz modlić się do przodków, którzy także byli kiedyś z nami – wytłumaczyła z lekkim uśmiechem, widząc, jak jej jeden z synów jest ciekaw świata. Na słowa rodzicielki oczy kocurka aż się zaświeciły, ponieważ te go urzekły, a w jego małej główce pojawiło się pierwsze postanowienie.
– Zostanę najlepszym wojownikiem! Będę walczył o nas wszystkich i nigdy się nie poddam! – powiedział hardo.

<Mroczna Wizjo?>

03 kwietnia 2025

Od Mrocznej Wizji do Pustułki

Tw: poród (nieszczegółowy)

Mroczna Wizja siedziała na skraju obozu przy kociarni. Musiała już opuścić legowisko wojowników. Była zbyt duża na polowanie. Dlaczego to Makowy Nów nie mogła urodzić? Mrok była w beznadziejnym stanie. Od razu po jedzeniu znów była głodna i męczyła się po kilku krokach. Dlatego większość dnia spędzała właśnie tutaj. Nie podobało jej się to, że nie mogła polować, ale Cisowe Tchnienie stwierdziła, że kociętom lepiej będzie, jeśli ona, Mroczna Wizja, będzie bezczynnie odpoczywać nie przysługując się nijak klanowi. Tak więc całymi dniami się nudziła, a jej brzuch robił się coraz większy, jakby za chwilę miał pęknąć. Ile to już księżyców minęło? Traciła rachubę. Nie chciała wcześniaków, jednak miała wrażenie, że zwariuje siedząc dalej przy żłobku.
Nagle coś poczuła. Skurcz w brzuchu. Pewnie maluchy się przemieszczały. Wtedy drugi. Zgięła się wpół z bólu. Po chwili wyprostowała się, przyjmując ponownie nieruchomy wyraz pyska, jakby nic się nie działo. Pewnym ruchem przemieściła się ku legowisku medyka. Nikogo oprócz medyczki nie było w środku, całe szczęście.
- Coś się stało, Mroczna Wizjo? - zapytała medyczka. Mroczna Wizja odsłoniła na chwilę prawdziwą siebie, kiedy zgarbiła się, a jej twarz wykrzywił grymas bólu.
- Sama nie wiem - westchnęła. - Skurcze są częstsze - wyjaśniła.
- Podejdź tutaj - miauknęła Cis i zmrużyła oczy. - Wody ci odeszły. Zaczynasz rodzić. Połóż się tutaj - poleciła i przygotowała jakieś zioła i patyk, który wepchnęła czarnej kotce do pyska. 
Na Mroczną Gwiazdę, jak ona chciałaby to już mieć za sobą. Wypluła patyk i miauknęła coś o zawołaniu Makowego Nowiu. Potem wszystko potoczyło się tak szybko. Zaczęła jęczeć z bólu, jednocześnie czuła się… inaczej. W porządku. To była jej powinność. Wiedziała, że jej przodkowie patrzą na nią w tej chwili i są dumni z tego, co zaraz zrobi. Wyda na świat potomstwo dla kultu.
- Przyj, Mroczna Wizjo - miauknęła Cisowe Tchnienie, nagle pojawiając się obok z Makowym Nowem. Zielonooka jęknęła i zagryzła patyk.
- Jest pierwszy - miauknęła Makowy Nów jakimś nienaturalnym głosem, ale Mroczna Wizja nie miała czasu, aby to interpretować.
- To kocurek - ogłosiła Cis. - Drugi też. To jeszcze nie wszystko, Mroczna Wizjo. Dobrze sobie radzisz.
Czy miała szansę na cztery kociaki? Nie wiedziała, co się dzieje. Nagle poczuła, że to już koniec.
- Są trzy - oznajmiła Makowy Nów z dumą, ale też mieszanką lęku.

***

- Jak je nazwiemy? - zapytała Makowy Nów.
- Szczerze, to nie mam pojęcia - wyznała Mroczna Wizja, szturchając kociaka obok siebie. Były już wylizane, a Mroczna Wizja pozbyła się łożysk. Teraz maluchy piły mleko.
- Wyglądają na silne, zwłaszcza on. - Makowy Nów wskazała nosem jednego z kociąt.
- Nazwijmy go Kruk - zaproponowała nagle Mroczna Wizja. Jej partnerka z uznaniem kiwnęła głową.
- A on może się nazywać Pustułka - zamruczała pokazując kocurka.
- A trzecie kocię? - spytała czarna.
- Warkotek? - zasugerowała.

***

Kocięta na razie miały zamknięte oczy. Mroczna Wizja z bólem serca patrzyła, jak Pustułka przewrócił się i nie może dojść do mleka. Kapłanka jednak mu nie pomogła. Obserwowała, jak kocię piszczy. Nieważne, ile mu to zajmie, musi to zrobić sam. Tylko tak może być silnym wojownikiem w przyszłości. Nie mogła mu pomóc, choć chciała. Nie mogła być nadopiekuńcza, ponieważ młode same muszą przezwyciężać trudności, aby być niepokonanym. Po chwili Pustułka przestał się szamotać i zaczął się czołgać w stronę Mrocznej Wizji. Udało mu się. Mroczna Wizja uśmiechnęła się pod nosem. Miała nadzieję, że po Dziczu odziedziczą siłę i brutalność, a po niej rozsądek, inteligencję i taktykę.
Nagle Pustułka otworzył jedno oko.
- Witaj na tym świecie, Pustułko - powiedziała, a z pyszczka kociaka wydobył się jedynie pisk. Zaczął mrugać. Mroczna Wizja nachyliła się. - Widzisz teraz świat.
Mroczna Wizja odruchowo nakryła kocię ogonem podarowywując mu odrobinę ciepła. Miała ochptę mruczeć, jak na nie patrzyła. To było dziwne. Zrobiła to dla kultu, nie dla siebie. A miała jakieś odruchy macierzyńskie, które będą teraz utrudniały jej życie.
- Potrzebujesz czegoś, Pustułko? - zapytała mimo woli. Była ich matką, kochała swoje kocięta. Musiała jednak uważać, zeby tej miłości nie było zbyt dużo. Musiała być konsekwentna i wychować kocięta na przyszłych kultystów.

<Pustułko?>