- Słodko z twojej strony, jednak w taki sposób niestety mi nie pomożesz. - Powiedziała czarna kocica i posłała uczniowi lekki uśmiech. Wstała ze swojego posłania i pożegnała się z nim, bo musiała pędzić na trening z Makowym Polem. Kiedy wyszła z legowiska, to dostrzegła, że mentorka już na nią czeka, co nie było dobrym znakiem.
Po chwili znalazła się obok niej i swoje pojawienie się potwierdziła mruknięciem. Na nieszczęście, jej mentorce się to nie spodobało i dostała cały wykład o tym. Prychnęła, gdy usłyszała, że wojowniczce nie podoba się jej nowe imię.
- Nie porównuj mnie do tej plamy błota! - Syknęła tylko, gdy srebrna kocica wspomniała o czekoladowej kotce. To, że jej poprzednia uczennica była głupią, czekoladową plamą, która nie umiała nic zrobić, to nie oznaczało, że ona też taka będzie.
Prychnęła ponownie i nie mówiąc nic więcej, zmierzyła za mentorką. To, że Mglista Gwiazda dała jej takie imię, to nic znaczyło! Obie kocice ruszyły w stronę wyjścia z obozu, aby po chwili stanąć przed wodą. Cały obóz był otoczony przez tą dziwną i zimną ciecz. Już to się jej nie podobało. Weszła jedną łapą do wody i przerzuciła wzrok na mentorkę.
- No dalej Gęsia Łapo. - Powiedziała tylko Makowe Pole, wskazując, aby uczennica weszła do wody.
- Prędzej utopię się, niż wyjdę z tego obozu. - Rzuciła zła Gąska. Cofnęła łapę, stawiając ją ponownie na brzegu. O nie, ona tam nie wejdzie, chyba że ta wrzuci ją tam siłą. Na chwilę obecną nie chciała jeszcze kończyć swojego pięknego życia.
[316 słów]
<Mak?>
[Przyznano 6%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz