- Co znowu? - westchnął Modrzewiowa Kora, wstając.
Kiedy to zrobił, umknął zręcznie przed Skałą, która za bardzo dzisiaj szalała. No naprawdę nie mogła chociaż raz w życiu, spokojnie usiedzieć na tyłku? Jej zabawy wcale mu nie odpowiadały. Były głupie i poniżej jego godności. Kiedy ojciec zajął się swoją córką, ten przybliżył się nieco do wyjścia. Wtedy też dostrzegł jakiś podejrzany cień. Z ciekawością skupił wzrok na gościu.
- Cześć - powiedziała spokojnie.
Przekrzywił łepek, siadając przed kotką. Nie widział jej jeszcze nigdy. Na początku myślał, że to przyszła Płomień, jednak po jej białym futerku z niebieskimi plamami, wydedukował, że to nie ta złodziejka jego siostry. No i dobrze! Ostatnio mocno z nią dyskutował, przez co nie wiedział, czy uzyskał odpowiednią ilość informacji. Była twardą zawodniczką, to musiał przyznać.
- Cześć - odmiauknął równie spokojnie co ona. - Jestem Jastrząb, a ty? - przedstawił się oczekując tego samego od wojowniczki.
- Północny Mróz.
Ciekawiło go czy imiona mają jakieś głębsze znaczenie. Jeśli tak, te należące do kotki oznaczałoby, że jest chłodna w obyciu. Po jej pysku wywnioskował, że było to dość prawdopodobne. Na łapach miała grudki ziemi, a sierść niosła zapach lasu. Wysoka jak i szczupła sylwetka dużo powiedziały mu o wojowniczce. Jej wyraz pyska kojarzył mu się z mamą. Może się przyjaźniły? Chociaż nie... Mama raczej nie była kimś komu zależało na jakichś bliskich relacjach z obcymi.
- Miło, że pani nas odwiedziła. Niestety moja siostra jest niedysponowana, więc się nie przywita - I jak na jego słowa, rozległ się jej wściekły pisk.
Modrzewiowa Kora najwidoczniej starał się ją uspokoić, ale bez efektu.
- Jest pani wojowniczką? - No oczywiście, że była. Tylko głupek nie skojarzyłby dwuczłonowego imienia z tą rangą. Musiał jednak grać głupiutkiego, aby nie spłoszyć "ofiary". A nuż rozmowa z Północnym Mrozem da mu większą frajdę niż ta z Płonącą Waśnią?
- Tak. Jestem. - odparła.
Nie była najwidoczniej zbyt rozmowna. Dziwił się więc, dlaczego tu przyszła. Jego umysł zaczął pracować szybko, ale na razie brakowało mu informacji. Nie znał jeszcze wielu rzeczy, aby móc prawidłowo rozeznać się w sytuacji. Było to irytujące, ale do przeskoczenia. Gdy będzie już uczniem, na pewno uda mu się być w centrum wszystkich wydarzeń.
- Jak to jest być wojowniczką? Tata mało co na te tematy mówi. Szkoliła już pani kogoś? - zadał pytania, które były już jego codziennością.
<Północny Mrozie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz