Sen zmierzył siostrę uważnie, spod zmrużonych powiek. Nie chciał pokazywać niepewności, ale dosłownie przed chwilą, kiedy siostra smacznie spała, to on dostał bęcki od Gwiazdnicy na polanie. Wszyscy widzieli, jak odklepuje, kiedy szylkretka go przybiła do ziemi.
– Zobaczymy, uważam, że mam szansę wygrać z tobą – odpowiedział, wypinając swoją pierś do przodu. – Poza tym w rodzinie nie jestem jedynym kocurem – zauważył.
Wiedział dobrze, że Horyzont nie traktowała ojca, jak kogoś bliskiego, jednak on, mimo tego, co usłyszał od Konfidenta, nie umiał się go wyprzeć. Mimo że też źle go wspominał.
– A nawet jeśli bym cię nie pokonał, to nie znaczy, że jestem gorszy od was. Nawet jeśli jestem kocurem, a nie kotką.
Wiedział, że Horyzont mówi to wszystko, tylko dlatego, że uważała to za żart. Nigdy nie powiedziałaby tego na serio.
– Jeśli chcesz pojedynku, śpioszku, to wyjdźmy najpierw na zewnątrz. Niech inni zobaczą, kto jest przegranym.
Posłał jej uśmieszek, godnego rywala i kłusem wybiegł ze żłobka. Od razu za nim popędziła ruda siostra, która machała swoją grzywą oraz posyłała mu pewny siebie uśmiech.
– No no no… Pokaż braciszku, na co ciebie stać! – Horyzont dumnym chodem okrążała Sen. – Powiem ci tylko, że nie będziesz miał łatwo! Ja z Gwiazdnicą umiemy dać kopa. Za mało biegasz i ćwiczysz, by dać nam radę. Chociaż… może mój kochany braciszek ma ten płomyczek energii? Zaskocz mnie.
“Oj postaram się ciebie zaskoczyć Horyzoncie!”
Posłał jej uśmieszek i również zaczął chodzić po okręgu, naprzeciw siostry. Mierzyli się wzrokiem, będąc gotów na każdy ruch. Ostrożnie zerknął na otoczenie. Widział, że ich szykowanie się do walki, przykuło niektórych Wilczaków do oglądania. Ba, nawet Koniczynek oraz Niezapominajka oglądali ich, właśnie wyszli przed kociarnie, by wybrać swojego kandydata i im dopingować.
– Horyzont! Horyzont! Jedziesz z nim! Dasz radę! – krzyczał Koniczynek, wymachując łapkami i listkami.
Za jego pomysłem poszła jego siostra, z którą Sen lubił spędzać czas. Dymna kotka wzięła listki i wycięła pazurkami z nich środek, przez co wyglądały jak połówki księżyca.
– Sen! Sen! Sen! – starała się przekrzyczeć brata.
Tamten posłał jej zdziwione spojrzenie, co Sen bardzo rozbawiło. Było mu cieplej na serduszku, to na pewno. W końcu za nim ktoś też się wstawił oprócz jego rodzeństwa. Pomachał swoim kikutem w ich stronę. Kiedy tylko odwrócił bardziej wzrok, w jego stronę skoczyła Horyzont, wyciągając łapy, by przyszpilić go do ziemi.
“Nie dostaniesz wygranej tak łatwo!”
Odskoczył od łap rudej. Wiedział dobrze, że jest od niego silniejsza, tak samo, jak Gwiazdnica. Dlatego musiał unikać łap kotki, nie mógł dać się złapać i przycisnąć do ziemi. Sen musiał podejść do walki inną metodą niż jego siostry. Skoczył na jej barki, złapał ją za grzywę i starał się swoim ciężarem przewrócić siostrę. Udało mu się! Kotka prychnęła i upadła. Wskoczył na nią drugi raz, tylko że teraz mając na celu przyszpilić Horyzont i być tym wygranym. Ruda wcale nie zamierzała, się tak szybko poddawać. Złapała go za jedną z łap i przeturlała się po ziemi. Miażdżąc go pod sobą. Wiedział, co chciała zrobić. Chciała go przygnieść!
– Nie odklepie! – wypowiedział.
– Oh tak? Zobacz, kto jest silniejszy! Musisz się bardziej postarać!
Precyzyjnie uderzył ją tylnymi łapami w kolana. Horyzont upadła na niego, a on wygramolił się spod jej ciężaru, jak najszybciej mógł i wskoczył jej na plecy.
– Nie dźwigniesz się na łapy! Już tak silna nie jesteś! Odklep!
– Nie! – rzekła, starając się wstać.
Nie wierzył, by jej się to udało. Ciągle stał na jej barkach, gdy nagle poczuł, jak kotka się podnosi. Szczerze był pod wrażeniem siły siostry. Nie był pewny, czy sam umiałby podnieść się z kotem na plecach ot, tak. Nie wiedział, jak kotka jest tak silna.
“Chyba powinienem częściej się z nimi bawić, by wyrobić taką siłę…”
Zaczął uderzać przednimi łapami w główkę Horyzont, a swoimi tylnymi co jakiś czas mocniej obciążać plecy kotki. Uczepił się jej jak rzep. Próbowała złapać go za łapy, jednak ten wtedy gibał specjalnie się na jej barkach tak, by koteczce zmieniał się miejsce środku ciężaru. Jej łapy się ślizgały i uginały. Nie była, aż tak silna i wytrzymała.
– Ugh! Złaź ze mnie!
– Nie ma mowy!
Otrzepała się, jednak nie spadł. Wiedział, że utrzymanie się na jej plecach, jest jego przepustką do wygrania tej walki. Siostra starała się zrzucić go. Biegła po to, by się gwałtownie zatrzymać, jednak Sen nie spadał, tylko przednimi łapami przeszkadzał Horyzont poprzez pacnięcia.
– Dosyć tego! – wysapała.
Widać było, że jest już zmęczona. Tak samo Sen dyszał, a jego mięśnie drżały z wysiłku, wcale nie było takie proste utrzymać się na czyichś plecach, niezależnie od jego pozycji oraz ruchu. Ruda położyła się i zaczęła się przekręcać tak, by znów zmiażdżyć pod sobą brata i doprowadzić go do parteru.
“Nie ma opcji! Nie drugi raz!”
Zeskoczył z siostry i kiedy była na plecach, skoczył na jej brzuch i przybił ją łapkami do ziemi.
– Ha ha! Mam cię! – wydyszał, będąc równie zmęczony co siostra.
Próbowała wstać, jednak nie było to takie proste, jak to sobie wyobrażała. Sapiąc ze zmęczenia, leżała pod Snem.
– Niech ci będzie… Wygrałeś. – Odklepała łapką.
Zadowolony i zmęczony zszedł z siostry. Nie zawsze siłą się wygrywa. Trzeba znaleźć sposób, a na każdego taki się znajdzie.
– Widzisz? Nie jestem takie chucherko, za jakiego mnie miałyście – odpowiedział zadowolony, pomagając wstać siostrze.
<Horyzont?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz