— Oh, Kornikowa Koro, witaj! Co ciebie sprowadza? — zapytała uczennica medyka, rzucając kocurowi pytające spojrzenie, tylko aby po chwili odwrócić się od niego i wrócić do skanowania swoimi żółtymi niczym gwiazdy oczami zawartości ich magazynku.
— Cześć, Zaćmienie.. — mruknął kocur zmęczonym głosem. Nie trzeba było być geniuszem, aby domyślić się, że kocur najwidoczniej się rozchorował. Zaćmiona Łapa, słysząc ton głosu protektora, westchnęła cicho oraz pokręciła głową, a następnie zostawiła zioła i podeszła do Kornikowej Kory.
— Zgaduję, że się rozchorowałeś? — zapytała medyczka, na co kocur pokiwał głową. Szylkretka nie mogła powstrzymać się przed przewróceniem oczami. Uczennica następnie wskazała mu na jedno z legowisk, a gdy kocur na nie usiadł, ta dokładnie go obejrzała oraz wysłuchała jego objawów. Rozmowa ich nie musiała trwać długo, gdyż ta szybko dowiedziała się, że kocur najzwyczajniej w świecie się przeziębił i to gorączka go tak dręczy. Zaćmiona Łapa następnie ruszyła z miejsca prosto do ich magazynku oraz wzięła z niego odrobinę ogórecznika, a następnie mu go podała.
— Proszę, Kornikowo Koro, weź to — powiedziała kotka, wskazując na podrzucone mu zioło. Długo nie musiała czekać, aby wojownik je wziął tak, jak kazała mu młodsza, a następnie zjadł. Koty zamieniły ze sobą jeszcze kilka słów oraz krótkie pożegnanie, gdy kocur wychodził z legowiska, zapewniając Zaćmioną Łapę o tym, że gdy coś znów mu będzie dolegać, ten przyjdzie jak najszybciej. Uczennica musiała uwierzyć mu na słowo.
[304 słowa; trening medyka]
Wyleczeni; Kornikowa Kora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz