Była zdezorientowana tym, że on nie wiedział, jakie mogą być konsekwencje.– Jeśli Liściasta Gwiazda się o tym dowie, że się spotykamy, to może nawet na tym ucierpieć sojusz... Nawet jeżeli nasze klany mają porozumienie, to już się przekonałam na własnej skórze, że jest ono kruche niczym patyki i może w każdej chwili ucierpieć.
Sojusz był ważny, nawet jeśli był kulawy, niezbyt mocny to jednak był. Zapewniał bezpieczeństwo, zwłaszcza ich grupom, nie mogła ot, tak narażać jej całego domu, rodziny, tego, co najbardziej kochała.
– Nikt o tym nie wie, spokojnie.
Powiedział Promieniste Słońce, nie zważając zbytnio, na słowa, po czym dodał.
– Czy my robimy coś niestosownego na tej granicy? Tylko rozmawiamy, uważam, że to nie jest coś złego... Czekaj, co masz na myśli, że przekonałaś się na własnej skórze?
Srebrny kremowy kocur, był dosyć zdezorientowany, nie wiedział, o co chodziło.
– To dobrze...
Powiedziała ze spokojem. Lecz Chomik wcale nie była spokojna. Nawet jeśli on tak twierdził, to przecież w każdej chwili ktoś by mógł wtargnąć i byłoby po jej wychodzeniu z obozu, a Promieniste Słońce? Nim się mniej przejmowała.
– No niby nie, ale dla nich już może to być coś złego.
Na pytanie, jak poznała to na własnej skórze, odpowiedziała wojownikowi z Klanu Klifu.
– Bo wiesz, kiedy byłam mianowana na uczennice, to nie długo od razu ruszyłam w dal! Po prostu byłam taka szczęśliwa, gdy zostałam uczniem, zapuściłam się na granicę, nie przekraczając jej i poznałam kota z waszego klanu.
Mówiła z nostalgią.
– Rozmawialiśmy sobie spokojnie, nagle weszła między nas Liściasta Gwiazda z furią, i wtedy ona musiała iść... a ja byłam przestraszona i zdezorientowana, że w tym dniu oberwało się tej wojowniczce bez powodu, na szczęście patrol graniczny Klanu Burzy mnie znalazł i poszliśmy do domu.
Promień słuchał uważnie.
– Spokojnie, obiecuję, że w razie czego obroniłbym cię nawet przed Liściastą Gwiazdą, nie bój się, nawet jeśli miałbym mieć problemy. Nawet jeśli to by znaczyło, że mam coś zrobić mojej babci.
Mruknął.
– Co zrobisz?
Zdziwiła się. Jak on mógł być tak głupi? Chciał z tego robić większą aferę? Ona nie chciała tego rozwiązać w taki sposób, ona sama by chętnie wygarnęła Liściastej Gwieździe, na co ten sojusz skoro i tak ma jakąś urazę do ich wojowników? Starsza kotka była śmieszna, ona chyba sama chce zerwania tego sojuszu, bo się stara.
– Niestety nie mogę cię narażać, nie chcę, byś ucierpiał.
Wzięła oddech i na chwilę była cisza. Nie chciałaby, żeby został ukarany z jego powodu, jako bliski jej kot, jako taki przyjaciel, nie jako kochanek. Przenigdy nie widziała w nim obiektu westchnień czy miłości.
– Musimy na razie przestać się spotykać dla naszego dobra, dla dobra naszego klanu i bliskich…
Promieniste Słońce był zdziwiony.
– Nieustraszony Chomiku, czy to jakiś żart? To żart prawda? To jest żart?
Zapytał zdezorientowany.
Patrzyła na niego przez moment, w jej oczach nie było żadnych emocji.
– Niestety nie jestem dobra w żartach.
Popatrzyła na niego potem na swój rodzinny teren, na pagórki.
– Tak będzie dla nas najlepiej, na ten moment.
Chciała już odchodzić, ale obróciła się jeszcze do niego, chciała już to zakończyć.
– Żegnaj, Promieniste Słońce...
Po tych słowach kotka odeszła tak szybko, jak się pojawiła w tym miejscu.
– Jeśli tego chcesz…
Mruknął, choć było widać w jego tonie żal i poczucie jakby coś stracił.
Odpowiedział więc gdy odchodziła.
– Żegnaj Nieustraszony Chomiku.
Wojowniczka gnała przed siebie, zostawiając srebrno kremowego kocura za sobą, spotykanie się z nim nie miało na ten moment sensu. Bowiem od jakiegoś czasu spędzała czas z Rudą Lisówką, z rudym wojownikiem spotykała się mniej niż z Promienistym Słońcem. Mimo tego, gdy chodziła z nim na patrole graniczne lub łowieckie, to przy nim kotka czuła bardziej intensywne i nieznane uczucia niż ze starszym kocurem z Klanem Klifu. Pod jej poduszkami łap czuła mokrą ziemię, będąc blisko domu, czuła, że teraz kończąc znajomość z Promienistym Słońcem, choć on o tym nie wiedział, to srebrzysta kotka chciała lepiej poznać swoje głębokie uczucia co do Rudej Lisówki. Lubiła z nim spędzać czas, który miała, więc wolała się skupić na tym, by rozwinąć to w coś więcej? Nie była pewna do końca swoich uczuć, bo pierwszy raz na myśl o kimś było ich tak wiele, postanowiła więc się na nich skupić.
Nieustraszony Chomik już była w obozie, na polanie była zastępczyni i większość wojowników. Domyślała się, że będzie wyznaczanie patroli, Przepiórczy Puch spojrzała na wszystkich i oznajmiła.
– Na to popołudnie wyznaczę patrol graniczny i łowiecki! Na graniczny pójdą Pozłacana Pszenica, Barszczowa Łodyga, Kminkowy Szum a prowadzić go będzie Ognista Piękność.
Czekoladowa szylkretka ponownie się rozejrzała, aby wybrać wojowników do patrolu łwoieckiego.
– Za to na patrol łowiecki pójdą Szafirkowy Wiatr, Norniczy Ślad, Ruda Lisówka, Nieustraszony Chomik, a prowadzić go będzie Kozi Przesmyk. To na tyle, możecie się rozejść.
Powiedziała Przepiórczy Puch, a koty ruszały na patrole. Chomik chciała złapać Rudą Lisówkę, bo go nie widziała, gdy inne koty się odsunęły podeszła do niego.
– Cześć Ruda Lisówko! Jakoś ciekawie się złożyło, że idziemy razem na patrol.
Rudy wojownik tylko zachichotał.
– Chyba los chciał, żebyśmy się znowu spotkali.
Kozi Przesmyk ich zawołał, po czym poszli za resztą patrolu coś upolować, szła długo, patrząc na Rudą Lisówkę, jego uśmiech był dosyć ładny i czarujący, aż kotka lekko się zarumieniła. Kocur obrócił się do niej, a ona szybko się otrząsnęła, co ona robiła?!?! Miała spoglądać na zwierzynę, a nie na Rudą Lisówkę, kocur uśmiechnął się do niej, a ona poczuła się szczęśliwa, że będą razem polować.
Miejsce: 2
Pora dnia: południe
Postać: Nieustraszony Chomik
Poziom wojownika: V
<Koniec sesji>
[Event - Legendarni Samotnicy]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz