Nie rozumiała, czemu wszyscy ją zostawiali.
Pierwsza była mama. Potem zniknęła Gwiazdnica, która tak często towarzyszyła jej w obowiązkach i która namawiała ją, by nie bać się lidera i w końcu podejść, by pozbyć się tego paskudnego imienia. Teraz dołączył do nich Larwa.
Nie miała praktycznie relacji z bratem, ale chciała jej. Zbierała się w sobie, by do niego podejść. Oczami wyobraźni widziała, jak spędzają czas razem, we trójkę, z Pasożytem. I ten… ugh! Idiota musiał to zepsuć!
Wcale nie pomyślał o reszcie rodzeństwa!
Od początku życia mieli tutaj problemy, nawet nie wiedząc dlaczego, a teraz? Teraz on tylko to pogorszył! Niektórzy patrzyli nawet na nią krzywo, jakby miała rzucić się na nich z pazurami! Ona! Gdy już, już jej relacje z nimi były w lepszym stanie, gdy tak ciężko na to pracowała!
Nigdy nie sądziła, że będzie czuć tak negatywne emocje, niebędące stresem czy strachem. A jednak czuła je. Nienawiści do tego debila. Puszczała w kółko niezrealizowane scenariusze, jak mogło być. Wszystko kierowało się na lepsze tory, ich czwórka przetrwała chorobę, jedno z nich założyło rodzinę, coś, co nie sądziła, że którekolwiek z nich spotka. Wszystko na nic.
Nie było księżyca od jej urodzenia, by nie zastanawiała się, czy gdyby mama żyła, byłoby inaczej. Czy dałaby im oparcie? Czy wujek by się z nimi zaprzyjaźnił? Odwiedzałby ich? Długo w życiu nie wiedziała, że są spokrewnieni. Jego też nienawidzili. Czemu się nimi nie zajął? Musiał znać ten ból, jaki odczuwali. Co mogło pójść inaczej, czy była jakaś ścieżka, w której ona mogła być szczęśliwa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz