Ulżyło jej, gdy matka zdecydowała się udać do medyczek. Gdyby faktycznie znów zaczęła kręcić, jak to miała w zwyczaju, jak nic na siłę by do nich ją zaciągnęła. I miałaby gdzieś wzrok pozostałych kotów.
Łapa kotki wróciła do sprawności, od razu rzuciło się Kawce w oczy to jak matka normalnie dotyka łapą podłoża. Już jej nie podwijała. Krok po kroku, a może uda jej się przemówić kotce do rozsądku.
I chyba jej się to udało. Od dłuższej chwili stała w legowisku nie spuszczając spojrzenia z matki. Nie wierzyła własnym oczom. Błotnista Plama pielęgnowała swoją sierść, tak że jej córka była w stanie dostrzec białe plamy zdobiące czekoladowe futro wojownickzi. Był to naprawdę rzadki widok. Przynajmniej gdy Kawka i jej rodzeństwo było małe, to wtedy kotka bardziej dbała o higienę sierści. A to pewnie tylko dlatego, że nie chciała stracić kolejnych kociąt.
Czekoladowa przez jakiś czas nie zdawała sobie sprawy z obecności, jednak w końcu zielone oczy spoczęły na córce.
— Jestem z ciebie dumna mamo. Robisz postępy, cieszy mnie to. — miauknęła zbliżając się do niej, będąc nieco rozczarowana, że matka nie kontynuowała pielęgnacji swej sierści. Pewnie, gdyby jej nie zauważyła to by najpewniej nie zaprzestała czynnośck. — I jak się czujesz, gdy ten cały brud, kurz i pył nie osiada na twojej sierści? Lepiej, prawda?
— M-może. N-nie wiem. Z-zaraz i tak się znowu u-ubrudzę. — stwierdziła kotka
To był chyba jakiś cud, że mając Błotnista Plamę za matkę, Kawcze Serce potrafiło dbać o swoją sierść. Może i miała powkładane w nią przeróżne kolorowe piórka leśnych ptaków, co niektórzy mogli uważać je niechlujny dodatek, jednak najważniejsze, że dbałała o podstawową higienę. Każdego dnia pilnowała, aby piórka nie kołtuniły jej sierści bardziej. Jej czarna sierść musiała lśnić.
Kawcze Serce westchnęła słysząc słowa matki. Może kotka jeszcze, do końca nie rozumiała ten całej idei dbania o wygląd, ale najważniejsze, że spróbowała. Młodsza zajęła miejsce obok kotki kładąc się na boku. Głowę wciąż jednak trzymała w górze, by móc przyglądać się matce. Chciała dowiedzieć się co dokładnie siedzi w jej głowie. I dlaczego to, a nie coś konkretnie innego.
— Jak będziesz dbać systematycznie o swoją sierść, poczujesz różnicę. Będzie miękksza w dotyku. I na pewno poczujesz się o wiele lepiej, uwierz mi. — miauknęła przyjaźnie posyłając rodzicielce uśmiech, na co Błotnista Plama znowu pokręciła głową nie zgadzając się, bądź nie będąc pewna co do słów córki
Ten uśmiech nie trwał jednak długo, bo już na jej czarnym pysku wykwitł grymas zmartwienia. A powodem było to, że jej rodzeństwo, pomimo posiadania ponad 20 księżyców na karku, a dokładniej 24, wciąż byli uczniami. Nie wiedziała co ma o tym myśleć. Czy to z czystej złości mentorzy nie chcieli ich mianować. Nie, tak na pewno nie było. W końcu Morelowej Łapy mentorem była sama Mglista Gwiazda. Kotka na pewno przekazała siostrze potrzebną wiedzę. Więc dlaczego wciąż była uczennicą?!
— Mamo, martwię sie o Makrelka i Morelke. — wyznała po chwili, nie lubiła poruszać tematu rodzeństwo z ciotkami. One na pewno czekały, aż jej rodzeństwo zostanie wygnane. Mogłyby wtedy bez ogródek komentować, że jak nic wdały się w matkę. Wizja wygnania rodzeństea przerażała Kawcze Serce. Wiedziała ,że taka kolej rzeczy. Tak powinno w końcu być. Mieli czas, wystarczającą ilość księżyców, aby udowodnić swą użyteczność. A tego do tej pory nie zrobili. — Wciąż są uczniami. Boje się, że Mglistej Gwieździe skończy się kiedyś cierpliwość... Myślę, że już się zaczyna kończyć. — miauknęła zmartwiona wzdychając ciężko, tak bardzo chciała mieć normalną szczęśliwą rodzinę. A jej rodzina była podzielona na dwa obozy, które jakoś starały się żyć w zgodzie w Klanie Nocy. — Może nie zawsze się ze sobą dogadujemy, jednak... jesteśmy rodziną. Najbliższą. Nie mam poza nimi innego rodzeństwa. Nie chce tracić kolejnych członków rodziny. — W jej oczach pojawiły się łzy, pozwoliła sobie na słabość przy matce
Nie raz czuła żal w sercu, że nie mogła poznać swojego rodzeństwa, które zmarło przy porodzie. Ciekawiło ją jacy by byli, na kogo by wyrośli, gdyby Gwiezdni tak szybko się o nich nie upomnieli.
<Mamę?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz