- Dzień dobry Panie Mądry Medyku Potrójny Kroku.- usłyszał zadowolony głos, który wkroczył do jego legowiska. - Wiem pan może gdzie jest Mały Wilk i Jeżynek? Nie mogę ich znaleźć, a pan na pewno wie. A jak nie to mogę z panem posiedzieć i popatrzeć co pan robi? Roślinki są super!- Kociak pomachał ogonem szczęśliwy.
- Nie wiem gdzie oni są - wyznał zgodnie z prawdą.
Przecież nie był niańką tego kaczko-węża oraz jego syna, który odziedziczył po ojcu tą dziwną mutację. Nadal był pod wielkim wrażeniem, że kociak przeżył. Wątpił jednak, że zostanie wojownikiem jak jego ojciec. Widać po nim było, że nie był tak "genialny", aby wymyślić sposób, który uratowałby go przed losem starszyzny.
Ale najwidoczniej oboje zaginęli. Chyba, że kociak miauczał bezsensu.
- A jak dawno ich nie widziałeś? - zapytał.
- Dawno już...
To mu jednak nie pomogło. Kociak najwyraźniej nie umiał zdefiniować jak dawno. Dla niego mogło to być zarówno kilka uderzeń serca jak i cały dzień. Westchnął.
- Jak nie wrócą do zachodu słońca, to zapytaj mamy. Ona może wie. - No właśnie! Królowa na pewno wiedziała! Przecież to tyczyło się jej syna! Gdyby kociak zaginął, kotka nie byłaby tak spokojna, tylko zaczęłaby roznosić obóz w drobny mak, szukając dziecka.
Deszczyk najwyraźniej zgodził się na pomysł kocura i usiadł obok, obserwując co takiego robi. Potrójny Krok rzucił mu niezadowolone spojrzenie. Nie lubił niańczyć kociąt i pokazywać im ziół, bo wiedział już z doświadczenia, że to oznaczało jedno. Drogę medyka. Pomylił się w przypadku Fasoli, nauczył ją dużo i teraz bardzo tego żałował. Czy nie powinien być ostrożniejszy nawet jeśli chodziło o syna Małego Wilka? Ostatecznie się zgodził, widząc jak ten zaraz się poryczy. Za bardzo nie lubił takich wrzasków. Cenił sobie spokój i ciszę.
***
No i się stało. Deszczowa Łapa został JEGO uczniem. Dobrze, że nie Fasolowej Łodygi. Jeszcze Wróblowa Gwiazda by ją tym sposobem nagrodził, a biednego kociaka zdeprawiła swoimi poglądami. Jednak... Czemu to był właśnie Deszczyk? Dzieciak był pełen łez. Teraz też płakał. Nie wiedział czy ze smutku, czy radości. Nadal to małe coś było dla niego tajemnicą.
- No dobra słuchaj mnie teraz uważnie. Nim zaczniemy będziesz uczył się kodeksu medyka. Masz go znać na pamięć. Jasne? Nieznajomość go lub niestosowanie się do tych punktów sprawi, że wywalę cię na zbity pysk i nigdy nie zostaniesz medykiem, jakieś pytania?
<Deszczyk? Czas na naukę fanatyzmu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz