Siedziała i obserwowała śpiący żłobek, w końcu sama zasnęła.
***
Oj minęło sporo czasu od tego dnia, bardziej nocy. Stokrotka mniej spotykała się z Iskierką i Lew, ponieważ Różana Przełęcz wymyśliła zaległą karę dla kotki. Gdy kara się skończyła Lew i Iskierka zostały uczniami, przez co Stokrotka została sama w żłobku. Większość czasu vanka siedziała przy ścianie, jak zwykle, lecz tym razem odczuwała samotność. Odczuwała to, że Lew, Iskierki i ich brata, Piaska, nie ma w żłobku. Za każdym razem jak zobaczyła, że jej koleżanki wracają z treningów, chciała do nich iść. Nie zawsze mogła, ale gdy tylko mama, lub tata nie patrzyli, Stokrotka wybiegała ze żłobka i biegła powitać wracające uczennicę. Wtedy z powrotem bawiły się a tą grę, tak samo jak za czasów, kiedy starsze kotki były kociętami. Kociak czasem czuł na sobie wzrok Różanej Przełęczy, podczas zabawy. Może mama myślała, że robi coś złego, grając w grę z koleżankami? Nie chciała długo się tym zastanawiać, więc tego nie robiła.
Dziś zrobiła to samo. Korzystając z nieuwagi rodziców, pobiegła przywitać się z Lwią Łapą i Iskrzącą Łapą. Podbiegła do nich i cicho powiedziała:
- Cz...Cześć.
- Hej Stokrotko - odpowiedziała Lwia Łapa. - Gramy dalej w "rób, co rudy ci każe" - oznajmiła i uśmiechnęła się do swojej siostry. Stokrotka tylko pokiwała głową i razem z uczennicami poszła przed ich legowisko. Kotki myślały chwilę, było to widać, po wyrazach ich pysków. Wreszcie Lew wymyśliła pierwsze zadanie na dziś.
- Dobrze, pierwsze zadanie dzisiaj... Musisz zabrać kilka ziół z legowiska medyka!
Liliowa spuściła głowę niezadowolona. Nie chciała tego robić, lubiła chodzić do legowiska medyczki, by dowiadywać się czegoś ciekawego o ziołach, a nie po to, by je kraść.
- Nie idziesz? No szkoda... - powiedziała Iskierka - Duchy z Miejsca Gdzie Brak Gwiazd przyjdą po ciebie, możliwe, że zaraz! Więc my lepiej pójdziemy, nie chcemy, by coś się nam stało!
- Ni..nie idźcie... J..ja pójdę i zabiorę t..te zioła! - odparła wystraszona Stokrotka. Nie wiedziała, czego się bardziej boi. Porwania przez duchy, czy stracenie jedynych koleżanek. Niepewnie poszła w stronę legowiska Wiśniowej Iskry. Zajrzała do środka. Z ulgą, że legowisko jest puste, weszła do środka. Rozejrzała się i dostrzegła półkę z ziołami. Podeszła do niej i spróbowała dosięgnąć jakiegoś zioła. Niestety jej wzrost znacznie utrudniał, dostanie się do roślin, więc kotka musiała znaleźć inny sposób. Skakała, wspinała się, kopała łapkami w ścianie, lecz zioła nie pospadały. Nagle w legowisku znalazła się Słoneczna Łapa.
- Co ty tu robisz Stokrotko? - zapytała zdziwiona.
Stokrotkę zmroziło ze strachu. "Co teraz? Muszę zdobyć te zioła, ale Słoneczna Łapa mi zabroni!" - zaczęła rozmyślać. W końcu się opanowała, a w jej głowie pojawił się pomysł.
- B..bo wiesz... Mój b..brat ostatnio źle si...się czuje i m..mama wysłała mnie po o...odpowiednie zioła, ale nikogo nie było - skłamała cicho. Słoneczna Łapa pokiwała głową i zaczęła pytać o dolegliwości choroby. Kociak opowiedział jej pierwszą lepszą chorobę, o której pamiętał i czekał, aż kotka da mu zioła.
- To mi brzmi na Kocięcy kaszel - odparła zaniepokojona. - Lepiej przyprowadź barta tutaj, albo zawołam Wiśniową Iskrę. Nie jest to aż tak niebezpieczna choroba, ale lepiej zająć się tym wcześniej, zanim zarazi resztę żłobka.
Liliowa zamarła z przerażenia. "O nie! To nie tak miało być!" - pomyślała przerażona, nie wiedząc, co zrobić. Rozejrzała się dookoła i szybko wbiegła na najbliższe wzniesienie, z którego jakoś dało się dosięgnąć zioła. Słoneczna Łapa nie zdążyła zareagować. Liliowa niepewna tego co robi, wskoczyła na półkę. Złapała się przednimi łapami, ale tylne zaczęły spadać. Wysunęła kocięce pazurki i wdrapała się na półkę. Wzięła pierwsze zioło, zeskoczyła niezgrabnie na dół, przewracając się na pysk i uciekła z legowiska. Słyszała jeszcze za sobą krzyki Słonecznej Łapy. Było jej wstyd, że tak postąpiła. Wiedziała, że wcześniej, czy później Różana Przełęcz się o wszystkim dowie i będzie chciała porozmawiać z córką, o tym co jest dobre, a co źle. A kradzież na pewno nie była dobra! Zdyszana pobiegła do Lew i Iskierki.
- Długo ci to zajęło - powiedziała Lew. Jej siostra wzięła zioło od Stokrotki i położyła gdzieś w kącie. Dopiero teraz kociak zauważył dokładnie, co wziął. A wziął Nawłoć. Tym razem Stokrotka nie wiedziała co to za zioło, ani na co jest.
- Chyba ktoś wola twoją mamę - powiedziała cicho Iskierka i spojrzała w stronę wołania. Liliowa powędrowała spojrzeniem za oczami Iskrzącej Łapy. Wołanie dochodziło z legowiska medyczki. Wiśniowa Iskra wróciła, a jej uczennica opowiedziała jej, co się stało. Różana Przełęcz właśnie wchodziła do jej legowiska.
- M..Może coś się s..stało? - zasugerowała liliowa - Z..zacznijmy kolejne zadanie - powiedziała i dodała w myślach: "Zanim mnie mama nie znalazła".
<Lwia Łapo? Szybko, dopóki Róża nic nie wie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz