*przed śmiercią Aronii i wojną*
Był w lesie polując na jakąś smaczną zwierzynę. Musiał wziąć się do pracy. Bycie zastępcą było ciężkie, dużo miał na głowie, ale o dziwo znalazł czas, aby jeszcze dopomóc w polowaniu. Nie było to dla niego coś, co powodowałoby u niego chęć padnięcia nieprzytomnie pod drzewem. Czekoladowy miał zawszę dużo energii, którą starał się wykorzystywać do cna. Upolował już dwie wiewiórki i miał zamiar ruszyć nad wodę, aby połowić ryby, kiedy ktoś na niego wpadł.
- Auu...
- Och, przepraszam wujku. Co powiesz na spacer? - przeprosiła Orzechowa Łapa. W oczach miała te same iskierki, jak gdy wujek opowiadał jej historię jak była kocięciem.
Co ona tu robiła? Była na treningu? Czemu proponowała mu spacer?
- Gdzie twój mentor? - zamiast tego zapytał.
Zdziwienie w oczach kotki było wystarczającą odpowiedzią. Westchnął. Najwyraźniej Orzechowa Łapa nie rozumiała, że na tereny klanowe może wychodzić tylko pod nadzorem wojownika. Usiadł pod drzewem i zgarnął ją do siebie bliżej.
- Posłuchaj mnie uważnie. Jesteś uczennicą. Jeżeli wychodzisz na spacer, musi towarzyszyć ci jakiś wojownik. To, że to nasze tereny nie oznacza, że jest tu bezpiecznie. Może cię coś zaatakować. Zdarzało się to dość często. Raz jakiś klifiak wtargnął i rzucił się na uczniów. Gdyby nie było wojowników, to pewnie by nie przeżyli. Zdarzają się też Dwunożni. Oni porywają koty. Dodatkowo borsuki i psy. Obiecaj mi, że już nie będziesz tak ryzykować. Brzoskwiniowa Bryza z chęcią by ci potowarzyszyła, gdybyś ją o to poprosiła - uświadomił małą.
Cieszył się, że to on na nią wpadł! To by dopiero było!
- Ale jak już tu jesteś to możemy się udać nad rzekę. Pokazać ci jak się łapie ryby?
To akurat była cenna umiejętność. Chociaż podejrzewał, że jego ukochana na niego nafuka, kiedy dowie się, że zabrał jej, jej ulubioną część szkolenia. Ale zostawi jej pływanie. Tutaj chyba by nie miała litości. Widział jak kochała wodę i lubiła się dzielić tą miłością z innymi. Dlatego tak ją pokochał.
Spojrzał jeszcze raz na uczennice. Oby zrozumiała swój błąd. Myśl, że straciłby członka rodziny była dość straszna. Zwłaszcza taką młodą koteczkę, która miała jeszcze wiele życia przed sobą.
<Orzeszko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz