*dawno temu*
Królicze Serce zaniemówił. Jego ciało na chwilę się napięło. Czujne żółte ślepia wpatrywały się w Mglistą Łapę, uważnie słuchając jej słów i starając się wyczytać otaczające kotkę emocje. Liściasty Kamień mruczał mu do ucha, zimny wiatr muskający pysk wojownika był najlepszym dowodem na obecność wymyślonego przyjaciela. Niebieski kocur zmrużył na chwilę oczy w zamyśleniu, zanim dotknął koniuszkiem ogona barku kotki. Potem jednak szybko go cofnął z zawstydzeniem. Chrząknął, zwracając na siebie uwagę uczennicy Porannej Zorzy.
— Po-postaram się. — obiecał. Chciał pomóc biało-czarnej kotce. Nie wiedział, czy będzie potrafił, ale użyje wszelkich starań, żeby właśnie tak było.
— Najpierw musimy odkryć twój lęk. On może potęgować obecność cienia w twoim życiu. Gorzej będzie jeśli przedostanie się nie tylko do umysłu, ale również ruchów fizycznych. Są takie przypadki. Dlatego trzeba to okiełznać, pokazać.... kto jest szefem. — miauknął. Koniuszek jego ogona lekko się poruszył. — Czy ty dajesz radę go przywołać?
Mglista Łapa pokręciła głową na "nie". Czyli nie mogła panować nad przywołaniem do siebie cienia. To niby komplikowało sprawę, ale w rzeczywistości mogło być jakimś sposobem na szukanie rozwiązania.
— Co znaczy "również ruchów fizycznych"?
Kocur zaszurał łapą po ziemi. Źle to ujął, a nie chciał sprawić kotce nieprzyjemnego stresu.
— To.... na razie nie jest tak ważne. — miauknął. Znaczy było, ale nie chciał martwić Mgiełki. Króliczek postanowił zadać kolejne pytanie. — Kiedy najczęściej się pojawia?
Widział strach w jej oczach i wahanie. Kotka wystraszyła się, nie była przekonana do odpowiedzi na jego pytanie. Nie mogła się przełamać, a Króliczek nie mógł naciskać. Niebieski kocur spuścił głowę, spoglądając na własne łapy na kilka uderzeń serca. Potem podniósł z powrotem wzrok na kotkę. Jego ogon lekko się poruszył.
— Obiecujesz, że nikomu nie powiesz? — przerwała niezręczną ciszę.
Królicze Serce nie poczuł się zaskoczony jej pytaniem. Było wręcz na miejscu. To normalne, że ta rozmowa i jej cały przebieg powinien zostać między nimi. Syn Żółwiego Brzasku bez większego wahania skinął głową. To odrobinę uspokoiło Mglistą Łapę. Przestała tak napinać mięśnie i otworzyła pyszczek.
— Nie jestem pewna do końca, bo czasem jest i czasem go nie ma. Pojawia się najczęściej.... — na chwilę zamilkła, zanim kontynuowała. —....gdy jest źle i wtedy jest jeszcze gorzej. On chce mnie zniszczyć.
Zauważył jej emocje. Cały ich wachlarz, który starała się ukryć, a te wciąż przejmowały nad nią kontrolę. Wojownik niepewnie spojrzał jej w oczy.
— Żywi się twoimi emocjami. Tymi negatywnymi. Nie możesz mu pozwolić się zniszczyć. — pokręcił głową. — Mglista Łapo, czy coś się dzieję, że czujesz się źle?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz