Kocurek od niedawna wraz z rodzeństwem przebywał w żłobku klanu Nocy. Opiekowała się nimi Kotewkowy Powiew. Darzył starszą kotkę przyjaźnią i naprawdę starał się jej słuchać. Nie chciał przecież, by ta musiała się na niego denerwować. Nie chciał też, by się martwiła. Jednak świat zewnętrzny zaczął go nieco ciekawić, ale i niepokoić. Właściwie jego odczucia były lekko sprzeczne. Tak czy inaczej, w pewnej chwili dostrzegł dwie wojowniczki kręcące się bardzo blisko ścian jego tymczasowego lokum. Maluszek podczołgał się niczym wytrawy łowca i wbił zielonkawe spojrzenie w dwie kotki. Te miały ze sobą śmieszne, długie i brązowe przedmioty. Przy czym te różniły się od siebie wielkością czy grubością. Przekrzywił leciutko łebek, wpatrując się w nie, niezbyt rozumiejąc o co chodziło. W międzyczasie Krabowe Paluszki i Nenufarowy Kielich zaczęły podnosić trzcinę, grube gałęzie czy patyki i wtykać je w ścianę żłobka. Widlik spoglądał na to z wyraźnym zaintrygowaniem. Zastanawiał się, czy sam dałby sobie radę unieść cokolwiek z tego. Chociaż wciąż był malutki, to jego serduszko zdawało się krzyczeć swoją gotowość do działania. Niestety chwilowo mógł się tylko przyglądać tej scenie. Łapy kotek poruszały się płynnie. Zupełnie tak jakby działały na pamięć. Może to nie był ich pierwszy raz? Nawet nie wiedział, ile czasu minęło, kiedy kotki zaczęły się zbierać. Ściana żłobka wyglądała jakoś tak inaczej. Może bardziej bogato, a może dla maleństwa tak się wydawało? Nie zdążył się poruszyć, kiedy to poczuł czyjąś obecność obok. Drgnął, kiedy słowa kocura dotarły do jego uszka, a następnie skrzywił się delikatnie. Nie minęła jednak chwila, a Widlik ponownie uśmiechał się w sposób charakterystyczny dla kociąt. Niewinnie i z dziecięcą iskrą.
— Dwie panie mnie zaciekawily, bo cos robily z tym — odparł cichutko i wskazał ledwie zauważalnym ruchem gałęzie, patyki i ogólną strukturę tej części żłobka.
— Wiec patzylem — dodał jeszcze, nim umilkł, a następnie wgapił się w kocura na tyle, ile mógł. Był duży. Bardzo duży.
— Cy to zle plose pana? Pseplasam bylem po plostu ciekaw — dodał jeszcze, nim umilkł, a na jego pyszczku pojawiła się niepewność. Czy zrobił coś źle? Przecież nie wyszedł jakoś bardzo prawda? A może i wyszedł, ale źle obliczył odległość? Posmutniał. Mimo że starszy nie zrobił nic oprócz zwykłego pytania, to jednak Widlik poczuł się winny.
— Ukaze mnie pan? — dopowiedział po dłuższej chwili, nie wiedząc zbytnio, czego miał się spodziewać. W końcu starszy kocur nie był jego opiekunem, ale może miał prawa o, których maluch jeszcze nie słyszał? Może doniesie do Kotewkowego Powiewu i skończy się na tym samym? Może najzwyczajniej w świecie przesadzał? Położył uszka po sobie i się skulił.
<Żmijowcowa Wicio?>
Event KN: Umocnienie żłobka twardszymi gałęziami, trzciną i patykami.