Co za irytująca sprawa. Obudzić się i spojrzeć w dół na te wszystkie pyski, z czego połowa nie wydaje się produkować ani jednej oryginalnej myśli przez ten cały czas, podczas którego absorbują tlen. Może to przez zmęczenie, może przez irytację, gdyż calico od jakiegoś czasu zaczęła być niezwykle podatna na zdenerwowanie wynikające z błahych nawet powodów lekkiej niesubordynacji. W końcu jednak pokazała się w jednym z okien, zanim koty zdążyłyby się rozproszyć po terenach. Poza tym, znała niecierpliwość niektórych ze swoich dzieci, przez co wolała oszczędzić sobie jojczenia nad uchem i patrzenia jak zmieniają się z każdą chwilą w zdenerwowane, krążące muchy. Tak więc zwołała klan i czekała, aż wszystkie koty się ogarną i wyjdą na plac, przelotną myślą zdając sobie sprawę, że o wiele bardziej podobał jej się obóz poprzedni. Zdążyła zgromić jeszcze wzrokiem swoje pociechy, gdyż co poniektóre wierciły się jakby z owsikami pod ogonem, po czym odchrząknęła i uniosła głowę, by jej przejrzysty i mocny głos dotarł do wszystkich zgromadzonych.
- Ruczaju, Stokrotko, Szepcie, Rumianku, Srebrny, wystąpcie. Skończyliście dzisiaj sześć księżyców i zgodnie z tradycją możecie rozpocząć swoje szkolenie. Od dnia dzisiejszego, Ruczaju, jako Zaćmiona Łapa uczyć się będziesz pod okiem Konwaliowego Powiewu. Szepcie, jako Szepcząca Łapa, tobą zajmie się Diamentowa Grota, a Rumiankiem, od dziś Rumiankową Łapą- Sójczy Szczyt. Srebrny, jako Srebrzysta Łapa naukę rozpocznie pod okiem Zwiędłego Hiacyntu, natomiast szkoleniem Stokrotki, jako Stokrotkowej Łapy, zajmę się osobiście. - Nie spojrzała w stronę Hiacyntu. Miała nadzieję, że sam się domyśli, iż jeśli spaprze to wyląduje na dywaniku - Nowe imiona nosić będziecie do momentu mianowania na wojownika. Nie zawiedźcie swojego klanu - zerknęła z góry na kocięta. Zdawała sobie sprawę, że przez całe ogłoszenie jej głos brzmiał zimno i restrykcyjnie, jednak już z nimi wszystko przegadała poprzedniego wieczoru. Że mają jej meldować o każdym niepokojącym zachowaniu, dzięki czemu mogłaby szybko zareagować, o wszelkich trudnościach i tak dalej.
- Prócz tego, za prośbą, chciałabym by duchy przodkow zgodziły się na zabranie ze sobą starego imienia, które nie pasuje do siedzącego wśród nas kota. Diamentowa Groto, od dziś nosić będziesz miano Diamentowego Wąsa. - Patrzyła w oczy siedzącej w dole wojowniczki przez moment, w którym ta, gdyby dobrze się przyjrzała, mogłaby dojrzeć jakiś błysk szczerego zadowolenia, coś na wzór uśmiechu.
Pomimo końca mianowania swoich pociech jak i małego ogłoszenia, Róża nawet nie drgnęła, wciąż siedząc na swoim miejscu i bacznie obserwując koty nadole. Wzięła powoli powietrza w płuca, myśląc sobie, jakie oddychanie jest męczące. Burzaki zaczynały się powoli poruszać, zlewając się w jedną wielką wijącą masę, zmuszając Różę do przymknięcia na moment oczu.
- To nie koniec zebrania - mówi jeszcze głośno, powstrzymując koty od całkowitego rozejścia się do swoich obowiązków. Czuła powoli zmęczenie, naprawdę nie chciała tu przemawiać publicznie i zdała sobie z tego sprawę w momencie, w którym musiała to robić. Niezwykle problematyczne zadanie, podczas którego skupiasz na sobie wzrok wszystkich irytujących mord, z tym samym wyrazem pyska i poczucie bycia całkiem odsłoniętym na widoku. Jak wystawiona zwierzyna dla drapieżnika. I te oczy… bleh. Miała przez to dziwne poczucie, że wraca w przeszłość. Najchętniej powierzyłaby to zadanie Sójczej, jednak nie był to najlepszy pomysł. Już zachowała swoje imię wojownika, jak jeszcze by się nie pokazywała na zebraniach, miałoby to swoje nieszczęsne konsekwencje.
- Po przedyskutowaniu kilku spraw z Sójczym Szczytem, chciałabym wam przekazać kilka istotnych planów i informacji. Pierwszym z nich, będzie całkowite zasłonięcie naszego ówczesnego wejścia do obozu, zamieniając go w kolejną ścianę. Nie mam ochoty, by kolejna sytuacja taka jak za Wilczaków miała miejsce, więc zamiast zwyczajnego wyjścia, proponuję podkop. Dwa tunele, jeden krótszy główny, prowadzący na zewnątrz szybszą drogą, drugi dłuższy wybiegający za skruszone drzewo. Będzie to mniej używane wyjście i zarazem droga ewakuacyjna. Wyjścia z obozu znajdować się będą w miejscach osłoniętych, niemal niewidocznych, wśród wrzosów czy wysokich traw, najlepiej też by na miejsce sprowadzić jakieś większe głazy. Dzięki temu, nawet jeśli wróg jakimś cudem dostałby się do środka, my moglibyśmy uciec z obozu, robiąc z niego pułapkę, zastawiając wszelakie dojścia. - Zamilkła na moment, obserwując pyski kotów, oraz rejestrując wszelkie szmery krótkim poruszeniem uszu. Być może przesadzała z tym bezpieczeństwem i właśnie dodawała wojownikom pracy, jednak nie specjalnie ją to obchodziło. Chciała zrobić z obozu fortecę. Fortecę, która jeśli upadnie, stanie się pułapką dla nieprzyjaciela. - Idąc dalej tym tropem, przyznać muszę, że od jakiegoś czasu za pomocą Koniczynowej Łąki i Diamentowego Wąsa - tu zerknęła w stronę obu kotek - przeprowadzamy rozpoznanie względem położenia jak i układu istniejących już tuneli, które znajdują się pod całymi terenami. W końcu już od dawna wśród klanów mamy opinię królikożerców, niemal nas do nich porównują, więc czemu nie dać się porwać stereotypowi? - tu co uważniejsze oko mogło wyłapać cień jakiegoś tajemniczego uśmieszku na pysku calico, który zaraz jednak znikł - Nie wiemy jak daleko sięgają, jednak mamy zamiar się tego dowiedzieć, aby udzielić wam dostępu oraz możliwość przeszkolenia w poruszaniu się po kilku głównych ścieżkach. Szczególnie myślę o zastosowaniu ich później w możliwej bitwie, jednak jest to nieznana przyszłość. W przyszłości również, liczę, że obie przeszukujące tunele kotki staną się Przewodnikami. Szkolenie was wszystkich zajęłoby zbyt dużo czasu, a tunele są niebezpieczne, więc ich dalszą eksplorację pozostawiam w łapach owych wojowniczek. - Nie wspomniała o tunelu w legowisku medyka. Była to zbyt chwiejna wiedza a w klanie zbyt wiele niewiadomych, by się nią podzielić. W razie zdrady, była to ich jedyna droga ucieczki. Calico przełknęła powoli ślinę, czując jak gardło zamienia się w ściśnięte jelito wypełnione piachem.
- Mogliście też zauważyć ostatnio grupę z Owocowego Lasu, którym pozwoliłam przejść przez nasz teren. Więc oświadczam oficjalnie, że nawiązaliśmy z nimi sojusz. Prosiłabym jednak o nie rozpowiadanie owej informacji innym klanom, ani na zgromadzeniach, ani poza nimi. - Kolejna pauza, która w połowie przygotowywała ją psychicznie na kolejną dawkę bólu z powodu mówienia - Oraz czysto w strefie walki, więc prosiłabym o skupienie. Wykorzystanie Wzniesień. Ustawienie się na górce zmusza przeciwnika do wejścia na nią, co już w tym momencie zapewnia nam przewagę. Oprócz marnowania energii możliwe, że będą narażeni na oślepiające działanie słońca, o czym również chcę, żebyście pamiętali. Mamy też na terenach piasek, nie bójcie się nim rzucać w oczy nieprzyjaciela. Na sygnał wydany przez kierującego oddziałem, należy naprzeć na wroga, co najpewniej spowoduje utratę równowagi, a przeciwnika pośle na dno. Pod górkę ciężej mu będzie walczyć tak czy inaczej.
Sposób drugi ogranicza się do zapobiegania. Mam na myśli cykliczne ponawianie małych podkopów korzeni wrzosów na naszym terenie w wyznaczonych miejscach, najlepiej wokół naszej granicy. Mówię również o wykopaniu płytszych lub głębszych dołków pod korzeniami które takowe podkopki dobrze ukryją, w które łatwo wpaść lub się zaplątać, przy większym rozpędzie nawet doznać uszczerbku na zdrowiu. Dna takich miejsc można wyłożyć cierniami, więc przy pracy nad tym zaleca się ostrożność oraz każdy członek klanu powinien posiadać świadomość, gdzie takowe się znajdują. Szkolenia w okolicy podkopów będą zabronione. Nie chcemy mieć kolejnych łap i ran do leczenia przez nieuwagę.
Następnie: Małe, płytkie i nieszkodliwe wklęśnięcia w ziemi. Różnicą między nimi a dołkami na granicy będzie to, że one będą służyć do chowania jak i maskowania swojego futra w piasku. Na pewno dobrze poradzą sobie tu koty o jasnym ubarwieniu, gdzie po połowicznym zakopaniu w piasku, dany kot zleje się z otoczeniem. W ten sposób można zaskoczyć przeciwnika. I ostatnie - tu wzięła głębszy oddech, zanim znów jej czysto lodowy głos rozbrzmiał w powietrzu - Wykorzystanie tuneli. Kiedy dobrze zapoznamy się z przebiegiem podstawowych tuneli, a wam udostępnimy głównie ścieżki, będę chciała, żebyście przeprowadzili trening poruszania się po nich, a także atakowania w ciasnej przestrzeni. Po tym, moglibyśmy wykopać więcej nor prowadzących na zewnątrz. Do czego więc zmierzam: po odpowiednim przeszkoleniu liczę na to, że będziemy w stanie wciągnąć wroga pod powierzchnię i tam okaleczyć. Sam nie będzie wiele w stanie zrobić, szczególnie w szoku i w ciasnej przestrzeni, jednak wtedy rozkład wykopanych przez nas dróg powinien być dobrze zaplanowany. Więc już teraz sprawa wygląda następująco:
Po pierwsze, uczniowie jak i wojownicy mają obowiązek zacząć pracę nad zmienieniem wejść obozu i pogrubienie jego ścian, niszcząc ówczesne wejście, najpierw oczywiście znajdując dogodne miejsce na oba tunele i wykopując je.
Po drugie, oprócz uczniów, szkolić się mają jak i utrwalać swoje umiejętności również wojownicy. Nie jesteśmy obdarzeni zbytnio siłą, lecz możemy wykorzystać atut szybkości jak i zręczności, dlatego na treningach widziałabym szkolenie z zakresu oślepiania jak i sprawy z koordynacją działania na pagórkach. Dodatkowo, ćwiczcie zmysły. Przydadzą się w tunelach.
Po trzecie, codziennie jeden patrol będzie wyznaczany do tworzenia podkopów oraz meldowania na czym stanęła praca oraz gdzie owy podkop się znajduje. Wykonywanie ich bliżej środka terenów jest zabronione ze względów bezpieczeństwa.
Jak i po czwarte, prosiłabym o nie przemieszczanie się po terenach samotnie, szczególnie blisko granic. Mamy względny pokój, jednak ostatnie wydarzenia mówią wyraźnie, że nie należy ufać żadnemu z klanów bardziej. W razie pytań lub własnych propozycji wiecie gdzie mnie szukać. - Ostatnie zdanie wypowiada już głosem zmęczonym i na odwal się po czym znika w wieży, by za moment pojawić się na dole przy Stokrotce i przyłożyć nos do jej czoła.
- Zaczniemy wieczorem lub jutro rano, w zależności jak czas pozwoli. Za ten czas spróbuj znaleźć sobie wygodne miejsce w legowisku uczniów - informuje miękko, zaraz potem dostrzegając kilka kotów z niepewnymi minami zmierzającymi w jej kierunku, więc odprawiła Stokrotkę do ojca, szykując się ma salwę pytań, zagryzając z niesmakiem zęby. Jak na dzisiaj jej tolerancja względem współ klanowiczów była wyczerpana, więc pewnie będzie musiała wysilić się, by nie zacząć fukać nieprzyjemnie na jednego czy drugiego z powodu swojego niezadowolenia spowodowanego banalnymi pytaniami. Poza tym, widocznie sprawą z dziwnym zapachem, wydawało się, że kota nigdzie nie należącego, znalezionym przez Koniczynę w tunelach musiała zająć się później, chociaż bardzo chciała mieć to już z głowy.
- Ruczaju, Stokrotko, Szepcie, Rumianku, Srebrny, wystąpcie. Skończyliście dzisiaj sześć księżyców i zgodnie z tradycją możecie rozpocząć swoje szkolenie. Od dnia dzisiejszego, Ruczaju, jako Zaćmiona Łapa uczyć się będziesz pod okiem Konwaliowego Powiewu. Szepcie, jako Szepcząca Łapa, tobą zajmie się Diamentowa Grota, a Rumiankiem, od dziś Rumiankową Łapą- Sójczy Szczyt. Srebrny, jako Srebrzysta Łapa naukę rozpocznie pod okiem Zwiędłego Hiacyntu, natomiast szkoleniem Stokrotki, jako Stokrotkowej Łapy, zajmę się osobiście. - Nie spojrzała w stronę Hiacyntu. Miała nadzieję, że sam się domyśli, iż jeśli spaprze to wyląduje na dywaniku - Nowe imiona nosić będziecie do momentu mianowania na wojownika. Nie zawiedźcie swojego klanu - zerknęła z góry na kocięta. Zdawała sobie sprawę, że przez całe ogłoszenie jej głos brzmiał zimno i restrykcyjnie, jednak już z nimi wszystko przegadała poprzedniego wieczoru. Że mają jej meldować o każdym niepokojącym zachowaniu, dzięki czemu mogłaby szybko zareagować, o wszelkich trudnościach i tak dalej.
- Prócz tego, za prośbą, chciałabym by duchy przodkow zgodziły się na zabranie ze sobą starego imienia, które nie pasuje do siedzącego wśród nas kota. Diamentowa Groto, od dziś nosić będziesz miano Diamentowego Wąsa. - Patrzyła w oczy siedzącej w dole wojowniczki przez moment, w którym ta, gdyby dobrze się przyjrzała, mogłaby dojrzeć jakiś błysk szczerego zadowolenia, coś na wzór uśmiechu.
Pomimo końca mianowania swoich pociech jak i małego ogłoszenia, Róża nawet nie drgnęła, wciąż siedząc na swoim miejscu i bacznie obserwując koty nadole. Wzięła powoli powietrza w płuca, myśląc sobie, jakie oddychanie jest męczące. Burzaki zaczynały się powoli poruszać, zlewając się w jedną wielką wijącą masę, zmuszając Różę do przymknięcia na moment oczu.
- To nie koniec zebrania - mówi jeszcze głośno, powstrzymując koty od całkowitego rozejścia się do swoich obowiązków. Czuła powoli zmęczenie, naprawdę nie chciała tu przemawiać publicznie i zdała sobie z tego sprawę w momencie, w którym musiała to robić. Niezwykle problematyczne zadanie, podczas którego skupiasz na sobie wzrok wszystkich irytujących mord, z tym samym wyrazem pyska i poczucie bycia całkiem odsłoniętym na widoku. Jak wystawiona zwierzyna dla drapieżnika. I te oczy… bleh. Miała przez to dziwne poczucie, że wraca w przeszłość. Najchętniej powierzyłaby to zadanie Sójczej, jednak nie był to najlepszy pomysł. Już zachowała swoje imię wojownika, jak jeszcze by się nie pokazywała na zebraniach, miałoby to swoje nieszczęsne konsekwencje.
- Po przedyskutowaniu kilku spraw z Sójczym Szczytem, chciałabym wam przekazać kilka istotnych planów i informacji. Pierwszym z nich, będzie całkowite zasłonięcie naszego ówczesnego wejścia do obozu, zamieniając go w kolejną ścianę. Nie mam ochoty, by kolejna sytuacja taka jak za Wilczaków miała miejsce, więc zamiast zwyczajnego wyjścia, proponuję podkop. Dwa tunele, jeden krótszy główny, prowadzący na zewnątrz szybszą drogą, drugi dłuższy wybiegający za skruszone drzewo. Będzie to mniej używane wyjście i zarazem droga ewakuacyjna. Wyjścia z obozu znajdować się będą w miejscach osłoniętych, niemal niewidocznych, wśród wrzosów czy wysokich traw, najlepiej też by na miejsce sprowadzić jakieś większe głazy. Dzięki temu, nawet jeśli wróg jakimś cudem dostałby się do środka, my moglibyśmy uciec z obozu, robiąc z niego pułapkę, zastawiając wszelakie dojścia. - Zamilkła na moment, obserwując pyski kotów, oraz rejestrując wszelkie szmery krótkim poruszeniem uszu. Być może przesadzała z tym bezpieczeństwem i właśnie dodawała wojownikom pracy, jednak nie specjalnie ją to obchodziło. Chciała zrobić z obozu fortecę. Fortecę, która jeśli upadnie, stanie się pułapką dla nieprzyjaciela. - Idąc dalej tym tropem, przyznać muszę, że od jakiegoś czasu za pomocą Koniczynowej Łąki i Diamentowego Wąsa - tu zerknęła w stronę obu kotek - przeprowadzamy rozpoznanie względem położenia jak i układu istniejących już tuneli, które znajdują się pod całymi terenami. W końcu już od dawna wśród klanów mamy opinię królikożerców, niemal nas do nich porównują, więc czemu nie dać się porwać stereotypowi? - tu co uważniejsze oko mogło wyłapać cień jakiegoś tajemniczego uśmieszku na pysku calico, który zaraz jednak znikł - Nie wiemy jak daleko sięgają, jednak mamy zamiar się tego dowiedzieć, aby udzielić wam dostępu oraz możliwość przeszkolenia w poruszaniu się po kilku głównych ścieżkach. Szczególnie myślę o zastosowaniu ich później w możliwej bitwie, jednak jest to nieznana przyszłość. W przyszłości również, liczę, że obie przeszukujące tunele kotki staną się Przewodnikami. Szkolenie was wszystkich zajęłoby zbyt dużo czasu, a tunele są niebezpieczne, więc ich dalszą eksplorację pozostawiam w łapach owych wojowniczek. - Nie wspomniała o tunelu w legowisku medyka. Była to zbyt chwiejna wiedza a w klanie zbyt wiele niewiadomych, by się nią podzielić. W razie zdrady, była to ich jedyna droga ucieczki. Calico przełknęła powoli ślinę, czując jak gardło zamienia się w ściśnięte jelito wypełnione piachem.
- Mogliście też zauważyć ostatnio grupę z Owocowego Lasu, którym pozwoliłam przejść przez nasz teren. Więc oświadczam oficjalnie, że nawiązaliśmy z nimi sojusz. Prosiłabym jednak o nie rozpowiadanie owej informacji innym klanom, ani na zgromadzeniach, ani poza nimi. - Kolejna pauza, która w połowie przygotowywała ją psychicznie na kolejną dawkę bólu z powodu mówienia - Oraz czysto w strefie walki, więc prosiłabym o skupienie. Wykorzystanie Wzniesień. Ustawienie się na górce zmusza przeciwnika do wejścia na nią, co już w tym momencie zapewnia nam przewagę. Oprócz marnowania energii możliwe, że będą narażeni na oślepiające działanie słońca, o czym również chcę, żebyście pamiętali. Mamy też na terenach piasek, nie bójcie się nim rzucać w oczy nieprzyjaciela. Na sygnał wydany przez kierującego oddziałem, należy naprzeć na wroga, co najpewniej spowoduje utratę równowagi, a przeciwnika pośle na dno. Pod górkę ciężej mu będzie walczyć tak czy inaczej.
Sposób drugi ogranicza się do zapobiegania. Mam na myśli cykliczne ponawianie małych podkopów korzeni wrzosów na naszym terenie w wyznaczonych miejscach, najlepiej wokół naszej granicy. Mówię również o wykopaniu płytszych lub głębszych dołków pod korzeniami które takowe podkopki dobrze ukryją, w które łatwo wpaść lub się zaplątać, przy większym rozpędzie nawet doznać uszczerbku na zdrowiu. Dna takich miejsc można wyłożyć cierniami, więc przy pracy nad tym zaleca się ostrożność oraz każdy członek klanu powinien posiadać świadomość, gdzie takowe się znajdują. Szkolenia w okolicy podkopów będą zabronione. Nie chcemy mieć kolejnych łap i ran do leczenia przez nieuwagę.
Następnie: Małe, płytkie i nieszkodliwe wklęśnięcia w ziemi. Różnicą między nimi a dołkami na granicy będzie to, że one będą służyć do chowania jak i maskowania swojego futra w piasku. Na pewno dobrze poradzą sobie tu koty o jasnym ubarwieniu, gdzie po połowicznym zakopaniu w piasku, dany kot zleje się z otoczeniem. W ten sposób można zaskoczyć przeciwnika. I ostatnie - tu wzięła głębszy oddech, zanim znów jej czysto lodowy głos rozbrzmiał w powietrzu - Wykorzystanie tuneli. Kiedy dobrze zapoznamy się z przebiegiem podstawowych tuneli, a wam udostępnimy głównie ścieżki, będę chciała, żebyście przeprowadzili trening poruszania się po nich, a także atakowania w ciasnej przestrzeni. Po tym, moglibyśmy wykopać więcej nor prowadzących na zewnątrz. Do czego więc zmierzam: po odpowiednim przeszkoleniu liczę na to, że będziemy w stanie wciągnąć wroga pod powierzchnię i tam okaleczyć. Sam nie będzie wiele w stanie zrobić, szczególnie w szoku i w ciasnej przestrzeni, jednak wtedy rozkład wykopanych przez nas dróg powinien być dobrze zaplanowany. Więc już teraz sprawa wygląda następująco:
Po pierwsze, uczniowie jak i wojownicy mają obowiązek zacząć pracę nad zmienieniem wejść obozu i pogrubienie jego ścian, niszcząc ówczesne wejście, najpierw oczywiście znajdując dogodne miejsce na oba tunele i wykopując je.
Po drugie, oprócz uczniów, szkolić się mają jak i utrwalać swoje umiejętności również wojownicy. Nie jesteśmy obdarzeni zbytnio siłą, lecz możemy wykorzystać atut szybkości jak i zręczności, dlatego na treningach widziałabym szkolenie z zakresu oślepiania jak i sprawy z koordynacją działania na pagórkach. Dodatkowo, ćwiczcie zmysły. Przydadzą się w tunelach.
Po trzecie, codziennie jeden patrol będzie wyznaczany do tworzenia podkopów oraz meldowania na czym stanęła praca oraz gdzie owy podkop się znajduje. Wykonywanie ich bliżej środka terenów jest zabronione ze względów bezpieczeństwa.
Jak i po czwarte, prosiłabym o nie przemieszczanie się po terenach samotnie, szczególnie blisko granic. Mamy względny pokój, jednak ostatnie wydarzenia mówią wyraźnie, że nie należy ufać żadnemu z klanów bardziej. W razie pytań lub własnych propozycji wiecie gdzie mnie szukać. - Ostatnie zdanie wypowiada już głosem zmęczonym i na odwal się po czym znika w wieży, by za moment pojawić się na dole przy Stokrotce i przyłożyć nos do jej czoła.
- Zaczniemy wieczorem lub jutro rano, w zależności jak czas pozwoli. Za ten czas spróbuj znaleźć sobie wygodne miejsce w legowisku uczniów - informuje miękko, zaraz potem dostrzegając kilka kotów z niepewnymi minami zmierzającymi w jej kierunku, więc odprawiła Stokrotkę do ojca, szykując się ma salwę pytań, zagryzając z niesmakiem zęby. Jak na dzisiaj jej tolerancja względem współ klanowiczów była wyczerpana, więc pewnie będzie musiała wysilić się, by nie zacząć fukać nieprzyjemnie na jednego czy drugiego z powodu swojego niezadowolenia spowodowanego banalnymi pytaniami. Poza tym, widocznie sprawą z dziwnym zapachem, wydawało się, że kota nigdzie nie należącego, znalezionym przez Koniczynę w tunelach musiała zająć się później, chociaż bardzo chciała mieć to już z głowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz