Medyk wygonił ich z legowiska, zakrywając je mchem. Widocznie chciał się bawić! Super! Oboje z Deszczykiem znaleźli dziurę, przez którą jako maluchy z łatwością się przecisnęły.
- To nie miejsce dla kociąt. Wynocha - prychnął, siedząc na swoim posłaniu.
Pokrzywek przekrzywił łebek. Był zmęczony i nie chciał się dalej bawić? Szkoda. Może uda się go namówić na jeszcze jedną rundę w "bycie gburem"? Ciekawe, czy go przebiją!
- Pan się źle cuje? - miauknął Deszczyk, lawirując wśród mroku.
- Tak. Zostawcie mnie.
- Cemu pan nie lubi mamy? - głos Pokrzywka dotarł do niego gdzieś z tyłu.
- Zdradziła klan, kodeks, Klan Gwiazdy. Ty i twa siostra nie powinniście się urodzić. Teraz czeka ją mrok i cierpienie. Nie spotka się ze swoją rodziną już w Klanie Gwiazdy, bo głupia chciała być i medyczką i matką. - westchnął.
Kocurek zatrzymał się na moment. Ale jak to? Przecież mama nie zdradziła klanu. Nim i siostrzyczką zajmowała się dobrze, najlepiej z karmicielek. I to przecież dobrze, że się urodzili. Inaczej mamusia mogłaby być smutna. Z resztą co za różnica, że była dodatkowo medyczką? Na pewno była świetna w tej roli! Może nawet nauczy go kilku ziół?
Kocurek zatrzymał się na moment. Ale jak to? Przecież mama nie zdradziła klanu. Nim i siostrzyczką zajmowała się dobrze, najlepiej z karmicielek. I to przecież dobrze, że się urodzili. Inaczej mamusia mogłaby być smutna. Z resztą co za różnica, że była dodatkowo medyczką? Na pewno była świetna w tej roli! Może nawet nauczy go kilku ziół?
- A to śle?
- Tak. Źle. Zasad od przodków się nie łamie, bo kończy się martwym. - wystękał zamykając oczy. - Jak się otrujecie to nie pomogę wam, więc nawet nie jedzcie tych ziół.
- Ale medyk musi pomagać. - miauknął Pokrzywek, wracając do lawirowania. - Ma pan tu dużo ziółeeek! Może nam pan o nich opowiedzieć?
- Nie.
Oh.... bawili się dalej? Pokrzywek usiadł przed Potrójnym Krokiem i nadął policzki. Uniósł łebek wyżej i specjalnie się zgarbił. Wyglądał dziwnie.
- Telas jestem tobą. Hoho, nie lancie sasad! inacej będiecie maltfi! - nie wiedział co znaczyło to "martwi", ale pewnie medyk wiedział. - I psodkofie fas nie ochlonią, bla bla! Ja się nie boję Klanu Gfiasdy!
- Ale medyk musi pomagać. - miauknął Pokrzywek, wracając do lawirowania. - Ma pan tu dużo ziółeeek! Może nam pan o nich opowiedzieć?
- Nie.
Oh.... bawili się dalej? Pokrzywek usiadł przed Potrójnym Krokiem i nadął policzki. Uniósł łebek wyżej i specjalnie się zgarbił. Wyglądał dziwnie.
- Telas jestem tobą. Hoho, nie lancie sasad! inacej będiecie maltfi! - nie wiedział co znaczyło to "martwi", ale pewnie medyk wiedział. - I psodkofie fas nie ochlonią, bla bla! Ja się nie boję Klanu Gfiasdy!
<Potrójny Kroku?>
Cudo xD
OdpowiedzUsuń