– Czy myślisz babciu, że naprawdę zje mnie jakiś wielki ptak i nie wrócę już nigdy do obozu?
Bowiem nie chciał ani nie wrócić do domu, ani zostać zjedzonym. Babcia popatrzyła na niego, po czym polizała go po główce.
– Oczywiście, że nie, Miodku, nie słuchaj swojej siostry. Zapewniam cię, że zanim się obejrzysz, twój test szybko minie, a ty w mgnieniu oka wrócisz do obozu oraz zostaniesz mianowany na ucznia, tak, jak twoja siostra. – Powiedziała starsza, przemawiając przekonująco i to na tyle, że sam kocurek uwierzył w jej słowa.
– Dzięki, babciu, obiecuję, że wytrzymam całą noc w lesie, by potem do was wrócić jako nowy uczeń klanu wilka!
Aż sobie wyobrażał, jak skandują jego nowe imię, podczas mianowania. Miodowa Łapa jako imię brzmiało dobrze, choć nie groźnie, ale mu to nie przeszkadzało. Nagle Olszowa Kora uśmiechnęła się do wnuka, nie wątpiąc w to, co mówił.
– Mam nadzieję, Miodku, a teraz musisz już iść na próbę, bo jest już pora. Niech Mroczna Puszcza ma cię w opiece!
Miodek był dość zdziwiony, prawie zapomniał, że już zbliża się noc, tak więc gdy tylko babcia obudziła lament, to ten otarł się o nią na pożegnanie, po czym szybko wyszedł ze żłobka.
Gdy tylko już się rozdzielili z siostrą w obozie, to wyznaczyli im koty, które miały ich zanieść w różne zakątki lasu. Lament nosiła Wilcza Tajga, a jego Topielcowy Lament. Słońce powoli zachodziło, a on był trzymany przez swego ojca, gdy tylko się zatrzymali w jakimś losowym miejscu w lesie to ojciec go postawił na ziemię i popatrzył na niego przenikliwie.
– Teraz będziesz musiał tu przeżyć całą noc synu, najlepiej zostań w miejscu, w którym cię postawiłem i nie wracaj do obozu, bo dobrze wiesz, co czeka tych, co wracają.
Cóż, Miodek słyszał o tym nie raz, co się dzieje z tchórzliwym kociakami, dostają karne imię i przymusowe prace, a najgorsze jest to, że nie mogą wychodzić z obozu. Dlatego Miodek musiał raz, a dobrze zdać, żeby nie być pośmiewiskiem dla rodziny.
– Jasne, tato, a co będzie z Lament?
Spytał, jednak mimo tego, że siostra była dla niego wredna, to trochę się o nią martwił, zwłaszcza, że w lesie, w nocy, nie było kolorowo. Jego ojciec zastanowił się szybko, po czym odpowiedział na jego pytanie.
– Z Lament wszystko będzie dobrze, a teraz skup się na sobie, powodzenia na próbie. – Życzył swojemu synowi, po czym zniknął w krzakach.
Kocur patrzył, jak zachodzi słońce, a na horyzoncie wyłania się księżyc. Było już ciemno, gdy Miodek szukał miejsca do spania, żeby coś go nie zjadło, tak więc szukał w pobliskich krzakach i drzewach, aż nagle znalazł, pod drzewem, pokryte liśćmi zagłębienie. Odkrył je, a następnie tam wszedł, po czym skulił się w kłębek, próbując zasnąć, jednak dźwięki wokół niego nie pozwalały mu na to. Raz huczała sowa, raz wyły wilki i było tego więcej! Kocur nie mógł w spokoju spać, wręcz czuł cały czas zmęczenie. Po dłuższym czasie Miodek wykończony tym wszystkim zasnął. Nastał w końcu poranek, lecz kocur nie czuł się wyspany, lecz zmęczony, nawet miał problem ze stanięciem na łapach i wydostaniu się z norki. Ziewał, czekając tylko na to, aż Topielcowy Lament odbierze go z tego lasu, bo już miał dosyć! Był w złym humorze, jednak na szczęście z krzaków wylazł jego ojciec, jakby wręcz czytał w jego myślach. Ojciec wziął go za kark, po czym poszedł z nim do obozu. Słońce nie było litosne dla Miodka, gdy kocur na chwile mrużył oczy, to od razu promienie słońca świeciły w jego stronę, co było denerwujące. Ale na szczęście szybko dotarli do obozu. Niestety kocur nie widział Lament. Co z nią? Był pierwszy?
– Tato, a gdzie jest Lament? – Zapytał zaspanym głosem co chwilę zamykając oczy.
– Wilcza Tajga po nią poszła, więc niedługo powinna do nas wrócić.
Gdy tylko mistrz spojrzał na kociaka, ten skulił się i uciął sobie drzemkę. Gdy spał, jego siostra przyszła, więc Wieczorna Gwiazda, widząc, że obaj doszli, zwołała zebranie, a Miodek został obudzony przez ojca.
– Wstawaj, Miodku! Nie możesz w końcu przespać mianowania.
Miodek obudził się lekko nieprzytomny, jednak do pionu ustawił go głos Wieczornej Gwiazdy, która mianowała jego siostrę na ucznia Klanu Wilka. Jego siostra dostała jako mentora ich ojca, który był jednym z lepszych wojowników. Aż w duchu Miodek jej tego zazdrościł, w końcu ich ojciec był mistrzem, a to była jedna z najwyższych rang, jaką można było zdobyć! Spojrzał na skałę i spotkał się z tajemniczym spojrzeniem Wieczornej Gwiazdy. Przywódczyni przemówiła:
– Miodku, ukończyłeś sześć księżyców i nadszedł czas, abyś został uczniem. Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika, będziesz nazywać się Miodowa Łapa. Twoim mentorem zostanie Borsucza Puszcza. Mam nadzieję, że przekaże ci ona całą swoją wiedzę.
Kotka popatrzyła na masywną wojowniczkę.
– Borsuczo Puszczo, jesteś gotowa, aby przyjąć ucznia. Zostaniesz mentorką Miodowej łapy. Okazałaś się wojowniczką lojalną i silną. Na pewno przekażesz temu młodemu uczniowi całą swoją wiedzę.
Kocur podszedł do swojej mentorki i jak było w zwyczaju, Miodowa Łapa, bowiem Miodkiem już nie był, dotknął nosa swojej mentorki, po czym wrócił na miejsce, a wszystkie koty, w tym jego ojciec i siostra, skandowały jego nowe imię. Kocur był ucieszony, lecz jego nowa mentorka patrzyła na niego oschle, jakby dostała śmiecia za ucznia. Wieczorna Gwiazda skończyła zebranie, a koty się rozeszły, za to on czuł dumę, że jest teraz uczniem i ma więcej możliwości.
Miodek był dość zdziwiony, prawie zapomniał, że już zbliża się noc, tak więc gdy tylko babcia obudziła lament, to ten otarł się o nią na pożegnanie, po czym szybko wyszedł ze żłobka.
Gdy tylko już się rozdzielili z siostrą w obozie, to wyznaczyli im koty, które miały ich zanieść w różne zakątki lasu. Lament nosiła Wilcza Tajga, a jego Topielcowy Lament. Słońce powoli zachodziło, a on był trzymany przez swego ojca, gdy tylko się zatrzymali w jakimś losowym miejscu w lesie to ojciec go postawił na ziemię i popatrzył na niego przenikliwie.
– Teraz będziesz musiał tu przeżyć całą noc synu, najlepiej zostań w miejscu, w którym cię postawiłem i nie wracaj do obozu, bo dobrze wiesz, co czeka tych, co wracają.
Cóż, Miodek słyszał o tym nie raz, co się dzieje z tchórzliwym kociakami, dostają karne imię i przymusowe prace, a najgorsze jest to, że nie mogą wychodzić z obozu. Dlatego Miodek musiał raz, a dobrze zdać, żeby nie być pośmiewiskiem dla rodziny.
– Jasne, tato, a co będzie z Lament?
Spytał, jednak mimo tego, że siostra była dla niego wredna, to trochę się o nią martwił, zwłaszcza, że w lesie, w nocy, nie było kolorowo. Jego ojciec zastanowił się szybko, po czym odpowiedział na jego pytanie.
– Z Lament wszystko będzie dobrze, a teraz skup się na sobie, powodzenia na próbie. – Życzył swojemu synowi, po czym zniknął w krzakach.
Kocur patrzył, jak zachodzi słońce, a na horyzoncie wyłania się księżyc. Było już ciemno, gdy Miodek szukał miejsca do spania, żeby coś go nie zjadło, tak więc szukał w pobliskich krzakach i drzewach, aż nagle znalazł, pod drzewem, pokryte liśćmi zagłębienie. Odkrył je, a następnie tam wszedł, po czym skulił się w kłębek, próbując zasnąć, jednak dźwięki wokół niego nie pozwalały mu na to. Raz huczała sowa, raz wyły wilki i było tego więcej! Kocur nie mógł w spokoju spać, wręcz czuł cały czas zmęczenie. Po dłuższym czasie Miodek wykończony tym wszystkim zasnął. Nastał w końcu poranek, lecz kocur nie czuł się wyspany, lecz zmęczony, nawet miał problem ze stanięciem na łapach i wydostaniu się z norki. Ziewał, czekając tylko na to, aż Topielcowy Lament odbierze go z tego lasu, bo już miał dosyć! Był w złym humorze, jednak na szczęście z krzaków wylazł jego ojciec, jakby wręcz czytał w jego myślach. Ojciec wziął go za kark, po czym poszedł z nim do obozu. Słońce nie było litosne dla Miodka, gdy kocur na chwile mrużył oczy, to od razu promienie słońca świeciły w jego stronę, co było denerwujące. Ale na szczęście szybko dotarli do obozu. Niestety kocur nie widział Lament. Co z nią? Był pierwszy?
– Tato, a gdzie jest Lament? – Zapytał zaspanym głosem co chwilę zamykając oczy.
– Wilcza Tajga po nią poszła, więc niedługo powinna do nas wrócić.
Gdy tylko mistrz spojrzał na kociaka, ten skulił się i uciął sobie drzemkę. Gdy spał, jego siostra przyszła, więc Wieczorna Gwiazda, widząc, że obaj doszli, zwołała zebranie, a Miodek został obudzony przez ojca.
– Wstawaj, Miodku! Nie możesz w końcu przespać mianowania.
Miodek obudził się lekko nieprzytomny, jednak do pionu ustawił go głos Wieczornej Gwiazdy, która mianowała jego siostrę na ucznia Klanu Wilka. Jego siostra dostała jako mentora ich ojca, który był jednym z lepszych wojowników. Aż w duchu Miodek jej tego zazdrościł, w końcu ich ojciec był mistrzem, a to była jedna z najwyższych rang, jaką można było zdobyć! Spojrzał na skałę i spotkał się z tajemniczym spojrzeniem Wieczornej Gwiazdy. Przywódczyni przemówiła:
– Miodku, ukończyłeś sześć księżyców i nadszedł czas, abyś został uczniem. Od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika, będziesz nazywać się Miodowa Łapa. Twoim mentorem zostanie Borsucza Puszcza. Mam nadzieję, że przekaże ci ona całą swoją wiedzę.
Kotka popatrzyła na masywną wojowniczkę.
– Borsuczo Puszczo, jesteś gotowa, aby przyjąć ucznia. Zostaniesz mentorką Miodowej łapy. Okazałaś się wojowniczką lojalną i silną. Na pewno przekażesz temu młodemu uczniowi całą swoją wiedzę.
Kocur podszedł do swojej mentorki i jak było w zwyczaju, Miodowa Łapa, bowiem Miodkiem już nie był, dotknął nosa swojej mentorki, po czym wrócił na miejsce, a wszystkie koty, w tym jego ojciec i siostra, skandowały jego nowe imię. Kocur był ucieszony, lecz jego nowa mentorka patrzyła na niego oschle, jakby dostała śmiecia za ucznia. Wieczorna Gwiazda skończyła zebranie, a koty się rozeszły, za to on czuł dumę, że jest teraz uczniem i ma więcej możliwości.
[965 słów]
[przyznano 19%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz