Usłyszał huk. Co to było? Kto wygrał? Bał się sprawdzić. Do drzewa miał kawałek, ale doskonale widział jak coś z niego zleciało. Czy to była jego matka, czy ojciec? Śmieszne, że jego rodzice chcieli się nawzajem pozabijać. Chyba nikt inny nie miał takiej popapranej rodziny.
Wziął głęboki oddech, po czym ruszył pod drzewo. Stało samotnie na polanie. Niepokój gryzł go strasznie. A co jeśli oboje zginęli? Już czuł smród krwi. Musiało się zdarzyć coś naprawdę złego. Przyspieszył kroku i zerwał się biegiem. Serce waliło mu szaleńczo. Chciał się dowiedzieć. Musiał to zobaczyć.
Zatrzymał się.
Wpatrywał się w martwe ciało, które jeszcze chwilę temu było jego ojcem. Leżało ze spokojem, jakby uciął sobie drzemkę. Jedynie krew wyciekająca z pyska i ran sugerowała, że oto nadszedł jego koniec.Myślał, że po jego śmierci poczuję ulgę. Niestety... Zawiódł się. Nie czuł nic. Nawet radości czy smutku. Zżerał go tylko niepokój.
Czy był wolny? Czy mógł w końcu żyć tak jak chciał?
Nie mógł jednak odejść bez słowa. Nie był w końcu potworem.
- Mam nadzieję, że zasłużyłeś na miejsce, w którym jesteś - miauknął tylko.
Odpowiedziała mu cisza. Brak oddechu, znaku, kompletnie nic.
Nad sobą usłyszał szmer. To Kukułka. Z jej ran ciekła krew, jednak ta nie przejmowała się tym. Oczy miała wbite w Kłaka. Tak. Nie w Czermienia, którego chwilę temu zrzuciła z gałęzi, tylko w niego.
Po tylu księżycach mogli być razem. Jego cierpienie się zakończyło. Uśmiechnął się do niej lekko, a do oczu napłynęłyby pewnie łzy, lecz susza w nich bardzo go niepokoiła. Ich wspólny wróg został pokonany.
- Miałam ci powiedzieć jakbym cię nazwała, gdybym postanowiła cię wychować - miauknęła do niego.
Rzeczywiście! Złapał oddech i czekał. Czekał na to, jak brzmiało jego prawdziwe imię. Kukułka przyglądała mu się chwilę w skupieniu.
- Byłbyś Krzemieniem.
Krze... co? Co to niby było? Matka widząc niezrozumienie na jego pysku, wyjaśniła.
- Krzemień to kamień o ciekawych właściwościach. U Wyprostowanych, których wiele razy podglądałam dowiedziałam się, że potrafi wzniecać iskry, kiedy się nim uderzy o jakiś inny kamień. Te iskry są w tobie. Widzę je... To one pozwoliły ci przeciwstawić się złu. Jednak i one mogą zaprowadzić cię na ścieżkę mroku, ponieważ kilka iskier wystarczy, aby las spłonął. - wytłumaczyła. - Nie możesz jednak tutaj zostać - odparła czując o co chciał zapytać. - Wyjaśniłam ci dlaczego. Powiadomię Nornice o śmierci twego ojca. Lepiej żeby cię tu nie było. Idź w las. Odnajdź swój prawdziwy dom. Ja niestety nie jestem w stanie dać ci tego, czego pragniesz. - westchnęła. - Ulica to prawdziwa dzicz. Las wydaje się spokojnym miejscem. Mój brat pewnie by się ze mną zgodził. Jesteś do niego bardzo podobny. - posłała mu smutny uśmiech.
Chciało mu się płakać i wyć. Nie uronił jednak ani jednej łzy. Tyle księżyców treningu nauczyło go bycia nieczułym, a uczucia chować głęboko w sobie. Nawet gdyby chciał... Raczej nie potrafiłby się do tego zmusić.
- Dobrze - Gorycz w głosie nie zaskoczyła kotki.
- Możemy go pochować jeśli chcesz - stwierdziła po chwili, kiedy zobaczyła jego wzrok na ciele zmarłego.
Zazwyczaj nie chowała swoich przeciwników, ale mogła zrobić wyjątek dla kocura. Musiał być naprawdę silny, skoro nadal tkwiło w nim coś takiego, jak uszanowanie zwłok. Zwłok bydlaka, który dzień w dzień katował go morderczym treningiem, który psuł krew i darł jego skórę dla własnej uciechy.
***
Zakopał ojca pod drzewem, pod którym zginął. Miał nadzieję, że to miejsce mu się będzie podobało. Myśl, że jego siostry skończyły tak jak skończyły, napawała go bólem. Zasługiwały na godny pochówek. Niestety... Nie mógł im tego dać w betonowym świecie, gdzie ziemi było tak mało, że trudno o odpowiednią mogiłę. Zła została zjedzona, a ojciec nie pozwolił jej, gdzieś zabrać. Ciało Pajęczyny połknął potwór, a Zgnilizna... Kiedy wrócił, już jej tam nie zastał. Pewnie ktoś sprzątnął jej ciało.
Pożegnał się z matką, życząc jej zdrowia. Kukułka obserwowała jak ten idzie przez polanę, w kierunku lasu jeszcze bardzo długo. Dopiero później zwróciła głowę w stronę miasta i udała się do Nornicy. Ale może lepiej weźmie ze sobą kilku samotników, gdyby tej odbiło. Kukułka była osłabiona walką. Nie chciała w końcu tak beznadziejnie zginąć, kiedy świętowała kolejne zwycięstwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz