- Młody, chodź idziemy - kątem oka lustrowała otoczenie, szukając asystentki, jednak jej nie znalazła.
Drobna Łapa zmrużył oczy i niechętnie podniósł się na równe łapy. Przecież miał inne zajęcie. Mglisty Sen zleciła mu segregację ziół. Bardzo się przyłożył do zleconego zadania, a tu miał je zostawić niedokończone. Mglisty Sen spojrzała na Drobną Łapę, który do niej podszedł.
- Gdzie idziemy? Jeszcze nie skończyłem-
- I nie skończysz teraz. Potem zrobimy to razem, o ile Smutna Cisza nas nie uprzedzi. Idziemy po zioła. - odparła nieco obojętnie, co trochę ukłuło ją w serduszku. Nie wiedzieć czemu nie chciała być oschła dla dawnego Kaczorka.
Rudzielec zastrzygł uszami na ton jej głosu, ale nic nie powiedział. O ile Borsuczemu Warkotowi zacząłby pyskować, to do Mglistego Snu miał szacunek. Znali się przecież od kociaka. Drobna Łapa zaczął poznawać hierarchię obowiązującą w legowisku medyczki. Może nawet trochę to na niego wpłynie. Czas pokaże.
Rozejrzał się za Smutną Ciszą. Przybłęda znowu gdzieś się szlajała. Właściwie po co była im potrzebna? Nie rozumiał decyzji Posranej Gwiazdy. Mógł się jej od razu pozbyć z klanu, a nie zapraszać jak do siebie. Poruszył koniuszkiem ogona z napięciem.
- Zaprowadź nas tam, gdzie rośnie duża ilość Trybuli - trochę milej dodała. W zasadzie zioło wybrała ot tak od niechcenia, po prostu musiała gdzieś pójść, a przy okazji sprawdzi wiedzę podwładnego. - A po drodze opowiedz mi o jej właściwościach.
Drobna Łapa kiwnął pewnie łbem. Mglisty Sen nauczyła już go trochę o ziołach, a dzięki dobrej pamięci z łatwością to zapamiętał. Zadanie nie było więc trudne. Rudzielec uniósł dumnie łeb.
- W takim razie za mną! - miauknął do kotki. Sam opuścił legowisko, od razu udając się w stronę wyjścia. Sądząc po krokach za jego plecami, medyczka ruszyła za nim.
Po krótkim czasie zrównali swoje kroki. Karzełkowi było o wiele ciężej ze względu na wzrost, ale jakoś dawał radę pokonać dystanse. Znaleźli się w głębi terenów Klanu Nocy. Drobna Łapa węszył w poszukiwaniu ziół. Wiele woni dochodziło do jego nosa, ale pamiętał, że wybrali się po trybulę.
- Trybula jest na ból brzucha i zainfekowane rany. - miauknął, kierując swoje słowa do Mgiełki. Kotka kiwnęła głową. Wydawała się mieć lepszy nastrój, ale z nią nigdy nie wiadomo.
Słodki zapach rośliny wskazał mu, którą ścieżką powinien podążyć, ale Drobny pamiętał również trochę z ostatnich lekcji. Podążył w znajomą stronę, prędko odnajdując sporą kępę trybuli. Dwójka nocniaków przystanęła przy roślinie i poczęła ją zrywać, żeby zabrać później do obozu, gdy już skończą swoją zielarską wyprawę.
- Co jest kolejne?
Medyczka oderwała się od rośliny, żeby rzucić mu krótkie spojrzenie. Najwidoczniej musiała chwilę pomyśleć nad odpowiedzią. Poczekał.
- Rumianek i gwiazdnica. Jeśli starczy nam czasu poszukamy podbiału.
Machnął ogonem na jej słowa, dając tym samym znak na ich zrozumienie. Wraz z kocicą skierowali się w pierwszym kierunku. Dzisiaj pewnie cały dzień spędzą na zbieraniu ziół.
- Myślę, że powinieneś już wrócić do poprzedniego imienia. - nieoczekiwanie odezwała się Mglisty Sen, zerkając na swojego podwładnego.
Karzełek na chwilę wstrzymał oddech.
- Naprawdę? - miauknął z zadowoleniem i wstał na równe łapy. Czyli znowu był Kaczą Łapą! Lepszego prezentu nie mogła mu zrobić. - Nareszcie mogę pozbyć się tamtego imienia. Taftu na Drobną Łapę. Witaj Kacza Łapo, królu chaosu!
Mglisty Sen wywróciła oczami. Kotka powróciła do sortowania ziół. Syn Jesionowego Wichru dosiadł się do niej i zaczął pomagać oddzielać od siebie różne roślinki.
- Kiedy zabierzesz mnie do Siedliska Dwunożnych? Słyszałem, że tam rośnie kocimiętka. A chyba powinniśmy ją zebrać na Porę Nagich Drzew, co nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz