BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.

W Klanie Klifu

Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.

W Klanie Nocy

Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.

W Klanie Wilka

Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.

W Owocowym Lesie

Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.
Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty



Znajdki w Klanie Nocy!
(brak wolnych miejsc!)

Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)

Miot w Klanie Nocy!
(jedno wolne miejsce!)

Rozpoczęła się kolejna edycja Eventu NPC! Aby wziąć udział, wystarczy zgłosić się pod postem z etykietą „Event”! | Zmiana pory roku już 24 listopada, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Deszczowa Chmura x Potrójny Krok. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Deszczowa Chmura x Potrójny Krok. Pokaż wszystkie posty

10 lipca 2021

Od Potrójnego Kroku cd Deszczowej Chmury

No tak. Oczywiście. Po co do niego przychodzić przecież wszystko przejdzie! Normalnie głupota tych kotów go dobijała. Czy Jastrzębi Podmuch była ślepa, aby zauważyć, że ten jej dzieciak kaszle? Nawet jeśli mało i okazyjnie, to powód do zareagowania! Nie ma, że samo przejdzie. I dlatego mieli teraz tą epidemie czerwonego kaszlu! Już myślał, że nigdy nic takiego się u nich nie wydarzy. Klan Klifu też miał z tym choróbskiem problem, a teraz pojawiło się to w Klanie Wilka. 
Przetrzymał Lodowatą Łapę u siebie, lecz sądził, że to kwestia czasu nim ta zaraza się rozprzestrzeni. Tak więc "pognał" na swoich trzech łapach do lidera, aby ogłosił problem. Przynajmniej do tego się Wróblowa Gwiazda nadawał. Do ogarniania tego całego motłochu.

***

No i miał swoje pięć uderzeń serca. Stał tam, gdzie wcześniej lider i próbował uzmysłowić tym mysim móżdżkom jaka to niebezpieczna choroba. Dokładnie im wytłumaczył jakie chory ma objawy i radził, aby pod żadnym pozorem, nie włóczyć się wtedy po okolicy, a udać się najszybciej do niego i Deszczowej Chmury. 
Kiedy zakończył, ruszył do żłobka, gdzie wszystko miało być już przygotowane na przyjęcie zarażonych. Och... Klanie Gwiazdy... Dajcie mu siłę, aby to wszystko ogarnąć!

***

Siedział przed legowiskiem medyków i babrał się w liściach. Ach... czemu one nie mogły być większe? Jak miał chronić sam siebie, przed zgubnym losem jeżeli przyroda nie chciała z nim współpracować? Zerknął szybko na wiewiórkę i postanowił, że może jej skóra na coś się nada. Zaczął ją powoli ściągać, odkładając mięso na bok.
– Potrójny Kroku? Bo jest czerwony kaszel i … nie boisz się, że zachorujesz? Ta cała epidemia czerwonego kaszlu zapowiada się okropnie, będzie chyba gorzej tylko prawda? – powiedział niepewnie znajomy głos, należący do jego dawnego ucznia. 
Uniósł wzrok znad swojej pracy i zmierzył go spojrzeniem. 
- Oczywiście, że się boję! Mam nadzieję, że poradzimy sobie z tym szybko. A będzie tylko gorzej, jeżeli nikt nie dostosuje się do nowych reguł. Sami na nas ściągają ten los - prychnął, bawiąc się dalej z piszczką. 
- Co robisz? 
- Ochronę przed chorobą. Jeżeli ktoś na ciebie kaszlnie, opluje krwią, to jest szansa, że to będzie twój koniec. A chory medyk, równa się wielkie kłopoty dla klanu. Nie mam ochoty tak szybko wybierać się na tamten świat, dlatego nałożę sobie tą rudą kitę na pysk. Wtedy nie będą na mnie prychać, a na wiewiórkę - wytłumaczył. 
Deszczowa Chmura chyba dostrzegł jego geniusz, bo sam pobiegł po podobne stworzenie, uważnie obserwując, co dawny mentor robił. 
Trochę czasu zajęło mu, aż z wiewiórki została tylko futrzasta, płaska góra. Zarzucił ją sobie, lecz ta nie opadła doskonale na jego pysk. 
- Deszczowa Chmuro, pomóż. Weź to naprostuj. - Wskazał na rude kłaki, które śmierdziały krwią. 
Kocur pokiwał głową i łapami poprawił jego ochronę. Teraz tylko nie mógł dopuścić, aby wiewiórka mu się zsunęła. Zerknął na swojego pomocnika, który również był gotowy. Przesunął mu tylko rudą kitę nieco w bok, po czym ostrożnie udał się po zioła, które czekały na nich pod legowiskiem medyka. Musieli je jak najszybciej podać chorym, na wszelki wypadek też tym, co mieli styczność z zarażonymi. Tak profilaktycznie. 
- Jeżeli wiewiórka ci spadnie z pyska, to natychmiast wyjdź z jamy. Nie narażaj się na nic, jasne? A jak ktoś na nią ci napluje, nakicha czy Klan Gwiazdy wie, to wrzuć ją do dołu i zakop - zwrócił się do Deszcza, podnosząc ostrożnie rośliny, a następnie skierował kroki w stronę żłobka.

<Deszczowa Chmuro?> 

03 lipca 2021

Od Deszczowej Łapy (Deszczowej Chmury) Cd Potrójnego Kroku

 Słuchał słów liliowego i było mu smutno trochę. Czyli miłość nie istniała, może uspokoił się lekko, dzięki temu? Nie musiał się denerwować, że się zakocha kiedykolwiek, łamiąc kodeks, chociaż tego nie chciał. Nie miał zamiaru się kiedykolwiek zakochać.
– Rozumiem, dziękuje za odpowiedź. – mruknął. Musiał chyba przemyśleć czego się dowiedział, nie chciałby Potrójny Krok źle o nim myślał. Odszedł od cętkowanego sprawnie.
***
Rudzielec siedział dumny w obozie. Był już asystentem medyka! Nie był uczniem! Do tego dostał piękne imię jego zdaniem. Nie obrażało go i nie musiał się martwić, że dostanie niepasujące imię. Został wcześniej mianowany, niż Pokrzywowa Łapa! Był lepszy od przyjaciela! Chociaż pomimo tego, że wiedział świetnie, że ma wiedzę odpowiednią to denerwował się, że przyjdzie do niego niedługo pierwszy pacjent, którego będzie musiał w pełni sam wyleczyć. Straszne w pewnym sensie. Do tego jego sen, był specyficzny. Nie rozumiał zbytnio co się w nim działo i próbował go przemyśleć. Rozejrzał się po obozie, przyjął gratulacje od Pokrzywowe Łapy i kilku innych kotów. Najbardziej się denerwował, czy jego rodzice są dumni z niego, w końcu był medykiem, a nie wojownikiem! Do tego dużo zajęło mu ukończenie treningu, ale w końcu został mianowany, i to się liczy. Wyszedł przed obóz i spojrzał w gwiazdy.
– Jesteście dumni? – spytał bardziej sam siebie, niż kogoś.
***
I zaczęło się, nie wiedział tak okropnej choroby w życiu. Czerwony kaszel. Okropna często śmiertelna choroba. Bał się o życie swojej rodziny i innych. Lodowata Łapa nieprzyszła do medyków na czas i jej “lekkie” objawy choroby stały się bardzo poważne. Wiedział, że ta choroba była bardzo zaraźliwa, więc on mógł też zachorować. Czuł, że serce coraz bardziej mu wali ze stresu, musiał zapytać się o coś byłego mentora. Wstał z legowiska i wyszedł na zewnątrz legowiska medyków. Było bardzo wcześnie jednak zauważył liliowego.
– Potrójny Kroku? Bo jest czerwony kaszel i … nie boisz się, że zachorujesz? Ta cała epidemia czerwonego kaszlu zapowiada się okropnie, będzie chyba gorzej tylko prawda? – powiedział niepewnie.
<Potrójny Krok?> 

03 czerwca 2021

Od Potrójnego Kroku cd Deszczowej Łapy

– Potrójny Kroku? – powiedział niepewnie. Zobaczył tylko liliowe pręgowane cętkowanie futro i już zakładał, że to medyk. – Wiesz może czy miłość to kłamstwo, czy prawda? Wiem, że mi nie wolno i nie mam zamiaru, jednak to wszystko koty … no jesteś bardzo mądry, więc chce się ciebie zapytać.
Słysząc pytanie ucznia, napuszył sierść z irytacji. Czemu do niego przyszedł z tym pytaniem? On oczywiście miał jedno zdanie o tej całej miłości. Nienawidził jej, przez fakt, że odbierała mu drogie dla niego osoby. Na szczęście Deszczowa Łapa dodał, że pytał dlatego, ponieważ uważał go za mądrego. To było na plus. Jak chciał się dowiedzieć od eksperta... To mu opowie. O wszystkim! 
- Siadaj. - Wskazał na mech, a kiedy ten usiadł, odchrząknął. - Tak. Miłość to kłamstwo. Oczywiście istnieje. Darzą nią matki swoje kocięta, a później? Później już jej nie ma. Ta cała miłość, o której gadają zakochani to bujda. To tylko popęd, instynkt do tego, aby się rozmnażać, a nie prawdziwe uczucie. Na dodatek przynosi masę cierpienia. 
Tak... ile on już przez to się nacierpiał! Najpierw ojciec miał go w poważaniu, chociaż słyszał od sióstr, że go bardzo kocha. Później Strzyżykowa Pręga puściła się w krzaki, niszcząc na zawsze ich przyjaźń. Zaraz potem jego dziadek znalazł sobie nową partnerkę, co wskazywało na to, że miłość nie jest realna. Gdyby naprawdę kochał babcie, nie połączyłby się z Miedzianą Iskrą. To był kolejny dowód na to, że miłość nie istniała. O Fasolowej Łodydze nie chciał nawet myśleć! Zrobiła sobie dzieciarnie też przez swoją głupotę i już gryzie piach w Mrocznej Puszczy. 
- Jak to przynosi cierpienia? - Z rozmyślań wyrwał go głos ucznia. 
- Normalnie! Widzisz na przykładzie swojego przyjaciela. Mama go kochała i co? I teraz cierpi, bo jej nie ma! A twój brat i ojciec? Też ich kochałeś, a oni mieli cię gdzieś i odeszli z tego świata raz na zawsze. Czy nie cierpiałeś? A wiedziałeś, że Iglasty Krzew, kiedyś Gwiazda nie był całe życie z Miedzianą Iskrą? Przed nią był związany z moją babcią. I co? Gdy jej zabrakło związał się z inną! Miłość nie istnieje. Gdyby istniała nikt by nie cierpiał - zakończył, patrząc uważnie na Deszczową Łapę. Miał nadzieję, że się zaraz nie rozryczy. Jeśli tak, będzie musiał sięgnąć po radykalne środki i zatkać mu pysk mchem. 

<Deszczowa Łapo?>

25 maja 2021

Od Deszczowej Łapy Cd Potrójnego Kroku

Rudy siedział, obserwując obóz. Nie rozumiał tej całej miłości co dużo kotów ją pokazywało. Jedni się lizali po pyskach, inni mówili czułe słówka do siebie, a inni razem wychowywali kocięta, liżąc je. Nie widział, w tym relacji jego ojca do niego, wiedział, że Mały Wilk za nim nie przepadał. Do tego jakoś nie umiał sobie wyobrazić, by jego rodzice oboje mówili mu miłe słowa, ciągle byli przy nim, czy też kibicowali mu w drodze życiowej. Ich przy nim nie było, chociaż nie obwiniał ich samych. Obwiniał bardziej siebie. Za nimi wszystkimi tęsknił, wraz z bratem Jeżynkiem. Polizał swoją klatkę piersiową, nie miał ochoty dostać ochrzanu za bycie brudnym, a to nie było proste w porze opadających liści. Zerknął po chwili oczami na Raniuszkowy Dziób, która polizała po łebku Suślą Łapę. Obok nich zobaczył Wiśniowy Świt, która siedziała dumna. Był bardzo zdziwiony, że ta została tak szybko mianowana, nie miał nic do kotki, jednak dziwił się naprawdę, że kot może tak prędko dostać rangę wojownika. Jeszcze widział tą matczyną miłość białej. Odwrócił wzrok zmieszany, podniósł się i strzepnął jakiś paproch z ogona.
Czym jest miłość? – zadał sobie pytanie w głowie. Wiedział, że ma zakaz na zakochanie się, nawet nie chciał tego robić, tylko ciekawiło go co to musi być. Słyszał wiele razy od zakochanych jaka to miłość jest piękna albo cudowna. On wtedy się dziwił, bo co to może być? A może to kłamstwo jedno wielkie? W końcu, by nie była zakazana dla niektórych, skoro jest dobra i istnieje. Podreptał do legowiska medyków, czasami bał się wchodzić tam. Nawet nie bez przyczyny. Potrójny Krok był dobrym medykiem, jednak surowym i wymagającym. Dodając do wszystkie bardzo. Chociaż był mądry, dlatego uczeń medyka postanowił to wykorzystać i zapytać go co to jest dokładnie to. Wszedł, rozglądając się.
– Potrójny Kroku? – powiedział niepewnie. Zobaczył tylko liliowe pręgowane cętkowanie futro i już zakładał, że to medyk. – Wiesz może czy miłość to kłamstwo, czy prawda? Wiem, że mi nie wolno i nie mam zamiaru, jednak to wszystko koty … no jesteś bardzo mądry, więc chce się ciebie zapytać.

<Potrójny Kroku? Przepraszam za taki brak aktywności do tej pory.> 

02 kwietnia 2021

Od Potrójnego Kroku cd Deszczowej Łapy

 – Potrójny Krokuu? Możemy dziś nie mieć treningu?- mruknął cicho ziewając.- Albo co znaczy słowo gej? Bo Chmurka mówiła że ładnie byśmy ładnie wyglądali. 
Drgnęła mu żyłka. Naprawdę? Naprawdę? Czemu to on musiał tłumaczyć temu matołowi, takie rzeczy? Aż go od tego mdliło. Nie miał zamiaru edukować kocurka z zakresu seksualności, bo pójdzie w tan jak Fasolowa Łodyga, a wtedy już naprawdę wybuchnie. Nic dziwnego, że Klan Gwiazdy był wściekły na tych wszystkich łamaczy kodeksu. Już sam przeżył trzy takie przypadki. Dwa z jego klanu i to bardzo bliskich mu osób. A teraz... teraz słyszał, że jakaś Chmurka mówiła o Deszczyku i jakimś innym kocurze. 
- Jeżeli... Kiedykolwiek. Dowiem się. Że masz partnera. To wykastruje i wyrzucę na zbity pysk, jasne?! - warknął do niego. - A co do treningu, to owszem. Masz wolne. - fuknął. - Robię strajk. - poinformował go. 
- Strajk? Co to? - zapytał zdziwiony.
- To, że zawieszam twój trening, póki Wróblowa Gwiazda nie ukarze Pokrzywowej Łapy za to, że wrzucił mnie do dołu z potencjalnie chorą na wściekliznę osobniczką! - uświadomił go.
- Ale... Ale Pokrzywek by tego nie zrobił! On jest przecież fajny! - bronił swojego przyjaciela uczeń. 
- Wcale nie jest fajny! I to zrobił! Gdybyś nie ćpał kocimiętki, to byś wiedział. A teraz zjeżdżaj stąd. Idź sobie. Masz wolne - westchnął, masując się po głowie. 
Kocurek jeszcze chwilę się nad tym zastanawiał, po czym ruszył do wyjścia. 
- Przyniosę ci kwiatka na pocieszenie, dobrze? - rzucił jeszcze swoim niewinnym głosikiem. 
- Ygh... Powodzenia. W Porze Nagich Drzew, raczej o nie trudno. - miauknął po czym zatkał wejście mchem. Musiał się teraz przygotować do wyjaśnienia wszystkiemu Wróblowej Gwieździe. 

***

No i się stało. Miał strajk. Wróblowa Gwiazda oczywiście starał się załagodzić sytuację i nawet obiecał, że zajmie się swoim uczniem. Ale... Ale no właśnie. Kiedy to zrobi? Mógł rzucać słowa na wiatr! Nie ufał liderowi. W końcu lubił dzieciaka i wątpił, aby sprawiedliwość go dopadła. Przez ten czas oczywiście się lenił. Zamknięty w jaskini czuł się gorzej niż wcześniej. Jednak widok tych pysków, które gardziły nim, był jeszcze gorszy. Czy naprawdę prosił o wiele? Chciał tylko szacunku z racji, że był medykiem. Czy naprawdę tak trudno nie wyzywać, nie rzucać kamieniami i nie wpychać do dołu jego osoby? Może to nauczy ich, jak ważny jest dla Klanu Wilka. Trochę pocierpią, ale docenią później jego trud pracy. 
- Potrójny Kroku! - usłyszał czyjś wrzask. - Proszę otwórz. To pilne. 
- Mam strajk! - poinformował, nadal leżąc na mchu. 
- Wiem! Ale... Na Klan Gwiazdy on umrze bez twojej pomocy! - Głos miauczał przejęty. 
Zawahał się. Kodeks kazał mu ratować życia. Ale strajkował, aby został doceniony. Jednak... Co było teraz ważniejsze? Życie czy jego ego? Westchnął i otworzył wejście do jamy. Zaprosił dwa kocury. Jeden ranny, zwalił się jak kłoda na ziemię. 
- Co mu jest? - szybko zbadał jego rany. 
Wyglądało to na ugryzienia. Zalał go niepokój. 
- To był królik?! - zapytał. 
- Nie - Dębowa Pierś pokręcił głową. - Borsuk nas zaatakował. On przyjął na siebie więcej. - Wskazał na Gepardzią Cętkę. 
- Czemu nie mogliście po prostu uciec? - Pokręcił głową. Normalnie głupota. On by tak zrobił na ich miejscu. Szybko złapał potrzebne zioła i zaczął oczyszczać rany. Pajęczynę miał pod łapą, dzięki wysiłkom armii Tkaczy. Nie minęła chwila, a ranny był opatrzony. 
- Nie wiem czy nie załapał wścieklizny. Wsadź go ostrożnie do dołu. Karm go i poj, dam ci później potrzebne zioła. - miauknął. - Jakby miał jakieś objawy, to natychmiast mnie powiadom, jasne? 
Kocur pokiwał głową, zabierając wojownika we wskazane miejsce. 
- Dziękuję - miauknął jeszcze do medyka.
Dziękuję? To... Akurat było coś, co byłoby miło codziennie słyszeć. Dziękuję za pomoc. Och ależ ty jesteś genialny! Uratowałeś mu życie, dziękuję! Napawał się tą wdzięcznością w swojej głowie, kiedy dostrzegł głowę Deszczowej Łapy, który zajrzał do środka. 
- Leczyłeś? - zapytał zdumiony. 
Potrójny Krok napuszył się, odwracając w bok głowę. 
- Nadal mam strajk. Jednak... gdy ktoś będzie umierał, to oczywiście pomogę. - wytłumaczył dzieciakowi. - Jak ci się nudzi, to możesz wymienić ten mech - Wskazał na zakrwawione posłanie. - Jednak wiedz, że nadal nasz trening jest zawieszony. 

<Deszczowa Łapo?>

27 marca 2021

Od Deszczowej Łapy Cd Potrójnego Kroku

 Rudy popatrzył na liliowego przerażony. Bał się jeść myszy, od “wypadku” za kociaka i zjedzeniu myszy i wymiotach dwukrotnych. Był dość głupi, więc uznał, że skoro on nie może jeść to pewnie przez jego umaszczenie.
– Jednak to mnie zabije! Pan świetnie rozcina wnętrzności!- powiedział niepewnie próbując ominąć temat.
– Jedź. Udowodnisz wtedy, że jesteś kotem.- odpowiedział wkurzony Potrójny Krok. Deszczowa Łapa zdał sobie sprawę, że nie ma szans na zmianę tematu. Popatrzył na szarą piszczkę i wziął do pyska pierwszy kęs. Przeżuł i powstrzymał chęć wyplucia. Połknął na końcu zwierzynę. Odetchnął cicho.
– Zjadłem! Kotem jestem! Widzisz? Kotem jestem!- zawołał radośnie. Dziwnie to dla obcego kota musiało brzmieć jednak dopiero teraz zdał sobie sprawę, że jest kotem na pewno.
***
– Deszczowa Łapo, choć!- krzyk medyka obudził Deszczową Łapę. Kocur otworzył leniwie jedno oko. Nie zdawał sobie sprawy o co chodzi kocurowi, po prostu wstał i zaczął iść. Nauczył się, że najpierw wykonywać polecenia potem pytać. Dopiero gdy zaczęli iść w kierunku kociarni połączył fakty. Weszli do legowiska. Obserwował jak Potrójny Krok odkładał zioła i patyk na mech. Popatrzył zdziwiony na patyk, nie rozumiał po co patyk. Usłyszał pierwszy wrzask Raniuszkowego Dzioba co obudził w nim dziwne uczucie. Chciał zacząć zadawać pytania skąd kotka urodzi kociaki jednak pierwszego kociak pojawił się na świecie.
– Wyliż.- rozkazał medyk. Uczeń posłusznie podszedł i wylizywał kociaka. Uznał, że to dziwne uczucie. Taka bezradna kulka jego zdaniem.
***
W życiu każdego kota zdarzały się śmierci bliskich. Uczeń medyka przeżywał to strasznie, nie umiał się pogodzić z faktem braku jego matki w żywych. Do tego dowiedział się tego od przyjaciela, inaczej nie rozumiał tego faktu. Zgromadzenie i ćpanie na nim odbiło piętę na kocurze. Podniósł oko niechętnie, było już dawno po świcie słońca jednak po spotkaniu klanów postanowił, że może pospać. Mało pamiętał z wczorajszego dnia, tylko to, że jakaś Chmurka i Bursztyn byli jego mentorami i rodzeństwem, a Chmurka mówiła, że ładnie wyglądałby z uczniem medyka z klanu Klifu jako geje.
– Potrójny Krokuu? Możemy dziś nie mieć treningu?- mruknął cicho ziewając.- Albo co znaczy słowo gej? Bo Chmurka mówiła że ładnie byśmy ładnie wyglądali. 
<Potrójny Kroku? Przepraszam że tak długo> 

27 lutego 2021

Od Potrójnego Kroku cd Deszczowej Łapy

 - Potrójny Kroku? Mam pytanie, czy ja jestem myszko-kotem? Bo Bursztynowa Łapa tak mówił. Wiem że to chyba nieprawda, jednak nie wiem jak czują się myszy. Więc skąd mam wiedzieć?- przechylił głowę w bok patrząc na cętkowanego. 
Zaraz coś go strzeli. No naprawdę?! Tłumaczył temu debilowi już na spotkaniu medyków, że nie jest żadną myszą! Ten dureń uwierzył w zapewnienia ucznia klanu klifu, że jest jakimś gryzoniem! A teraz ponownie go o to pytał?! Miał jakiś uraz głowy? Może powinien go zbadać? Tak! To była myśl. Jeszcze przypadkiem pomyli zioła i kogoś zabije zamiast ocalić. Że też trafił mu się taki mysi móżdżek. 
- Nie jesteś żadną myszą, a tym bardziej myszo-kotem! - Chyba czas było zrobić sekcję zwłok, aby nauczyć Deszczową Łapę co niecoś o rozróżnieniu gatunków. 
- Czekaj tu - warknął pod nosem i udał się do stosu ze zwierzyną. Wyciągnął z niej mysz, po czym wrócił, kładąc to świństwo pod łapami kocurka. 
- To. Jest. Mysz - zaczął powoli, aby nic mu nie umknęło. - Teraz patrz. Porównaj ogon swój do niego. - Kocurek zrobił jak kazał. - Widzisz? Twój jest owłosiony i duży, a myszy jest łysy, cienki i mały. Oznacza to, że nie jesteś myszą! Kolejny dowód. - Otworzył jej pyszczek. - Ona ma długie przednie zęby, a ty nie masz takich. Jej uszy są bardzo małe i owalne, twoje są spiczaste. No i jest mała. MAŁA. BARDZO MAŁA. Nie ma dużych myszy, zapamiętaj to! - Miał nadzieję, że już zrozumiał. - To teraz wnętrze. - Rozciął jej brzuch i wskazał na jelita - To Fasolowa Krzywica, zapamiętaj dobrze tą nazwę. W niej jest pokarm. Myszy jedzą gówna. Koty jedzą mięso. TY. NIE. JESTEŚ. MYSZĄ. - dodał ponownie, aby nie pytał. - Myszy są obrzydliwe. Nie myją się i śmierdzą... - No to było podobne do Deszczowej Łapy. - Ale to nie znaczy, że jesteś myszą, bo NIE. JESTEŚ. MYSZĄ. - Tak. Zrobi mu pranie mózgu, a co. Zdenerwował go to ma. - Dalej. Tu jest serce. - Wyciągnął narząd i pokazał temu idiocie. - Serce robi bum, bum, bum. Tam jest krew. Krew to to czerwone, które wypływa, gdy się skaleczysz. Zaprezentować? Mam cię skaleczyć?! 
Deszczowa Łapa pokręcił przerażony głową. 
- To wiedz, że NIE JESTEŚ MYSZĄ! Krew to esencja życia. Jak jej zabraknie to umrzesz. Rany zakleja się pajęczyną. Powtórz. 
- Rany zakleja się pajęczyną - powtórzył. 
- A ty nie jesteś czym? 
Uczeń się zawahał. 
- Myszą? 
- Powtórz to jeszcze raz. Całym zdaniem. Nie jestem myszą, już! 
- Nie jestem myszą. 
- A kim jesteś? 
- Nie wiem już! - zaczął ryczeć. Cudownie. Wepchnął mu gryzonia do pyska, aby się zamknął. Och! Jak on go irytował! 
- Jesteś kotem! Zjedz to i udowodnij, że nie jesteś myszą! 

<Deszczowa Łapo?>

20 lutego 2021

Od Deszczowej Łapy Cd Potrójnego Kroku

- Na zbity Pysk? Co to znaczy?- mówię niepewnie i patrzę na liliowego mentora. Mentora! Jestem uczniem medyka! I to tego cudownego kota!
- To że przestaniesz się u mnie uczyć i wyrzucę Cię z stąd. Teraz słuchaj, powiem ci kodeks medyka, masz go znać o każdej porze, zrozumiano?- Potrójny Krok odpowiada poważnie. Muszę go słuchać! Będę! Chcę być tutaj, a nie w legowisku starszych być! Świetliste Skrzydło by mi coś zrobiła.
- Rozumiem! Będę go pamiętał, i słuchał się go!- odpowiadam pewnie i macham ogonem zadowolony.
- To słuchaj, najważniejszą zasadą jest to że medyk nie może mieć kociaków, rozumiesz? Partnera też.
- Ale dlaczego? Przecież Fasolowa Łodyga jest mamą Pokrzywka i Cis, a była wcześniej medyczką…
- Złamała kodeks medyka rozumiesz? Nie wolno mieć. Ona nie jest medyczką obecnie, widzisz ją tutaj? Nie. I jej tutaj nie zobaczysz.- odpowiada wkurzony mentor. 

***

Siadam zmęczony w legowisku. Jak mi się spać chce, nauka ziół jest ciężka. Jak muszą się czuć uczniowie po treningu walki? Pewnie są zmęczenie. Jednak dziś się dużo nauczyłem, jak wyjmować kleszcza, gdzie zbierać korzeń łopaniu, nauczyłem się na co działa Wrotycz. Idealny normalnie, gdyby nie to że mentor ma chyba wielbi Kodeks Medyka. Czy on nie rozumie jednej rzeczy, wiem że dzieci mieć nie mogę. A i oczywiście Nasiona Maku poznałem! Przydatne zioła. 

***

Zioła, ile ziół! Mnóstwo ich. Dziki Czosnek na ugryzienia ziół, pokrzywa na wymioty, Trybul na ból brzucha. Czy coś w tym typie. Ciekawe dlaczego na Zgromadzeniu Medyków nie rozmawialiśmy o ziołach tylko kłócili się, zostałem myszo-kotem i było zawirowanie. Gwiezdni się wkurzyli, pewnie to Kuzyn w nich strzelił. Za obrażanie dumy medyków.
- Potrójny Kroku? Mam pytanie, czy ja jestem myszko-kotem? Bo Bursztynowa Łapa tak mówił. Wiem że to chyba nieprawda, jednak nie wiem jak czują się myszy. Więc skąd mam wiedzieć?- przechylam głowę w bok patrząc na cętkowanego. 


