Zamrugała, słysząc słowa wujka, skinęła mu jednak twierdząco głową. Czyli miała po prostu bawić się w szpiega? Da się zrobić, skinęła mu głową. Rozmawiali jeszcze długi czas, Zboże żartowała sobie z czekoladowego, który wydawał się trochę panikować na świadomość, że niedługo może pomagać swojemu synowi bawić kolejne pokolenie nocniaków. Właściwie to... ciekawiło ją czy te kluski Jesiotra i jego lubej będą tak samo upierdliwe jak Kacza Łapa i Malinowy Pląs, tą dwójkę to sam szatan chyba wysrał na świat, wojowniczka nadal nie potrafiła przyjąć do wiadomości, że taki miły i cudowny koleś może mieć takie upierdliwe gówniaki.
— Chyba twoje babciowanie zbliża się szybciej, niż sądzisz — szepnęła mu na ucho, wskazując ogonem na kremowego, który pochłonięty czułostkami z partnerką, zapomniał o całym świecie, który ich otaczał — No, to ja się zbieram, idę potruć dupę temu baranowi. Miłego dzionka — zamruczała z uśmiechem, gdy dostrzegła zbliżającą się w ich stronę Brzoskwiniową Bryzę. Resztę dnia spędziła na łażeniu za kocurem niczym cień tak, jak prosił ją wujek.
— Przyniosłam ci coś na ząb, wujku. Patrole są już wyznaczone, niedługo powinien wrócić patrol łowiecki ze śniadaniem — miauknęła spokojnie, składając raport, położyła mu przed nosem piszczkę — Borówka mówiła, że wzdłuż naszej granicy nie czuć żadnego klifiaka — dodała zaraz, przysiadając niedaleko, oparła grzbiet o korę drzewa, wzdychając ciężko.
— Tęsknisz za nim, co? — to pytanie było tak durne, że o mało co sobie nie strzeliła w mordę — Aroniowa Gwiazda był dobrym liderem — kontynuowała — Ale ty też będziesz
— Wiem, że muszę teraz zająć się klanem, Zboże — czekoladowy podniósł łeb, wlepiając w nią swoje ślepia — Po prostu nie mogę uwierzyć, że już go nie ma
— Ja też wujku, ale pomścimy jego śmierć, obiecuję. Te zasrane klifiaki będą swoim prawnukom opowiadać, jak zostali zduszeni niczym robale przez nasz cudowny klan — zamruczała z lekkim uśmiechem na pysku.
Syn Kaczego Pląsu uśmiechnął się słabo pod nosem, po czym skinął jej głową. Chyba docenił słowa kotki oraz jej fatygę. Sięgnął po rude zwierzątko, zaczynając je skubać.
— Martwię się trochę o Chrobotkową Łapę — wyznała, odpowiedziały jej czujnie nastawione uszy — Jest zdolną cholerą ale szybko się rozprasza. Przez to ma problemy w robieniu postępów
— Nie masz co sobie zaprzątać głowy, jesteś dobrą mentorką. Na pewno coś jej do głowy wbijesz — kocur poruszył wąsami, odgryzając kawałek mięsa.
— Wiem, wiem — zamruczała cicho — Kiedy zamierzasz iść po życia. Wiesz, czas nagli, nie chcę żebyś mi się lał bez żyć. Jak mi wykitujesz to cię zatłukę, chociaż powinieneś bać się swojej ukochanej — mimo smutku po śmierci poprzedniego przywódcy, kocica starała się zażartować. Z wyczekiwaniem obserwowała każdy ruch pręgowanego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz