- Wstawaj.- lekkie popchnięcie w bok zbudziło kotkę ze snu. Rozespana otworzyła ślepia, by zobaczyć nad sobą burego kocurka. Podniosła się z legowiska. Akurat dzisiaj chciała się wyspać… A zjawił się tu Grusza. Nie przepadała za kocurem, bo tamten nie lubił spędzać z nikim czasu. Był… Po prostu nudny.
- Co?- niezbyt przejęta otworzyła pysk w ziewnięciu.
- Patrol. Uszatka poszła po Orzełka, a ja miałem po ciebie.
- Czemu nie na odwrót.
- A nie wiem. Chodź.
- Czekaj, chcę się umyć.
- Potem to zrobisz.
- Dobrze, ale się przesuń.
Kocur odsunął się w bok, po czym ona zeszła powoli na dół. Wojownik objął prowadzenie jak tylko zeszli. Wyskoczył przed nią i pierwszy podbiegł do wyjścia obozu. Mruknęła pod nosem, po czym usiadła. Zaczęła lizać łapę, kocur jej w niczym nie przeszkodzi. Przynajmniej nie powinien. Była starsza… No ale wciąż uczniem. Był wyżej postawiony. Huh. Niestety. A mogła się bardziej starać…
Po jakimś czasie przyszli do nich jej mentorka wraz z synem Szyszki. Dymny ciekawie przyglądał jej się. Był pewnie czegoś ciekawy. Sama lubiła dociekać się różnych tajemnic innych kotów, ale czasem po prostu nie interesowała się czyimś życiem, jeśli sobie tego nie życzył. Każdy miał prywatność. Bez większych rozmyślań ruszyła z tyłu patrolu, tuż obok Orzełka.
- C-cześć. - miauknął kocurek na powitanie. - Nie wyglądasz jak Jabłko.
“Nawet nie chciałabym”- pomyślała sobie.
- Jesteśmy kuzynami, wiesz?
Uśmiechnęła się do niego. Był on już wojownikiem, więc czemu był taki nieśmiały? Zaśmiała się cicho.
- Skoro twoim tatą jest Sokół, a moim Myszołów, a oni byli rodzeństwem… To tak. Fajnie jest mieć takich kuzynów.- powiedziała idąc dalej przed siebie. Ciemnoszary pokiwał głową, wiedząc, że wie o co mu chodzi, a ona postanowiła zacząć rozmowę.
- Powiesz mi co jest mi potrzebne, bym została wojowniczką?- spytała z zaciekawieniem.
- M-musisz umieć polować… Walczyć.... Oraz wspinać na drzewa.- miauknął strzepując ogonem.
- To chyba umiem mniej więcej te rzeczy… Uszatka mówi, że całkiem dobrze mi idzie. Jeszcze chwila, a zostanę wojowniczką!- wyskoczyła z ekscytacją w górę. Gruszka zerknął w ich stronę do tyłu, po czym prychnął. Skuliła uszy. Czemu był taki… Drętwy. Za to Orzełek był bardzo fajnym towarzystwem. Sama była ekstrawertykiem, więc relacje z innymi bardzo dużo dla niej znaczyły. Obróciła głowę w swoją prawą stronę. Wiewiórka. Czuła to. Skradając się podeszła do drzewa. Tuż za nim sterczała ruda kita. Powoli zbliżyła się do zwierzątka. Jeszcze chwilę… Nagły trzask przestraszył zwierzątko, które uciekło w górę. W oddali zauważyła Jabłko i Stokrotkę. Trajkotali do siebie jak para gołąbków, co się niby stało. Warknęła z irytacją, po czym wróciła do reszty.
- Co się dzieje z Jabłkiem…- mruknęła do siebie. Odpowiedzi jednak udzielił niebieski.
- O-on będzie miał dzieci.- wyjaśnił.
- CO!- krzyknęła. Przed nimi znowu dwójka wojowników obróciła się w ich stronę.- Nie żartujesz?- chciała się upewnić. Kocurek potwierdził.
- Jak… Co ten lisi bobek zrobił?!- jęknęła. TERAZ miała być ciocią. To trudna przecież rola… On… Się nie pytał. W ogóle nie pytał! Powinien.
<Orzełku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz