Wpatrywał się w odchodzącą sylwetkę brata. Prychnął pod nosem i odwrócił się na łapie. Mniej kaczko-węży w klanie raczej nikomu by nie przeszkadzało. Oddalił się i usiadł niezadowolony. Miał nadzieję, że ten frajer chociaż tego nie spieprzy. Z jego połowicznym bezłapiem nie było to trudne zadanie. Może powinien odnieść smarka za niego? Na pewno było by szybciej. Trzepnął ogonem. Przegapił taką okazję, aby później męczyć kaczko-węża o odwdzięczenie się. Ziewnął leniwie, wymyślając o jakie przysługi mógłby pomęczyć brata. Zwinął się kłębek. Ostatni raz spojrzał w stronę wyjścia z obozu, licząc, że kaczko-wąż się nie zgubi po drodze i zasnął.
* * *
Wpatrywał się w martwe ciało brata. Zapach śmierdzi dusił go. Nie mógł prawie oddychać. Odór śmierci wypełniał całe powietrze. Mieszał się z żalem i obojętnością oraz ledwo już wyczuwalnym smrodem Dwunożnych. Kawczy Lot nawet nie śmiał spojrzeć na siedzące obok niego rodzeństwo. Nie miał ochoty z nimi rozmawiać. Pewnie i tak by nic nie zrozumieli. Wróblowa Gwiazda może i stracił Skowronek, ale jego prawa łapa i cień, zwany też Borsuczym Krokiem, nadal kroczył za nim wszędzie. Pewnie podcierali sobie nawzajem tyłki w krzakach od kociaka.
Kawczy Lot spojrzał ponownie na brata. Zmasakrowany łeb czarnego budził niepokój. Podobnie jak wystające z niego rzeczy. Trudno było się nie zrzygać, patrząc na to. Wojownik przegryzł wargę, czując rosnącą gulę w gardle. Nie tego się spodziewał. Nie tak to miało się potoczyć. Dobrze zdawał sobie sprawę, że kaczko-wąż zdechnie idiotycznie prędzej czy później. Ale że nadejdzie to tak szybko? Nawet nie dążył go obrazić porządnie na pożegnanie. Wyśmiać jego mikro łapki. Czy stwierdzić, że jego kocięta mają tak samo frajerski pysk jak on. Poczuł jak łza spływa mu po poliku. Szybko ją starł nim reszta rodzeństwa zauważyła. Znów ktoś w ich rodzinie zmarł durną bohaterską śmiercią. Uderzył ogonem o mokrą ziemię. Znów kogoś zjedzą robaki. Wpatrywał się jeszcze uderzenie serca w martwego brata, wspominając ich wszystkie idiotyczne kłótnie. Sranie na legowisko tego mysiego bobka. Licytacje kto pierwszy zostanie wojownikiem. Wydawanie odgłosów rzygania, gdy ten frajerski kaczko-wąż znów lizał się z Śnieżką po kątach. Siedzenie w kącie kociarni za karę. Wymyślanie coraz lepszych przezwisk do obrażania tego drugiego. Nie mógł uwierzyć, że ten durny kaczo-wąż postanowił podzielić los ojca. Uderzył ponownie ogonem o ziemię.
Był zły.
Był tak niesamowicie zły na tą mysią strawę. Jak on śmiał? Jak on śmiał skończyć niczym ich frajerski ojciec? Zerwał się na łapy. Nie mógł tu dużej siedzieć. Pospiesznym krokiem odszedł od Borsuczego Kroku i Wróblowej Gwiazdy.
— A ty gdzie? — mruknęła kocica, widząc jak ten odchodzi.
Kawczy Lot zignorował siostrę. Niech się bawi w ten szajs z Wróblową Gwiazdą. On nie ma zamiaru podzielić losu ich całej rodziny.
żegnaj braciak ;;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz