Przed powodzią
W pewnym momencie Krewetka stwierdziła, że pójdzie sobie na granicę z Klanem Klifu. Szybko pobiegła przez cudowne zielone łąki, na których było pełno pięknych kwiatów! Wreszcie Krewetka dobiegła na granicę i zaczęła się rozglądać, by znaleźć jakiegoś członka Klanu Klifu. Węszyła w powietrzu z wielką nadzieją, że znajdzie jakiegoś kota, który będzie jej idealnym przyjacielem. Była ona na tyle podekscytowana, że nawet nie zauważyła, gdy zakradł się do niej kremowy kocur. Zanim zrobiła jakikolwiek ruch, poczuła, jak jego łapy z impetem uderzają ją w brzuch. Razem przekoziołkowali polanę, po czym Krewetka wylądowała pod kremowymi łapami wojownika.
— Hej! Kim jesteś i co tu robisz? — zapytał, przechylając głowę w bok. Na tle słońca odbijało się jego najeżone futro. — Nie chcesz kraść od nas zwierzyny, prawda? — dodał jeszcze, unosząc jedną brew.
— Ależ skąd! Ja tylko chciałam poznać jakieś nowe koty, które chciałyby się zaprzyjaźnić!
Bo niestety w moim klanie nie umiem znaleźć żadnych takich kotów idealnych do przyjaźni.
Wiem, że mogłeś pomyśleć, że chce coś ukraść, ale uwierz, że naprawdę nie!!! — Krewetka nie chciała niczego ukraść. Myślała jedynie o tym, czy uda jej się znaleźć nowego towarzysza. Kremowy z podejrzliwym wyrazem pyszczka puścił ją wolno i stanął obok.
— No dobrze… powiedzmy, że jestem w stanie ci uwierzyć — burknął pod nosem. — Królicza Ułuda, a ty? — przedstawił się szylkretce.
— Ja nazywam się Krewetkowa Łapa! A ty, Królicza Ułudo, masz naprawdę fajne imię!! — miauknęła z nadzieją, że kocur będzie chciał się z nią zaprzyjaźnić. Wydawał się dosyć fajny! — A może byś chciał coś porobić i się trochę bardziej zapoznać? — mruknęła, myśląc, że kocur się zgodzi i będzie chciał z nią się bliżej zakolegować. Wojownik był zdziwiony jej ogromną chęcią zapoznania, ale sam był nią uradowany. Przeskoczył z łapy na łapę, omiatając polanę ogonem. Przez moment się wahał, lecz potem miauknął:
— Dobrze — rzucił krótko, co sprawiło, że zapadła pomiędzy nimi chwilowa cisza. W oczach Krewetkowej Łapy migotały iskierki nadziei. — Chcesz się ścigać? Nie wiem, co wy robicie w tym Klanie Nocy… Może chcesz przejść się nad morze? Jest jeszcze w miarę ciepło, to ostatnia szansa na zanurzenie łap, zanim będzie się to wiązać z ryzykiem odmrożenia! — zażartował, szczerząc nerwowo ząbki.
— TAK!!! KOCHAM SIĘ ŚCIGAĆ! Masz rację, potem naprawdę może być zimno, więc trzeba skorzystać i przynajmniej zamoczyć łapy! To ścigamy się, kto pierwszy na plaży ten wygrywa! Trzy, dwa, jeden, start! — Uczennica szybko wystartowała i jak najszybciej biegła w stronę plaży, by wygrać! Kotce w czasie biegu nagle przypomniało się jak też biegła na plaże z Gąbką. Królicza Ułuda nie spodziewał się, że Krewetka tak szybko pobiegnie. Przez moment stał rozkojarzony w miejscu, a potem rzucił się pędem do biegu. Ciepły wiatr owiewał mu pyszczek, przez co na moment zapomniał o tym, że ma ścigać się z szylkretką. Przyspieszył tempa, doganiając ją w kilka uderzeń serca.
— Jak tam? Nie bolą cię już łapy? — rzucił przez ramię, wyprzedzając kotkę. Dotarł na plażę jako pierwszy, a tam spuścił głowę, biorąc głębokie wdechy. — Na Klan Gwiazdy, ale to było męczące! — zawołał, spoglądając na ciemniejące niebo. Potem zwrócił się do kotki: — To idziesz do morza? Możemy spróbować złowić jakiegoś kraba! Umiesz je otwierać?
— Kurcze wygrałeś, ale naprawdę dobrze się bawiłam! Jasne, że wchodzę do morza i tak oczywiście, że możemy spróbować złowić jakiegoś kraba, lecz nie wiem zbytnio, jak je się otwiera. — Krewetka była podekscytowana, że nauczy się otwierać kraby! Lecz nie była zbyt zadowolona, że znów nie udało się jej wygrać. Wierzy, że kiedyś jej się uda i prześcignie jakiegoś kota! — Dobra to może pokażesz mi, jak je się otwiera?
Królicza Ułuda podszedł ostrożnie do brzegu, wlepiając wzrok w falującą taflę wody. Potem, bez wahania, zaczął iść coraz głębiej i głębiej. Kroki stawiał ostrożnie, aby nie spłoszyć pobliskich stworzonek.
— Chodź, tylko powoli! Ryby i kraby są bardzo czułe na gwałtowne ruchy, więc musisz uważać, zrozumiano? Jeśli tylko jedno stworzonko poczuje zagrożenie, to powiadomi o tym swoich… kolegów i dla nas nic nie zostanie! — polecił jej, nie odwracając wzroku od ciemniejszych kształtów pływających pod powierzchnią wody.
— Dobrze, jasne! Umiem być cicho i iść bardzo powoli, by ich nie przestraszyć! — pochwaliła się. — Ale tu ich pełno, widzę, jak pływają obok nas! — zawołała, wchodząc do wody, aby przyjrzeć się bliżej rybom i krabom. Królicza Ułuda zniżył pyszczek, a powietrze, które uciekało z jego nosa, tworzyło na tafli wody niewielkie fale. Jego ogon machał nad powierzchnią wody, podczas gdy ten próbował się skupić. Nagle… plusk! Woda rozbryznęła się dookoła, a gdy już opadła, w pyszczku kremowego znajdowała się ryba.
— Cóż, może to nie krab, ale może być. Może teraz ty coś wyłowisz? — wymamrotał niewyraźnie, trzymając w zębach zdobycz.
— To i tak fajna zdobycz! Dobrze mogę spróbować, lecz nie wiem, czy mi się uda. —
Krewetka zauważyła coś pływającego koło niej i pomyślała, że to krab! Szybko zanurzyła swój pyszczek do wody, by go wyłowić. Kotce udało się coś wyłowić, lecz nie kraba, tylko także rybę… — O nie! Ja też wyłowiłam rybę no trudno mamy teraz dwie ryby, to, co teraz z nimi zrobimy?
Kocur spojrzał na nią z półprzymkniętych powiek, a potem skupił swoje spojrzenie na niebie.
— Robi się już ciemno. Ty możesz zabrać do klanu tę rybę, którą wyłowiłaś, a ja zabiorę swoją, dobrze? Tak będzie sprawiedliwie — stwierdził, wzruszając ramionami. — Przynajmniej nikt w klanie nie będzie się mógł do mnie przyczepić, że wracam do obozu z pustymi łapami! — zachichotał, delikatnie trącając Krewetkową Łapę w bok. — To… do zobaczenia. Fajnie się rozmawiało, może jeszcze kiedyś się spotkamy. Co powiesz na to, aby zgadać się na następnym zgromadzeniu? — zaproponował.
— Jasne musimy się jeszcze raz spotkać, ponieważ naprawdę jesteś super! — miauknęła z nadzieją, że jeszcze kiedyś się spotkają. Bardzo dobrze rozmawiało jej się z Królikiem. — Masz rację, tak będzie najbardziej sprawiedliwie. To do zobaczenia! Oby udało nam się za niedługo zobaczyć! — pożegnała się z Królikiem i poszła szybko do swego klanu, bo powoli robiło się już zimno.
<Królicza Ułudo?>
[1060 słów + łowienie ryb]
[przyznano 21% + 5%]