Spotkania z Psią Łapą przynosiły mu ulgę.
Zdawał sobie sprawę, że częste proszenie Oszronionego Futra o pozwolenie na samotny spacer było co najmniej podejrzane. Wiedział, że za bratanie się z samotnikiem mógł zostać surowo ukarany. Czy gdyby Aroniowa Gwiazda się o tym dowiedział, wygnałby go z Klanu? Jabłkowa Łapa potrząsnął głową. Nie. Przecież nie robił nic złego. Miał prawo spotykać się z ojcem, szczególnie ze względu na to, że niedawno zmarła jego matka. Potrzebował tych rozmów. Paradoksalnie cynamon był jedną osobą, której mógł popatrzyć w oczy bez strachu, że ten znienawidzi go za nieuratowanie Rzecznej Bryzy. Czuł się źle ze samym sobą. Co prawda przyjaciele i mentor (który dobrodusznie postanowił odpuścić część treningów) wspierali go, jednak to właśnie Psia Łapa okazał się największym oparciem. Spotkania z nim zmuszały Jabłkową Łapę do wyjścia z legowiska uczniów, w którym spędzał praktycznie cały wolny czas - zazwyczaj leżał bez ruchu, będąc w pewnego rodzaju trybie wegetacji, pilnując, aby nie zasnąć, bo wtedy zaczynały nawiedzać go straszliwe koszmary.
Mimo wszystko naprawdę bał się reakcji mentora na powrót po zmierzchu.
Przeklinał moment, w którym zdecydował przeczekać deszcz w legowisku ojca. Przecież mógł się spodziewać, że oberwanie chmury może trwać nawet cały wieczór! Zmrużył oczy, próbując dostrzec coś przez strugi deszczu. Mógł polegać tylko i wyłącznie na instynkcie. Wypadł na polankę pełną pni ściętych przez Dwunożnych pni. Zastrzygł uszami. W ogólnym huku dosłyszał zagłuszone krzyki. Rozejrzał się i dostrzegł dziurę w drzewie.
- Już idę! - wrzasnął, w kilku susach dopadł do dziupli. Wcisnął się do środka i z niedowierzaniem zastrzygł uszami. - Iglasta Łapo? - zapytał cicho, a młodszy kocurek kichnął.
- Z-zgubiłem się - wymamrotał niebieski, a Jabłkowa Łapa syknął cicho.
- Karasiowa Łuska będzie wściekła - jęknął. Co, jeśli przez wpadkę tego mysiego móżdżka ktoś zauważy jego wyprawy i zakaże mu spotkań z Psią Łapą?!
- Oszronione Futro też - dopowiedział drugi uczeń. - Właściwie co ty tu robisz?
- Nieważne – burknął szybko Jabłkowa Łapa, odwracając głowę. Nie zamierzał spowiadać się praktycznie obcemu kotu. - Zaprowadzę cię do obozu - zaoferował.
< Igiełko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz