Leszczynowa Wiązka wydała na świat trójkę śnieżnobiałych kociąt, dwoje kocurków i jedną, malutką koteczkę. Fakt, że kocięta nie wdały się pod względem wyglądu w żadnego z rodziców, sprawiło, że po co niektórzy obecni podczas ich narodzin zaczęli spekulować nad tym, czy niebieski kocur, który dołączył nie tak dawno do Klanu Burzy, faktycznie jest ich ojcem. W końcu po kimś musiały odziedziczyć biel, prawda?
Alba jednak nic sobie nie robił z głupich komentarzy co poniektórych wojowników. Z dumą spoglądał na swoje potomstwo, które leżało wtulone w siebie i matczyny bok. A gdy wieści o tym, że medycy i kronikarze doszukują się w kociętach połączenia, znaku, uosobienia białego pawia dotarły do jego uszu, sam zaczął zachowywać się jak paw straszący piórka. Zaczął podsycać plotki na temat swych kociąt, w szczególności ich wyjątkowości, sugerując, że zostały zesłana na ziemię jako dar od Klanu Gwiazdy i czeka ich wielka, świetlana przyszłość. Klan również. I to wszystko dzięki niemu, bo został wybrany na ich ojca. Nie było mowy o tym, że ich narodziny i kolor futra miał być złym omenem.
Wróżka mimo, że wciąż miała zamknięte oczy, unosiła pyszczek do góry i przekręcała łebek, ilekroć słyszała głos swoich rodziców. Głos Leszczynowej Wiązki był jej dobrze znany, kocica będąc w ciąży często mówiła do swoich dzieci, a koteczka zawsze jej słuchała, nawet jeśli nie rozumiała znaczenia wypowiedzianych przez matkę słów.
– Urodziłyście się w złym momencie... – miauknęła cicho srebrzysta kocica, dotykając pyskiem małego pyszczka swojej córeczki, zlizując z niego resztki mleka. W odpowiedzi Wróżka ziewnęła, pokazując matce różowy języczek.
Była śpiąca. Przyjście na świat było naprawdę męczącym wydarzeniem, nie tyle co dla samej matki, ale również dla kociaka.
Gdy tylko napełniła swój brzuszek matczynym mlekiem, ponownie zwinęła się w kłębek, wtulajając się w białe futro swych braci. W tej chwili nie zaprzątała sobie głowy przyszłością i tym, czego oczekiwał od niej i reszty rodzeństwa Alba.
Alba jednak nic sobie nie robił z głupich komentarzy co poniektórych wojowników. Z dumą spoglądał na swoje potomstwo, które leżało wtulone w siebie i matczyny bok. A gdy wieści o tym, że medycy i kronikarze doszukują się w kociętach połączenia, znaku, uosobienia białego pawia dotarły do jego uszu, sam zaczął zachowywać się jak paw straszący piórka. Zaczął podsycać plotki na temat swych kociąt, w szczególności ich wyjątkowości, sugerując, że zostały zesłana na ziemię jako dar od Klanu Gwiazdy i czeka ich wielka, świetlana przyszłość. Klan również. I to wszystko dzięki niemu, bo został wybrany na ich ojca. Nie było mowy o tym, że ich narodziny i kolor futra miał być złym omenem.
Wróżka mimo, że wciąż miała zamknięte oczy, unosiła pyszczek do góry i przekręcała łebek, ilekroć słyszała głos swoich rodziców. Głos Leszczynowej Wiązki był jej dobrze znany, kocica będąc w ciąży często mówiła do swoich dzieci, a koteczka zawsze jej słuchała, nawet jeśli nie rozumiała znaczenia wypowiedzianych przez matkę słów.
– Urodziłyście się w złym momencie... – miauknęła cicho srebrzysta kocica, dotykając pyskiem małego pyszczka swojej córeczki, zlizując z niego resztki mleka. W odpowiedzi Wróżka ziewnęła, pokazując matce różowy języczek.
Była śpiąca. Przyjście na świat było naprawdę męczącym wydarzeniem, nie tyle co dla samej matki, ale również dla kociaka.
Gdy tylko napełniła swój brzuszek matczynym mlekiem, ponownie zwinęła się w kłębek, wtulajając się w białe futro swych braci. W tej chwili nie zaprzątała sobie głowy przyszłością i tym, czego oczekiwał od niej i reszty rodzeństwa Alba.
Moje dziecko bawełniaste, brawo, oto pierwsze gwiezdne opko
OdpowiedzUsuńAhhh nowi wyznawcy Klanu Gwiazdy, będziemy was czcić
OdpowiedzUsuńSHE'S SO FLUFFY
OdpowiedzUsuńnie trzeba mieć pięknych rodziców by się urodzić pięknym wystarczy że się przyszło na świat w kb
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji urodziny
OdpowiedzUsuń