*przed śmiercią Małego Wilka*
Prychnął słysząc pytanie uczennicy. Spojrzał na białą kotkę. Przypominała mu jakoś Wiśniową Pestkę. Trzepnął ogonem na myśl o martwym szwagrze.
— Taka niby z ciebie bystrzacha, a nie wiesz? — mruknął.
Już wiele słyszał o od innych Wilczaków o kotce. Niby pomimo ładnego pyska Sarnia Łapa miała coś mieć we łbie. Kawczy Lot nie wiedział ile jest w tym prawdy, a ile nie. Dlatego musiał sam przepróbować kotkę. Jego wcześniejsza uczennica była dość... mało ambitna.
— Jestem tu pierwszy raz. — broniła się biała.
Wojownik westchnął. Jakby go to interesowało.
— A przypadkiem nie tędy przywędrowałaś z bratem?
Sarnia Łapa rozejrzała się uważnie. Jej zielone ślipia szybko przeanalizowały otoczenie.
— Nie. Tam było więcej brzóz.
Kawczy Lot trzepnął ogonem. Nie miał zielonego pojęcia, skąd ta i jej brat się teleportowali do ich klanu.
— Dobrze. Widzisz, o tam? — wskazał ogonem.
Kotka podążyła za nim wzorkiem.
— Tam jest granica z Burzakami. Wydają się mili, ale zdarzają się i u nich łajzy. Lepiej nawet tam nie podchodź. Jeszcze porwą cię do haremu Mokrej Gwiazdy.
Kotka wytrzeszczyła ślipia.
— Co?
— Żartuję. A tam są Klifiaki. A nad jeziorem Nocniaki. Skoro już wszystko wiesz… — rozejrzał się. — Właź na drzewo.
Kotka spojrzała na niego zaskoczona.
— Nie umiem.
— To się nauczysz. Podchodź, że do niego.
Kotka wydawała się mieć jakieś wątpliwości.
— Wydawało mi się, że wojownicy Klanu Wilka głównie polują na ziemi i pomiędzy drzewami.
Kawczy Lot trzepnął ogonem. Po co ją miał uczyć, skoro ona już niby wszystko sama wiedziała.
— To będziesz lepsza. Właź.
— Nie chce.
Kocur prychnął pod nosem.
— Póki nie wejdziesz nie wracamy do obozowiska.
<Sarna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz