Po nocnym czuwaniu trudno mu było zasnąć. Nadal miał pod powiekami martwe ciało Aroniowej Gwiazdy. Teraz spał we wnętrzu wierzby, a nie z resztą w legowisku wojowników. Mech nadal pachniał byłym liderem, a zapas kocimiętki również tkwił na swoim miejscu. Nie... Nie mógł nic brać. Jedyne o co poprosił Mglisty Sen, to ziarenko maku. Musiał w końcu przyszykować się na podróż do jaskini, gdzie spotka przodków. Ciekawiło go to, jak to będzie wyglądało. Wujek nie opowiadał o swoich spotkaniach z Klanem Gwiazdy. Czy da radę stanąć przed zmarłymi i dostać dziewięć żyć? Pamiętał, że Aronia był po tym bardzo zmęczony i ledwo co dotarł do obozu. Gdyby nie zioła na wzmocnienie, pewnie by tam padł.
Westchnął, kładąc się na mchu przyjaciela. Brzoskwiniowa Bryza chciała do niego dołączyć, ale wolał zostać sam. Tak lepiej mu wychodziło uporanie się z czarnymi myślami i żałobą. Ile ich już przeżył? Sporo.
Z samego rana zwołał klan. Musiał ogłosić swoją decyzję kto z nim pójdzie do jaskini przodków.
- Dzisiaj wybieram się po odebranie dziewięciu żyć. Pod moją nieobecność, zajmie się wami Zbożowy Kłos. Wraz z Mglistym Snem idzie ze mną Jabłkowa Łapa, Kurkowa Łapa, Niezapominajkowa Łapa i Orzechowa Łapa. To zaszczyt iść w święte miejsce, dlatego nie przynieście nam wstydu. - ogłosił po czym zeskoczył z miejsca przemówień.
Udał się do leża medyków, gdzie Mglisty Sen już przygotowała zioła. Zjadł je szybko. Były obrzydliwe w smaku, ale wierzył, że mu pomogą.
Rzucił spojrzenie jeszcze Kaczej Łapie. Jego synek... Pewnie był zaskoczony śmiercią swojego nielubianego lidera. Uśmiechnął się tylko do niego, po czym wyszedł na światło dzienne. Tam wymienieni uczniowie, już na niego czekali. Wyruszyli w podróż.
***
Dotarli do jaskini późnym wieczorem. Gwiazdy wzeszły, odsłaniając księżyc. Po nim łatwo określił, że niedługo będzie zgromadzenie. Pewnie nawet po wojnie. Martwił się o pobratymców. Chciał dla nich jak najlepiej. Jednak musieli się zemścić za śmierć Aroniowej Gwiazdy. Gdyby to zignorowali, jego duch pozostawałby niespokojny, a go dręczyły wyrzuty sumienia. Może nawet doprowadziłoby to klifiaków do większej swobody, co spowodowałoby kolejne porwania.
Stanął przed jaskinią, tak jak kiedyś. Zerknął na uczniów. Musieli zachować czujność. Byli pomiędzy granicami dwóch klanów. Klanu Wilka i Klanu Klifu. Na szczęście nie spotkali jak dotychczas nikogo z ich patrolu za co dziękował Gwiezdnym.
- Ja i Mglisty Sen wejdziemy teraz do jaskini. Wy jesteście naszą strażą. Macie pilnować, aby nikt tu się niespodziewanie nie zakradł. Rozumiemy się? - powiedział do uczniów w nadziei, że nie zrobią nic głupiego. - Macie być cicho i zachowywać się jak przyszli wojownicy. - dodał jeszcze, po czym ruszył za Mglistym Snem do środka.
Od razu owiał go chłód i obecność czegoś większego. Trudno byłoby bez pomocy kotki dotrzeć do kamienia, bo już raz oberwał nosem o chłodną ścianę.
Na szczęście nie mieli daleko. Dostrzegł kamień, który zalśnił własnym blaskiem, kiedy się zbliżyli. Musiał podejść do niego i go polizać, a później zapadnie w sen. Czuł niepokój i szacunek do przodków, którzy pewnie już wiedzieli o jego obecności. Szybko podszedł do kamienia, kładąc się naprzeciw niego. Wyciągnął swój język i dotknął metalicznej i słonej powierzchni. Od razu poczuł senność i zapadł w sen.
***
Był na polanie usianej mnóstwem gwiazd. Rozglądał się dookoła, czując wiatr, muskający jego sierść. Przed nim spadła gwiazda, która zalśniła, przybierając kocią sylwetkę. To była mama. Jego kochana mama. Oblodzona Sadzawka zmierzyła go swoim tak znanym, ale dawno nie widzianym przez niego, poważnym wzrokiem. Wyglądała tu młodziej, a jej futro lśniło milionem małych punkcików.
- Jestem dumna z ciebie Jesionowa Gwiazdo. Pokazałeś siłę, którą od zawszę ceniłam. Przewyższyłeś swoje rodzeństwo i dotarłeś na szczyt. Spełniłeś moje oczekiwania. - Podeszła do niego bliżej, stykając się swoim pyskiem z czołem nowego lidera. - Z tym życiem daję ci dar powagi. Użyj go, gdy trzeba będzie pokazać prawdziwą siłę, choć serce będzie się lękać.
Poczuł jak przez jego ciało przepływa straszliwe zimno, które piekło każdy skrawek jego ciała. Wykrzywił pysk z boleści.
Oblodzona Sadzawka odeszła na bok, robiąc miejsce kolejnemu przodkowi, a raczej...
- Tata? - Spojrzał zszokowany na Kaczy Pląs, który uśmiechnął się do niego, tak jak kiedyś.
Znów poczuł się jak mały kociak.
- Witaj, Jesionku - miauknął po czym dotknął swoim pyskiem jego czoła. - Z tym życiem daję ci dar miłości. Użyj go, gdy poczujesz, że chłód za bardzo tobą włada. Niech rozpali cię i ukaże delikatność w twoich czynach.
Przyjemne ciepło odczuł zaraz potem, motyle w brzuchu odezwały się w nim tak, jak podczas jego pierwszego wyznania miłości. Tata odszedł na drugi kraniec polany. Nie siedział przy mamie. No tak... w końcu kochał Niedźwiedzie Futro, a chłodnej kocicy się zawsze obawiał.
- Cześć b-b-braciszku - przed nim pojawił się młody kocurek.
Łzy zalśniły w oczach czekoladowego, po czym wtulił się w gwiezdne futerko Malinowej Łapy.
- Przepraszam, że cię nie ochroniłem. - miauknął pociągając nosem.
- To nie twoja wina. T-t-o ja pomyliłem zioła. Byłeś najlepszym bratem, Jesionku - Dotknął jego czoła swoim pyskiem. - Z tym życiem daję ci dar chronienia słabszych. Kiedy zobaczysz wołanie o pomoc, zlituj się, kiedy będzie ktoś kogoś dręczył, zainterweniuj i połóż temu kres. - Smutek i gniew zalały go jednocześnie, przez co aż się zachwiał. Następnie kocurek odszedł na bok.
Czwartym kotem był kolejny członek jego rodziny. Gruszkowy Upadek podszedł do swojego brata, który osiągnął więcej niż ten w swoim życiu. Dotknął pyskiem jego czoła.
- Z tym życiem daję ci dar siły. Nie złam się tak jak ja bracie, kiedy życie da ci w kość. - W jego ciało tchnięto jakby więcej siły. Poczuł się zdolny powalić cały Klan Klifu za jednym zamachnięciem łapy. To po chwilowym osłabieniu darem Malinka, pomogło mu znieść kolejnych darczyńców. Gruszkowy Upadek usiadł przy Malinowej Łapie.
Jako piąty ukazał się Biały Kieł. Jego dawny mentor, który bał się swojego cienia. Jednak Jesionowy Wicher zawsze go szanował i starał się pomóc z jego problemem.
- Wiedziałem, że będziesz kimś wielkim - powiedział sprawnie, niesepleniąc. Chyba pierwszy raz w życiu mógł mówić jak prawdziwy kot. Dotknął jego czoła.- Z tym życiem daję ci dar rozwagi. Nie wyrywaj się na głęboką wodę. Najpierw sprawdź, czy jest bezpieczna dla ciebie i twoich bliskich. - Strach, niepewność i ostrożność, to poczuł, kiedy dar życia zostawał w niego przelewany.
Szósty przybył Jaskrowy Pył. Jego uczeń, który zmarł na jego oczach.
- To nie twoja wina - od razu zaczął, widząc jak ten już otwierał pysk. - To przez moją nieuwagę wpadłem w te wnyki. - Dotknął jego czoła. - Z tym życiem daję ci dar sprawiedliwości. Nie kieruj się własnymi pobudkami. Każdy kot zasługuję na drugą szansę. - Tu poczuł się ciężki. Tak jakby sprawiedliwość nakładała mu na barki mnóstwo spraw do rozwiązania.
Siódmy Szakłakowy Cień. Uśmiechnięty tak jak go zawszę zapamiętał.
- Z tym życiem daję ci dar mądrości. Miej zawsze jakiś pomysł, który doprowadzi cię do celu. Widzę jak ci się dobrze układa z Brzoskwiniową Bryzą. Tak trzymać! - Poczuł szczypanie w głowie. Ból był straszny, ale do wytrzymania.
Ósma pojawiła się... właściwie nie wiedział kto to. Kotka uśmiechnęła się do niego smutno.
- Jestem twoją babcią. - wyjaśniła. - Zmarłam dawno temu nim się narodziłeś. Kiedyś również byłam liderką Klanu Nocy. Niestety nie podołałam temu. Obyś ty obrócił złą passę w naszej rodzinie. - Żwirowa Gwiazda dotknęła jego głowy. - Z tym życiem daję ci dar sumienności. Nie zaniedbuj swoich obowiązków. - Poczucie winy, chęć nieodkładania niczego na ostatnią chwilę, wtargnęło do jego ciała. Wytrzymał to, po czym chwiejąc się, czekał na ostatnie życie. Babcia odeszła na bok.
Aroniowa Gwiazda pojawił się jak uderzenie komety, rozpryskując na boki gwiazdy i rozglądając zaniepokojony na boki.
- Nie mam dużo czasu. Goni mnie wariatka. - Jesionowa Gwiazda chciał coś powiedzieć, ale kocur zetknął się z nim głową, nie pozwalając przemówić. - Z tym życiem daję ci asertywność ze sprytem. Bądź niezależny i przewiduj ruchy wrogów. - W jego ciało zostało tchnięte kolejne życie, a zaraz potem kocur szybko kontynuował formułkę - Witam cię twoim nowym imieniem Jesionowa Gwiazdo. Twoje dawne życie jest już nieistotne. Otrzymałeś dziewięć żyć lidera, a Klan Gwiazdy oddaje ci w opiekę Klan Nocy. Broń go dobrze; opiekuj się starszymi i kociętami; szanuj swych przodków i tradycję kodeksu wojownika; żyj każdym życiem z dumą i godnością! - Kiedy skończył rozległ się straszliwy ryk.
Znał go. Ze zdziwieniem obserwował na wielkiej chmurze, Pstrągową Gwiazdę z piorunami w łapię.
- Ty zasrańcu! Czekaj no! Nie uciekniesz przede mną! - wydarła się i posłała piorun w stronę czarno-białego.
Kocur uniknął usmażenia i dał nogę drąc się:
- Ja nie chciałem!
No i tyle go widział. Zniknął a za nim poszybowała wielka chmura z dawną liderką Klanu Nocy.
To było... ciekawe doświadczenie. Spojrzał ostatni raz na swoich bliskich, po czym się obudził.
***
Wyszedł z jaskini zmęczony. Szybko rzucił wzrokiem po uczniach, ale nic niepokojącego nie rzuciło mu się w oczy. Wszyscy byli. Ruszyli więc w drogę powrotną. Był teraz prawdziwym liderem Klanu Nocy. Jesionową Gwiazdą.
aw <3
OdpowiedzUsuńaaww pięknie
OdpowiedzUsuń