<Potrójny Kroku? Twój uczeń jest zdrowy, pamiętaj> 


12 lutego 2021

Od Potrójnego Kroku cd Deszczyka (Deszczowej Łapy)

 - Dzień dobry Panie Mądry Medyku Potrójny Kroku.- usłyszał zadowolony głos, który wkroczył do jego legowiska. - Wiem pan może gdzie jest Mały Wilk i Jeżynek? Nie mogę ich znaleźć, a pan na pewno wie. A jak nie to mogę z panem posiedzieć i popatrzeć co pan robi? Roślinki są super!- Kociak pomachał ogonem szczęśliwy. 
- Nie wiem gdzie oni są - wyznał zgodnie z prawdą. 
Przecież nie był niańką tego kaczko-węża oraz jego syna, który odziedziczył po ojcu tą dziwną mutację. Nadal był pod wielkim wrażeniem, że kociak przeżył. Wątpił jednak, że zostanie wojownikiem jak jego ojciec. Widać po nim było, że nie był tak "genialny", aby wymyślić sposób, który uratowałby go przed losem starszyzny. 
Ale najwidoczniej oboje zaginęli. Chyba, że kociak miauczał bezsensu. 
- A jak dawno ich nie widziałeś? - zapytał. 
- Dawno już... 
To mu jednak nie pomogło. Kociak najwyraźniej nie umiał zdefiniować jak dawno. Dla niego mogło to być zarówno kilka uderzeń serca jak i cały dzień. Westchnął. 
- Jak nie wrócą do zachodu słońca, to zapytaj mamy. Ona może wie. -  No właśnie! Królowa na pewno wiedziała! Przecież to tyczyło się jej syna! Gdyby kociak zaginął, kotka nie byłaby tak spokojna, tylko zaczęłaby roznosić obóz w drobny mak, szukając dziecka. 
Deszczyk najwyraźniej zgodził się na pomysł kocura i usiadł obok, obserwując co takiego robi. Potrójny Krok rzucił mu niezadowolone spojrzenie. Nie lubił niańczyć kociąt i pokazywać im ziół, bo wiedział już z doświadczenia, że to oznaczało jedno. Drogę medyka. Pomylił się w przypadku Fasoli, nauczył ją dużo i teraz bardzo tego żałował. Czy nie powinien być ostrożniejszy nawet jeśli chodziło o syna Małego Wilka? Ostatecznie się zgodził, widząc jak ten zaraz się poryczy. Za bardzo nie lubił takich wrzasków. Cenił sobie spokój i ciszę. 

***

No i się stało. Deszczowa Łapa został JEGO uczniem. Dobrze, że nie Fasolowej Łodygi. Jeszcze Wróblowa Gwiazda by ją tym sposobem nagrodził, a biednego kociaka zdeprawiła swoimi poglądami. Jednak... Czemu to był właśnie Deszczyk? Dzieciak był pełen łez. Teraz też płakał. Nie wiedział czy ze smutku, czy radości. Nadal to małe coś było dla niego tajemnicą. 
- No dobra słuchaj mnie teraz uważnie. Nim zaczniemy będziesz uczył się kodeksu medyka. Masz go znać na pamięć. Jasne? Nieznajomość go lub niestosowanie się do tych punktów sprawi, że wywalę cię na zbity pysk i nigdy nie zostaniesz medykiem, jakieś pytania? 

<Deszczyk? Czas na naukę fanatyzmu>

03 lutego 2021

Od Deszczyka cd Potrójnego Kroku

Czemu Potrójny Krok na mnie krzyczy? Nic nie zrobiłem-m. 
- Nio-o diobzie-e.- chlipię pod nosem.- Pian na mni jest zly? 
Nie słysząc odpowiedzi liliowego chlipię cicho. Pewnie mnie nie lubi! Ja chciałbym kiedyś być mądry jak on. Ciekawe kto bardziej jest mądry, Pan mądry medyk czy Pani mądra Płomień? Oboje są super, wiedzą jak używać ziół. Ratują niewinne koty! Podnoszę się po chwili i idę niepewnie w stronę wyjścia. Chciałem mu tylko pomóc, nie wyszło mi znowu. Znowu kogoś zawiodłem. Chciałem posprzątać mu, zrobić coś dobrego dla zapracowanego medyka. 

***

Gdzie jest Jeżynek? Przecież wczoraj tutaj był! Gdy rozmawiałem z nim kim chcemy być. On mówił że wolałby być pieszczochem, a ja medykiem. Czy to dziwne? Nie chce zawieść Pokrzywka że nie będę z nim się uczył na wojownika … bo on chyba chce? Chciałbym z nim trenować! Też bym mógł trenować w Wilczkiem i Złotą! Bym nie zawiódł mamusi. Jednak zioła wydają się takie fajne. Do tego nie umiem walczyć, przegrywam zawsze. Może to znak że nie powinienem? Potrójny Krok nie ma ucznia … ciekawe czy by zgodził się mnie uczyć? Bo mianowanie moje będzie naprawdę niedługo. Muszę wybrać, czy chce być szczęśliwy czy wolę zadowolić innych? Tak jak dziadkowi, oni byli wojownikami! Babcia była zastępczynią! Dziadek też! Teraz wujek jest liderem a ciocia zastępczynią, zawiodę ich wszystkich jak nie będę się uczył na wojownika. Podnoszę się z mchu i idę niepewnie do legowiska medyka. Posiedzę z nim, popatrzę jak układa zioła, ciekawe zajęcia. Idąc zadowolony do medyka uśmiecham się. Ciepluteńko jest. Mogę być czysty, bo brud mi nie potrzebny. Ciekawe czemu zrobiło się cieplej. 
- Dzień dobry Panie Mądry Medyku Potrójny Kroku.- mówię zadowolony wchodząc do legowiska liliowego. Macham zadowolony ogonem, ładnie tutaj pachnie. Skoro jest mądry to może wie gdzie tata poszedł i Jeżynek! Tata pewnie wróci! Musi wrócić, będzie podczas mojego mianowania … prawda?- Wiem pan może gdzie jest Mały Wilk i Jeżynek? Nie mogę ich znaleźć, a pan na pewno wie. A jak nie to mogę z panem posiedzieć i popatrzeć co pan robi? Roślinki są super!- macham ogonem szczęśliwy. Na pewno zna odpowiedź na wszystkie moje pytania. Jak nie to zapytam się Pani Mądrej Płomień, znaczy Pani Mądrej Wojowniczki Płomień. Jak nie oni to … wujek Wróbel? Albo dziadek Pokrzywka! Oni też są mądrzy ale nie aż tak. 

<Potrójny Kroku?> 

15 stycznia 2021

Od Potrójnego Kroku cd Deszczyka

 Słyszał jak kociak coś tacha po ziemi. Pewnie były to jego czaszki. Dziwne, że akurat tym zajął się, kiedy powiedział, że może posprzątać. On najpierw poukładałyby zioła na swoje miejsce, poprawił mech, a dopiero później zaczynał porządkować czaszki. Nie wiedział kiedy, ale to całe sapanie kociaka go uśpiło. Tak... Sam był tym zdziwiony. W czerni było przyjemnie. Nawet kątem oka dojrzał zarys mamy. Chyba się o niego martwiła. Jej nikła obecność, która bardzo gwałtownie zniknęła, poprawiła mu nieco nastrój. Ale czemu tak zniknęła, bo oczywiście obudził go czyjś głośny pisk i płacz. Uniósł głowę, rozglądając się po jaskini nieco otępiale. Skąd tu wziął się ten kociak? To on tak się darł, aż mu uszy więdły! Usiadł i z niezadowoloną miną spojrzał na tego smarkacza.
- Nie drzyj się! - warknął. - Co się stało? Chyba miałeś sprzątać? - Coś mu tak grało, że po to tu ten dzieciak przylazł. 
- Jaaa aaaa aaa boooliiii - płakał dalej. 
Skulił uszy. Jakie on potrafił wydać z siebie decybele! Te jego piski dotarły do najdalszych zakątków jego umysłu, pobudzając do życia i zwracając chęci, aby nieco powrzeszczeć. No naprawdę... 
- Co cię boli, gdzie cię boli? Coś zrobił?! 
Kociak wskazał łapkom na obiekt i zaczął chaotycznie relacjonować dlaczego płacze. Pokręcił głową. Na Klan Gwiazdy! Co z niego była za beksa! To on w jego wieku w ogóle nie ryczał, a sam był wrażliwy na tematy bólu. 
- Już zamknij ten pysk, bo wrócisz do matki, jasne?! 
Chyba to był błąd, bo Deszczyk jeszcze mocniej się wydarł. Normalnie czuł jak cały świat mu wibruję, a zaniepokojeni współklanowicze zaglądają do leża medyka. Jeszcze rozniesie się pogłoska, że ten tu torturuję kociaka! Chcąc ukrócić jego jęki, wsadził młodemu do pyska mech. To skutecznie zahamowało jego wrzaski. Jego uszy z ulgą przyjęły ciszę, po czym rozejrzał się, czy przypadkiem nikt tutaj zaciekawiony nie zajrzy. Jedno uderzenie serca, drugie, trzecie. Deszczykowi wyschły łzy. Za to próbował wyjąć ze swojego pyska mech. Szło mu to nieporadnie, ale nie zamierzał mu pomagać. Jeszcze przez niego będzie jakimś dzieciobójcą. 
- Wracaj już do matki. Nie chcę, aby tu wbiegła zła słysząc twoje wrzaski. Nie potrzebuje problemów jasne? - powiedział po czym wyciągnął mech z pyska młodego, widząc jak ten zaczął się dusić. 

<Deszczyku?>

06 stycznia 2021

Od Deszczyka Cd Potrójnego Kroku

Pan medyk nie odwiedza nas ostatnio, ciekawe co robi. A może jest samotny? Wydawał się fajny, jednak widziałem go albo jak się kłócić albo samego. Szkoda go, może nie ma z kim rozmawiać? Może jego mama go nie odwiedza? Nie widziałem go jeszcze z rodzicami, mnie tata też nie odwiedza za często jednak mam mamusię! A ona jest fajna! Może powinienem go poszukać? Dał mi kwiatka, piękną stokrotkę! Powinienem tak mu pokazać, że go lubię! Jedynym wyjściem jest poszukanie go.

***

Patrzę na leżącego medyka. Czemu on taki smutny? Szukałem go długo przecież! I jeszcze musiałem wymknąć się, że żłobka, a to było trudne! Podchodzę do niego niezdarnie.
– Czego… – Uśmiecham się do medyka, może on się też uśmiechnie?
– Cio tu se stało? – pytam się niepewnie.
– Anarchia. To się stało. Jak chcesz możesz posprzątać – Potrójny Krok mówi niechętnie i zwija się w kulkę. Anarchia? Co to? Jednak mogę mu pomóc! Posprzątam mu tutaj! Rozglądam się energicznie, zacznę od wyrzucenie tych dziwny rzeczy. Podchodzę do nich, jakieś dziwne twarde coś. Dotykam łepkiem tego i po chwili staram się w to pchać. Brzydkie to, ziółka zostawię. W końcu są fajne! I ładnie wyglądają! I pachną super! Po dojściu do wyjścia z legowiska medyka i wypchnięciu tego czegoś macham dumnie ogonem i wracam do głębi jamy. Co tutaj jeszcze mogę zrobić? Patrzę na resztę dziwnych rzeczy. Po co on je trzyma? Pewnie o nich zapomniał po prostu. Tak jak ja zapomniałem co to ten kodeks wojownika, każdemu się zdarza prawda? Jednak pamiętam co to klan Gwiazdy! O nich nigdy nie zapomnę! Podchodzę do kolejnej dziwnej rzeczy i postępuję z nią to samo. Ta jest cięższa! I większa! Sapie zmęczony. Dla medyka wszystko! Mogę się zmęczyć! Jednak w pewnym momencie potykam się i wywalam się obijając się o to coś dziwnego. Piszczę głośno z bólu. Boli! Po chwili zaczynam płakać głośno.

<Trójka? Przepraszam za gniota>  

01 stycznia 2021

Od Potrójnego Kroku cd Deszczyka

 Naprawdę nie rozumiał tego bachora. Dał mu kwiatka jako prezent. Czasami zbierał je od tak, bo ich zapach bardzo mu się podobał. To, że nieco się wysuszył przez Porę Nagich Drzew nie znaczyło, że nie był fajnym prezentem. A ten co? Zaczął go wypytywać o zioła. No naprawdę jakiś mysi móżdżek z niego. Jeszcze wyglądał jakby miał znów się poryczeć. 
Kiedy wplątał mu stokrotkę w sierść, szybko ją z siebie zrzucił i położył na głowie kociaka. 
- To dla ciebie. Nie oddaje się prezentów, bo to jest nieładne. Masz go zatrzymać i więcej nie płakać, jasne? 
- A powies o loślinkach? 
Westchnął. Dzieciak był niemożliwy. 
- Tak. Powiem. 
Najwidoczniej bardzo tego pragnął, bo aż mu oczy rozbłysły ze szczęścia. Pomasował łapą głowę. W co on się znów wpakował? Mógł przecież już odejść i wrócić do swoich obowiązków. Że też znów przyszło mu niańczyć kocięta. Deszczyk nadal siedział jak taki dureń, wlepiając w niego swoje duże oczy. 
- No dobra słuchaj - Zaczął mu opowiadać nieco o ziołach, aby dać upust ciekawości malca. Kiedy jednak jego matka zawołała go na posiłek, ten szybko się zmył. Wolność! Cudowna wolność! 

***

Minął jakiś czas, a on nie miał humoru na nic. Fasolowa Łodyga urodziła przeklęte kociaki, dziadek zrezygnował z funkcji lidera, przez co Wróblowe Serce stał się Wróblową Gwiazdą. Koszmar! Już naprawdę nie dawał sobie rady z tymi wszystkimi złymi wiadomościami. Zamknął się przez to w swojej jaskini, cierpiąc w mroku i samotności. Nachodziły go wtedy wizje przeszłości, kiedy Fasolowa Łodyga jeszcze była czysta. Nawet raz przyłapał się na tym, że mówił do niej, choć jej nie było. Wrzał wtedy w nim gniew, bo ból zdrady powracał. 
- Przeklęte niech będą wszystkie medyczki! - warknął pewnego dnia, rozwalając starannie poukładane zioła. To było do niego niepodobne. Dbał w końcu o porządek, a tu takie coś. Dysząc usiadł, wpatrując się w ten chaos, który obrazował jego życie. Spojrzał na ścianę z odciśniętą na niej swoją łapą. Ona też miała to zrobić. Los jednak najwyraźniej chciał, aby zwlekał z tą propozycją. I chyba dobrze. Wtedy musiałby zniszczyć ścianę. Jeszcze jej łapa przypominałaby mu o tym upokorzeniu. Było źle... Bardzo źle. Nie miał humoru ani apetytu. Siedział tak i siedział, lecząc okazjonalnie chorych. Robił to jednak bez dawnej radości, a ze zwykłego obowiązku. Świat jakiś stał się szary. Nawet uwagi Płonącej Łapy nie denerwowały go jak zwykle. Czuł... że się rozpada. Dobrze, że jednak miał swój ponadprzeciętny umysł, który wskazał mu rozwiązanie jego problemów. Małe ziarenka leżały na ziemi, która ostatnio była co chwilę w ziołach, kiedy wyżywał się na biednym otoczeniu. Tak... Dla dobra swojego powinien je wziąć. Szybko pochłonął dwa ziarenka, układając się na mchu. Nawet cichy pisk zwiastujący przybycie kociaka, nie sprawił, że się podniósł. 
- Czego... - charknął w jego stronę. 
- Cio tu se stało? - głos Deszczyka odbił się po jaskini.
Co się stało? Miał ochotę zaśmiać się z tych słów.
- Anarchia. To się stało. Jak chcesz możesz posprzątać - Machnął ogonem, zwijając się w kulkę. 

<Deszczyk?>

29 grudnia 2020

Od Deszczyka Cd. Potrójnego Kroku

 Czuję spływające coś po moich brudnych policzkach. Czemu on sobie poszedł? Wciągam powietrze nosem i otwieram pyszczek, czując coś mokrego w buzi nagle zamykam go szybko. Aż tak mnie nie lubi? Jeżynek mnie nie lubi, Tata też i on jeszcze-e? Myślałem, że ktoś mnie polubił, słysząc kroki podnoszę wzrok. Przyszedł! Jednak może mnie lubi?
– Masz. To stokrotka. Nieco podstarzała, ale w taką zimnicę nie ma co liczyć na świeżą. – miauknął liliowy. Wlepiam się w roślinę, on-n na mnie krzyczał-ł. Może coś się złego stało i dlatego? Ładna jest, znaczy roślinka nie ten trójłapy medyk.
– Tio ziólkia-a?- Medyk prycha. Zaczynam oddychać równomiernie.
– Tak zióła, no wreszcie nie beczysz.- Patrzę na roślinkę ciekawy. Medycy zajmują się ziołami, jednak ja mógłbym je zjeść? Czy tylko wybrani mogę je jeść? Pewnie tak! Mama je jadła, czyli jest wybrana! Potrójny Krok jest wysłańcem Klanu Gwiazdy, więc na pewno może je jeść! Kładę uszy na głowie, czyli nie mogę ich jeść. Jestem zwyczajnym kociakiem; Wilczek, Złotka, Jeżynek i Śnieżny Puch są na pewno wybrani! Wyglądają inaczej, czyli są wyjątkowi, a mama ma takie fajne futerko! Inne niż moje.
– Dio czego tio służly?- uśmiecham się lekko. Jestem ciekawy do czego to służy, a może do niczego? Można to coś mieć w futerku? Nie byłbym zdziwiony, w mojej sierści jest dużo różnych dziwnych rzeczy. Trochę mchu, błota czegoś innego na pewno jest w niej.
– Do leczenia kotów, a do czego innego niby?- Rozszerzam oczy szeroko. Leczenie? Takimi rzeczami się leczy? Myślałem, że inaczej.
– Miślałem żie inacziej się lieczy.- Ziewam cicho.- A cio się nimi lieczy?
– A co cię to obchodzi?- Patrzę na niego smutny, niech powie! Chcę wiedzieć! Niech powie! Medycyna musi być fajna.- Na mnie smutne oczy nie działają, nawet o tym nie myśl.
– Plosze powiadz, bio, bio … będzie mi smutnio.- Przesuwam biało-żółtego kwiatka między łapkami. Niech się zgodzi! Wepnę mu je jak mi powie!
– Jak się jeszcze raz popłaczesz to zwariuje, działa na ból.
Macham ogonem zadowolony. Podnoszę kwiatka do buzi i po kilku niezdarnych krokach wpinam w futro liliowego kwiatka.
– Pienknie Pian tieraz wigiądia! Trziebia ziebriać dia pana więciej! Wtedy nawiet w klanie gwizdy będzi pian najładniejsziy!


<Trójka?>

Od Potrójnego Kroku cd Deszczyka

 – Nie przerywaj mi.- Zawarczał.
Głupie to i jeszcze niewychowane! Czy naprawdę musiał mu co chwilę przerywać? Jeszcze nie skończył opowiadać, a to już wciskało swój nosek, siejąc chaos w jego wypowiedzi. 
Młodzikowi uśmiech zniknął z twarzy, ale się tym nie przejął, kontynuując dalej. 
- Jest mądra, ale nie bierz jej za przykład. Inaczej źle skończysz, Klan Gwiazdy przestanie Cię wtedy lubić. 
– Jia chcie, by mni lubili! Ktio, by nie chcial? Chioć brzydkiego kotia wybrali nia wysłannika, miama jest ładnijsza i Złotka tiż! 
Co takiego? On... On brzydki? A to bachor! Jak mógł twierdzić, że był... brzydki! Niech spojrzy na siebie! To dopiero brzydota! On mył się w końcu kilkadziesiąt razy dziennie, a ten? Upaćkany brudem! Matka musiała go nie kochać, skoro nawet nie zadbała o jego higienę. 
– Coś ty powiedział gówniarzu?! Jestem najładniejszym kotem w klanie zapamiętaj sobie to! I sam jesteś brzydki! Nie znasz się! - krzyknął. 
Naglę usłyszał płacz i z niedowierzaniem wpatrywał się w beczącego malca. No dobra... Pierwszy raz mu się zdarzyło, że jakiś kociak się przy nim rozryczał. Miał do czynienia zawsze z tymi odważniejszymi dzieciakami, którzy fikali. Najwyraźniej Deszczyk był tą inną wersją, która musiał przyznać, bardzo go zaskoczyła. Nie chciał w końcu dostać po pysku od jego matki. 
- Nie rycz! No nie rycz mówię! - Był koszmarny w uspokajaniu dzieci. 
Ale co się dziwić, skoro własnych nie posiadał i nie zamierzał? Wystarczyło, że wyciągał te gluty z tyłków kotek. 
Kociak jednak darł się coraz głośniej, a mu więdły od tego uszy. Dobra... Co robić, co robić? Szybko wykuśtykał na zewnątrz i skierował swoje kroki do legowiska medyków. Wcale nie uciekał! Musiał coś dać temu dzieciakowi, aby go uspokoić, a przez to, że panowała pora nagich drzew, nie mógł zerwać nic przy żłobku. 
Szybko złapał w pysk jakąś zaschniętą stokrotkę i wrócił do zapłakanego kocurka. Położył mu kwiatka pod łapkami z nadzieją, że tym się zainteresuje.
- Masz. To stokrotka. Nieco podstarzała, ale w taką zimnicę nie ma co liczyć na świeżą. - miauknął. 

<Deszczyk?>

26 grudnia 2020

Od Deszczyka Cd Potrójnego Kroku

Słucham tego, co mówi medyk. Klan Gwiazdy z tego, co powiedział jest super! I Srebrna Skóra? Co to? Jednak, skoro na nas patrzą to będę grzeczny! I słuchał się innych! I zgadzał się z innymi zawsze! W końcu chce być kiedyś z nimi!
– Klian Gwiazdi musi być siuper w takim razie!- opowiadam szczęśliwy.- A kim jist wyslannik? I gdzi jest srebrnia skória?
Musi być mądry, skoro o nich wie! I daje jakieś dziwne rzeczy mamie, ciekawe co to jest. Jednak Klan Gwiazdy brzmi o wiele fajniej!
– Srebrna Skóra to miejsce na niebie, tam siedzą sobie po śmierci i patrzą na nas. Jak będzie ciemno to można to zauważyć. I masz rację, Klan Gwiazdy jest wspaniały! A wysłannik to kot, którego wybrali przodkowie i ja nim jestem, rozumiesz?- Przekręcam głowę w bok. Śmierci? Co to śmierć? I czy, skoro wybrali go to musi być wspaniały! Bardzo wspaniały!
– Music biec wspianialy! Ni wybriali Cię Chiba bierz powiodu?- Kocur prycha. Coś złego zrobiłem? Kładę uszy na głowie. Nie chce narazić się wysłannikowi!
– No oczywiście mieli powód, jestem najwspanialszym kotem w całym klanie. Jestem w końcu medykiem! Umiem leczyć koty i dostaje sny od nich!- Wypina dumnie pierś kocur. Otwieram pyszczek zachwycony.- Więc szanuj mnie, bo narazisz się samemu Klanowi Gwiazdy!
Macham ogonem energicznie. Oczywiście będę go szanować! I z nim się zgadzać zawsze!
– Rozumiem! Ktios w klanie oprać ciebie umie lieczyć? I jist jaszczea inni wyslannik?- uśmiecham się mocno. Mam nadzieję, że odpowie mi! W końcu czy ktoś oprócz niego umie leczyć albo klan Gwiazdy wybrał innego kota?
– Klan Gwiazdy nie wybrał innego kota! W końcu jestem jedyny taki wspaniały! I w klanie umie jest jeszcze jeden medyk, ale-
– Kim onia jist? Jist tiak siama mądria jak tii?
– Nie przerywaj mi.- Warczy liliowy, patrzę na niego smutniejszy przestając się uśmiechać.- Jest mądra, ale nie bierz jej za przykład. Inaczej źle skończysz, Klan Gwiazdy przestanie Cię lubić wtedy.
– Jia chcie, by mni lubili! Ktio, by nie chcial? Chioć brzydkiego kotia wybrali nia wysłannika, miama jest ładnijsza i Złotka tiż! 
– Coś ty powiedział gówniarzu?! Jestem najładniejszym kotem w klanie zapamiętaj sobie to! I sam jesteś brzydki! Nie znasz się!- Krzyczy cętkowany medyk. Czemu-u krzyczy? Co złego zrobiłem-m. Patrzę na kocura przestraszony, nie widzę go dokładnie.

<Potrójny Krok? Deszczyk ci się popłakał trochę bardzo> 

Od Potrójnego Kroku

 Zaczęło się. Kolejny poród. Wygramolił się ze swojej jaskini, łapiąc potrzebne zioła i udał się w stronę żłobka. Krzyki były oznaką tego, iż na świat zawitają kolejne kocięta. Czy i teraz Klan Gwiazdy da jakiś znak? Musiał przyznać, że ostatnio tak mu się wydawało. W końcu nie na co dzień widzi się złote koty. 
Szybko wkroczył do środka, zauważając, że Fasolowa Łodyga znów gdzieś zniknęła. Musiał chyba wypytać ją o to. Na jego warcie nie może uciekać od obowiązków. No nic... Przynajmniej nie było obok Płonącej Łapy. Gdyby znów wcięła mu się w pracę, to chyba by ją zabił. 
Śnieżny Puch leżała, sapiąc jak to w zwyczaju mają rodzące. Szybko dał jej zioła i zabrał się za najgorszą część całego porodu. Musiał wyciągnąć te gluty i oczyścić z mazi. Na szczęście obok był mech, który bardzo mu podpasował do tego typu zabiegów. Nigdy nie tknie swoim językiem... tej... posoki. Raz starczyło i oby nigdy więcej! 
Nie czekał długo. Pierwsze kocię wyskoczyło, a on zaczął je ocierać mchem. Od razu zauważył coś dziwnego. Kociak nie miał pary, tylnych łap! No coś takiego... Czy teraz w Klanie Wilka będą pojawiały się zmutowane koty? Może przez tą niewierność Fasolowej Łodygi Klan Gwiazdy kara klan? Jeśli tak... To nie zdziwi się, gdy kiedyś wyskoczy mu kocię z jednym okiem albo z większą ilością łap niż normalnie! A może nawet bez? 
- Oto twój ślimak - miauknął do kocicy, podsuwając małego pod brzuch kotki. 
Ta chyba jeszcze nie ogarnęła upośledzenia swojego dziecka, bo z uśmiechem na pysku zaczęła go wylizywać. 
Nie skupiał się nad tym długo, bo już za chwilę wyciągnął kolejnego, ale na szczęście nie był w kawałkach. Dla pewności jeszcze sprawdził z każdej strony, czy czegoś mu nie brakuję i na szczęście tak było. No... Przynajmniej jeden normalny. 
Po wszystkim udał się do siebie czekać na Fasolową Łodygę. Pewnie zaciekawi ją ten znak od Klanu Gwiazdy. A może nawet zrozumie, że przez jej czyny klan cierpi? Może wtedy by się nawróciła? 

***

Kociaki Śnieżnego Puchu urosły, a on na swoje nieszczęście musiał odwiedzać Jeżynka i sprawdzać jak ten sobie radzi. Nie wróżył mu kariery wojownika, ale kto wie? Skoro jego ojciec poradził sobie bez przednich łap, to może ten też wymyśli jakiś sposób? Położył przed kotką zioła, które pomogą jej wykarmić dwójkę kociąt. 
Miał już wracać, kiedy to na jego ogon naskoczył Deszczyk. 
- Ej ty młody! Nie atakuję się wysłannika Klanu Gwiazdy - miauknął w jego stronę.
- Cio to Klan Gwiazdy? - zapytał. 
No tak... Młody nic jeszcze o tym nie wiedział. Musiał więc mu o tym opowiedzieć! Ważnym było, aby od najmłodszych księżyców uczyć dzieciarnie o przodkach. Może wtedy będą mieć do nich należyty szacunek.
- Klan Gwiazdy to nasi przodkowie. Obserwują nas ze Srebrnej Skóry i mnie zsyłają prorocze sny. Nie lubią niegrzecznych kotów, co łamią kodeks. Zsyłają wtedy pioruny, aby okazać swoje niezadowolenie. Jednak jeśli jesteś grzeczny nagradzają wiedzą, a nawet spotkaniem ze zmarłym bliskim. - zaczął tłumaczyć, ukazując Klan Gwiazdy w pozytywnym świetle. 

<Deszczyku?>