- Tak, tak, tak! - Krzyknęła czarna kocica. - Chodźmy zobaczyć zachód słońca!
Długo nie myśląc, wybiegła ze żłobka i zmierzyła w stronę miejsca, które uznała idealne na tę okazję. Kiedyś widziała, że przywódczyni Klanu Nocy przemawia z pewnego miejsca, które było bardzo wysokie. To miejsce było z pewnością idealne na oglądanie zachodu słońca. Ciemna wojowniczka podążyła za nią. Powoli słońce zmierzało w stronę nieboskłonu, więc nie miały za dużo czasu. Gdy obie kotki dotarły na miejsce, to widok był przepiękny! Słońce powoli tonęło w wodzie, która otaczała obóz Klanu Nocy. Lepszego zachodu słońca jeszcze nie widziała!
****
Tuptająca Łapa siedziała na skraju obozu, co chwilę rysując coś na ziemi. Lubiła to robić, gdy rozmyślała. Wyglądało to lepiej niż wlepianie wzroku w przypadkowych przechodniów. Podniosła wzrok, aby zobaczyć, jak Sroczy Lot wraz z Kotewkową Łapą zmierzały do wyjścia z obozu. Od kiedy mama została mentorką jej siostry, to Gąska czuła, że będzie widzieć się z mamą rzadziej, niż to robiła przed mianowaniem. Czemu jako jedyna musiała trafić na mentora, który nie był z ich rodziny?
Ogonem przetarła ziemię, gdy zobaczyła, że Kawcze Serce zmierzała w jej stronę. Dalej pamiętała jej słowa przed jej mianowaniem. Jej obietnice. Czarna kocica powiedziała, że Gąska będzie widzieć mamę częściej, a stało się coś zupełnie odwrotnego! Wojowniczka podeszła do niej i usiadła obok uczennicy.
- Wszystko w porządku Tuptająca Łapo? - Zapytała starsza kocica po dłuższej ciszy.
- Kłamałaś. - Powiedziała czarno-biała kocica. - Kłamałaś odnośnie tego, że będę ją częściej widzieć. Nawet Ciebie teraz nie będę widzieć tak często przez to, że szkolisz Wirującą Łapę!
- Gąs... Tuptająca Łapo. - Poprawiła się, a słowa kuzynki mocno ją zabolały. Rozumiała jednak gniew kotki, miała całkowite prawo być zła na Kawkę. - Mogę porozmawiać z Makowym Polem, Sroczym Lotem i Zajęczą Troską o tym, żebyśmy zorganizowały grupowy trening dla was. Wtedy wszystkie razem będziemy mogły spędzić czas. - Starała się uspokoić kuzynkę, jednak to przyniosło odwrotne skutki. Gąska już nie wierzyła pustym słowom wojowniczki, bo wiedziała, jak to wszystko się skończy. Tak samo jak spełniały się słowa jej własnej matki.
- To nie naprawi tego problemu! Tymczasowe rozwiązanie nie zmieni nic. - Krzyknęła uczennica, wlepiając swe zielone oczy w czarną wojowniczkę. - Spotkamy się raz i co to zmieni? Znowu wrócimy do tego, że ty będziesz zajęta Wirującą Łapą, Sroczy Lot Kotewkową Łapą, a Zajęcza Troska Spienioną Łapą!
Kawcze Serce nie wiedziała co odpowiedzieć kuzynce. Kotka miała rację. Westchnęła ciężko.
- Jednak to tymczasowe rozwiązanie jest lepsze niż nic, prawda? - Uśmiechnęła się słabo, chcąc sprawić, żeby kuzynka dostrzegła pozytywy, w końcu chciała jej jakoś pomóc, tak aby i ona i reszta jej ukochanych kuzynek była zadowolona.
- Nie, to nie jest lepsze. - Taką odpowiedź dostała od mniejszej kocicy. - Sprawiasz, że wszystko w moich oczach zaczyna się układać, aby po chwili uderzyła mnie rzeczywistość. Rzeczywistość, która mówi, że dzieje się coś odwrotnego! Tworzysz u mnie złudne nadzieje, że wszystko wraca do normy, gdy tak nie jest!
Wstała ona i minęła kotkę. Jeśli tak miała wyglądać ich dalsza rozmowa, to nie chciała z nią rozmawiać. To były tylko puste słowa, puste obietnice, które nigdy nie zostaną spełnione. Brzmiało to strasznie podobnie do obietnic Sroczego Lotu, czego najbardziej obawiała się uczennica.
[591 słów]
<Kuzynko?>
[Przyznano 23%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz