Kocica przemierzała miasto u boku liliowej samotniczki. Ten dzień miał być inny, miała wreszcie wydostać się z miasta i spełnić jedno ze swych marzeń. Pamiętała, jak samotnicy opowiadali jej o małych społecznościach, które żyły niedaleko miasta. Zawsze była nimi zafascynowana, a teraz mogła doświadczyć tego na własnym futrze, przynajmniej tak mówiła jej nowo spotkana kotka. Zgrzyt, bo tak się zwała, obiecała zabrać ją do klanu za jedną, małą przysługę. Mała cena, którą miała zapłacić za szczęście.
– Jak jest w klanach? – zapytała szylkretka, wbijając wzrok w towarzyszkę. – Myślisz, że mnie przyjmą? A co jeśli stwierdzą, że nie jestem odpowiednia?
– Za bardzo o tym myślisz. Z pewnością przyjmą Cię bez większych problemów, jeśli przemilczysz nasze zaangażowanie – odpowiedziała jej kotka, wskakując na płot jednego ze skrajnych domostw miasta, co również zrobiła Jagoda. – Wpasujesz się tam idealnie, a jeśli tak się nie stanie, osobiście zadbam, aby tak się stało.
– Wasze? Myślałam, że tylko ty mi pomagasz.
– Głównie ja, jednak dwie kocice również przyłożą swoją łapę do tego, jednak nie musisz się tym zamartwiać. Na chwilę obecną przystaniemy na jedną noc w mojej norze.
– Posiadasz własną norę, a błądzisz po mieście, gdzie potwory i wyprostowani biegają chaotycznie? Nie rozumiem, czemu opuszczasz swe bezpieczne legowisko dla miasta. Osobiście ja go nie lubię.
– Mam swoje powody Jagodo, jednak nie musisz mi tego wytykać. Powinnaś martwić się twoim pobocznym zadaniem.
– Zadaniem? A tak! Przysługa za pomoc w dostaniu się na granicę. Chociaż dalej nie zdradziłaś co mam robić. – Ogon liliowej drgnął lekko, a ona przystanęła na skraju płotu.
– Dokładne wskazania dostaniesz, gdy przystaniemy w norze – rzuciła w odpowiedzi, zeskakując na ziemię i ruszając przed siebie, nie oczekując zbytnio na jej towarzyszkę. Nic w życiu nie działo się za darmo, więc czego chciała od niej samotniczka? Nie mogło to być nic dużego, Jagoda ledwo nosiła liście na swym futrze, a nic innego nie należało do niej. Straciła wszystko z dniem ucieczki i od tego dnia żyła na tym, co znalazła. Jej wzrok powędrował na drogę przed nią. Była gotowa zapłacić każdą cenę za szczęście, a przynajmniej taką miała nadzieję.
*****
Tego dnia miało zmienić się wszystko. Po dniach podróży miała dołączyć do wymarzonej społeczności. Jak tam będzie? Czy historię przekazywane jej przez samotników były prawdą? Na te pytania odpowie dzisiejszego dnia. Swój wzrok skierowała na liliową kocicę, która ponownie znajdowała się przy jej boku.
– Więc… Zostawisz mnie tak na granicy, licząc, że wpadnę na koty tam należące? – zapytała Jagoda, chcąc potwierdzić ich mały plan. – I jak ponownie się spotkamy?
– Taki jest zamysł, jednak reszta należy do Ciebie – odpowiedziała Zgrzyt, przystając na chwilę. – A wspominając o spotkaniu. Potrzebuje jakiegoś znaku, po którym Cię rozpoznam. – Liliowa kotka podeszła do samotniczki, po czym przejechała pazurami po tylnej łapie kocicy, tworząc małą ranę, na co Jagoda tylko syknęła cicho. – To uznajmy za znak rozpoznawczy. Dalej pójdziesz sama. Pamiętaj o naszej obietnicy.
Wraz z tymi słowami samotniczka odwróciła się i zmierzyła w przeciwnym kierunku, co ona. Długo nie zajęło, aby Jagoda wyczuła mocny, nieznany jej zapach. Czyżby trafiła w odpowiednie miejsce? Polana rozciągała się przed jej oczami, nie dając dostrzec jej krańca. Jej ucho drgnęło, gdy dotarł do niego cichy szelest, po którym przed nią ukazał się niebieski kocur, którego wzrok wbity był w nią. Zaraz za nim wyłoniła się szylkretowa kocica z rudym kocurem u boku.
– Co robisz na terenach Klanu Burzy? – Zimny głos niebieskiego obił się o jej uszy. – To nie miejsce dla samotników.
– Otóż o uszy obiło mi się to miejsce i chciałabym do niego dołączyć – odpowiedziała Jagoda. Najwyraźniej nie takiej odpowiedzi spodziewał się kocur, gdyż jego wzrok powędrował na starszą kotkę, która z zaciekawieniem wpatrywała się w nią.
– Dołączyć do nas? Skąd pewność, że przyjmiemy Cię z otwartymi łapami? – Szylkretka zabrała głos, jednak nim Jagoda zdołała odpowiedzieć, kotka kontynuowała. – Niech więc będzie. Królicza Gwiazda zdecyduje o twoim losie.
*****
Trafiła przed oblicze czarnego kocura, z którym odbyła dłuższą rozmowę, niż się spodziewała. Kocur wypytywał o wszystko, na co kocica odpowiadała szczerze, omijając tylko pomoc trzech samotniczek. Cała ich rozmowa zakończyła się pozytywną decyzją przywódcy, wraz ze zwołaniem zebrania klanu. Koty wyłoniły się z przeróżnych legowisk, zbierając się pod wieżą. Kilka z nich rzuciło wzrok na kotkę, dzieląc się cicho swymi przemyśleniami z kotem obok, jednak to nie mogło zniszczyć jej momentu. Kiedy większość klanu zgromadziła się pod wieżą, Królicza Gwiazda przemówił.
– Dzisiejszego dnia Klan Burzy ma okazję przywitać nowego członka klanu. Jagodo, od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika, będziesz zwana jako Jagodowa Łapa, a twoim mentorem będzie Kozi Przesmyk. Kozi Przesmyku, mam nadzieję, że przekażesz twej nowej uczennicy całą swoją wiedzę, jak zrobiłeś to z Bajkową Stokrotką oraz Dryfującym Fluorytem.
Wraz z tymi słowami srebrny kocur wyłonił się z tłumu kotów, aby styknąć swój nos z nosem podekscytowanej kocicy. Udało jej się, naprawdę jej się udało. Chociaż z tyłu jej głowy wisiało zadanie zlecone jej przez samotniczki, to chwilowo jedyne, o czym mogła myśleć, to jej nowe, szczęśliwsze życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz